Przejdź do treści

Polub zasadę „to również minie”. Przyda się nie tylko, kiedy masz zły humor i wszystko idzie nie tak

Polub zasadę „to również minie” Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Ktoś kiedyś powiedział, że jedyną pewną rzeczą jest to, że życie mocno się zmienia. Coś w tym musi być: każdy dzień musi się kiedyś skończyć. Każdy okres w życiu ma swój początek i koniec. Źle ci? To również minie… Polubienie się z tą zasadą jest niezwykle uwalniające. 

Dowodów na to, że wszystko ma swój kres, jest dużo. Ktoś był dwa tygodnie temu chory na grypę, a teraz czuje się świetnie i jest okazem zdrowia. Ktoś inny pół roku temu złamał sobie rękę, a potem ręka się zrosła i teraz funkcjonuje bardzo dobrze. Pamiętam książki i piosenki, które były bardzo popularne dokładnie rok temu, a dziś mało kto o nich pamięta. Wszystkie te wydarzenia, pomysły i odczucia ewoluowały, aby z czasem zmienić się w swoje dokładne przeciwieństwo. I o to chodzi w zdroworozsądkowym i uspokajającym podejściu pod hasłem „To również minie!”.

Nie przeżywaj tak mocno

Myśl towarzysząca temu podejściu jest prosta: nie ma sensu przeżywać zbyt mocno chwil smutku, rozczarowania czy złości, bo sytuacja jest dynamiczna i prędzej lub później okoliczności się zmienią, a te uczucia znikną. Działa też sytuacja odwrotna.

‒ Gdy jesteśmy szczęśliwi i sprzyja nam los, mamy tendencję do nazywania siebie królowymi życia, paniami świata i snucia planów na wiele lat do przodu, w których wszystko nam się udaje – mówi psycholożka Marzena Szczygieł. – Niestety, czas szczęścia i hossy też nie trwa wiecznie, i gdy spotyka nas coś cudownego, i bardzo miłego, fajnie mieć świadomość, że jest dobrze, ale niech tej świadomości towarzyszy czujność, że ta dobra passa może się niebawem skończyć – dodaje.

Najważniejsze jest jedno: po głębszym zastanowieniu łatwo dojść do wniosku, że tego typu myślenie działa naprawdę uspokajająco.

Katarzyna Bosacka wywiad o tym, jakie drzwi otwiera przed kobietą wiek dojrzały - na zdjęciu dziennikarka w kobaltowej bluzce w tle palma i owoce Hello Zdrowie

Spóźniłeś się na pociąg? Przyjedzie następny!

Takie podejście do życia opiera się na założeniu, że wszystko jest dynamiczne. Straciłyśmy miłość? Przyjdzie nowa! Przegrałyśmy? Odegramy się przy najbliższej okazji. Zostałyśmy zranione? Uczucie zranienia również minie i zastąpi je paleta innych emocji i odczuć. Czekasz zdenerwowana na stacji kolejowej, bo uciekł ci pociąg? Wsiądziesz do kolejnego i tam twoją uwagę zaabsorbują nowi ludzie, nowe sytuacje i… nowe problemy, na przykład ze znalezieniem miejsca do siedzenia. Sytuacja diametralnie się zmieni.

Podobną historię w jednym ze swoich poradników opisuje amerykański psychoterapeuta Richard Carlson, którego bardzo bliski przyjaciel Robert i jego wspaniała dziewczyna zginęli w wypadku samochodowym w drodze na jego ślub. Carlson w książce „Nie zadręczaj się drobiazgami” opisuje to zdarzenie jako najbardziej bolesne przeżycie, jakie go spotkało, przez które chciał odłożyć ślub. Jak pisze psychoterapeuta, „z czasem jego ból zamienił się we wdzięczność, że mógł poznać takie osoby jak jego przyjaciel i jego dziewczyna”. To potwierdza, że nawet największy ból przemija albo wraz z czasem osłabia się jego działanie. Ta świadomość pomaga nabrać dystansu i spokoju.

– Wszystko, co jest bardzo bolesne i trudne, jest takie tylko na krótszą lub dłuższą chwilę, ale na pewno nie na wieczność – mówi psycholog. – Gdy jesteśmy pewni, że wszystko przeminie, każdy nasz stan emocjonalny ‒ mała chandra lub duży spadek nastroju ‒ mamy mniej problemów z wybaczaniem innym ludziom, wybaczaniem samym sobie i podchodzeniem z uśmiechem i czujnością do tego, co się dzieje. To naprawdę cenna perspektywa – przekonuje Marzena Szczygieł.

Zgodnie z myślą zawartą w tym tekście ten artykuł też ma już swój koniec. I czas już postawić w nim ostatnią kropkę.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: