Przejdź do treści

Co na zmarszczki, gdy masz 20, 30, 40, 50, 60 lat…?

uśmiechnięta dziewczyna
Allef Vinicius / Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Kosmetyczna rewolucja – jeśli się w tej chwili dokonuje – nie polega na wynajdywaniu nowych składników aktywnych, ale technologii stosowanych do przenoszenia ich w głąb naskórka. Lista substancji o udokumentowanym działaniu odmładzającym jest bowiem od lat taka sama – retinol, peptydy, kwas hialuronowy, koenzym Q10, wyciągi roślinne.

Procesy starzenia skóry, wynikające m.in. z utraty kolagenu, który odpowiada za jej napięcie i jędrność, zaczynają się już przed 30. rokiem życia i u wszystkich z nas przebiegają mniej więcej tak samo. Ich tempo (zwolnienie lub przyspieszenie) jest uzależnione w największej mierze od stylu życia. Unikanie nadmiaru słońca, higieniczny tryb życia (ograniczenie używek, odpowiednia ilość snu), różnorodna dieta z dużą ilością warzyw i owoców, a małą ilością tłuszczów zwierzęcych i cukru oraz odpowiednia systematyczna pielęgnacja skóry są w stanie znacznie spowolnić ten proces.

Dziewczyna z maseczką na twarzy

Lista skutecznych i sprawdzonych substancji, które będą pomocne w regeneracji skóry nie jest długa, ale musimy pamiętać, że poszczególne jej pozycje przyporządkowane są do wieku. Innych składników aktywnych wymaga cera w okolicy trzydziestki, innych po pięćdziesiątce.

Przed trzydziestką kwas hialuronowy

Skóra trzydziestolatek jest z reguły naturalnie dobrze napięta. Chcąc spowolnić tempo pojawienia się pierwszych zmarszczek, najważniejsze jest nawilżanie oraz stosowanie kremów z filtrami UVA i UVB. Wśród substancji nawilżających na czoło wysuwa się kwas hialuronowy.

W środowisku wodnym jego cząsteczki zwiększają swoją objętość tysiąckrotnie, jedna cząsteczka kwasu absorbuje około 250 cząsteczek wody. Gdy preparat kosmetyczny z niskocząsteczkowym kwasem hialuronowym wniknie w naskórek, wypełnia przestrzeń międzykomórkową, co powoduje wygładzenie i lekkie napięcie skóry. Kwas hialuronowy utrzymuje też włókna kolagenowe w dobrej kondycji, otaczając je, nawilżając i odżywiając, wspomaga również transport składników odżywczych do naskórka.

Karolina Kuklińska-Kosowicz, współzałożycielka marki YOPE

Po trzydziestce kosmetyki z retinolem

Po trzydziestce zaczyna zwalniać regeneracja komórek skóry, wyhamowuje też produkcja elastyny i kolagenu – białek odpowiedzialnych za jej jędrność i elastyczność. Mogą pokazać się pierwsze plamy posłoneczne, będące rezultatem nadużywania słońca w dzieciństwie i wczesnej młodości. W tym wieku dobrze jest wkroczyć z preparatami z retinolem w składzie. W czwartej dekadzie preparaty zawierające retinol można stosować raz dziennie (wieczorem) – jako doraźną miesięczną kurację, a także w sezonie jesienno-zimowym.

Retinol ma właściwości złuszczające, przywraca więc skórze równomierny koloryt, zmniejsza widoczność przebarwień i wyprysków oraz spłyca zmarszczki. Niestety, nie każda skóra go lubi. Suchą, wrażliwą i delikatną może podrażniać, wywołując pieczenie i zaczerwienienie, choć dermatolodzy mówią, że nawet osoby o skórze wrażliwej powinny go używać, tylko w mniejszym stężeniu, bo ten składnik ją „hartuje”. Trzeba jednak pamiętać, że sam retinol jest kapryśny – utlenia się pod wpływem powietrza, więc żeby zadziałał, trzeba go zamknąć w specjalnych nośnikach, które otwierają się dopiero po wniknięciu kremu w skórę (i tu właśnie wkracza nowoczesna technologia).

Po czterdziestce peptydy i koenzym Q10

W tym wieku drobne zmarszczki i bruzdy stają się coraz bardziej widoczne. Dają się zauważyć zmiany grawitacyjne, owal twarzy traci swoją ostrość (mówiąc potocznie – „siada”), a skóra napięcie. Cera staje się przesuszona, pojawia się więcej przebarwień, w efekcie koloryt skóry jest nierównomierny, zszarzały. Jeszcze bardziej spowalnia produkcja kolagenu i elastyny, a przed pięćdziesiątką może być widoczny wpływ zmian hormonalnych, związany z obniżonym poziomem estrogenu. W tym okresie, oprócz kwasu hialuronowego i retinolu, warto sięgnąć po kremy z peptydami lub koenzymem Q10.

Peptydy to bioaktywne aminokwasy, które są w stanie pokonać barierę naskórkową i dotrzeć do głębszych warstw skóry, a po czterdziestce to właśnie tam dochodzi do niekorzystnych zmian. W zależności od ich rodzaju mogą odgrywać rozmaite role: jedne mają zdolność przenoszenia składników aktywnych w głąb skóry, inne rozkurczają skórę wokół zmarszczek (znajdziemy je w kremach à la botoks), jeszcze inne spłycają zmarszczki, pobudzając produkcję elastyny i kolagenu – włókien podporowych skóry. Ten ostatni rodzaj peptydów – syntetyczne podpórki – są pomocne i w regeneracji skóry, i w walce z płytkimi przebarwieniami, rozjaśniają i wyrównują koloryt skóry.

Mimo że peptydy są całkowicie syntetyczne, są podobne do tych naturalnych obecnych w skórze, których z wiekiem jest coraz mniej. Ważną ich cechą jest stabilność (nie trzeba ich zamykać w nośnikach) oraz przyjazność dla skóry, nie powodują jej drażnienia. Z kolei koenzym Q10 to naturalna substancja odpowiedzialna za wytwarzanie energii w każdej komórce organizmu. Jego obecność w preparatach kosmetycznych zapewnia skórze dotlenienie.

 

Kobieta leży na trawie, przytula psa

Po pięćdziesiątce fitoestrogeny

Choć poziom kobiecych hormonów obniża się stopniowo, przez długi czas, punktem krytycznym, po którym ich stężenie gwałtownie spada, jest menopauza. Tak znaczny spadek estrogenów powoduje, że  w pierwszych pięciu latach przekwitania ilość włókien kolagenowych i elastylowych zmniejsza się o 1/3, a skóra naprawdę zauważalnie traci jędrność. Jednocześnie warstwa rogowa naskórka staje się grubsza, przez co koloryt twarzy jest jeszcze bardziej przygaszony, a wrażenie rozświetlenia coraz trudniej uzyskać przy pomocy tradycyjnych kosmetyków pielęgnacyjnych. Gruczoły łojowe są mniej sprawne, a więc naturalna hydrolipidowa bariera skóry, zapobiegająca ucieczce wilgoci, słabnie. Cera staje się coraz bardziej odwodniona i sucha.

W tym okresie – poza retinolem i peptydami – warto zastosować kosmetyki, zawierające fitoestrogeny, czyli substancje pozyskiwane z roślin (choćby z soi), a działające w sposób zbliżony do ludzkich estrogenów. W pewnym stopniu przyspieszają regenerację dojrzałej skóry, pobudzają produkcję kolagenu oraz elastyny, na pewno zapewniają jej odpowiednie nawilżenie.

Katarzyna Dowbor

Po sześćdziesiątce witamina D

Skóra po 60. roku życia jest coraz gorzej ukrwiona, a więc równocześnie coraz słabiej odżywiona i dotleniona. Staje się też cienka i bardzo przesuszona. Wzrasta liczba przebarwień, pojawiają się tzw. zmiany rozrostowe, czyli włókniaki i brodawki. W tym wieku warto zastosować kosmetyki zawierające witaminę D, która wspiera naturalne mechanizmy odnowy skóry. Rezultatem będzie poprawa jędrności i bardziej wyrównany koloryt. Dodatkowo przesuszona cera sześćdziesięciolatki poczuje się lepiej, gdy wklepany zostanie w nią treściwy krem, zawierający substancje odbudowujące płaszcz hydrolipidowy skóry, np. olejek arganowy.

Kremy z filtrem w każdym wieku

Promieniowanie UV w znacznym stopniu przyczynia się do przedwczesnego starzenia się skóry. Skutkuje bowiem nie tylko przebarwieniami, ale też zmniejszeniem ilości włókien kolagenowych oraz zniekształceniem włókien elastynowych, co prowadzi do utraty jędrności i napięcia. Pod wpływem słońca powstają również dodatkowe wolne rodniki, przyspieszające procesy starzenia.

Dermatolodzy uważają, że gdyby nie promieniowanie UV, efekty starzenia byłyby widoczne na skórze dopiero około 60. roku życia. Być może to prawda, ale skoro nie sposób żyć bez przebywania na słońcu, kompromisowym rozwiązaniem wydaje się codzienne stosowanie kosmetyków z filtrami ochronnymi. W każdym wieku.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: