Patrycja Koziej z rodziną. Zdj. archiwum prywatne Patrycja Koziej z rodziną/ Zdjęcie: archiwum prywatne

Nastoletnie matki – jak są odbierane? Rozmawiamy z Patrycją, która urodziła syna w wieku 16 lat

– Większość znajomych odwróciła się ode mnie na wieść o ciąży. Po prostu przestali się odzywać. Dla nich to oznaczało koniec wspólnych imprezek, wyjazdów i luźnego spędzania czasu. Nie potrzebowali takiej koleżanki i dobrze, ja też ich nie potrzebuję. Wielu z nich dotarło do bloga i pisało do mnie: „Patrycja! Co ty tu robisz?!”. Ze spokojem odpisywałam, że prowadzę bloga, ponieważ chcę pomagać innym młodym mamom i nie widzę w tym nic wstydliwego – mówi Patrycja Koziej, autorka profilu Nastoletnia Mama Blog.

Marianna Fijewska: W połowie sierpnia na Facebooku i Instagramie zaczęłaś prowadzić konto Nastoletnia Mama Blog. Bardzo otwarcie dzielisz się tam swoimi przeżyciami z czasów ciąży, w którą zaszłaś, mając 16 lat. Co cię skłoniło do stworzenia internetowego pamiętnika?

Patrycja Koziej: Kiedy byłam w ciąży, spędziłam mnóstwo czasu, szukając bloga prowadzonego przez bardzo młodą mamę. Nie znalazłam. Zamiast tego trafiałam na setki stron poradnikowych prowadzonych przez dojrzałe matki, ale język, którym się posługiwały i ich problemy – to wszystko nie było dla mnie zrozumiałe. Bardzo potrzebowałam kogoś, kto przeszedł przez to, co ja, kogoś, kto udzieli mi kilku porad i opowie np. o przebiegu ciąży u nastolatek, który zazwyczaj jest bardzo problematyczny.

To znaczy? Jakie zagrożenia wiążą się z ciążą u nastoletnich matek?

Macica nie jest do końca rozwinięta, dlatego moja kształtem przypominała serce, mówi się na to macica dwurożna. Główka Fabiana była w jednej części, a nóżki w drugiej. Syn w pewnym momencie nie miał już miejsca, żeby rosnąć, dlatego urodził się przed terminem. Bardzo częstym zagrożeniem dla przyszłych nastoletnich matek jest też odklejenie błony płodowej, czyli kosmówki. Ciąża musi być monitorowana pod tym kątem, bo inaczej może dojść do poronienia.

Oprócz kwestii medycznych na blogu poruszasz też kwestie prawne. Co dla ciebie było najtrudniejsze, jeśli chodzi o formalności związane z porodem?

W momencie urodzenia Fabiana miałam 16 lat, a mój narzeczony 19. Tylko on mógł być opiekunem prawnym, ale żeby tak się stało, sąd musiał uznać jego ojcostwo. Oboje myśleliśmy, że ojcostwa nie można uznać przed porodem, co oczywiście nie było prawdą. Dlatego trzy dni po cięciu cesarskim lecieliśmy do sądu i odpowiadaliśmy na szereg pytań dotyczących np. tego, od kiedy współżyjemy.  Na podstawie naszych odpowiedzi sędzia opiniowała, czy uważa, że można uznać ojcostwo narzeczonego i wydawała stosowny dokument. Z tym dokumentem lecieliśmy do urzędu stanu cywilnego i tam wypełnialiśmy szereg druczków. Byle szybciej, bo Fabian miał lada chwila wyjść ze szpitala, a tylko narzeczony mógł go zabrać. Za miesiąc kończę 18 lat i wreszcie ja też stanę się prawnym opiekunem swojego syna.

Co ze zgodami np. na badania dziecka? Kto je podpisywał?

O tym też piszę na blogu, ponieważ sprawa nie jest oczywista. Gdy Fabian miał zapalenie płuc i leżałam z nim w szpitalu, sama podpisywałam zgody na leki i badania. Ale gdy miał szczepienie, które wiązało się z większą ingerencją medyczną, zgodę musiał podpisać narzeczony.

Twój pierwszy wpis dotyczył tego, jak powiedzieć mamie o ciąży. To bardzo odważne wyznanie. Miałaś wątpliwości, zanim go opublikowałaś?

Długo się wahałam, bo to, co napisałam, było bardzo osobiste. Zaczęłam od tego tematu, bo moim zdaniem właśnie to jest najtrudniejsze – masz naście lat i musisz oznajmić rodzicom, że będą dziadkami. Pamiętam, że przyleciałam do mamy z testem, który miał niewyraźną kreskę. Powiedziałam, że nie wiem, czy to ciąża, ale jeśli tak, to bardzo ją przepraszam i może na mnie krzyczeć, ile chce. Ale nie krzyczała. Powiedziała, że wynik na pewno jest pozytywny, bo gdy była ze mną w ciąży, test też nie wyszedł wyraźnie. Wytłumaczyłam jej, że to była wpadka, że nie wzięliśmy na poważnie kwestii zabezpieczenia. Nie była zachwycona, ale co najważniejsze dla mnie, zachowała spokój. Później, gdy pojechałyśmy na pierwsze USG i zobaczyła małego Fabiana, była bardzo szczęśliwa, jakby zupełnie zapomniała o moim wieku. Wiem, że miałam dużo szczęścia, a inne dziewczyny spotykają się często z bardzo brutalnymi i odrzucającymi reakcjami rodziców, dlatego mimo wątpliwości zdecydowałam się zamieścić ten wpis. Żeby jakoś wesprzeć je na duchu i uchronić przed decyzją o aborcji.

Patrycja Koziej, nastoletnie matka
Patrycja Koziej. Zdj: archiwum prywatne

Piszą do ciebie nastoletnie mamy, które rozważają usunięcie ciąży?

Na szczęście nie spotkałam się z takimi wiadomościami. Myślę, że na pewno część z obserwujących mnie dziewczyn to rozważa, ale nie mówi o tym głośno. Dlatego jeden z moich wpisów dotyczy właśnie aborcji. Kilka miesięcy przed poczęciem Fabiana, przypadkowo, robiąc testy krwi, dowiedziałam się, że jestem w ciąży, którą za chwilę poroniłam. To był czwarty tydzień, a ja byłam przerażona, bo nie miałam nawet 16 lat. Lekarz powiedział mi, że to się zdarza, że kobiety tracą ciążę na tak wczesnym etapie i że gdyby nie testy krwi, nigdy bym się o tym nie dowiedziała. Ale mimo to czułam potworne wyrzuty sumienia, jakbym to ja zabiła moje dziecko. Aborcja jest decyzją często podejmowaną spontanicznie, byle tylko szybko pozbyć się problemu, zanim dowiedzą się ludzie. Pewnie wiele dziewczyn nie ma czasu, żeby na spokojnie to przemyśleć, więc chciałam je ostrzec – ja straciłam ciążę i czułam się fatalnie. Co dopiero musi przeżywać dziewczyna, która świadomie ją usunie? Co musi czuć, widząc później kobiety z małymi dziećmi?

Dziewczyny, które nie są gotowe na macierzyństwo, rozważają oddanie dziecka do adopcji?

Tak, zwłaszcza wtedy, gdy zostają odrzucone przez chłopaków, którzy nie uznają dziecka albo nagle zapadają się pod ziemię. Staram się podnieść je na duchu, mówiąc, że muszą być twarde i zdać sobie sprawę, że teraz to dziecko jest priorytetem i o nie muszą walczyć. Mój narzeczony jest ze mną cały czas i nie wiem, jak bym sobie bez niego poradziła. Ale moje czytelniczki są twarde. Pod koniec sierpnia napisała do mnie dziewczyna, której chłopak powiedział, że to nie jego dziecko i nigdy go nie uzna. Miała 16 lat i była załamana, mówiła, że bardzo go kocha i rozważała oddanie dziecka zaraz po narodzinach. Niedawno znów się do mnie odezwała, napisała, że wszystko przemyślała, że dziecko zostanie z nią i że, cytuję: „skoro on nie chce mnie i dziecka, to mnie samej też nie dostanie”.

Domyślam się, że właśnie przez takie wiadomości, czujesz, że robisz dobrą robotę.

Tak i bardzo te wiadomości cenię, bo podnoszą mnie na duchu, gdy spotykam się z hejtem. A to się zdarza. Co ciekawe, hejtują mnie tylko kobiety w okolicach 30. roku życia. Zamieszczają komentarze i piszą do mnie prywatne wiadomości, że jestem gówniarą i niepotrzebnie się chwalę synem i że powinnam siedzieć w domu, zamiast wypisywać bzdury.

Co prawda na blogu nie podajesz swojego imienia i nazwiska, ale publikujesz zdjęcia. Zakładam, że twoi znajomi na pewno do nich dotarli. Jak zareagowali na twoją aktywność internetową?

Większość znajomych odwróciła się ode mnie na wieść o ciąży. Po prostu przestali się odzywać. Dla nich to oznaczało koniec wspólnych imprezek, wyjazdów i luźnego spędzania czasu. Nie potrzebowali takiej koleżanki i dobrze, ja też ich nie potrzebuję. Wielu z nich dotarło do bloga i pisało do mnie: „Patrycja! Co ty tu robisz?!”. Ze spokojem odpisywałam, że prowadzę bloga, ponieważ chce pomagać innym młodym mamom i nie widzę w tym nic wstydliwego.

Patrycja Koziej, nastoletnie matka
Patrycja Koziej. Zdj: archiwum prywatne

Co jest dla ciebie najtrudniejsze w całym macierzyństwie?

Godzenie szkoły z wychowaniem dziecka. Mam naprawdę mnóstwo szczęścia, że moja mama i mama mojego narzeczonego mogą w dzień zajmować się Fabianem, a ja mogę normalnie dokończyć dwie ostatnie klasy liceum. Bez ich pomocy, byłoby to niemożliwe. Poza tym nic nie jest dla mnie bardzo trudne. Wielu ludzi uważa, że kwestia finansowa, ale ja i mój narzeczony prowadzimy sklep. Zajmujemy się na zmianę Fabianem i jakoś dajemy radę.

Wyobraź sobie, że masz córkę. Ma 15 lat. Weźmiesz ją na rozmowę, żeby przestrzec przed ciążą?

Na pewno powiedziałabym jej, że połączenie roli uczennicy, nastolatki i matki to nie lada orzech do zgryzienia. Zwłaszcza gdyby moja córka lubiła się bawić. Wtedy na pewno powiedziałabym jej, by uważała, bo dziecko nie potrzebuje imprezowiczki, tylko matki.

Ty byłaś imprezowiczką?

Dawniej tak, ale od kiedy poznałam mojego narzeczonego, zmieniłam styl życia i towarzystwo. Imprezy zdarzały mi się bardzo rzadko, więc to, że nie mogłam już wieczorami wychodzić, nie było dla mnie ciosem. Ale gdybym zaszła w ciążę rok wcześniej, byłoby zupełnie inaczej. Jeszcze raz powiem, że mój narzeczony cały czas był i jest dla mnie ogromnym oparciem. W najbliższe lato bierzemy ślub. Chcemy być taką prawdziwą rodziną. Jesteśmy w trakcie ustalania dokładnego terminu, wybierania sali, sukni, garnituru… Wszystko idzie w dobrym kierunku.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź