Przejdź do treści

Zrób 8 kroków i przestań się martwić

Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Zamartwiamy się pełnoetatowo – prawie wszyscy i prawie o wszystko. Tymczasem 80 proc. tego, o co się martwimy, nigdy się nie wydarzy! Pora przestać tracić czas i energię na zmartwienia – uwolnij się od nich w 8 krokach.

Mnóstwo rzeczy robimy po prostu z przyzwyczajenia. Na autopilocie zamykamy za sobą drzwi, gasimy światło, z przyzwyczajenia odbieramy telefon, mówiąc „halo!”, kładziemy szklankę z wodą na stoliku nocnym i podłączamy telefon do ładowarki. Także z przyzwyczajenia oddajemy się zamartwianiu. W końcu lepiej być przygotowanym na ewentualne kłopoty, prawda? Jednak w jaki sposób przygotowuje nas do tego snucie czarnych scenariuszy?

Średnio 80 proc. tego, o co się martwimy, nigdy się nie wydarza. Na 12 proc. zdarzeń nie mamy żadnego wpływu, a z pozostałymi ośmioma świetnie damy sobie radę. Skoro tak, pora przestać zatruwać sobie głowę! Ale jak przestać tworzyć czarne scenariusze i wziąć los we własne ręce? Na szczęście sposoby są.

Krok 1. Przekonaj sama siebie, że martwienie się ci nie służy

Zastanów się, czy naprawdę te wymartwione scenariusze kiedykolwiek się wydarzyły. Usiądź i stwórz listę wszystkich tych przypadków, w których ostatecznie nic się nie stało albo ewentualne konsekwencje problemu okazały się dużo mniejsze niż te, które powstały w głowie. Przestudiuj tę listę uważnie i zastanów się, czy sytuacja, która w tym momencie spędza ci sen z powiek, nie jest aby powtórką z rozrywki.

Krok 2. Kwestionuj swoje zmartwienia

To prawda, że w mediach stosunkowo często słyszy się o wypadkach lotniczych. Wynika to jednak stąd, że codziennie na świecie odbywa się kilkanaście milionów rejsów samolotowych! To znaczy, że codziennie mnóstwo osób trafia do celu bez żadnych przeszkód, a wypadki są tak naprawdę rzadkością. Samoloty i systemy są ciągle udoskonalane, a normy bezpieczeństwa naprawdę wyśrubowane. Wiele zmartwień można po prostu zracjonalizować.

Krok 3. Skup się na tu i teraz

Być może za kilka dni czeka cię stresująca prezentacja, trudna rozmowa. Powiedzmy, że musisz wziąć udział w czymś, co nie do końca chcesz robić. Przede wszystkim pamiętaj, że tak naprawdę nic nie musisz, więc jeżeli coś odrzuca cię do tego stopnia, że nie śpisz po nocach – zastanów się, czy jest coś, co można byłoby robić zamiast tego.

Jeżeli jednak jest to tylko zło konieczne, wpisane np. w pracę, którą generalnie uwielbiasz, to myśląc o tym, tylko przedłużasz potencjalną mękę, z którą wydarzenie się łączy. Staraj się skupiać po prostu na tym, co dzieje się tu i teraz. Nawet w drodze na to piekielne spotkanie, zamiast obgryzać paznokcie, posłuchaj czegoś fajnego w radiu. Tu i teraz prawie nigdy nie jest takie złe jak nasze wyobrażenia o tym, „co będzie, jeżeli”.

Krok 4. Ekspresja i inicjatywa

To chyba mój ulubiony punkt. W wielu wypadkach możesz zweryfikować swoje zmartwienie. Jeżeli martwisz się na przykład, że przez ostatnie kilka tygodni nie jesteś w stanie dogadać się z szefem, zbierz w sobie nieco odwagi i dowiedz się, co się dzieje, czy być może potrzebujecie wspólnie wymanewrować się z jakiejś potencjalnie trudnej sytuacji.

Jest szansa, że zamiast kłopotów za taką inicjatywę będzie cię czekała nagroda. Za inicjatywę i spostrzegawczość. Dlatego nie ukrywaj się za stertą papierów. Czy to w życiu zawodowym, czy prywatnym „wyjdź z szafy” i powiedz dokładnie, co czujesz.

Krok 5. Brainstorm. Z każdego problemu jest wyjście

Będzie ci dużo łatwiej z ekspresją, jeżeli wcześniej uświadomisz też sobie, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Zrób sobie brainstorm – zaproś znajomych, którym ufasz, albo weź zeszyt i długopis i zapisuj wszystkie rozwiązania, które przyjdą ci do głowy. Nie kwestionuj wszystkich od razu, nawet jeżeli wydają się trochę głupie, być może wystarczy je troszkę zmodyfikować. Nawet jeżeli za pierwszym razem nie znajdziesz idealnego rozwiązania, przekonasz się, że sytuacja nie jest beznadziejna. Jeśli jednak jest – to chyba znaczy, że trzeba spróbować czegoś nowego.

A co w tym złego? Może nie wyjść. To teraz nie wyszło. I jak się z tym czujesz? Patrz krok 3. – zostań tu i teraz. Nie wyszło, a ty po prostu siedzisz przy stole i popijasz herbatę. Czy jesteś teraz kimś innym, mniej wartościowym? Mniej zdolnym? Teraz widzisz, że przecież nic się nie stało. Masz trochę czasu, żeby wymyślić, co teraz będziesz robić.

Krok 6. Zdystansuj się

Kiedy dzieje się coś złego lub po prostu znów pogrążasz się w tworzeniu czarnych scenariuszy, postaraj się zatrzymać i zrobić krok do tyłu. Zamiast patrzeć na to, czego się obawiasz, spójrz na to z perspektywy przeciętnego Kowalskiego. Możesz też spróbować zobaczyć siebie oczami starszej osoby albo uduchowionego pielgrzyma. Chodzi o to, żeby zrozumieć, że wszelkie „ziemskie” problemy tworzymy w pewnym sensie sami. Tym bardziej sami możemy stworzyć dla nich rozwiązania.

Krok 7. Zrób plan i zacznij go realizować

Kiedy już masz gotową listę rozwiązań i rozumiesz, że martwienie się nie przynosi ci niczego dobrego i jest wyłącznie kwestią nawyku, podejmij mocną i jednoznaczną decyzję: zmieniam przyzwyczajenie. I od tej pory za każdym razem, kiedy nadciągną zmartwienia, zamiast dać im się skonsumować, przerobisz wszystkie siedem kroków i jeżeli zdecydujesz, że masz realny wpływ na to, co cię martwi, zrobisz sobie brainstorm i wymyślisz rozwiązanie.

Krok 8. Co z tymi sytuacjami, na które nie masz wpływu?

No cóż – nie jesteś w stanie przewidzieć, czy pewnego pięknego dnia po prostu nie spadnie ci na głowę ciężka doniczka. To jednak naprawdę bardzo mało prawdopodobne. Kiedy zanosi się na deszcz, racjonalnym wyborem jest spakowanie do torby parasolki. Dlatego jeżeli martwisz się o swoje zdrowie, bo twoi rodzice zmagali się z rakiem – zrób wszystko, żeby mu zapobiec. Odżywiaj się kolorowo, zapomnij o mocno przetworzonych produktach, wysypiaj się i ruszaj, ile możesz.

Podróżując, ubezpieczaj się wysokim pakietem, zapinaj pasy. Zrób wszystko to, co możesz, żeby dać sobie komfort. I pamiętaj, że tych kilkanaście procent sytuacji, które pozostawiamy w rękach ślepego losu, może przynieść nie tylko trudności, ale także piękne zbiegi okoliczności i fantastycznych przypadkowych ludzi, którzy mogą zostać naszymi przyjaciółmi na całe życie. Jeżeli masz kontrolę nad tym, co możesz kontrolować, przypadkami losu postaraj się po prostu cieszyć.

Maja Święcicka – dziennikarka, blogerka. Mówi o sobie tak: „Praktykuję codzienność i lubię myśleć, że robię to z pasją, a wiem, że z przyjemnością. Interesuje mnie wiele tematów – począwszy od duchowości, psychologii i seksu, poprzez podróże, sport (konkretnie wspinaczkę), wpływ diety na nasze zdrowie (fizyczne i psychiczne) aż do designu, ekologicznych technologii i nowatorskich rozwiązań. Staram się pamiętać, że jedyną osobą, na którą będą skazana przez całe życie, jestem ja sama. Dlatego staram się siebie dobrze poznać, no i dobrze traktować…”

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: