Przejdź do treści

6 sposobów, by zestresować się na maksa

Zdjęcie: Nick Karvounis / Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Lubisz to napięcie mięśniowe, suchość w gardle, ucisk w skroniach, przyspieszoną akcję serca i wzmożone ruchy robaczkowe? To typowe oznaki stresu – jednego z największych zabójców na świecie. Teoretycznie należałoby go unikać. Ale jeśli zdrowie i samopoczucie są dla ciebie nieistotne, stresuj się więcej! Jak? Wystarczy ograniczenie ruchu, jedzenie fast foodów i mało snu.

Bądź online przez całą dobę

Smartfon to centrum zarządzania twoim życiem i portal do prawdziwego świata. Jak mógłbyś się z nim rozstawać? Czy na jawie, czy we śnie – miej go zawsze przy sobie. Jednak od „mieć” ważniejsze jest „być”. Dlatego w kontakcie ze smartfonem bądź proaktywny. Sprawdzaj zmiany statusów w sieciach społecznościowych, sprawdzaj aktualności na portalach informacyjnych, sprawdzaj pocztę i stan konta, sprawdzaj… Nieważne, co – po prostu sprawdzaj, sprawdzaj, sprawdzaj! Aż twoje czoło zrosi zimny pot, a ciało nabawi się drgawek. Drgawki drgawkami, ale generalnie…

Staraj się unikać ruchu

Ruch pomaga zwalczyć stres – zatem masz z nim nie po drodze. Chwila, jakiej drodze? Nigdzie się nie ruszaj! Fotel, sofka, tapczan – to są twoi przyjaciele. Fakt, do pracy trzeba się przemieścić. Ale w aucie też jest fotel, a do biura pewnie cię dowiezie winda (jeśli musisz codziennie drałować na pierwsze piętro, lepiej zmień robotę). Po ośmiogodzinnym wycisku przed komputerem przyda ci się dłuższa posiadówka przed telewizorem. Możesz zażyć coś z publicystyki (fantastycznie nadwyręża nerwy) lub na przykład pooglądać trening jogi. Joga wprawdzie pomaga na stres, ale w praktyce. Na ekranie jest niegroźna.

Wściekaj się na każdy drobiazg

Byle drobiazg nie powinien stać na przeszkodzie do realizacji twoich celów! Jeśli stoi, to z pewnością jest to sabotaż, który domaga się odwetu – w postaci ataku szału. Tutaj możesz sobie pofolgować, bo okazji do napadów furii jest mnóstwo. Ot, choćby korek. Nie idzie ruszyć w tę ni we w tę? Zatem nie marnuj czasu na słuchanie radia, ulubionych płyt lub audiobooków, a tym bardziej ćwiczenia relaksujące, tylko rzucaj mięchem, ciśnij w klakson i wal po kierownicy, aż nabawisz się zakwasów.

Pracuj jak najwięcej

W końcu forsa jest najważniejsza. Ex aequo z uznaniem szefa, wiankiem laurek na LinkedInie i wiodącą na szczyty ścieżką kariery. To nic, że za miesiąc gospodarka może tąpnąć, pokój na świecie gruchnąć, Ziemia huknąć o asteroidę, a twój układ nerwowy zwyczajnie się przepalić. Grunt to zabezpieczyć się na przyszłość, żeby mieć wszystkiego pod dostatkiem nawet za 200 lat. Zatem nie zaniedbuj zaniedbywania życia osobistego, zarywania snu, angażowania się w dodatkowe projekty oraz podejmowania się wszystkiego, co wyciśnie z ciebie ostatnie soki i zamieni cię w wysuszony kłębek nerwów.

 

Bądź perfekcjonistą

Nadmiar pracy świetnie szkodzi na nerwy, ale jeśli poszukujesz „wypalania” stresem w wersji turbo, do nadgodzin dorzuć perfekcjonizm. To technika masochizmu oparta na zadawaniu sobie bólu detalami. Ma szeroki zakres zastosowań. Możesz zacząć już z samego rana: od dziesięciominutowego pucowania zębów lub wyszukiwania niewidzialnych plam na garderobie. Następnie podczas przyrządzania śniadania staraj się idealnie odwzorować francuskich mistrzów kuchni, a podczas sprzątania – perfekcyjną panią domu (lub pana Propera). W pracy nigdy nie idź na łatwiznę. Rób wszystko, żeby zabrylować. Zawsze dbaj o treść, ale również formę! Nie będzie od rzeczy, jeśli zlecisz poprawianie maili przed wysyłką zawodowym korektorom. Oczywiście perfekcjonizm nieuchronnie wiąże się z licznymi potknięciami. Ważne jest, by do żywego je przeżywać.

Jedz fast foody

Zdrowe nerwy wymagają odpowiednich składników odżywczych. Takich jak cynk, magnez czy witaminy z grupy B. Dlatego zapomnij o racjonalnym żywieniu, a jeszcze bardziej w niepamięci zagrzeb jakiekolwiek informacje o superproduktach zwalczających stres. Jeśli chcesz zapewnić sobie nerwowy odlot, do zestawu dobrych praktyk dołącz odżywianie się dziadostwem. Możliwości są gargantuiczne. Dzień możesz zacząć od parówek z chlebem tostowym, lunch załatwi obwarzanek z colą, na obiad sięgnij po coś z mikrofali, a na deser „siądą” kolorowe pianki. Na kolację coś wymyślisz, ważne, żeby najeść się do syta. W ten sposób dokarmisz szkodliwe bakterie, zapewnisz sobie koszmary, a rankiem obudzisz się zroszony świeżym potem i cudownie zestresowany.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.