Przejdź do treści

Pan Pielęgniarka zdradza szpitalne tajemnice. „To często nieoficjalna palarnia, tu kwitnie życie towarzyskie”

Podjazd w szpitalu / istock
Podjazd w szpitalu / istock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Podjazd to miejsce, gdzie wjeżdżają karetki. I to nie tylko te „systemowe”, czyli należące do systemu ratownictwa medycznego, ale też transportówki czy prywatne karetki zabezpieczające imprezy. „Podjazd to często nieoficjalna palarnia, tu kwitnie życie towarzyskie kareciarzy z SORowcami, tu są ploty, newsy 'kto i co ostatnio odwalił w sąsiednim szpitalu'” – dodaje Mateusz Sieradzan, czyli Pan Pielęgniarka. 

Podjazd – tu kwitnie życie towarzyskie

Zastanawiało cię kiedyś, co dzieje się na szpitalnym podjeździe? Wszystkie wątpliwości rozwiał Mateusz Sieradzan, znany w mediach jako „Pan Pielęgniarka”. W swoim ostatnim poście na Instagramie zdradził kilka szpitalnych sekretów.

„Podjazd to miejsce, gdzie wjeżdżają karetki. Nie tylko te „systemowe”, czyli należące do systemu ratownictwa medycznego. Bo musicie wiedzieć, że karetki są różne, i nie wszystkie, które widzicie na ulicach, jeżdżą do wypadków, zawałów, reanimacji. Wiele z nich to transportówki, prywatne karetki zabezpieczające imprezy, itp. One nie mają nic wspólnego z dyspozytorem numeru alarmowego.

Podjazd nie tylko służy wygodnemu wypakowaniu pacjenta. Tu wjeżdżają dostawy sprzętu do SORu, tu co jakiś czas pokaże się prywatny samochód z pacjentem w ciężkim stanie, którego rodzina postanowiła sama przywieźć. Tu się pojawiają zbłąkane dusze, które chciały dotrzeć gdzieś do babci na oddział, a trafiły na SOR, i 'gdzie teraz?'” – pisze „Pan Pielęgniarka”.

SOR - to jest dramat / Instagram Pan Pielęgniarka

Jak pisze dalej Mateusz Sieradzan, podjazd to też często nieoficjalna palarnia.

„Tu kwitnie życie towarzyskie kareciarzy z SORowcami, tu są ploty, niusy 'kto i co ostatnio odwalił w sąsiednim szpitalu’, tu są żarciki, narzekania, czasami niepotrzebne kłótnie. Tu oczekujemy na ciężkiego pacjenta, gdy nas poproszą o wyjątkową gotowość, tu dostajemy pierwsze informacje o pacjencie, gdy otworzą się drzwi od paki, a już nas uprzedzono że 'jest ch****o’.

Na podjeździe odbywa się często nieoficjalny debriefing, czyli spuszczanie emocji i wymiana myśli po jakiejś trudnej akcji, czy to w karetce, czy u nas na sali R” – wyjaśnia „Pan Pielęgniarka”.

Dlaczego nieoficjalny? Bo nie ma psychologa, nikt o to nie prosi.

„Po prostu się wychodzi z kumplami i paczką fajek albo energetykiem. W niektórych szpitalach na podjeździe ustawiają się kolejki karetek oczekujących na przekazanie pacjenta, bo SOR ma chore procedury, a oficjalnie pacjent przestaje być 'karetkowy’ w momencie, gdy ktoś z SOR-u postawi pieczątkę szpitala na karcie przekazania (karcie MCR).

Bywa też że ZRM (zespół ratownictwa medycznego) czeka, bo zwyczajnie nie ma gdzie położyć pacjenta. Nie ma fizycznie miejsca – wolnego łóżka czy leżanki! Bardzo potrzebne miejsce na SOR-ze. Choć pewnie architekt, który podjazd projektował, nie zdawał sobie nawet z tego sprawy” – pisze dalej Sieradzan.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

?Podjazd? To miejsce gdzie wjeżdżają karetki. Nie tylko te z „systemowe” czyli należące do systemu ratownictwa medycznego (bo musicie wiedzieć, że karetki są różne, i nie wszystkie które widzicie na ulicach jeżdżą do wypadków, zawałów, reanimacji. Wiele z nich to transportówki, prywatne karetki zabezpieczające imprezy itp. One nie mają nic wspólnego z dyspozytorem numeru alarmowego). Podjazd nie tylko służy wygodnemu wypakowaniu pacjenta. Tu wjeżdżają dostawy sprzętu do SORu, tu co jakiś czas pokaże się prywatny samochód z pacjentem w ciężkim stanie, którego rodzina postanowiła sama przywieźć. Tu się pojawiają zbłąkane dusze, które chciały dotrzeć gdzieś do babci na oddział a trafiły na Sor „ i gdzie teraz???”. Podjazd to często nieoficjalna palarnia, tu kwitnie życie towarzyskie kareciarzy z SORowcami, tu są ploty, niusy „kto i co ostatnio odwalił w sąsiednim szpitalu” , tu są żarciki, narzekania, czasami niepotrzebne kłótnie. Tu oczekujemy na ciężkiego pacjenta, gdy nas poproszą o wyjątkową gotowość, tu dostajemy pierwsze informacje o pacjencie, gdy otworzą się drzwi od paki, a już nas uprzedzono że „jest chujowo”. Na podjeździe odbywa się często nieoficjalny debriefing, czyli spuszczanie emocji i wymiana myśli po jakiejś trudnej akcji, czy to w karetce, czy u nas na sali R. Nieoficjalny, bo nie ma psychologa, nikt o to nie prosi. Po prostu się wychodzi z kumplami i paczką fajek, albo energetykiem. W niektórych szpitalach na podjeździe ustawiają się kolejki karetek oczekujących na przekazanie pacjenta, bo SOR ma chore procedury, a oficjalnie pacjent przestaje być „karetkowy”, w momencie gdy ktoś z SORu postawi pieczątkę szpitala na karcie przekazania (karcie MCR). Bywa też że ZRM (zespół ratownictwa medycznego) czeka, bo zwyczajnie nie ma gdzie położyć pacjenta. Nie ma fizycznie miejsca- wolnego łóżka, czy leżanki! Bardzo potrzebne miejsce na SORze. Choć pewnie architekt, który podjazd projektował nie zdawał sobie nawet z tego sprawy. W książce piszę o tym więcej. Zapraszam!? link w bio. #sor #pielęgniarka #pielęgniarstwo #ratownik #ratownikmedyczny #ratownictwo #ratownictwomedyczne #lekarz #szpital #dyżur #panpielęgniarka #sortojestdramat

Post udostępniony przez Pan Pielęgniarka (@panpielegniarka)

Pan Pielęgniarka

Kim jest „Pan Pielęgniarka”? To Mateusz Sieradzan – urodzony w 1990 roku absolwent ratownictwa medycznego i pielęgniarstwa na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

Autor bloga „Pan Pielęgniarka”, na którym przybliża potencjalnym pacjentom temat Państwowego Ratownictwa Medycznego, a w szczególności funkcjonowania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Autor książki „SOR – to jest dramat„. Pracuje na jednym z warszawskich oddziałów ratunkowych.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.