Przejdź do treści

Joanna Keszka: Do pochwy wkładamy rzeczy dobre. To dotyczy zarówno gadżetów, jak i penisów

Joanna Keszka
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Myśl o pochwie jak o oku, uważaj na materiały, bądź czujna na zapachy – mówi Joanna Keszka, instruktorka seksualna, pisarka i właścicielka butiku z erotycznymi gadżetami.

Ewa Kaleta: Chyba zna pani wszystkie tajemnice seksualne Polek. Co kobiety kupują najczęściej w pani sklepie?

Joanna Keszka: Najczęściej wybierany jest lubrykant i wibratory łechtaczkowe. Ostatnio jedna pani kupowała 4 takie same wibratory łechtaczkowe i żartowała, że jest 4-łechtaczkowa. Obkupiła siebie i koleżanki. Według mnie dobry lubrykant na bazie wody to podstawa wyposażenia erotycznej szuflady.

A propos erotycznej szuflady. Co kupić kiedy się nie wie, czego się szuka, a chciałoby się zacząć wyposażać szufladę?

Najważniejszy krok przy wyborze gadżetu erotycznego, to dać sobie pozwolenie na zabawę i eksperymentowanie w łóżku. I takie osoby do mnie trafiają. Takie, które pozwalają sobie i nie żałują innym. Wyjaśnijmy sobie od razu, że Polska jest krajem, który jest mikro kropeczką na wykresach prezentujących gotowość do eksperymentowania z gadżetami erotycznymi. U nas wciąż pokutuje taki siermiężny przesąd, że wibrator to konkurencja dla penisa i nawet jeśli kobieta chciałaby go użyć, to boi się, że wystraszy tym swojego Misia czy Krzysia. Faceci często blokują kobietom dostęp do gadżetów, powtarzając jak mantrę jeden i ten sam argument: „to ja ci nie wystarczam?!”.

Nie jest łatwo kobiecie w Polsce sięgnąć po wibrator w łóżku. Ale na szczęście takie kobiety są. Są też mężczyźni, którzy nie traktują gadżetów erotycznych jako konkurencji, tylko jako fajny dodatek do zabawy. Bo wibratory i inne gadżety służą do relaksu, przyjemności, nie bez powodu nazywa się je „zabawkami erotycznymi”. Są po to, żebyśmy lepiej bawili się w łóżku. I odpowiadając na pytanie – jaki gadżet na początek, to doradzam kierować się najzdrowszym kierunkowskazem: tym co nas ciekawi. Z dobrze wybranym wibratorem jest jak z wymarzoną parą butów – powinnyśmy nie móc się doczekać, kiedy dotrzemy do domu, otworzymy pudełko i będziemy mogli wypróbować nasz nowy dodatek. Ja sugeruję na początek coś niedużego i niedrogiego. Oczywiście zawsze ze zdrowych materiałów.

W moim butiku mamy hasło przewodnie: „Do pochwy wkładamy rzeczy dobre”. To dotyczy zarówno gadżetów jak i penisów. Wracając do gadżetów: masażer łechtaczkowy to dobry wybór dla każdej kobiety. To gadżet, który moim zdaniem każda polska kobieta powinna mieć w swojej torebce. W moim butiku ogromnym powodzeniem cieszy tzw. Mały Francuz – jest nieduży, ma dobrą cenę, jest cichy, praktyczny i ma 11 różnych prędkości. Mimo że nie jestem początkująca w krainie wibratorów, ja też go bardzo lubię i szczerze polecam innym kobietom.

Joanna Keszka. Zdjęcie: archiwum prywatne

Czy są gadżety skierowane do kobiet w ciąży? Albo takie, których nie powinny używać?

Nie słyszałam o gadżetach dla kobiet w ciąży. Każda ciąża jest inna. Tutaj potrzebna jest konsultacja z lekarzem prowadzącym. Jeżeli szyjka macicy nie skraca się w czasie ciąży, seks nie powinien być problemem i każdy rodzaj zabawy, na jaki ciężarna ma ochotę i na jaki może sobie pozwolić z wystającym brzuchem, powinien być dostępny. Jednak ciąża to szczególny okres, ja zawsze doradzam skonsultowanie się z lekarzem prowadzącym. Seks to relaks i przyjemność i kto, jak kto, ale kobieta w ciąży zasługuje na taką chwilę zmysłowej aktywności. Jednak trzeba tutaj zachowywać daleko posunięty zdrowy rozsądek.

Wiele kobiet nie może uprawiać seksu z powodu ryzyka z donoszeniem ciąży. Pocieszam je, że jeszcze zdążą sobie „odbić”. Seks to przygoda na całe życie. Najważniejsze, żeby kobieta w czasie ciąży nie czuła presji, że „musi” kochać się z partnerem, jeżeli z rożnych powodów związanych ze zmianami w organizmie, ona tej ochoty po prostu nie ma. Nie można się zmuszać do seksu. Ani w czasie ciąży, ani przed, ani po. Seks to gra zespołowa, a nie poświęcanie się jakoby dla „dobra związku”. Dobry związek to taki, w którym obie strony czują się dobrze.

porno

A co jeśli do sklepu po gadżety przychodzi alergik albo weganin?

Od kiedy prowadzę LoveStore.Barbarella.pl stałam się nieustraszoną poszukiwaczką dobrych lubrykantów. Pochwa jest wyściełana bardzo delikatną śluzówką i jest bardzo ważne, żeby lubrykant, czy inne produkty, których używamy w czasie seksu, nas nie podrażniał. Zawsze podkreślam, żeby myśleć o pochwie, tak jak o oku – nie wkładamy tam byle czego.

Dlatego wyszukanie dobrego lubrykantu na bazie wody, który nie uczula, nie podrażnia, ma ph jak najbardziej zbliżone do śluzówki pochwy to był mój priorytet. Przypominam moje hasło: „do pochwy wkładamy rzeczy dobre”. I znalazłam taki przyjazny waginom lubrykant. W moim butiku mamy jeden rodzaj lubrykantu, ale spełnia oczekiwania także tych pań, które mają wysuszoną lub wrażliwą pochwę. Jest też kwestia zdrowych wibratorów.

Joanna Keszka. Zdjęcie: archiwum prywatne

A co to jest zdrowy wibrator?

To wibratory, które zrobione są z medycznego silikonu. Dobry gadżet erotyczny nie może mieć zapachu. Jeżeli jakiś gadżet ma zapach to znaczy, że nie nadaje się do wkładania do pochwy, tylko ją podrażni. A po za zabawie z gadżetem powinniśmy czuć się lepiej, a nie gorzej. Dla zdrowia intymnego ważne jest, żeby nie wkładać do pochwy niczego, co ma cukier. Dlatego ja nie polecam lubrykantów, czy innych produktów smakowych. Smak mogą mieć farbki do zlizywania z ciała, żel do zlizywania z penisa, bo penis jest na zewnątrz i nie jest tak wrażliwy, ale nie produkty, które wkładamy do samej  pochwy. Najzdrowszy lubrykant to ten na bazie wody, bez zapachu i bez smaku, ma tylko ułatwiać poślizg.

U nas wciąż pokutuje taki siermiężny przesąd, że wibrator to konkurencja dla penisa i nawet jeśli kobieta chciałaby go użyć, to boi się, że wystraszy tym swojego Misia czy Krzysia

Joanna Keszka

Spotyka się pani z niebezpiecznymi gadżetami na rynku, które mogą nam zaszkodzić?

Prowadzę dość specyficzną działalność, polecam i sprzedaję tylko te produkty, w które wierzę i które mogę szczerze polecić. Jednym słowem stosuję ostrą selekcję, bo gadżety to dodatek do mojej działalności, która polega przede wszystkim na edukowaniu dorosłych, na prowadzeniu warsztatów, spotkań, pisaniu książek. Ale wiem, że na rynku jest dużo produktów, które niestety czasami strach w ogóle wziąć do ręki, a co dopiero włożyć do pochwy. Kiedyś na targach kupiłam japoński wibrator z hello kitty – bardzo mi się podobał, wyglądał zabawnie i funkcjonalnie, miał atesty. Jednak po otworzeniu okazało się, że wibruje nie prosta końcówka gadżetu, ale główka hello kitty – na tej główce były twarde wystające wypustki: nos, uszy, kokardki itp. to mogłoby uszkodzić pochwę.

Takich produktów, które mogą bardziej zaszkodzić, niż pomóc w zabawie, też nie brakuje na rynku. Kiedy szukamy zdrowego gadżetu, a szczególnie wibratora trzeba zwrócić uwagę na takie rzeczy jak: w miarę gładka powierzchnia (żeby nie powodował podrażnień ścianki pochwy i żeby łatwo się czyścił), zdrowy materiał (czyli albo silikon medyczny, albo ewentualnie bezftalanowy plastik), brak zapachu – o tym już mówiłam, ale jeszcze przypomnę, bo po tym łatwo i szybko poznamy dobry materiał. Jeżeli gadżet ma zapach – nie używamy go. Ja nie polecam gadżetów żelowych, metalowych ani gumowych do pochwy. Na szczęście są całe linie gadżetów erotycznych, które są funkcjonalne, mają dobrą jakość dzięki czemu są przyjazne dla naszych cipek, a kiedy kobieta dobrze czuje się w sypialni, jej partner zawsze na tym korzysta.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: