Przejdź do treści

Ciemna strona plastiku

Zdjęcie: shutterstock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

O tym, że tworzywo to rozkłada się nawet 1000 lat i niedługo zasypie świat, mówi się na tyle głośno, że każdy powinien już o tym słyszeć. Nieco ciszej zaczyna się na razie wspominać także o tym, że pochodzące z niego związki chemiczne kumulują się w ludzkim organizmie, co nie jest obojętne dla naszego zdrowia.

Można powiedzieć, że żyjemy w plastikowych czasach. Takie materiały jak szkło, metal i drewno są wypierane przez tworzywa sztuczne, ponieważ te wydają się praktyczniejsze. Mamy lodówki pełne produktów zapakowanych w plastikowe pudełka, pijemy wodę z plastikowych butelek, pakujemy jedzenie do plastikowych lunch boxów, zakładamy plastikowe ubrania itd. Czy lęk przed plastikiem to tylko paranoja ekologów i fanatyków zdrowego odżywiania, czy świadomość prawdziwego zagrożenia? Ostatnie badania pokazują, że problem robi się coraz bardziej poważny. Na Uniwersytecie Exeter w Wielkiej Brytanii przebadano 94 nastolatków pod kątem obecności w ich organizmach związków chemicznych pochodzących z plastiku. Uwaga – znaleziono je u 86 proc.! Za to Amerykańska Akademia Pediatryczna znalazła w jedzeniu dla dzieci i jego opakowaniach aż osiem związków chemicznych, także tych pochodzących z plastiku.

Co to jest plastik?

To materiał składający się z wytwarzanych przez człowieka polimerów syntetycznych lub zmodyfikowanych polimerów naturalnych. Próby wynalezienia plastiku zaczęły się już pod koniec XIX wieku i od tego czasu powstawał w coraz lepszej jakości, a od ponad 50 lat stosowany jest na skalę przemysłową. Doceniono go, ponieważ pozwala przygotować dużą ilość produktów w niskich kosztach. Jest też, jak sama nazwa wskazuje, plastyczną materią, z której łatwo tworzy się rzeczy o dowolnych kształtach. Jednak ma on też swoje wady – bardzo długi czas rozkładu, gorszą trwałość i odporność na wysokie temperatury. I już z tym spostrzeżeniem powinno się jego wynalazcom zapalić czerwone światło. Bo to właśnie te właściwości odpowiadają za to, że zagraża on zdrowiu.

Bisfenol A – najtrudniejszy przeciwnik

W latach 60. w plastiku na szeroką skalę zaczął pojawiać się związek zwany bisfenolem A (BPA), który pozwolił zwiększyć wytrzymałość wykonywanych z niego rzeczy. Obecnie jest on prawie wszędzie tam, gdzie jest plastik. Można go znaleźć w opakowaniach, butelkach na wodę, jednorazowych sztućcach i naczyniach, zabawkach dla dzieci, a także w wewnętrznej powłoce metalowych puszek, w które pakuje się kukurydzę czy groszek. Znaleziono go także na paragonach wydawanych w sklepach, bo jest jednym ze składników tonerów do drukarek. Skoro jest tak wszechobecny to pewnie dlatego, że jest tak potrzebny? Niestety, z jednej strony służy ludzkości, a z drugiej jej szkodzi. Jak? Zaburza on gospodarkę hormonalną w organizmie. Potrafi imitować estrogeny, czyli żeńskie hormony. Nasze hormony kontrolują wiele ważnych funkcji organizmu, jak zdolność reprodukcji, rozwój organizmu, zachowanie oraz inteligencja. Dlatego dla prawidłowego funkcjonowania ważne jest, by miały unormowany poziom. Jednak eksperci ostrzegają, że BPA przedostaje się do krwiobiegu, gdzie odbierany jest jako naturalne hormony, co osłabia te prawdziwe. Przez to mogą pojawić się problemy z otyłością, a co więcej, rośnie ryzyko zachorowania na raka piersi czy prostaty.

Chronione przed kontaktem z związkami chemicznymi z plastiku w szczególności powinny być dzieci, ponieważ zaburzenia hormonalne w okresie dojrzewania mogą się objawić problemami ze zdrowiem w dorosłym życiu. Może mieć to też wpływ na kolejne pokolenia, ponieważ układ hormonalny jest odpowiedzialny przede wszystkim za płodność.

Zdjęcie: shutterstock

Czy istnieje wyjście?

Co prawda bisfenol A w ciągu 43 godzin usuwany jest z krwiobiegu za pomocą nerek, ale naukowcy mają obawy, że w tym czasie wbudowuje się w komórki tłuszczowe. Jak więc się przed nim chronić? Najwięcej tego związku dostarczamy organizmowi z jedzeniem. Pijemy go razem z butelkowaną wodą (w szczególności z tą w bardzo dużych butelek), jemy z fasolką, kukurydzą i pomidorami z puszek, pijemy z piwem czy gazowanymi napojami. Sytuacja jeszcze bardziej się pogarsza, kiedy tak zapakowane są produkty kwaśne albo tłuste, bo te bardziej chłoną bisfenole.

Można próbować ograniczać kontakt z plastikowymi opakowaniami, kupując je i przechowując w szklanych pojemnikach, ale może to być karkołomne zadanie. Jest jednak kilka sposobów, by zminimalizować kontakt z tymi szkodliwymi związkami. Wydzielają się one z plastiku podczas kontaktu z wysoką temperaturą. Dlatego nie powinno się podgrzewać jedzenia razem z plastikowym opakowaniem, myć rzeczy z tworzyw sztucznych w zmywarce, jeść gorących potraw za pomocą jednorazowych sztućców. Świadomy konsument powinien też wiedzieć, jak nie złapać się na chwyty marketingowe sugerujące, że proponowany pojemnik jest wolny od BPA. Może się okazać, że w zamian plastik, z którego jest zrobiony, ma w składzie inne bisfenole, jak AF, B, C, E, F czy S. Mają one podobną nazwę, bo ich struktura jest podobna, i także zaburzają gospodarkę hormonalną.

Pomocna wskazówka

Amerykańska Akademia Pediatryczna podpowiada, by unikać plastiku z poniższymi symbolami materiałów do recyklingu (można je znaleźć na dnie butelki):

3 – oznacza produkt z ftalanami, dodawanymi do plastiku, by był bardziej elastyczny. Można je znaleźć też w kosmetykach i wysoko przetworzonym jedzeniu. Badania pokazują, że mogą oddziaływać na męski układ rozrodczy, odpowiadać za dziecięcą otyłość i choroby układu krążenia.

6 – wskazuje obecność styrenu. Zawierają go opakowania tzw. to-go. A podejrzewa się, że ma działanie rakotwórcze.

7 – pod tym kodem znajdują się opisywane przez nas wcześniej bisfenole. To oznaczenie może się znaleźć na sztywniejszych butelkach, nawet na dziecięcych buteleczkach czy kubeczkach.

Podoba Ci się ten artykuł?