3 min.
Jak pachną truskawki? – recenzja książki „Zapach truskawek”

Źródło: www.blackpublishing.pl
Najnowsze
21.01.2021
Pierwszy raz w historii wegańska restauracja otrzymała gwiazdkę Michelin!
21.01.2021
Jak różne diety i sposoby odżywiania wpływają na nasze włosy? Trycholożka Anna Mackojć wyjaśnia
20.01.2021
Czym zastąpić jajka? Podpowiada Agnieszka Pocztarska z Czytamy Etykiety
19.01.2021
Kwasy omega 3 wegańskie – czy rzeczywiście się nie wchłaniają?
18.01.2021
Co jeść w styczniu? Buraki, seler, marchew… ale nie tylko! Co proponuje Sylwia Majcher?
Wiecie, że książki kulinarne otwiera się nie tylko po to, by zdobyć cenne przepisy? „Zapach truskawek” przeczytałam w całości wcale nie w kuchni, ale w wannie. Bo to się czyta jak najlepszą powieść. Wciąga i smakuje!
Chociaż uwielbiam książki z przepisami, zwykle nie poświęcam im więcej uwagi, niż to konieczne. Wertuję je szybko przy kuchennym stole w poszukiwaniu pomysłu na oryginalny obiad. Z „Zapachem truskawek” Ani Włodarczyk (blogerki z Strawberries form Poland) było zupełnie inaczej. Z kuchni przeniosłam się z książką do wanny, z wanny do łóżka… Z każdym rozdziałem rósł mój apetyt nie tylko na smakołyki, o których rozpisuje się autorka, ale także na kolejne strony powieści. Bo to bynajmniej nie książka kucharska, ale powieść kulinarna w najlepszym wydaniu.
Czy przyszłoby wam do głowy, że sposób pieczenia pasztetu w rzeczywistości oddaje charakter człowieka? Jesteście ciekawi, czym jest żydowska penicylina? Pomyśleliście kiedykolwiek, że za pomocą wahadełka można zweryfikować zgodność człowieka z produktem spożywczym? O tym wszystkim przeczytacie w „Zapachu truskawek”. Ta książka to kolejny dowód na to, że jedzenie, które jest nieodłącznym elementem naszej codzienności, odgrywa zdecydowanie większą rolę niż tylko zapełnienie żołądka. To element naszej kultury i tożsamości, który cementuje rodzinne relacje i wzbogaca towarzyskie spotkania. Wiąże smaki i zapachy we wspomnienia ważnych albo po prostu przyjemnych chwil.
Autorka pod kulinarnym pretekstem zaprasza czytelnika do stołu, częstując opowieściami o słodkich i gorzkich smakach rodzinnego życia. Jak przystało na dobrą powieść, czasem bawi ‒ przywołując wspomnienia kiczowatych trendów kulinarnych lat 90. ‒ czasem budzi nostalgię, gdy rozpisuje się o wakacjach u dziadków i beztroskim czasie dzieciństwa. A czasem naprawdę irytuje, kiedy rozdział będący peanem na cześć jednej potrawy kończy przepisem na danie z zupełnie innej parafii. Familijne opowieści, refleksje na temat kultury jedzenia przeplatają się z cytatami z przykurzonych kulinarnych tomów i pomysłami na nieskomplikowane dania.
W przeciwieństwie do zwykłych książek kulinarnych „Zapach truskawek” praktycznie pozbawiony jest zdjęć. Zdecydowanie zaliczam to do zalet. Nie ma gorszego uczucia dla kulinarnego amatora niż konsternacja wywołana porównaniem fotografii z przepisu i wyglądu tego, co powstało w kuchni. Mimo braku wizualnego bodźca czytanie o ciepłym drożdżowym cieście popijanym świeżym mlekiem, chrupiących blinach dziadka czy „rodowej czosnkowej” pobudziło moją wyobraźnię, wprawiając ślinianki w nadmierną aktywność.
Opowieści Anny Włodarczyk to nie tyle wytrawna literatura, ile apetyczna książkowa przekąska. A moc dobrze przyrządzonych przekąsek jest nie do przecenienia. Nie musisz być pasjonatem gotowania. By dać się uwieść tej książce, wystarczy czuć, że jedzenie jest czymś więcej niż jedynie procesem przeżuwania i przełykania. A ci, którzy jednak wolą jeść, niż czytać, przekonają się, że kulinarna uczta niejedno ma imię…
„Zapach truskawek. Rodzinne opowieści”
Anna Włodarczyk
Wydwnictwo Black Publishing, 2014
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

10.01.2021
„Bardzo chciałabym, aby każda z nas posiadła podstawową umiejętność tworzenia ziołowych lekarstw” – mówi Ruta Kowalska, zielarka

30.12.2020
Zdrowsze grzechy żywieniowe. Jak wybrać najzdrowsze chipsy?

25.12.2020
Lara Gessler: Jeśli coś daje początek życiu, jest zalążkiem – to siłą rzeczy musi być wyposażone w bardzo wiele cudownych właściwości

24.12.2020