Przejdź do treści

Paulina Kitlas: Świat potrzebuje zmiany. I my, kobiety, dobrze to czujemy

Świat potrzebuje zmiany
Freepik.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Przyznam, że gdy rok temu stałam się szefową projektu “Zdrowie kobiety” poczułam się odrobinę rozczarowana. Liczyłam na inny temat. To kobiety są częściej zainteresowane kupnem suplementów diety i w branży panuje przekonanie, że już tworzymy komunikację dostosowaną do kobiet. Temat wydał mi się więc dość ograny. Nie widziałam w tym siebie. Szybko okazało się, że było to niezwykłe doświadczenie, w którym w końcu skonfrontowałam się z tym, co oznacza dla mnie samej moja kobiecość i co oznacza dla mnie siostrzeństwo i prawdziwe zrozumienie wobec innych kobiet.

Spojrzałam na moją karierę zawodową z perspektywy mojej płci i zrozumiałam, że fakt, że jestem kobietą na nią po prostu wpływał. Nie ze złej woli. Po prostu gramy w zasady, których nie byłyśmy współautorkami. I nawet w tej chwili, gdy piszę te słowa, Google Docs (za którym stoi firma promująca równość płci) podkreśla słowo “współautorki” na czerwono i każe zamienić na “współautorami”.

Czy to nie jest jakaś przesada? Że w XXI wieku musimy się domagać o nasze autorstwo, o nasze uznanie jako kobiety?

Dlaczego?

Dlaczego społecznie tworzy się dla nas tak wiele granic i zasad i każe wierzyć w naszą odmienność od mężczyzn, przy jednoczesnym ignorowaniu specyfiki naszego ciała?
Dlaczego czyni się z nas ciała do noszenia ciąży i jednocześnie nie dba się o te ciała?
Dlaczego się je ignoruje?
Dlaczego PMS nie jest tematem licznych badań klinicznych, skoro szacuje się, że na jakimś etapie życia, 80% z nas będzie cierpiała z jego powodu? Co miesiąc.
Dlaczego milczy się o naszych potrzebach?
Dlaczego same nie potrafimy powiedzieć o swoich potrzebach? O tym, że na przykład chcemy dobrego seksu. Bo chcemy. A dzisiejszy świat wcale nam tego nie ułatwia.
Dlaczego tworzy się wizję kobiecości, w której mieści się 10% z nas?
Dlaczego nawet te 10% czuje się na jakimś etapie swojego życia brzydka?
Dlaczego mamy być piękne? Dlaczego się tego od nas oczekuje?
I dlaczego zakładamy, że z dziewczynami się gorzej pracuje? Skoro większość z nas jest na 3 etatach na raz. Pracujemy dobrze. Tylko inaczej. I można się wiele od nas nauczyć. Bo świat potrzebuje zmiany. I dobrze to czujemy.

Praca nad WIMIN pozwoliła mi zadać sobie samej te pytania. I odpowiedź na nie często budziła we mnie na początku gniew. Jestem naprawdę zła gdy okazuje się, że jest tak niewiele przebadanych składników, które mogłyby pomóc kobiecie w lepszym seksie, albo wesprzeć przed okresem. I jednocześnie budzi we mnie nadzieję, bo znaleźliśmy ludzi, którzy byli w stanie pomóc nam znaleźć rozwiązanie. I poczucie bliskości z innymi kobietami, które spotkałam, czy to na badaniach czy pracując nad WIMIN. 

Z wieloma z nich nawiązałam głębokie relacje, jak na przykład z Gosią, która odpowiadała za produkcję naszych suplementów, a która stała się moją przyjaciółką. Każda z kobiet, które spotkałam czegoś mnie nauczyła. A najbardziej chyba Ania, która nauczyła mnie jak walczyć o siebie, a to niezwykle cenne, zwłaszcza dla dziewczyn. W ogóle dziewczeńskość stała się dla mnie ważna. Zwłaszcza po sesji, gdzie pracowałyśmy w dwadzieścia dziewczyn na planie. I było super. Bez spinki, bez krzyków, z dobrą energią.

Doceniłam w sobie to co kobiece. Doceniłam w sobie słabość. Nauczyłam się prosić o pomoc, nauczyłam się być dla kogoś oparciem, nauczyłam się przyznawać do błędu, nauczyłam się akceptować w sobie cechy, które kiedyś uważałam za słabe. Spotkałam wspaniały zespół, który mi na to pozwolił. W tym wspaniałych chłopaków, którzy rozumieli, że tym razem chodzi o naszą perspektywę i że to szansa by czegoś się o nas dowiedzieć.

Dziś uważam zostanie szefową projektu „Zdrowie kobiety” to najbardziej niezwykła podróż w moim życiu zawodowym.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: