Przejdź do treści

Maja Staśko: „Żart” to nie jest wytłumaczenie seksistowskich zachowań. Dotknięcie piersi bez zgody to zawsze molestowanie

Maja Staśko: „żart” to nie jest wytłumaczenie seksistowskich zachowań
Maja Staśko: „żart” to nie jest wytłumaczenie seksistowskich zachowań / Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Nie życzę żadnej osobie po doświadczeniu molestowania, żeby trafiła na obraz molestowania i komentarze: 'Oj tam oj tam’ czy 'Nie przesadzajcie, to tylko żart” – podkreśla feministka i aktywistka Maja Staśko. Przekonuje, że obracanie molestowania seksualnego w dowcip może nieść za sobą bardzo poważne konsekwencje.

Dotknięcie bez zgody to zawsze molestowanie

Maja Staśko opisuje na swoim profilu na Instagramie dwie sytuacje, które miały ostatnio miejsce. Łączy je jedno: żartobliwy stosunek do molestowania seksualnego, który prowadzi do bagatelizowania problemu. Zarówno przez Sonię Bohosiewicz, jak i autorów profilu programu „Twoja twarz brzmi znajomo” dotknięcie dotknięcie piersi z zaskoczenia zostało uznane za… dowcip.

Sonia Bohosiewicz zamieściła na swoim profilu na Instagramie zdjęcie, na którym aktor ją dotyka i skomentowała żartobliwie: „Ja też byłam zaskoczona ręką pana Michała-statysty!”. Pod spodem pojawiły się komentarze: „Oj tam oj tam”, „Co podotykał, to jego”.

„Rozmawiałam z Sonią, wyjaśniła, że to jej bohaterka była zaskoczona, a nie ona. Ale niezależnie od tego komentarze wprost bagatelizowały to zdarzenie. Nie życzę żadnej osobie po doświadczeniu molestowania, żeby trafiła na obraz molestowania i komentarze: 'Oj tam oj tam’ czy 'Nie przesadzajcie, to tylko żart’ – pisze Maja Staśko.

Molestowanie seksualne / Katarzyna Koczułap / Instagram

„Zakulisowe wygłupy”

Druga sytuacja, o której opowiada na swoim profilu Maja Staśko, dotyczy wideo zamieszczonego na profilu programu „Twoja twarz brzmi znajomo”. Jeden z uczestników udawał na nim niewidomego i dotknął piersi uczestniczki. A pod filmikiem pojawił się opis: „Lubimy te zakulisowe wygłupy”. „Lubicie molestowanie?” – pyta aktywistka.

„Sonia zmieniła opis pod postem, a TTBZ usunął filmik. Dobrze, że sprzeciw zadziałał. Ale wciąż warto to powtarzać: Molestowanie to nie żart. Niezależnie od tego, czy osoba, która go doświadczyła, śmieje się, czy płacze – to była przemoc” – dodaje.

Jak podkreśla, śmiech to tylko reakcja – „przemoc była wcześniej, gdy dotknięto bez zgody”. A gdy sytuacja ma miejsce przed setkami tysięcy widzów, według niej dyskomfort jest jeszcze większy.

istockphoto.com

Nie musimy mieć do wszystkiego dystansu

„Jeśli krzywdzona nie zareaguje śmiechem – nagle to ona okazuje się wina, nie molestujący. To ona nie ma dystansu i jest sztywna – bo zareagowała na molestowanie inaczej niż przez śmiech. A przecież wszyscy wokół pękają. Taki mają za*****ty dystans do dotykania ciał innych osób bez uprzedzenia” – pisze Staśko.

Zaznacza, że wcale nie musimy mieć do wszystkiego dystansu. Ona sama, jak pisze, nie ma go do krzywdzenia ani jej, ani innych osób. I wcale nie chce go mieć.

Dystans to nie jest jakaś świętość, 'żart’ to nie jest wytłumaczenie seksistowskich zachowań. Jak mogę mieć dystans, kiedy ktoś zmniejsza ten dystans i mnie dotyka? To on powinien słyszeć 'Trochę dystansu’, nie ja!” – dodaje.

kobieta w białym body

Maja Staśko

Maja Staśko to aktywistka, publicystka, krytyczka literacka. Jest autorką książki ,,Gwałt to przecież komplement. Czym jest kultura gwałtu?” (darmowego ebooka). Obecnie profil Mai Staśko na Instagramie śledzi ponad 36 tys. osób. 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Dotknięcie w pierś bez wyraźnej zgody to ZAWSZE molestowanie. Nie żart, wybryk czy wyraz dystansu – tylko molestowanie. W ostatnich dniach pojawiły się dwie sytuacje, w których dotknięcie w pierś z zaskoczenia zostało uznane za dowcip. Najpierw Sonia Bohosiewicz zamieściła zdjęcie, na którym aktor ją dotyka i skomentowała żartobliwie: „Ja też byłam zaskoczona ręką pana Michała-statysty!”. Pod spodem komentarze: „Oj tam oj tam”, „Co podotykał, to jego”. Rozmawiałam z Sonią, wyjaśniła, że to jej bohaterka była zaskoczona, a nie ona. Ale niezależnie od tego komentarze wprost bagatelizowały to zdarzenie. Nie życzę żadnej osobie po doświadczeniu molestowania, żeby trafiła na obraz molestowania i komentarze: ,,Oj tam oj tam” czy „Nie przesadzajcie, to tylko żart”. Za to wczoraj na profilu programu „Twoja twarz brzmi znajomo” pojawił się filmik, na którym jeden z uczestników z blackfacem udawał niewidomego i dotknął uczestniczkę w pierś – z opisem: „Lubimy te zakulisowe wygłupy”. Lubicie molestowanie? Sonia zmieniła opis pod postem, a TTBZ usunął filmik. Dobrze, że sprzeciw zadziałał. Ale wciąż warto to powtarzać: Molestowanie to nie żart. Niezależnie od tego, czy osoba, która jej doświadczyła, śmieje się, czy płacze – to była przemoc. Bo śmiech to tylko reakcja – przemoc była wcześniej, gdy dotknięto bez zgody. Każda reakcja jest ok, to nie ona jest tu problemem. A gdy sytuacja ma miejsce przed setkami tysięcy widzów, dyskomfort jest tym większy. Jeśli krzywdzona nie zareaguje śmiechem – nagle to ona okazuje się wina, nie molestujący. To ona nie ma dystansu i jest sztywna – bo zareagowała na molestowanie inaczej niż przez śmiech. A przecież wszyscy wokół pękają. Taki mają zajebisty dystans do dotykania ciał innych osób bez uprzedzenia. Dystans to nie jest jakaś świętość, „żart” to nie jest wytłumaczenie seksistowskich zachowań. Nie musimy mieć do wszystkiego dystansu – po co? Żeby w nic się nie angażować? Nie wspierać się i nie reagować, gdy ktoś jest krzywdzony? Jak mogę mieć dystans, kiedy ktoś zmniejsza ten dystans i mnie dotyka? To on powinien słyszeć „Trochę dystansu”, nie ja! Nie mam dystansu do krzywdzenia mnie albo innych osób – i nie chcę go mieć.

Post udostępniony przez Maja Staśko (@majakstasko)

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: