Przejdź do treści

Sprawdź, co masz na talerzu. Źle dobrana dieta może być powodem irytacji

Zdjęcie: iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

To, co jemy, wpływa na poziom naszej agresji. Źle dobrana dieta może być źródłem ciągłej irytacji. A to bywa męczące – także dla otoczenia. Podpowiadamy, jak komponować posiłki, by nasz układ nerwowy działał możliwie najlepiej.

Mniej tłuszczu!

Przez te groźne tłuszcze mogło rozpaść się niejedno małżeństwo. Eksperci z San Diego School of Medicine dowiedli, że duża zawartość kwasów tłuszczowych trans w codziennej diecie wpływa na wzrost agresji i zniecierpliwienia. W eksperymencie wzięło udział 1000 kobiet i mężczyzn. Analizowano ich deklarowane zwyczaje żywieniowe oraz czynniki dotyczące zachowania, jak taktyki kłótni, wybuchy agresji w przeszłości, poziom cierpliwości i panowania nad nerwami. W rezultacie potwierdziło się, że zwiększone spożywanie tłuszczów trans występowało u bardziej agresywnych i nerwowych osób. Badania ukazały się w naukowym piśmie „PLoS One”. Przez lata badań powstała już długa lista niekorzystnych skutków spożywania tych związków. Udowodniono między innymi związek z insulinoopornością, wysokim poziomem cholesterolu, stanami zapalnymi, zaburzeniami przemiany materii oraz chorobami układu krążenia.

 

Tłuszcze trans to inaczej utwardzone roślinne kwasy tłuszczowe. Znajdziemy je w niektórych tłuszczach do smarowania i smażenia, fast foodach, smażonych potrawach (szczególnie na wielokrotnie podgrzewanym tłuszczu), majonezach, chipsach, ciastkach i gotowych daniach typu instant. Niestety, producenci nie mają obowiązku informowania na etykiecie, jakie ilości tych substancji znajdują się w produkcie.

Inna grupa tłuszczów, choć mniej groźna, również może po spożyciu powodować zaburzenia w panowaniu nad nerwami. To nasycone kwasy tłuszczowe, zawarte w produktach mięsnych, pełnotłustym mleku, maśle i serze. Dr Stephanie Fulton z Uniwersytetu w Montrealu w badaniach na myszach pokazała, że dieta bogata w tłuste potrawy i z dużą zawartością cukru zmienia pracę mózgu, powodując zachowania lękowe, a nawet agresywne.

Na uspokojenie

To, co zjemy, wpływa na nasz nastrój, a więc także na osobowość. Jak to możliwe? Dzieje się tak dlatego, że związki, które z pokarmu dostają się do krwi i krążą po organizmie, działają również na nasz mózg – główne centrum dowodzenia. To tutaj powstają neuroprzekaźniki, czyli, najprościej mówiąc, związki chemiczne przesyłające impulsy w układzie nerwowym. Do neuroprzekaźników należą np. „hormony szczęścia”, jak: serotonina, endorfina i dopamina. Zjedzone pokarmy stymulują ich poziom, przez to wpływają na poprawę nastroju, pobudzenie, rozdrażnienie lub wywołują apatię. Dietetycy zalecają, aby dieta była przede wszystkim zrównoważona.

 

Świetnie na nasz układ nerwowy zadziała witamina B1. Jej źródłem są zbożowe produkty pełnoziarniste, rośliny strączkowe, drożdże oraz ryby i owoce. Podobne właściwości ma magnez, znany z właściwości antydepresyjnych, zawarty choćby w kaszy gryczanej, kapuście, gorzkiej czekoladzie (kakao), orzechach, fasoli, szpinaku, płatkach owsianych i rybach.

Ryby zawierają oprócz tego kwasy tłuszczowe omega-3 – prawdziwy miód na nasz mózg. Badania naukowców z Uniwersytetu w Montrealu opublikowane w „Journal of Clinical Psychiatry” dowiodły, że zażywanie przez chorych na depresję suplementów omega-3 znacznie zredukowały objawy choroby.

Hormony szczęścia pobudzone

Do powstawania serotoniny przyczynia się związek zwany tryptofanem, dzięki niemu zredukujemy uczucie poirytowania. Organizm nie wytwarza go sam, ale możemy mu go dostarczyć np. wraz z pestkami dyni, słonecznika, soją, mięsem dorsza, łososia oraz bananami. Duże ilości tryptofanu zawiera białko jaj oraz algi morskie. Za to po spożyciu papryczki chili i zawartej w niej kapsaicyny zwiększymy wydzielanie endorfiny. Paradoksalnie, źródłem tej przyjemności jest mechanizm obronny naszego organizmu. Mózg utożsamia ostry smak papryki z odczuwaniem bólu i do boju wysyła endorfinę, która stanowi naturalny związek uśmierzający ból.

 

W okresie jesienno-zimowym jesteśmy bardziej narażeni na podenerwowanie i zły nastrój, ponieważ rzadziej wystawiamy się na działanie promieni słonecznych. Dzięki nim produkowana jest w organizmie witamina D, a jej niedobór powoduje rozdrażnienie i apatię. Wiosna tuż-tuż, jednak na razie „słoneczną witaminę” doładujemy, zjadając ryby. Najwięcej jest jej w węgorzu, dorszu, śledziu i łososiu.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: