Przejdź do treści

Wakacje we Włoszech – przewodnik kulinarny

Wakacje we Włoszech – przewodnik kulinarny
Wakacje we Włoszech dobrze rozpocząć od minestrone, zdjęcie: shutterstock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Apetyczne warzywa, wyborne sosy, mistrzowsko dobrane przyprawy. No i te lody! Z drugiej strony nieprzyzwoite ilości sera oraz worki białej mąki ukryte w pieczywie, makaronach i pizzy. Zasiadając do włoskiej uczty, starannie zaplanujmy jej kolejne odsłony.

Wakacje we Włoszech – przystawki

Dobry wybór:

Jednym z sekretów zdrowych sylwetek Włochów jest fakt, że dość późno spożywany główny posiłek celebrują wiele godzin. Bierzmy z nich przykład – dzięki powolnemu tempu żołądek wyśle do mózgu informację, że jest pełny, zanim go przeciążymy. Dlatego też nie zamawiajmy od razu wszystkich dań, ale dajmy sobie czas na podglądanie, jakie smakowitości pojawiają się na stołach sąsiadów, i zastanowienie, na co mamy ochotę po tym, co już zjedliśmy.

Minestrone to zupa na bazie sezonowych warzyw, jej skład różni się nieco w poszczególnych regionach Włoch. Zwykle zawiera przecier pomidorowy, cukinię, fasolkę szparagową, marchewkę, kapustę, cebulę, zielony groszek i szpinak. Poprośmy o wersję bez makaronu i grzanek. Szacowna Mayo Clinic uważa, że pod względem dietetycznym jest to jedna z najmądrzej zaprojektowanych potraw w historii ludzkości. U.S. Food and Drug Administration poleca tę zupę jako doskonałe źródło witamin K, A i C. Jest także świetna na kaca i dla ofiar niezdrowej diety – kwercetyna z cebuli podkręci przemianę materii, glukozynolany z kapusty oczyszczą jelita i wątrobę.

Doskonałe włoskie przystawki (antipasti) to grillowane warzywa albo caponata, czyli słodko-kwaśne duszone warzywa, m.in. bakłażany, papryka, cebula, seler naciowy, pomidory, kapary, oliwki. Zgodnie z badaniami takie warzywne mieszanki spożywane przez miesiąc u wielu osób obniżają ciśnienie krwi nawet o 30 proc. – oto praktyczna moc postrzeganych jako czysto teoretyczne witamin i antyoksydantów. Zauważymy także poprawę wyglądu cery i zmniejszenie cellulitu.

Z tego samego powodu warto postawić na sałaty (insalata). Warzywa dojrzewające w słońcu Italii łatwo polubić, bo mają często bardziej intensywny smak niż polskie, narażone na fochy klimatu. Jeśli wybierzemy wersję z fasolką lub grochem, możemy zrezygnować z mięsa, bo te warzywa są sycące i dostarczą białka. Takie urozmaicenie zmniejszy spożycie przyspieszających wieczny odpoczynek nasyconych kwasów tłuszczowych, a zwiększy błonnika i przeciwutleniaczy. Wybieramy sałaty bez makaronów i sosów. Do smaku doprawiamy je oliwą regulującą poziom cholesterolu we krwi.

Gorszy wybór:

Podjadanie chleba, który otrzymamy jako tzw. poczekajkę, to zły pomysł. Pieczywo jest kaloryczne (czosnkowe z serem może mieć nawet 200 kcal w kromce), a nie jest tak smaczne jak to, co dostaniemy później. Lepiej nawet zjeść w trakcie dnia kulkę lodów, niż przyjść do restauracji na tyle głodnym, aby rzucić się na to zapychadło żołądka, żył i tętnic.

W poprzednich częściach przewodnika zachęcaliśmy do wakacyjnego urozmaicenia diety owocami morza, zastrzegając, że muszą one być surowe, grillowane, duszone lub gotowane. Dlaczego nie smażone? Porcja przygotowanych w ten sposób kalmarów (calamari fritti) to aż 800 kcal! Z powodu zawartości kalorii i nasyconych kwasów tłuszczowych odpada także smażona mozzarella, smażone rybki, a nawet smażone warzywa (tym bardziej że są smażone w panierce – kolejnym wcieleniu mąki).

Zobacz jeszcze:
Wakacje we Włoszech – danie główne
Wakacje we Włoszech – deser

Wakacje we Włoszech – danie główne

Wakacje we Włoszech – przewodnik kulinarny

Dobry wybór:

W Italii trudno się nie skusić na prawdziwą włoską pizzę czy makaron. Ale nie można ich jeść codzienne. Mąka to węglowodany, czyli podstawowe źródło energii, ale jak na ironię ta oczyszczona (czyli biała) energii wcale nam nie doda. Wręcz przeciwnie, nie zawiera błonnika i innych składników (magnezu, witaminy E i przeciwutleniaczy) potrzebnych do optymalnego metabolizmu, więc odłoży się w postaci odbierającej chęć do życia tkanki tłuszczowej. Biała mąka zawiera też dużo szkodliwego glutenu. Ograniczanie spożycia mąki we Włoszech jest trudne, ale możemy poprosić o makaron czy ciasto do pizzy z mąki pełnoziarnistej (zwierającej błonnik i inne cenne składniki ziaren), która ma niższy indeks glikemiczny, więc na dłużej zaspokoi głód. A skoro już grymasimy, to poprośmy przy okazji o dodanie do potrawy połowy porcji sera, najlepiej takiego o obniżonej zawartości tłuszczu.

Włosi lubią ryby i owoce morza, więc dania na takiej bazie znajdziemy bez trudu w całym kraju. Warto spróbować krewetek na ostro (gamberetto fra diavolo) z pomidorami, papryką, cebulą, czosnkiem, białym winem i natką. Są bardzo smaczne, niskokaloryczne, dostarczają odpowiedniej ilości białka, witamin i mikroelementów. Pesce spada, czyli miecznik, to mięsista, smaczna ryba. Wybieramy wersję grillowaną lub duszoną i zamawiamy do niej sałatkę. Ryby w połączeniu z witaminami z warzyw poprawią pamięć i zdolności umysłowe: po powrocie do szkoły murowana lepsza średnia, a w pracy – podwyżka. Warto przynajmniej spróbować.

Ze względu na niepowtarzalny smak warto zamówić gnocchi, czyli kluseczki z ziemniaków przypominające polskie kopytka, ale dużo delikatniejsze. Do gnocchi lub pełnoziarnistych makaronów wybierzmy sos pomidorowy (pomodoro lub marinara). W czasie obróbki termicznej pomidory tracą co prawda część witaminy C, ale za to zawarty w nich odmładzający i antynowotworowy likopen staje się lepiej przyswajalny. Włoskie sosy pomidorowe są bardzo smaczne – gęste, aromatyczne, intensywne. Upewnijmy się, że ten, który zamawiamy, nie zawiera śmietany, bo smak sosu stanie się mdły, a całe danie bardziej kaloryczne.

Szkoda byłoby nie spróbować pesto, czyli gęstego sosu na bazie oliwy, bazylii, orzeszków piniowych i czosnku (pesto genovese), suszonych pomidorów i czosnku (pesto alla siciliana lub rosso) i innych regionalnych wariacji tego smakołyku. Pesto jest wyśmienite. Jest także dość kaloryczne, ale większość energii pochodzi ze zdrowej oliwy i orzeszków. Czosnek jest jednym z najsilniejszych naturalnych produktów przeciwnowotworowych, zapobiega także zakrzepom.

Gorszy wybór:

Pizza to nie najlepszy wybór zwłaszcza dla tych, którzy do polecenia: „zjedz obiadek do końca, talerz ma być czysty” do dziś podchodzą bardzo poważnie. Ci mniej grzeczni mogą się skusić na kawałek tego przysmaku. Włoska pizza zazwyczaj ma cieniutkie chrupiące ciasto, więc jest zdrowsza i mniej kaloryczna niż jej polskie wariacje.

Zrezygnujmy z lasagne, cannelloni, ravioli. Są smaczne, ale to głównie biała mąka (makarony) z tłustym serem. Inne zakazane słowa w restauracji to alfredo (sos ze śmietany, masła i parmezanu) i carbonara (sos ze śmietany, żółtek, boczku, sera). Można przypuszczać, że mają na sumieniu więcej istnień niż włoska mafia. Porcja spaghetti carbonara to nawet 1000 kcal i więcej sodu, niż ludzki organizm jest w stanie przerobić w ciągu doby (co oznacza narażanie się na nadciśnienie).

Unikajmy pepperoni, czyli kiełbasy pełnej tłuszczu i bardzo niezdrowych azotanów.

Cotoletta alla milanese to właściwie schabowy z kością, czyli co najmniej 500 kcal, 3100 mg sodu, 87 g tłuszczu.

Melanzane alla parmigiana, czyli zapiekany bakłażan, udaje, że jest zdrowym warzywnym daniem, tymczasem z powodu smażenia z dodatkiem dużej ilości sera zawiera aż 850 kcal.

Wakacje we Włoszech – deser

Wakacje we Włoszech – przewodnik kulinarny

Dobry wybór:

Nie oszukujmy się – spacerując uliczkami Rzymu, Mediolanu czy promenadami nadmorskich miejscowości, trudno nie skusić się na nęcące co krok lody (gelato) w niepowtarzalnych smakach.

To dobre rozwiązanie dla tych, którzy do kolejności dań mają stosunek nieortodoksyjny i po kolacji nie zamówią kolejnej porcji słodkości. Włoskie lody są bogate, intensywne w smaku i kremowe, bo w przeciwieństwie do większości dostępnych w Polsce nie spulchnia się ich powietrzem. Przygotowuje się je na bazie mleka, więc są mniej tuczące niż te na śmietanie. Duża kulka ma jednak 150 kcal, więc mimo że to wakacje, trzeba znać umiar.

Gorszy wybór:

Cannoli, rurki z chrupiącego ciasta nadziane kremem z sera ricotta, to jeszcze jedna forma jedzenia mąki. Porcja o długości dwóch baterii zawiera około 200 kcal.

Pyszne tiramisu może mieć nawet 700 kcal w dużej porcji. Dopuszczalne tylko pod warunkiem, że podzielimy się nim z ukochaną osobą, z którą po powrocie do romantycznego włoskiego hoteliku spalimy całą porcję z nawiązką.

Buon appetito! (Smacznego!)

*Dr Rezydent radzi:

We Włoszech stanowczo łatwiej o ekstazę wywołaną dopływem do mózgu endorfin wyzwolonych przez wyśmienite posiłki niż o zatrucie pokarmowe. Nie wolno jednak zapomnieć o podstawowych zasadach higieny, takich jak mycie rąk przed posiłkami czy mycie owoców przed ich spożyciem. Jeśli decydujemy się na bufet, zrezygnujmy z wędlin i sosów – już po dwóch godzinach poza lodówką mogło się w nich namnożyć wystarczająco dużo bakterii, aby wywołać biegunkę. W większości lodziarni nie ma łazienek, dlatego dobrze mieć z sobą żel do dezynfekcji dłoni i użyć go po rozliczeniu, a przed chwyceniem wafelka. Kolejność czynności jest istotna, bo pieniądze są jedną z najbrudniejszych rzeczy świata – naukowcy z Wright Patterson Medical Center znaleźli na przypadkowo wybranych do badania banknotach m.in. gronkowca złocistego i pałeczkę zapalenia płuc. Nie dzielmy się napojami ani posiłkami z osobami, z którymi się nie całujemy (używając nieromantycznego języka lekarzy, nie wymieniamy płynów ustrojowych). Picie z jednej butelki, przez tę samą słomkę czy jedzenie tymi samymi sztućcami naraża na zarażenie m.in. próchnicą i wywołującą wrzody bakterią Helicobacter pylori. Nawet w upały zaznaczajmy, że chcemy napoje bez lodu – w kostkach często znajdują się m.in. odpowiedzialne za zatrucia pokarmowe bakterie E. coli.

Podoba Ci się ten artykuł?