Przejdź do treści

Perfekcjonizm prowadzi do wielu chorób. Jak ich uniknąć?

Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Doskonałość to piękna cecha. Najlepiej sprawdza się w świecie idei platońskich, gorzej w świecie ludzkim. Gdy człowiek zbyt usilnie do niej aspiruje, może zrobić sobie krzywdę. Jest tylko jeden sposób, by się przed nią uchronić.

Nie tolerujesz błędów – przede wszystkim własnych. Ustawiasz sobie wysoko poprzeczkę. Powierzone zadania realizujesz na tip-top. Często przeglądasz się w oczach innych i zwykle czegoś ci brakuje do pełni satysfakcji. Jeśli w tym opisie odnajdujesz siebie, prawdopodobnie cierpisz na perfekcjonizm i grozi ci zachorowanie na depresję. Chyba że zaczniesz być dla siebie bardziej wyrozumiały.

„Perfekcyjni” millenialsi

Perfekcjonizm to jedna z plag współczesności. Dotyka w szczególności millenialsów, czyli osób urodzonych w dwóch ostatnich dekadach ubiegłego wieku. Badanie przeprowadzone na grupie ponad 40 tys. studentów amerykańskich, kanadyjskich i brytyjskich wykazało, że większość z nich cierpi na „wieloaspektowy perfekcjonizm”, czyli nierealistyczne oczekiwania w stosunku do samych siebie.

Wydawałoby się, że duże ambicje i dążenie do odniesienia sukcesu zawodowego to korzystne cechy dające przewagę w społecznym „doborze naturalnym”. W końcu wielu z nas takie przeświadczenie wpajano od dzieciństwa. I do pewnego stopnia tak jest – gdy aspiracje skutecznie motywują do działania. Ale w sytuacji, gdy odrywają się od rzeczywistości, mogą powodować frustrację. Skutek? Perfekcjoniści, którzy nie są w stanie osiągnąć założonych celów, często popadają w depresję.

Depresja wskutek presji

Dane Światowej Organizacji Zdrowia pokazują, że na całym świecie rośnie liczba młodych ludzi zapadających na zaburzenia afektywne: od stanów lękowych po psychozę maniakalno-depresyjną. Naukowcy są zdania, że w znacznym stopniu może się do tego przyczyniać rosnąca presja, jakiej młodzi doświadczają w środowisku nauki, pracy, a także w internecie. Badania kohortowe przeprowadzone w USA i Wielkiej Brytanii wykazały 30-procentowy wzrost przypadków dysmorfofobii (przekonania o nieestetycznym wyglądzie swojego ciała) i zaburzeń odżywiania wśród młodych kobiet od czasu pojawienia się mediów społecznościowych.

Problem dotyczy nie tylko aspiracji „cielesnych”. Na depresję i inne zaburzenia nastroju narażeni są również millenialsi, którzy zbyt wysoko stawiają sobie poprzeczkę w procesie edukacji i na drodze kariery zawodowej. Przyczyny zjawiska nie leżą jednak w nadmiernym głodzie wiedzy – tego zapewne nigdy za wiele. Wiążą się raczej z tym, że młodzi poddawani są nadmiernej presji dotyczącej zdobywania formalnego wykształcenia – które na prywatnych uczelniach na Zachodzie kosztuje fortunę – czy nieustannego powiększania kwalifikacji zawodowych w celu „zaistnienia” na rynku pracy i osiągnięcia „awansu społecznego”.

Rozproszony umysł, czyli dlaczego panujący dziś kult wielozadaniowości nam nie służy i jak radzić sobie z przebodźcowaniem – rozmowa z Sylwią Sitkowską

Więcej wyrozumiałości!

Na szczęście z perfekcjonizmu można się wyleczyć, a przynajmniej złagodzić jego przykre następstwa. Metoda jest całkiem prosta w teorii, choć może okazać się trudniejsza w praktyce. Chodzi o wyrozumiałość – czy raczej empatię w stosunku do samego siebie, jak można przetłumaczyć angielskie określenie self-compassion. Skuteczności tego podejścia dowodzi publikacja autorstwa naukowców z Australian Catholic University zamieszczona na łamach czasopisma „PLOS ONE”. Uczeni poddali anonimowemu badaniu kwestionariuszowemu 541 osób w wieku młodzieńczym i 515 dorosłych. Za jego pomocą „zmierzyli” poziom perfekcjonizmu, skłonności do depresji oraz „samoempatii” u uczestników.

Okazało się, że wyższe natężenie tej ostatniej cechy osłabiało związek między perfekcjonizmem a skłonnością do zaburzeń nastroju. Innymi słowy, osoby w większym stopniu skłonne do akceptowania swoich wad i mające lepszy kontakt ze swoimi emocjami, nawet jeśli wykazywały cechy perfekcjonistów, były mniej narażone na rozwój depresji. Większa wyrozumiałość dla własnych słabości działała niczym amortyzacja podczas upadków na drodze do ideału.

Do jakich chorób prowadzi perfekcjonizm?

Chęć doskonalenia się może być motorem napędowym na wielu płaszczyznach życia i nie warto z niej rezygnować. Jednak silna potrzeba osiągnięcia doskonałości może też zadziałać niczym „motor chorobowy”. Perfekcjonizm, w zależności od poziomu natężenia i odporności psychicznej oraz stanu zdrowia jego „ofiary”, może prowadzić do wielu problemów psychicznych, a także chorób fizycznych. Poza depresją i zaburzeniami nastroju perfekcjoniści często cierpią na rozmaite fobie społeczne, łatwiej też popadają w nałogi. Miewają też zaburzenia masochistyczne prowadzące do samookaleczeń i nierzadko porywają się na swoje życie. Perfekcjonizm wiąże się również z chronicznym stresem wynikającym z obaw przed niezdolnością do osiągnięcia ambitnego celu. A wraz ze stresem rośnie ryzyko rozwoju chorób przewlekłych, w szczególności chorób układu krążenia.

Cena perfekcjonizmu jest duża, a pożytki z niego złudne. Może więc faktycznie warto bardziej akceptować swoje (często tylko domniemane) niedoskonałości, utrzymywać lepszą łączność ze swoimi emocjami i w pełniejszy sposób cieszyć się życiem?

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: