Mama i dziecko Mama i dziecko/ Pexels, fot. Tatiana Syrikova

Zoom na bloga: Mamą i żoną być

Spis treści:

Joanna Gala, prowadząca bloga Mamą i żoną być, opowiada nam o tym, dlaczego czasem wolałaby nie mieć dzieci, i o tym, dlaczego nie wyobraża sobie bez nich życia.

Joanna Gala z Mamą i żoną być: życie bez dzieci?

Lubimy czasem sobie pomarzyć, zastanawiając się, co by było, gdyby… Ja też tak robię. Wyobrażam sobie na przykład, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie przeprowadziła się do dużego miasta, gdybym kiedyś wyjechała z Polski lub gdybym nie miała dzieci… O właśnie. Co by było, gdybym nie miała dzieci? Jak bym żyła?

Pewnie podróżowałabym po świecie, pakując tylko podręczny bagaż, żyjąc chwilą i nie martwiąc się o jutro. Nie spoczywałoby na mnie to okropne brzemię odpowiedzialności za czyjeś życie. Sama ponosiłabym konsekwencje moich wyborów, jakiekolwiek by były. Czasem myślę, że gdyby nie dzieci, rzuciłabym się w wir wydarzeń kulturalnych: kino, teatr, wystawy, spontaniczne wyjścia i spotkania przy kawie. Żyłabym życiem miasta, które tak kocham.

Pewnie wyglądałabym inaczej, w końcu mogłabym myśleć o sobie: robić maseczki i moczyć stopy w misce z peelingiem, czytając książki. Bez podkrążonych oczu, plam od mleka na ubraniach, elegancko ubrana, z figurą nastolatki, czarowałabym co dzień moje koleżanki i kolegów z pracy. Może dostałabym nawet podwyżkę albo jakiś awans. Czasem myślę, że gdybym nie miała dzieci, liczba obowiązków zmniejszyłaby się z miliona do około dziesięciu. Nie musiałabym planować obiadów z tygodniowym wyprzedzeniem i spełniać tuzina zachcianek dziennie. Co więcej, miałabym więcej pieniędzy w kieszeni, bo wydatki na dzieci to studnia bez dna. Wciąż czegoś brakuje: buty za małe, spodnie dziurawe, a jedzenie znika z lodówki z prędkością światła.

Joanna Gala z Mamą i żoną być: dzieci to sens życia

Skąd to wiem? Tak się składa, że dzieci mam, sztuk dwie. I całe to moje gdybanie to tylko takie gadanie, bo prawda jest taka, że choć czasem wolałabym dzieci nie mieć, to nie wyobrażam sobie życia bez nich. Świadomie podjęłam decyzję o macierzyństwie, ale nigdy w głowie nie mieściło mi się, jak bardzo taki mały człowiek może uszczęśliwiać i jak wiele wartości wnosi on do życia dwojga ludzi. Wydawało mi się przed pierwszą ciążą, że mam życie idealne: świetny partner, wspólne mieszkanie, tytuł magistra i perspektywa dobrej pracy. Miałam już w garści wszystko i byłam przekonana, że to jest właśnie sens życia. Spokojnie przeszłam do kolejnego kroku, jakim było macierzyństwo. I co? I prawdziwe życie dopiero się rozpoczęło – życie pełne spełnienia i satysfakcji. Dzieci to nieograniczona i niekończąca się dawka miłości, która nadaje życiu sens. To miłość bezwarunkowa i bez przerwy. Miłość, która dowartościowuje i sprawia, że czujemy się potrzebni. Dzieci uczą odpowiedzialności, przewidywania pewnych wydarzeń. Sprawiają, że nasze życie, na pozór trudniejsze, staje się uporządkowane i ma swój prosty rytm. Czy w tym porządku jest miejsce na przyjemności? Ależ oczywiście! Nic nie sprawia mi takiej radości jak roześmiane buzie moich dzieci. Bezcenne są wspólne chwile i przeżywanie tych „pierwszych razów”: pierwsze zjedzone lody, pierwsze wyjście do kina, pierwszy bałwan w zimie. To my (rodzice) prowadzimy dzieci przez te pierwsze doznania, czujemy się potrzebni i przyjmujemy rolę nauczycieli. Od dzieci również się uczymy. Dzieci to nasze odbicie, możemy w nim ujrzeć obraz samych siebie, nasze gesty oraz słowa. To dzieci zmieniają naszą perspektywę widzenia świata, sprawiają, że znowu potrafimy zachwycić się małą biedronką lub chmurką na niebie. Dzięki ich szczerości i beztrosce uczymy się czerpać radość z życia codziennego. I właśnie dlatego nie wyobrażam sobie życia bez moich córek.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź