Przejdź do treści

Fast food jak infekcja bakteryjna? Naukowcy wyjaśniają, dlaczego to trafne porównanie

Zdjęcie: shutterstock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Śmieciowa żywność rodzi agresję – przynajmniej w układzie odpornościowym. Badania dowodzą, że organizm reaguje na hamburgery i pizzę jak na infekcję bakteryjną. Na dłuższą metę może to mieć bardzo niekorzystne następstwa zdrowotne.

Od dawna wiadomo, że fast food szkodzi, jednak naukowcy wciąż analizują mechanizmy oddziaływania śmieciowej żywności na nasze zdrowie. Według badania opublikowanego na łamach czasopisma „Cell”, tzw. zachodnia dieta, bogata w tłuszcze i cukry, a uboga w błonnik, podrażnia układ immunologiczny i pobudza go do bardziej agresywnej reakcji – takiej jak w odpowiedzi na infekcję bakteryjną. Może to skutkować większą podatnością na rozwój chorób cywilizacyjnych, w szczególności tych związanych z upośledzeniem sprawności układu krążenia. Autorzy badania w pierwszej kolejności wymieniają miażdżycę i cukrzycę.

Organizm na wojennej ścieżce

W dojściu do powyższych wniosków uczonym pomogły myszy laboratoryjne. Naukowcy z Uniwersytetu w Bonn karmili je przez miesiąc tym, czym żywią się bywalcy sieciowych „restauracji” szybkiej obsługi. Doprowadziło to do ogólnoustrojowej reakcji zapalnej w organizmach gryzoni przypominającej zachowanie układu odpornościowego w kontakcie z groźnymi bakteriami (czytaj też: 7 codziennych nawyków osłabiających odporność). Stwierdzono m.in. podwyższony poziom granulocytów i monocytów – komórek stanowiących odmianę białych krwinek, broniących organizm przed szkodliwymi drobnoustrojami.

By lepiej zrozumieć odpowiedź immunologiczną sprowokowaną zmianą mysiego jadłospisu, naukowcy wyodrębnili ze szpiku kości zwierząt prekursory komórek odpornościowych i poddali je analizie genomicznej. Okazało się, że produkty zachodniej diety doprowadziły do aktywacji genów odpowiedzialnych za szybkie namnażanie i wzrost komórek układu immunologicznego – trochę tak, jakby organizm szykował się na wojnę. Po przestawieniu myszy na standardową karmę zbożową większość objawów „mobilizacji” ustąpiła. Jednak ich system odpornościowy nie poczuł się do końca bezpiecznie. Po czterech tygodniach od zmiany jadłospisu wiele genów aktywowanych podczas spożywania szkodliwych produktów pozostało „włączonych”.

Układ odpornościowy ma pamięć

To efekt zdolności układu immunologicznego do zapamiętywania zagrożeń. Ma ona zastosowanie m.in. po przebytych infekcjach bakteryjnych, kiedy komórki odpornościowe pozostają przez pewien czas w stanie gotowości, by móc skutecznie odeprzeć ponowny atak patogenów. W przypadku myszy mechanizm ten zadziałał jednak nie w reakcji na drobnoustroje, lecz na zmianę w diecie. U niektórych osobników odpowiedź była wyjątkowo silna. W ich organizmach wykryto tzw. inflamasomy, białkowe kompleksy odpowiadające za powstawanie objawów zapalnych w rodzaju obrzęku, bólu, zaczerwienienia czy wzrostu tkanek.

Ich zwiększona obecność w reakcji na zagrożenie może odcisnąć trwały ślad w pamięci układu odpornościowego. W taki sposób, że organizm będzie skłonny reagować bardziej agresywnie nawet na drobne bodźce o mniejszej szkodliwości niż te, które wywołały pierwotną odpowiedź zapalną. Jak łatwo się domyślić, zbytnie nasilenie i nadmierna częstotliwość takich reakcji nie są korzystne dla zdrowia. Prowadzą one do uszkodzeń w naczyniach krwionośnych, które mogą zaowocować rozwojem blaszki miażdżycowej i dalszymi powikłaniami, takimi jak cukrzyca, udar czy zawał serca.

Fast food jak patogen

Zależność między zachodnią dietą, opartą o produkty wysoko przetworzone, duże ilości cukru i dania typu fast food, a zwiększonym narażeniem na choroby przewlekłe, jest dobrze udokumentowana licznymi badaniami kohortowymi. Od dawna wiadomo m.in. o istnieniu korelacji między spożywaniem „szybkiej żywności” i podwyższonym ryzykiem rozwoju cukrzycy. Oczywistą konsekwencją przejadania się cukrem i „smażeniną” jest otyłość. Nie ulega także wątpliwości związek między kiepską dietą a wzrostem narażenia na choroby serca. Badania dowodzą również, że jadłospis typowy dla zachodniej gastronomii wpływa ujemnie na nastrój i może się przyczynić do rozwoju depresji.

Naukowcy wciąż jednak próbują ustalić, w jaki sposób składniki śmieciowej żywności oddziałują na funkcje fizjologiczne naszego organizmu. Zrozumienie tych mechanizmów wydaje się zresztą ważne nie tylko z naukowego i medycznego, ale również psychologicznego punktu widzenia. Sądząc, że od nadmiaru hamburgerów po prostu urosną nam boczki, wciąż możemy po nie sięgać. Jednak ze świadomością, że nasz organizm reaguje na „junk food” jak na złowrogie patogeny, trudniej będzie nam przełknąć mielonkę z bułką, która oprócz mąki ma w swym składzie mnóstwo chemicznych zagadek.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: