Przejdź do treści

Kiepska pogoda pokrzyżowała twoje plany weekendowe? Zobacz, jak nudzić się w kreatywny sposób

Kobieta
Tyler Nix/Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Jogging, książka, wypad do kina lub basen. Gdy nudzimy się w ciągu dnia warto wybrać aktywności, które wpłyną pozytywnie na nasze funkcjonowanie i zapełnią nasz czas w kreatywny sposób.

Nuda a lenistwo

Nuda towarzyszy człowiekowi od dawna. Najstarsze źródła ją opisujące pochodzą sprzed 3 tysięcy lat. Choć wciąż nie ma jednoznacznej definicji naukowej, chyba każdy zna ten stan. Niegdyś, w okresie swej świetności, nuda stanowiła powód do dumy dandysów i atrybut bohemy. Dziś pąsowieje od nadmiaru obelg i pomówień. Bo dziś nudzić się nie wypada. Nudzenie się to obciach. Przyjęło się uważać, że nuda oznacza bezczynność umysłu, tj. czas, kiedy brak pobudzenia ciekawymi bodźcami powoduje kompletne znużenie.

Jako słowo pisane wprowadzona została do języka (angielskiego) dopiero w 1766 roku i aż trudno dziś uwierzyć, że to właśnie nuda przyczyniła się do rozwoju sztuki i rozrywki w kulturze. Bo przecież boimy się nudzić, by nie posądzono nas o lenistwo. Ba, sami siebie nie chcemy o to posądzać, by nie stracić o sobie dobrego zdania. Dlatego, uciekając przed nudą, łatwo wpadamy w wir zajęć. Najlepiej w wir ustawicznej aktywności, ewentualnie przynajmniej w surfowanie po internecie. Wtedy też mamy poczucie, że coś robimy, a przede wszystkim, że się nie nudzimy.

To poczucie ciągłego ruchu daje nam psychiczny komfort wrażenia produktywności. Tyle że to niestety pozory, bo zamiast tej produktywności napędzamy frustrację. Sam Erich Fromm – psycholog i filozof – uważał, że nuda jest najstraszliwszą plagą naszych czasów. Zgoda, ale zależy która. Bo nuda niejedno ma imię.

Jaka nuda – taki efekt

Dr Thomas Goetz z Uniwersytetu Konstancji w Niemczech od wielu lat zajmuje się pojęciem nudy jako stanu psychicznego. Swoje badania prowadził między innymi wśród studentów i uczniów klas licealnych. Kilka razy dziennie wypełniali kwestionariusz, opisując, jakie doznania towarzyszą im w momencie doświadczania nudy. Na tej podstawie badaczowi udało się wyróżnić pięć typów nudy:

1. Nuda obojętna – to nuda raczej przyjemna, podyktowana całodziennym zmęczeniem, kiedy leżenie na kanapie z pilotem w dłoni jest szczytem naszych marzeń. To nic złego. „Dobry byłby spacer, ale padam z nóg. Odpocznę”. I to jest OK – przynajmniej raz na jakiś czas.

2. Nuda kalibrowana – chwilowa, kiedy dużo rozmyślamy, marzymy i snujemy plany. Właśnie – snujemy, bo najczęściej na tym się kończy. Ustawiamy celownik i nie strzelamy ‒ gdybamy. „Hm. Może gdybym wybrała się na spacer, wtedy zrobiłabym zakupy i poszła na pocztę?”.

3. Nuda poszukiwawcza – tutaj już aktywnie poszukujemy jakichś działań, by przerwać ten stan. Mogą to być telefony do znajomych, ale także działania silnie ukierunkowane na cel. „Pójdę na spacer, przy okazji zrobię zakupy i wejdę na pocztę”. Cel jest bliski.

4. Nuda reaktywna – poirytowanie wszechogarniającym znużeniem, kiedy nie można zmienić sytuacji i „trzeba wysiedzieć do końca”. W momencie zmiany sytuacji stan takiej nudy błyskawicznie się rozmywa. „Już nie mogę. Wszystko jest lepsze, choćby spacer w deszczu”.

5. Nuda apatyczna – wyróżniona przez Goetza dopiero w 2006 roku ‒ to nuda głęboka, długotrwały stan melancholii i rezygnacji z podejmowania jakiejkolwiek akcji. To stan bliski stanom depresji, choć zbadano, że jednak odmienny, wskazana jest konsultacja ze specjalistą. „Nie mam ochoty na spacer, na zakupy, nie chce mi się iść na pocztę. Nie mam ochoty na nic”.

Który rodzaj nudy jest najbardziej pożyteczny?

Prawdopodobnie każdy odczuł na własnej skórze, że nuda ma wiele odcieni. Niby to nic wesołego, a jednak Goetz uważa, że nie każda nuda jest negatywna! Bo jest taka nuda, którą możemy wykorzystać! To typ 3. ‒ nuda poszukiwawcza.

Nuda poszukiwawcza jest właśnie tą najbardziej pożyteczną i wręcz pożądaną. Kiedy wydaje nam się, że się nudzimy, bo świadomie nie wykonujemy absorbujących czynności, nasz mózg się nie nudzi – wtedy nudzi się tylko nasz umysł. Gdy my się nudzimy, mózg zużywa tylko 5 proc. energii mniej niż wtedy, kiedy nasza uwaga jest w pełni zaktywizowana. Otóż w tym (względnym już) stanie nudy komórki mózgu nadal pracują. Zajęć mają wiele – wtedy umysł analizuje i porządkuje informacje, wyciąga wnioski i… wpada na fantastyczne pomysły (chociaż jemu może nadal się wydawać, że jest nudno, ale to już jest sprawa naszych osobistych psychicznych ustaleń).

Taki stan nudy daje możliwość efektywnego zastanawiania się i szukania rozwiązań. Pozwala przekroczyć granice siebie, wyjść ze strefy komfortu i pójść tam, gdzie zachodzą reakcje w rzeczywistości. Taka nuda nas otwiera i wyprowadza ze stanu bezczynności. Pozwala podjąć działanie, a działanie to tworzenie. Dlatego nie warto demonizować nudy w jej całej rozciągłości, tylko trzeba czerpać z niej, ile się uda.

Zamiast na siłę wypełniać czas zapychaczami, najlepiej dać sobie chwilę na myślenie. Mózg też potrzebuje kilku chwil odpoczynku od nadmiaru bodźców, szczególnie od tych mało stymulujących społecznie, czyli człowiekowi zbędnych. Taką odskocznią dla mózgu jest właśnie nuda. Takie „marnowanie” czasu może być niezwykle owocne i przyjemne, a wtedy… to już nie jest marnowanie!

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: