5 min.
Legalna aborcja po gwałcie. W teorii to możliwe, jednak w praktyce bardzo ciężkie. „Nie miałam dowodów na gwałt, więc nie mogłam nic zrobić”

Legalna aborcja po gwałcie. W teorii to możliwe, jednak w praktyce bardzo ciężkie. "Nie miałam dowodów na gwałt, więc nie mogłam nic zrobić" / Pexels
Najnowsze
14.01.2021
Coraz więcej Polaków chce się zaszczepić przeciwko COVID-19 – wskazuje najnowszy sondaż
14.01.2021
Jak wychować pewne siebie dziewczynki? Radzi Mikołaj Foks [WIDEO]
13.01.2021
8 mitów na temat medytacji według Kasi Bem. Sprawdź, czy któryś z nich cię zaskoczy
13.01.2021
„Nie ma czegoś takiego jak orientacja (seksualna)”. Wypowiedź Kai Godek Biologiczną Bzdurą 2020 roku
13.01.2021
„Daj to swojej kobiecie”. Napis na metce męskich spodni wywołał oburzenie we Włoszech
W zeszłym roku w Polsce przeprowadzono jedynie trzy aborcje z powodu gwałtu lub kazirodztwa. Jednak nielegalnych zabiegów lub tych wykonanych za granicą mogło być znacznie więcej. „Legalna aborcja po gwałcie praktycznie nie istnieje. Policja, prokuratura, szpitale przedłużają proces, odmawiają zabiegu i podważają słowa ofiary” – podkreśla Maja Staśko. I przytacza historię kobiety, która niestety doświadczyła tego na własnej skórze.
Spis treści
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego
22 października Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z konstytucją. Wciąż dopuszcza się aborcję w przypadku zagrożenia życia matki i gwałtu, co rządzący bardzo często powtarzają.
Czy w Polsce rzeczywiście kobieta zgwałcona ma realne prawo do tego, żeby usunąć ciążę? Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że w 2019 r. odnotowano jedynie trzy przypadki aborcji, na 1110 w sumie wykonanych zabiegów usunięcia ciąży, z powodu gwałtu lub kazirodztwa. Nielegalnych zabiegów lub tych wykonanych za granicą mogło być znacznie więcej.
Temat ten postanowiła poruszyć aktywistka Maja Staśko, która na swoim profilu na Instagramie przytacza historię ofiary gwałtu, która zdecydowała się na przeprowadzenie zabiegu za granicą. Bo mimo że teoretycznie polskie prawo gwarantuje możliwość usunięcia ciąży w takiej sytuacji, to w praktyce okazało się to niewykonlne.
„Nie miałam dowodów na gwałt”
Kobieta, która chce pozostać anonimowa, choruje na depresję i zaburzenia lękowe. Opisuje, że dnia, w którym doszło do gwałtu, była na zasiłku rehabilitacyjnym. Czuła się kiepsko, była po ciężkich przejściach osobistych, zawodowych i zdrowotnych.
„Nie miałam nikogo. Rzadko wychodziłam. Znajomi zaprosili mnie do siebie. Tam, jak się później okazało – gospodarz imprezy – dolał mi czegoś do picia i nieprzytomną zgwałcił. Gdy się obudziłam, byłam tak przerażona, że nie wiedziałam, co się dzieje, jakbym obserwowała wszystko z boku. Uciekłam stamtąd, pojechałam 400km do domu w nocy – opowiada.
Kobieta nikomu o tym nie powiedziała, bo, jak przyznaje, wmówiła sobie, że nic się nie stało. Ale była w błędzie. Stało się. Zaszła w ciążę.
„Legalna aborcja po gwałcie praktycznie nie istnieje”
„Nie miałam dowodów na gwałt, więc nie mogłam nic zrobić – tak mi powiedziano na policji. I tyle. Zostałam z tym sama. Poszukałam informacji w necie, pożyczyłam pieniądze od obcych ludzi – sąsiadów – nie mówiąc na co i pojechałam za granicę. Po powrocie, zanim poszłam po pomoc, przez pół roku leżałam w domu jak warzywo. A tamci znajomi już się do mnie nie odezwali” – opowiada ofiara gwałtu.
Później dowiedziała się, że tamten człowiek został skazany za inne gwałty i poszedł do więzienia. Jednak dla niej to niewiele zmienia.
„Tak realnie wygląda aborcja po gwałcie. Legalna aborcja po gwałcie praktycznie nie istnieje. Policja, prokuratura, szpitale przedłużają proces, odmawiają zabiegu i podważają słowa ofiary” – tak Maja Staśko komentuje historię, którą zamieściła na swoim Instagramie.
Przemoc seksualna i przemoc wobec kobiet – gdzie znajdziesz pomoc?
– Najczęściej mamy w głowie, że gwałciciel to zboczeniec wyskakujący z krzaków, tymczasem wszystkie badania, także polskie, pokazują, że ponad 80 proc. kobiet, które doświadczyły gwałtu, znało sprawcę – mówiła w rozmowie z Hello Zdrowie Joanna Piotrowska z Feminoteki. Czasem gwałcicielem okazuje się najbliższa osoba, czyli mąż. Ale w Polsce wiele kobiet wciąż jest przekonanych, że seks się mężowi należy.
- 800 280 900 – Telefon zaufania dla ofiar przemocy seksualnej w Kościele, czynny we wtorek w godzinach 19:00 – 22:00.
- 800 120 002 – Niebieska Linia, czyli ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie, czynny codzienie w godzinach 12:00 – 18:00.
- 888 883 388 – Telefon przeciwprzemocowy Fundacji Feminoteka, czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 – 20:00.
- 22 621 35 37 – Telefon Zaufania Centrum Praw Kobiet, czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 – 20:00 (w czwartki dyżurują prawnicy).
- 600 070 717 – Interwencyjny Telefon Zaufania Centrum Praw Kobiet (albo napisz tutaj: [email protected] bądź tutaj: [email protected]).
Zobacz także

„Co miałaś na sobie?”. Wystawa, która prezentuje ubrania, jakie miały na sobie ofiary gwałtu w momencie napaści

„Dzień dobry, chciałabym zgłosić gwałt”. Ewa opowiada nam o najtrudniejszym momencie jej życia

„Był alkohol? W takiej sytuacji ciężko mówić o gwałcie. Ofiara może przecież nie pamiętać…”. Nasza czytelniczka opisała, co spotkało ją w szpitalu psychiatrycznym
Spodobał ci artykuł? Poleć go koleżance
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

13.01.2021
Hanka Grupińska: wydaje się, że świat ultraortodoksji żydowskiej jest bardziej otwarty i respektujący prawa kobiet niż polski kościół katolicki

09.01.2021
Helena Pyz: Oni wiedzą, że ja wiem, co to jest ból i strach. Mam za sobą te wszystkie przeżycia, a to bardzo pomaga

06.01.2021
„Bezsenność nie bierze się znikąd. Jest objawem czegoś, co dzieje się głębiej w nas. Chcąc dotrzeć do przyczyny, trzeba spojrzeć na siebie wielopoziomowo” – mówi Karolina Szaciłło

03.01.2021