Przejdź do treści

Chcesz jeść zdrowo, ale bliscy kuszą cię słodkościami? Naucz się mówić NIE!

Nie, dziękuję, jestem na diecie
Nie, dziękuję, jestem na diecie Istock.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Kto z was nie doświadczył tego na własnej skórze? Wyobraźcie sobie sytuację: jesteście na rodzinnym obiedzie lub na spotkaniu ze znajomymi i ktoś was częstuje tłuściutkim tortem urodzinowym lub najlepszymi pierogami ukochanej babci z ekstraskwarkami w gratisie, a wy musicie powiedzieć „Nie, dziękuję. Jestem na diecie”.

Dla wielu z was jest to niezwykle trudna sytuacja. Sam fakt wdrażania nowych nawyków żywieniowych jest bardzo trudny i stresujący, a jeszcze często trzeba się zmierzyć z niezrozumieniem nowych postanowień dietetycznych przez inne osoby.  W tym wpisie chciałam podzielić się z wami moimi przemyśleniami i doświadczeniami, a nie naukowymi badaniami czy psychologicznymi teoriami. Opowiem wam, co mi pomogło wytrwać w moich dietetycznych postanowieniach.

Najtrudniej bywa z dietą i… bliskimi

Na początek moich rozmyślań przyjmijmy, że jesteście na prawidłowo zbilansowanej diecie redukcyjnej,  a może po prostu chcecie się zdrowiej odżywiać.  Być może nie możecie jeść pewnych produktów z powodów zdrowotnych lub nie chcecie jeść np. mięsa z powodów etycznych. Czyli wykluczamy skrajne metody odchudzania, głodzenia itp., kiedy bliscy chcą ingerować w waszą dietę z uzasadnionego powodu dbania o wasze zdrowotne bezpieczeństwo.

Trzeba zastanowić się, dlaczego inni nie od razu rozumieją wasze jedzeniowe decyzje. Macie przed sobą przeszkody, które utrudniają wam wytrwanie w postanowieniu zmiany diety. I jak tu być konsekwentnym, jak nie dać się emocjonalnym szantażom bliskich osób, jak nie złamać wcześniej wyznaczonych zasad, kiedy wokół same pyszności, a niektórzy zamiast was wspierać, kuszą i nęcą – „Zjedz jeszcze jedno ciasteczko, na pewno ci nie zaszkodzi”, „Nie zjesz moich kotlecików? Przecież zrobiłam je specjalnie dla ciebie!”, „Dziś jest moje święto, a ty nie wypijesz mojego zdrowia, bo jesteś na DIECIE!?”. Rozumiem was bardzo dobrze. Ile razy musiałam się zmierzyć z komentarzami, docinkami, niezrozumieniem moich dietetycznych wyborów i to mimo tego, że jestem dietetykiem, czyli, jak by nie było, specjalistą z zakresu zdrowego odżywiania. Wciąż jeszcze muszę kilkakrotnie tłumaczyć moje jedzeniowe decyzje, żebym mogła wreszcie w spokoju zjeść to, na co w danym momencie chcę sobie pozwolić. Jest to bardzo trudne i męczące.

Niezrozumienie przez bliskie osoby dostarcza chyba najwięcej emocji. Co zrobić w takiej sytuacji? Czasami warto na poważnie porozmawiać z mamą, tatą, babcią, kolegami. Spróbujcie wytłumaczyć na spokojnie, dlaczego postanowiliście zmienić sposób odżywiania, dlaczego jest to dla was takie ważne i jak istotnym jest móc liczyć na zrozumienie i wsparcie. Nie obiecuję, że to przyniesie stuprocentowy sukces i to w sytuacji, kiedy jest to piąte podejście do diety. Brak wcześniejszej konsekwencji może spowodować, że bliscy nie do końca uwierzą od razu w wasze kolejne próby zmiany sposobu odżywiania.

gettyimages.com

Dieta to sposób odżywiania

Dlatego na  początku warto wytłumaczyć, co tak naprawdę oznacza słowo DIETA, które często mylnie jest kojarzone jedynie z odchudzaniem. Dieta to sposób odżywiania. Ja osobiście często spotykam się z komentarzami: przecież jesteś szczupła, nie musisz się odchudzać. Tylko ja się wcale nie odchudzam, ja po prostu chcę zdrowiej jeść. Argument zrzucania nadprogramowych kilogramów może być dla niektórych także niewystarczający. Dla babci zawsze będziecie najukochańsi, nawet z dziesięciokilogramową nadwagą. Może informacja, że to dla zdrowia, lepszego samopoczucia, poprawy jakości życia walczycie z jedzeniowymi pokusami przekona innych, że wsparcie jest wam niezwykle potrzebne.

Opowiedzcie o tym, jak istotne jest to, że będziecie się spotykali ze zrozumieniem i pomocą w walce o wasze cenne zdrowie. Taka rozmowa i konsekwencja w wyborach bardzo mi pomogła. Moi najbliżsi rozumieją bardzo dobrze, dlaczego tak jem, i to akceptują, ale wymagało to ode mnie cierpliwości i tego też wam życzę.

lody malinowe

Bądź asertywna i konsekwentna

Pokusy były, są i będą. Czekoladki, cukiereczki, chipsy, sałatki z majonezowymi sosami, ukochane naleśniki od babci i inne pyszności będą wam towarzyszyć przez cały czas. Tylko solidne przekonanie do tego, że naprawdę chcecie zmienić sposób odżywiania na lepszy, pomoże wytrwać w nowej diecie. Musicie się nauczyć mówić stanowczo NIE.

Zdaję sobie sprawę, że możecie się obawiać, że ktoś się obrazi, że nie zjecie np. jego tortu urodzinowego. Ten szantaż emocjonalny często jest nie do wytrzymania: „ja tak się napracowałam; tyle czasu poświęciłem; nie doceniasz mojej pracy, nie jedząc tego, co przygotowałam”. Tutaj się przyda mała dawka zdrowego egoizmu.

Uwierzcie mi, nikomu nie stanie się nic strasznego, gdy odmówicie zjedzenia czegoś dla was niewskazanego, tym bardziej jeżeli na spokojnie wytłumaczycie mu przyczynę odmowy. Nie jest to łatwe, ale nikt nie powiedział, że będzie przyjemnie. Pamiętajcie, tak jak już kiedyś pisałam, nie możecie zmienić innych. Tylko poprzez swoje działania możecie wpłynąć na zachowanie innych osób. Musicie wierzyć, że to, co robicie, ma sens.

kobieta podczas joggingu

Jak sobie radzić, gdy dieta może być zagrożona?

Każdy musi wypracować swój system. Podzielę się z wami zasadami, jakimi się kieruję. Oczywiście nie jestem zdania, że nie możemy sobie pozwolić od czasu do czasu na mały grzeszek. Jesteśmy tylko ludźmi. To, że zjemy kawałek ciasta, nie oznacza, że dalsze dbanie o zdrowie nie ma sensu. Jednak jeśli w sobotę idziemy na imprezę do znajomych, w niedzielę na obiad do rodziców, a  w tygodniu spotykamy się wieczorem z koleżankami na mieście – to każdorazowe złamanie zasad może już negatywnie odbić na naszym zdrowiu.

Na spotkanie ze znajomymi nigdy nie idę głodna. Domyślam się, co na takich imprezach można dostać do jedzenia, więc przezornie jem swoje zaplanowane posiłki przed wyjściem. Zazwyczaj także zabieram coś ze sobą. Bardzo lubię słodycze, więc najczęściej jest to jakieś fit ciasto, w którym wiem, co się znajduje, czy sałatka bez tłustych sosów, np. z dodatkiem roślin strączkowych. Gdy idę do rodziny, to najczęściej umawiam się wcześniej, że przyniosę coś własnego na obiad, ale nie oddzielne pudełko, tylko większą porcję, tak żeby każdy mógł spróbować i się przekonać, że zdrowe nie znaczy od razu niesmaczne. Często przed obiadem u mamy podpytuję, czy będzie coś dobrego dla mnie do jedzenia. I ja mam to szczęście, że moja mama zawsze coś pysznego dla mnie szykuje, ponieważ zrozumiała, że nie zmienię zdania na temat swojej diety.

Czy alkohol tuczy?

Ignorujcie docinki i bawcie się dobrze!

Alkohol, czyli kolejny trudny temat do przepracowania. Wymyśliłam taką taktykę.  Jeżeli danego dnia chcę pozwolić sobie na większe ilości procentów, to wybieram wytrawne wino i nie dopuszczam do tego, żeby mój kieliszek stał pusty. Po prostu piję bardzo wolno, a przy okazji nie kuszę nikogo, żeby bez pytania mnie o zdanie nalał mi kolejną lampkę wina. Nawet jeśli, mimo sprzeciwów, naleją wam więcej alkoholu, to zapytajcie siebie, czy tak naprawdę musicie wszystko wypić? To jest wasza decyzja.

Warto też przygotować parę zgrabnych odpowiedzi dla atakującego antydietowego towarzystwa:  „Jestem na diecie z powodów zdrowotnych, musicie pomóc mi wytrwać”. „Dziękuję, wszystko wspaniale wygląda, na pewno bardzo się napracowałeś, ale nie mogę sobie pozwolić na takie pyszności”. „Zawsze wspaniale bawię się w waszym towarzystwie, jedzenie nie jest takie ważne, pozwólcie mi bez stresu, z uśmiechem na twarzy i bez męczących tłumaczeń wytrwać dzisiejszy wieczór, nie chcę rezygnować z tak fajnej imprezy”.

Pamiętajcie – zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał was zabrać ze zdrowej strony mocy. Wtedy załóżcie niewidzialne zatyczki do uszu, ignorujcie docinki, wpuszczajcie męczące gadanie jednym uchem, a wypuszczajcie drugim. Czasami nie ma lepszego rozwiązania. Sami wiecie, co dla was jest najlepsze.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: