Przejdź do treści

Czujesz pustkę i masz wrażenie, że czegoś ci brakuje? Przestań szukać na siłę

Czujesz pustkę i masz wrażenie, że czegoś Ci brakuje? Przestań szukać na siłę Istock.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Pasja dodaje motywacji i energii w codziennym życiu. Sprawia, że rzeczy trudne stają się łatwiejsze. Niestety nie każdy potrafi ją w sobie odkryć. Tylko czy „odkryć” to właściwe określenie? Według ostatnich badań – nie. Bo pasję należy nie tyle odnajdywać w sobie, ile ją aktywnie tworzyć.

Steve Jobs, jeden z najczęściej cytowanych „guru” biznesu, powiedział, że ludzie z pasją potrafią zmieniać świat na lepsze. Zakładając, że się nie mylił – to pewnie całkiem niezły powód do bycia człowiekiem z pasją. Tylko jak nim zostać? W myśl popularnej formułki pasję należy „odnaleźć” lub „odkryć”. Tak, jakby była czymś, co nosimy w sobie, tylko nie wiemy, w której części naszej duszy się ulokowało.

W takim przeświadczeniu jest zapewne ziarno prawdy, bo łatwiej zainteresować się czymś, co jest bliskie naszej wrażliwości i naszemu doświadczeniu. Badania pokazują jednak, że pasję łatwiej jest „odnaleźć” ludziom, którzy nie szukają jej w sobie, ale ją aktywnie rozwijają – wkładając w to zaangażowanie i pracę, zamiast poprzestawać na biernym zainteresowaniu.

Bez pracy nie ma kołaczy

Do powyższych ustaleń doszli naukowcy z Uniwersytetu Stanforda oraz Yale-NUS College w Singapurze. Przeprowadzili oni pięć testów, które miały na celu ustalić, czy nasze zainteresowania są stałe, zakorzenione w naszej osobowości, czy raczej zmienne i mogą być swobodnie rozwijane – i jak oba poglądy wpływają na kształtowanie pasji. Okazało się, że wiele zależy od samego przeświadczenia na ten temat.

Naukowcy zrekrutowali do badania studentów, których podzielili na dwie grupy według kryterium zainteresowań. W jednej znalazły się osoby o profilu technicznym, w drugiej – o humanistycznym. Badanych poproszono o przeczytanie dwóch artykułów z różnych dziedzin, a następnie za pomocą testów zmierzono poziom ich zainteresowania tematem lektury.

Wbrew wstępnym przypuszczeniom naukowców, studenci, którzy sądzili, że pasje raczej wypływają z naszego wnętrza, niż są aktywnie kształtowane, wykazali mniejsze zainteresowanie tekstami spoza ich dziedziny. Ci, którzy byli zwolennikami „dynamicznego” poglądu na temat rozwijania pasji, byli bardziej skłonni wyjść poza obszar swoich zainteresowań i zaciekawić się nową tematyką.

Zdaniem autorów badania, te ustalenia mają dość poważne implikacje: m.in. w odniesieniu do dydaktyki, edukacji czy relacji na rynku pracy.

– Musimy bardziej uważać na to, co mówimy ludziom na temat zainteresowań i pasji – twierdzi Paul O’Keefe, psycholog z Yale-NUS. – Rodzice, nauczyciele i pracodawcy mogą wywierać bardziej korzystny wpływ na swoich podopiecznych lub podwładnych, jeśli zasugerują im, że zainteresowania i pasje należy kreować, a nie po prostu ich szukać. W przeciwnym razie ludzie mogą sądzić, że pasje czekają na odkrycie i nie wymagają od nas aktywnego wysiłku – przestrzega naukowiec.

Pasja jak miłość

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to niuans, jednak różnica między zaprezentowanymi podejściami jest daleka od banalnej. Świetnie ilustruje to analogia do miłości, którą naukowcy zaproponowali we wstępie do opisu badania. Wiele osób wierzy, że szczęśliwa miłość może zaistnieć wtedy, gdy spotkamy „tego jedynego” partnera.

W efekcie, gdy w związku pojawiają się spięcia, może zrodzić się przeświadczenie, że osoba, z którą jesteśmy, nie jest właściwym wybrankiem. Inaczej jest w przypadku przeświadczenia, że miłość to proces, w który należy się aktywnie zaangażować. Z takim podejściem o wiele łatwiej jest przezwyciężać życiowe trudności, które spotykamy na swej drodze. Podobnie jest z zainteresowaniami.

Błędne – lub zbyt wyidealizowane – podejście do miłości wydaje się być bardziej brzemienne w skutki niż błędne podejście do pasji. Ale to nie do końca prawda. Sposób, w jaki krzewimy w sobie zainteresowania, wpływa na jakość naszego życia, satysfakcję z pracy i relacji osobistych, a także ogólną kondycję emocjonalną. Zdaniem naukowców przekonanie o „wewnętrznym” pochodzeniu zainteresowań ma co najmniej dwa istotne następstwa.

Po pierwsze, sugeruje, że każdy człowiek może mieć ograniczoną liczbę pasji: gdy odkryjemy te, które są nam najbliższe, nie ma już sensu próbować szczęścia w nowych dziedzinach, bo i tak jesteśmy skazani na porażkę (a przynajmniej znużenie). Po drugie, jeśli pasje są nam dane, a nie wypracowane, ich odkrycie powinno zapewnić nam inspirację i motywację do działania wolnego od większych trudności.

Wszystko jest (potencjalnie) interesujące

Te ukryte założenia z jednej strony ubarwiają rzeczywistość, z drugiej – narażają nas na słabość w obliczu problemów. Zupełnie inne efekty przynosi przeświadczenie o tym, że „odkrywanie” pasji to tak naprawdę praca nastawiona na rozwój.

Zakłada ono, że przy odpowiednim poziomie zaangażowania możemy wdrożyć się w nową dziedzinę i osiągnąć w niej biegłość, a liczba „dostępnych” zainteresowań jest potencjalnie nieograniczona. W „dynamicznym” podejściu do rozwijania pasji wysiłek towarzyszy nam więc od początku – dzięki temu łatwiej jest pokonywać przeszkody i nie tracić motywacji w sytuacji w zetknięciu z trudnościami.

To zresztą podejście, które wydaje się pożyteczne w większości obszarów życia. Bo w życiu nic nie przychodzi łatwo. Może z wyjątkiem rzeczy, które łatwo odchodzą.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: