Przejdź do treści

„L4 jest dla chorych ostatecznością, by nikt nie wiedział, że ich nieobecność w pracy kolejny raz spowodowana jest migreną” – mówi neurolożka Magdalena Boczarska-Jedynak

Magdalena Boczarska-Jedynak
"L4 jest dla chorych ostatecznością, by nikt nie wiedział, że ich nieobecność w pracy kolejny raz spowodowana jest migreną" – mówi neurolożka Magdalena Boczarska-Jedynak/ Zdjęcie: archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Na świecie choruje na nią miliard ludzi, w Polsce cierpią na nią ponad 3 mln kobiet w wieku produkcyjnym. Wielu chorych w czasie ataku ma ochotę popełnić samobójstwo. Inni mierzą się z depresją lub lękiem. Migrena to nieprzewidywalna sadystka. – Pacjenci opowiadają, że kiedy kolejny raz zwalniają się z pracy i nie wiedzą, czy zdążą dojechać do domu zanim ból na dobre ich obezwładni, myślą o tym, aby zjechać samochodem z drogi i zakończyć swoje cierpienie. Marzą też o tym, żeby ktoś odciął lub odrąbał im głowę, bo ból jest nie do zniesienia – mówi o chorych na migrenę neurolożka, dr n.med. Magdalena Boczarska-Jedynak.

 

Ewa Wojciechowska: „Choroba hrabianek”, „zwykły ból głowy”, jak zwykło mówić się na migrenę. W społeczeństwie wciąż krąży mit, że „paluszek i główka to dobra wymówka”.

Dr n.med. Magdalena Boczarska-Jedynak: Migrena to bagatelizowana choroba. Nie jest jednak „tylko bólem głowy”. To przewlekła, nieuleczalna choroba, charakteryzująca się silnym bólem, który w skali od 0-10 określany jest przez pacjentów na 15 albo 20. To ból poza skalą, rozrywający głowę, tętniący, pulsujący, który właściwie uniemożliwia funkcjonowanie. Chorzy w czasie napadu migreny najczęściej kładą się do łóżka i leżą nieruchomo, ponieważ każdy ruch nasila dolegliwości. Bólowi towarzyszą także dodatkowe objawy w postaci nudności albo wymiotów, wrażliwości na światło, dźwięk, zapach, dotyk.

Jak często w miesiącu może występować taki ból?

Migrena migrenie nierówna. W sprzyjających okolicznościach chory może miewać sporadyczne napady – raz na kilka miesięcy lub rzadziej. Na drugim biegunie znajdują się pacjenci, którzy odczuwają ból codziennie. Właściwie nie mają nawet jednego dnia wolnego od cierpienia. Pomiędzy tymi skrajnościami znajduje się najliczniejsza grupa migreników, którzy mają jeden/dwa napady w miesiącu. Niestety wraz z liczbą ataków mózg uczy się odczuwać ten rodzaj bólu, przez co napady migreny stają się nie tylko coraz częstsze, ale również bardziej uporczywe. Tak właśnie wygląda ewolucja nieleczonej migreny, której źródło tkwi w nieprawidłowo funkcjonujących genach kodujących białka kanałów jonowych neuronów. Te powodują, że komórki nerwowe w pewnej części mózgu są zbyt wrażliwe i mają tak niski próg pobudliwości, że wiele czynników jest w stanie wyrwać je spod kontroli.

W jaki sposób funkcjonują chorzy, u których często występują migreny? Według Światowej Organizacji Zdrowia migrena to rodzaj niepełnosprawności.

Zanim pojawi się ból, nawet kilka dni przed napadem migreny pacjent czuje się niekomfortowo. Może mieć problemy z koncentracją, pamięcią, zaśnięciem, może być poddenerwowany i poirytowany. To jest tak zwany okres prodromalny, czyli objawy neurologiczne poprzedzające ból głowy. Może to być np. aura wzrokowa. Występuje ona w postaci jasnych błysków w polu widzenia, które uniemożliwiają prawidłowe widzenie i – jeśli pojawią się np. w trakcie jazy samochodem czy pracy – mogą stanowić dla pacjenta zagrożenie. Pojawiają się też problemy czuciowe, np. drętwienie, mrowienie języka, twarzy, ręki albo niedowład kończyn. Chory może mieć trudności z wysławianiem się i rozumieniem słów. Aura z reguły  trwa ok. godziny. Po niej pojawia się typowo migrenowy, silny, uporczywy ból głowy, który – jeśli nie jest leczony lub jest leczony niewłaściwie – może utrzymywać się do 72 godzin.

Kiedy sama mam atak migreny, w ogóle nie odpoczywam…

Po takim napadzie migreny pacjent czuje się wyczerpany, splątany, senny, miewa problemy z koncentracją, skupieniem się i realizacją jakichkolwiek czynności. Taki stan może trwać nawet przez kilka dni po napadzie. Wyobraźmy sobie, że chory ma pełnoobjawową migrenę z aurą, okresem prodromalnym, postdromalnym. On tak naprawdę – mówiąc potocznie – ma wyjęte z kalendarza kilka dni w tygodniu. Jeśli miewa napady raz w tygodniu, to nawet przez jeden dzień nie funkcjonuje prawidłowo.

Chorzy najczęściej popadają w bardzo głęboką depresję, mają zaburzenia lękowe, odczuwają niepokój o kolejny napad. Boją się, co wtedy zrobią, jak wrócą do domu

Osoby cierpiące na migrenę wydają się być szczególnie podatne na wystąpienie zaburzeń depresyjnych?

Migrena jest przyczyną pojawiania się różnych zaburzeń przede wszystkim ze strony naszego psyche. Chorzy najczęściej popadają w bardzo głęboką depresję, mają zaburzenia lękowe, odczuwają niepokój o kolejny napad. Boją się, co wtedy zrobią, jak np. wrócą do domu itd. Mają problemy z zasypianiem, wybudzają się w nocy, czyli występuje u nich przewlekła bezsenność, która w następstwie jest źródłem nadciśnienia, zaburzeń rytmu serca, wrzodów stresowych czy zaburzeń odżywiania. Migrenicy nie dojadają posiłków, kiedy mają napad, wymiotują, nie są w stanie nic przełknąć, a następnie nadrabiają. U niektórych z nich kończy się to otyłością, do której dodatkowo predysponują niektóre leki przeciwmigrenowe. To suma różnych przypadłości, które są konsekwencją przewlekłych napadów migreny.

Chorym jednak zarzuca się, że symulują i chcą wymigać się od obowiązków.

Takie założenie jest bardzo traumatyzujące dla chorych. Moi pacjenci często opowiadają o tym, jak próbują kamuflować migrenę. W dni, kiedy nie mogą wstać z łóżka, nie biorą zwolnień lekarskich, wykorzystują wszystkie urlopy na żądanie czy opieki nad dzieckiem. L4 jest dla nich ostatecznością, by nikt nie wiedział, że ich nieobecność w pracy kolejny raz spowodowana jest migreną. Czują się napiętnowani przede wszystkim w środowisku pracy, ale podobne problemy mają także wśród rodziny, która rozumie chorobę do pewnego momentu. Jeśli pacjent nie otrzyma odpowiedniej pomocy, wraz z nim choruje cała rodzina, która nie jest w stanie razem spędzać czasu, wyjeżdżać na wakacje, czy choćby wspólnie uczestniczyć w różnych wydarzeniach.

Zdarzają się u chorych myśli samobójcze związane z tym, że nie potrafią poradzić sobie z bólem?

To kolejny trudny temat w gabinecie neurologa, który wymaga współpracy z psychiatrą. W niektórych wypadkach pacjenci muszą mieć włączone leki przeciwdepresyjne. Migrena kilkukrotnie zwiększa ryzyko depresji oraz depresji z myślami i próbami samobójczymi. Pacjenci opowiadają, że kiedy kolejny raz zwalniają się z pracy i nie wiedzą czy zdążą dojechać do domu zanim ból na dobre ich obezwładni myślą o tym, aby zjechać samochodem z drogi i zakończyć swoje cierpienie. Marzą też o tym, żeby ktoś odciął lub odrąbał im głowę, bo ból jest nie do zniesienia.

Terapia u psychoterapeuty może pomóc?

Przy migrenie należy poszukać przede wszystkim fachowej pomocy i wesprzeć się farmakoterapią. Psychoterapia jest zawsze pożądana. Natomiast w pewnym momencie jest niewystarczająca i pacjent wymaga konsultacji z psychiatrą.

Migrena może zostawiać jakieś zmiany w naszym organizmie?

To temat, który budzi nadal pewne kontrowersje a głosy ekspertów są podzielone. Natomiast część badań wskazuje na to, że u pacjentów z migreną częściej niż w populacji generalnej występuje zjawisko przetrwałego otworu owalnego (PFO). To wada serca polegająca na niewielkim przecieku pomiędzy przedsionkami spowodowanym obecnością otworu w ścianie serca. W związku z tym możliwe jest przedostawanie się do krążenia mózgowego niewielkich materiałów zatorowych. Takie sygnały mikrozatorowości u niektórych chorych z migreną można zaobserwować, wykonując u nich badanie dopplerowskie tętnic wewnątrzczaszkowych. U takich pacjentów często w badaniu rezonansu magnetycznego zauważa się zmiany naczyniowe, czyli obszary, które uległy uszkodzeniu w skutek zamknięcia drobnych naczynek. Niektóre dane wskazują, że nawet u 70 proc. migreników jest obecny PFO. W takiej sytuacji pacjent powinien zostać skierowany do kardiologa, który wykona dalszą diagnostykę i podejmie odpowiednie leczenie.

Bardzo poważnym problemem jest również to, że sama migrena – zwłaszcza migrena z aurą – jest czynnikiem ryzyka udaru mózgu w przyszłości. Nie jest to choroba błaha, a z racji tego, że jest to najczęściej występująca choroba neurologiczna, zdecydowanie pogarszająca jakość życia chorych, należy zwrócić na nią szczególną uwagę. Zwłaszcza, że dotyczy osób młodych w wieku produkcyjnym.

Zdarza się, że chorzy nadużywają środków przeciwbólowych?

Nadużywanie leków przeciwbólowych jest częstym zjawiskiem zwłaszcza w przypadku migreny przewlekłej. Kiedy napady występują częściej, pacjent bierze coraz więcej leków przeciwbólowych. Jeśli chory przez 10 lub 15 dni w miesiącu zażywa leki przeciwbólowe – w tym również leki typowe przeciwmigrenowe, czyli tryptany – to można u niego rozpoznać polekowe bóle głowy wynikające właśnie z nadużywania leków. Zamiast pomocy chory serwuje sobie w ten sposób kolejne bóle głowy, które są stałe, tępe, ćmiące. Zatraca się też obraz migreny, bo nie wiadomo, kiedy atak się zaczyna, a kiedy kończy. To jest taka druga choroba towarzysząca migrenie, działająca na zasadzie błędnego koła. To droga donikąd.

W Polsce migrenicy wciąż leczą się na własną rękę. Niezależnie, czy mają jeden napad w miesiącu, czy dziesięć, to leczą się tak samo, czyli lekami przerywającymi napad. Im częściej występuje migrena, tym więcej leków biorą

Co w takim razie można zrobić, żeby sobie pomóc?

Ważne, by wiedzieć, że migrenę można leczyć lekami przeciwbólowymi w momencie, kiedy te napady są rzadkie i występują raz na kilka tygodni, miesięcy. Jeśli ataki stają się częstsze i występują np. dwa razy w miesiącu, to trzeba takiemu pacjentowi włączyć leczenie profilaktyczne.

To znaczy?

Polega ono na tym, że chory musi zażywać lek, który działa codziennie i zabezpiecza go przed napadami migreny. Nie jest to leczenie dożywotnie, ale na ok. 6-12 miesięcy powinno się je wprowadzić, by oduczyć mózg generowania napadów migreny. Na pewno takie leczenie powinien wprowadzić pacjent, który miewa migrenę z częstymi atakami, np. czterema w miesiącu. W Polsce jednak migrenicy wciąż leczą się na własną rękę. Niezależnie, czy mają jeden napad w miesiącu, czy dziesięć, to leczą się tak samo, czyli lekami przerywającymi napad. Im częściej występuje migrena, tym więcej leków biorą. A to błędne leczenie. Natomiast terapia profilaktyczna jest możliwa i jest skuteczna.

Istnieje taki momentu, w którym migrenik będzie wiedział, że musi zgłosić się do lekarza?

Niestety nie zawsze i nie jest to problem, który dotyczy jedynie samych chorych. Również wśród lekarzy, zwłaszcza tych, którzy nie są neurologami ale próbują pomóc migrenikom, świadomości potrzeby leczenia profilaktycznego często nie ma. Wypisując chorym coraz więcej tryptanów na receptę czy innych leków przeciwbólowych tak naprawdę nieświadomie szkodzą pacjentowi. Migrenę można skutecznie zaleczyć, doprowadzając do tego, że chory nie będzie miał napadów albo będą one występować skrajnie rzadko. Dzięki temu komfort życia migrenika znacznie się poprawi.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.