Przejdź do treści

Chłopak żyjący w ciele dziewczyny: wątpię, żebym kiedykolwiek był w stanie stwierdzić, że czuję się kobietą, bo za długo czuję się mężczyzną

Aleksander. Zdj: archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Wątpię, żebym kiedykolwiek był w stanie stwierdzić, że czuję się kobietą, bo za długo czuję się mężczyzną, ale kobiece części ciała podobają mi się, bo obiektywnie, gdyby moje ciało należało do innej osoby, powiedziałbym o nim, że jest ładne – mówi 21-letni Aleksander, który żyje w ciele kobiety.

Nina Harbuz: Jak się do ciebie zwracają ludzie?

Aleksander: W rodzaju męskim. Oczywiście ci, którzy mnie dobrze znają i z którymi się przyjaźnię. Czasem ktoś się zapomni i użyje żeńskiej końcówki i wtedy poprawiam taką osobę. Ale jeśli nie mam z kimś bliskiej relacji i nie jest to dla mnie nikt ważny,  to macham ręką. Niech się zwraca jak chce, jest mi to obojętne.

Przypuszczam, że na ulicy zwracają się do ciebie jak do kobiety?

Tak, oczywiście. Wiem jak  wyglądam, więc nie będę dyskutować z obcymi ludźmi. W najlepszym razie uruchomiłoby to lawinę pytań. Na początku, gdy nieznajomi pisali do mnie na Messengerze, miałem jeszcze cierpliwość odpowiadać im na pytania, czemu używam męskiego imienia i męskich końcówek. Z czasem jednak zaczęło mnie to irytować. Wolę więc dla świętego spokoju udawać, że zwrot „pani” mi pasuje.

Dużo cię to udawanie kosztuje?

Nie jest to miłe i każdy żeński zwrot odczuwam jak ukłucie szpilką, ale z drugiej strony, nie chcę się tłumaczyć i zwierzać obcym osobom. Chwilę poboli, ale gdy tylko się rozejdziemy, przestanie.

A jak jest w domu?

Wszyscy zwracają się do mnie Magda*. Mama wie, że chcę zmienić imię na Aleks. Uważa, że to fanaberia, która przyszła mi do głowy po przeprowadzce do Warszawy. Nie dyskutuję z nią na ten temat. W końcu się przyzwyczai i może uwierzy, że to nadal jestem ja, tylko pod innym imieniem i nic złego się nie dzieje. Nie muszę jej informować, że jestem transseksualny. Powiedziałem tylko, że w Szwecji, do której chcę się przeprowadzić, Aleks to bardzo popularne imię i ludziom będzie łatwiej je zapamiętać. Nie drążyła tematu.

A chciałbyś jej powiedzieć prawdę?

Stresuje mnie sama myśl o tym i na razie to odkładam, bo nie czuję w sobie pełnej gotowości. Nie wiem, jak przygotować grunt pod taką rozmowę, nie wiem, jak zareagowałaby mama na wieść o tym, że jestem trans. Mam z nią bliskie relacje, jest wrażliwą osobą, więc trzeba będzie to jakoś powoli jej przedstawić. Wiem za to, że na razie mnie kocha i to mi wystarcza. Czuję się dobrze, nawet jak mówi do mnie w rodzaju żeńskim, imieniem, które sama mi nadała. Przyzwyczaiłem się do tego i pogodziłem z tym.

Czujesz się w pełni mężczyzną? Pytam o to, bo wyglądasz niezwykle dziewczęco.

Kobietą nie czuję się ani trochę, mężczyzną bardziej. Jeśli wyobrazimy sobie oś i po jednej stronie będą kobiety, a po drugiej mężczyźni, to ja będę gdzieś w połowie, ale zdecydowanie bliżej męskiej końcówki. Teraz rzeczywiście wyglądam jak kobieta, ale kiedyś ubierałem się na maksa męsko, w koszule, krawaty, marynarki, nie malowałem się. To był czas, kiedy ciężko dogadywaliśmy się z mamą, bo czuła, że coś jest na rzeczy, ale nie umiała podjąć tematu. A makijaż czy fryzura są dla mnie bezpłciowe. Znam osobę, która czuje się w 100 proc. mężczyzną ale też się maluje, bo to lubi. Gdybym przeszedł pełną tranzycję, to malowałbym paznokcie, układał włosy, bo mi to sprawia frajdę. Sukienki uwielbiam, bo są śliczne. Makijażem i fryzurami bawię się. Kobiety mogą bardziej eksperymentować z wyglądem, ubraniami, mężczyźni są bardziej ograniczeni w tym zakresie i społeczeństwo na mniej im pozwala. Drag queens są dla mnie najcudowniejsi na świecie i gdybym wyglądał jak mężczyzna, to chciałbym być jedną z nich.

A chciałbyś poddać się operacji zmiany płci?

Kilka lat temu myślałem, że zaraz po osiemnastce uruchomię wszystkie procedury, ale jestem pełnoletni i nie podjąłem żadnych kroków. Na razie i tak nie stać mnie na operację, a poza tym, panicznie się jej boję. Przeżyłem w ten sposób 21 lat i mam nadzieję, że jeszcze długo tak wytrzymam. Tym bardziej, że nie wszystkie efekty tranzycji wyglądają w 100 proc. naturalnie. Chciałbym mieć penisa, ale ten stworzony w czasie zabiegu nie do końca mi się podoba i boję się, że ta zmiana wpędzi mnie tylko w kompleksy, że będę czuć się jeszcze mniej dobrze ze sobą, niż teraz.

Autorka wywiadu i Aleksander

Piersi ci nie przeszkadzają?

Zależy kiedy. Zdarzały się okresy, kiedy stałem przed lustrem i płakałem z ich powodu, tym  bardziej, że mam duży biust. Zakładałem wtedy kilka warstw ubrań, żeby je zakryć, obwiązywałem się bandażem.

Nie myślałeś o tym, żeby je usunąć?

Nie, źle by to wyglądało w połączeniu z kobiecą budową mojego ciała, szerokimi biodrami i wcięciem w talii. Poza tym, w bliskich relacjach dostawałem informacje, że moje piersi są ładne, że się podobają. Czułem się akceptowany i przyjęty. Dawano mi do zrozumienia, że może moje ciało nie wygląda tak, jak bym chciał, ale nie jest brzydkie.

Ale nie jest ciałem mężczyzny, którym mówisz, że zdecydowanie bardziej się czujesz.

Mój ostatni poważny związek z mężczyzną trwał 2 lata. Poznaliśmy się w internecie, na grupie dla wegan, w której od samego początku pisałem o sobie w rodzaju męskim. Znał moją historię. Umówiliśmy się kilka razy na obiad, jako zwykli znajomi, ale z czasem zakochaliśmy się w sobie. Mój partner zwracał się do mnie po męsku, mówił o mnie „chłopak”. Na samym początku zaproponował, że jeśli wolę, to może nie dotykać moich piersi i traktować moje ciało jak męskie, gdyby to miało sprawić, że będę czuł się lepiej. Był bardzo empatyczny i czuły. Samo to sprawiło, że zacząłem wyzbywać się niechęci do tego, jak wyglądam. Czułem, że komuś się podobam i dzięki temu lepiej czułem się we własnym ciele. Oswoiłem się z nim.

Może lubisz też tę kobiecą część w sobie?

Myślę, że trochę tak. Wątpię, żebym kiedykolwiek był w stanie stwierdzić, że czuję się kobietą, bo za długo czuję się mężczyzną, ale kobiece części ciała podobają mi się, bo obiektywnie, gdyby moje ciało należało do innej osoby, powiedziałbym o nim, że jest ładne.

Zaskakujesz mnie swoją akceptacją dla własnego ciała. Kiedy czytałam o osobach trans, uwięzionych w ciele przeciwnej płci niż ta, którą się czuli, to był to dla nich dramat.

Dla mnie to też był kiedyś koniec świata. Zwłaszcza na początku, gdy zacząłem odkrywać swoją inność. Nie wiedziałem, co z tym zrobić. Byłem zamknięty w ciele, w którym nie chciałem być, w którym czułem się źle i nie wiedziałem, jak od tego uciec. To się zbiegło z okresem dojrzewania, gdy miałem 14 lat, choć myślę, że już wcześniej były jakieś sygnały. Gdy w dzieciństwie bawiliśmy się na podwórku w dom i brakowało ojca, to jakimś cudem ta rola zawsze przypadała mi i nie czułem się tym zakłopotany. Pamiętam też, że w drugiej klasie podstawówki wystawialiśmy przedstawienie, w którym brakowało chłopca. Zgłosiłem się. Dzieci śmiały się, że dziewczynka występuje w garniturze, a ja nie czułem, żeby było w tym coś dziwnego albo złego. Nie rozumiałem ich reakcji.

W gimnazjum moja inność zaczęła być bardzo widoczna. Koleżanki zaczęły dojrzewać, podkreślać swoją kobiecość, a ja wolałem znikać w męskich ubraniach. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że bardziej podobają mi się kobiety i chciałem im się przypodobać męskim ubiorem. Eksperymentowałem z makijażem, podkreślając linię szczęki i zagłębienia w niej, paznokcie obcinałem przy samej skórze. W domu, kiedy nikogo nie było, domalowywałem sobie zarost, wąsy. I tylko włosów nie obciąłem na chłopaka, bo nie chciałem wzbudzać sensacji. Pochodzę z małego miasta i bałem się, że może stać się coś przykrego. Mogą mnie wyśmiać albo pobić. Na szczęście to się nigdy nie zdarzyło.

Aleksander. Zdj: archiwum prywatne

Powiedziałeś wtedy komuś ze swojego otoczenia, że czujesz się chłopakiem?

Nie, nikomu, bo bałem się odtrącenia. Coming out zrobiłem w internecie, w zamkniętej grupie. Poznałem tam osobę, która tak jak ja czuła się mężczyzną i to dało mi nadzieję, że skoro jemu się udaje, to może mnie też się uda. Pamiętam, że to dodało mi pewności siebie i przestałem mieć wątpliwości, że może tylko mi się wydaje.

Pamiętasz, jak zareagowałeś, kiedy dostałeś pierwszy okres?

Tak, pamiętam. Miałem wtedy 12-13 lat, czyli byłem jeszcze przed momentem uświadomienia sobie tego, kim jestem. I głównie czułem ekscytację, bo wiedziałem, że większość moich koleżanek już ma ten moment za sobą i chciałem być jak one. Gdyby stało się to rok, dwa lata później, to pewnie moja reakcja byłaby zupełnie inna. Teraz okres mi przeszkadza. Zdarzało mi się nie robić przerwy między opakowaniami tabletek antykoncepcyjnych, żeby nie mieć okresu. Nie jest to dla mnie przyjemne, gdy co miesiąc dostaję przypomnienie o tym, że biologicznie jestem kobietą i mogę mieć dziecko. Po wyjeździe do Szwecji chcę sobie podwiązać jajowody. I akurat tej decyzji jestem pewien w 100 proc.

W przeciwieństwie do decyzji o pełnej tranzycji?

Wiem, że wciąż jestem młody i może coś mi się zmieni.

Liczysz na to?

Po części tak, bo to by było dużo łatwiejsze. Gdybyś zadała to pytanie innym osobom trans, to pewnie większość odpowiedziałaby, że woleliby urodzić się albo w pełni kobietą, albo w pełni mężczyzną i zgodnie  z tym się czuć.

Ale jeśli czujesz się mężczyzną, to trochę tak, jakbyś liczył na cud.

To wszystko jest trudne i nie jest czarno-białe. Czuję strach przed odrzuceniem i wyśmianiem przez bliskich. Przez mamę, ojczyma, brata. Wiele rzeczy trzeba przemyśleć, a ja nie należę do odważnych osób, które idą na żywioł i mówią, że cokolwiek będzie, będzie dobrze. Wiem, że mama martwiłaby się o mnie, a ja chcę jej tego oszczędzić. Tym bardziej, że ma swoje kłopoty. Po co mam jej jeszcze dokładać, ja, dorosłe dziecko?

Po to, żebyś mógł żyć w pełni, w zgodzie ze sobą.

Na razie jest OK. Staram się czuć dobrze ze sobą, mimo wszystko. Naprawdę, da się tak żyć.

*imię zostało zmienione

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: