Przejdź do treści

Sandra Kubicka cieszy się z przełomu w leczeniu PCOS. „Nie poddawajcie się! Ja też się nie poddałam!”

Sandra Kubicka cieszy się z przełomu w leczeniu PCOS. „Nie poddawajcie się! Ja też się nie poddałam!”/Instagram
Sandra Kubicka cieszy się z przełomu w leczeniu PCOS. „Nie poddawajcie się! Ja też się nie poddałam!”/Instagram
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Łzy mam w oczach, gdy to widzę” – napisała modelka na swoim profilu na Instagramie. W ten sposób skomentowała wynik testu owulacyjnego, który  po 1,5 roku starań wreszcie przyniósł radosne wieści.

PCOS – zajście w ciążę jest wyzwaniem

Sandra Kubicka jest jedną z najpopularniejszych polskich modelek. 25-latka wyznała jakiś czas temu, że cierpi na nieuleczalną chorobę, jaką jest zespół policystycznych jajników (PCOS), który może objawiać się zawyżonym poziomem męskich hormonów w organizmie, tyciem, trądzikiem oraz brakiem miesiączki.

Kiedy Kubicka dowiedziała się, że choruje na PCOS, uświadomiła sobie, jakim wyzwaniem będzie dla niej zajście w ciążę. O trudnych emocjach z tym związanych opowiedziała w rozmowie z Hello Zdrowie:

– Popłakałam się przy lekarzu. Zawsze czułam się stworzona do tego, by być matką, kocham dzieci, chcę mieć ich dużo. Kiedy usłyszałam, że mogę mieć problem z zajściem w ciążę albo jej utrzymaniem, że mogę poronić, byłam zdruzgotana – mówiła w maju ubiegłego roku. – Dzięki Bogu, był ze mną Kaio, który bardzo mnie wspierał. Ginekolog poinformował nas, że w mojej sytuacji lepiej jest próbować zajść w ciążę w młodszym wieku. Na co Kaio zareagował, że jeśli jestem gotowa teraz, to starajmy się o dziecko od razu.

Modelka wyjaśniła, jak w przypadku PCOS wygląda proces starań o dziecko:

–  To nie jest takie proste i szybkie – opowiadała w wywiadzie dla Hello Zdrowie. – Żeby mieć miesiączki, trzeba stosować antykoncepcję. Ta z kolei jest po to, żeby nie zajść w ciążę. Mamy tutaj swoisty paradoks. Musimy jednak doprowadzić do tego, żebym regularnie miesiączkowała. Gdy dostanę okres, muszę upewnić się, że wszystko jest w normie. W momencie, kiedy zobaczę, że moje ciało się przyzwyczaja, jest wszystko w porządku, nie tyję i panuję nad hormonami, wtedy odstawiam antykoncepcję i od razu biorę tabletki, które wymuszają owulację. Wtedy muszę starać się zajść w ciążę. To będzie walka z czasem.

Sandra Kubicka

Sandra Kubicka: nie poddawajcie się!

Modelka rozpoczęła proces leczenia hormonalnego, zmieniła również styl życia: zmodyfikowała dietę i rodzaj treningów. Mimo rozmaitych wybojów na tej drodze (pod koniec ubiegłego roku Kubicka poinformowała, że rzekoma ciąża, okazała się guzem), nie ustała w staraniach o przywrócenie owulacji.

Kubicka na swoim profilu na Instagramie chętnie opowiada o swojej chorobie i doświadczeniach z nią związanych. Właśnie podzieliła się z innymi najnowszymi informacjami dotyczącymi jej stanu zdrowia. Opublikowała migawki pokazujące wynik testu owulacyjnego: na ekraniku pokazała się uśmiechnięta buzia.

„To nie jest test ciążowy! Łzy mam w oczach, gdy to widzę… To jest test na owulację. Półtora roku od usłyszenia diagnozy – półtora roku pracy nad sobą – tyle mi zajęło bym mogła to zobaczyć – pisze modelka na swoim Instagramie i dodaje pokrzepiające wezwanie dla swoich fanek: –  Nie poddawajcie się! Ja też się nie poddałam!”

Jak działa test owulacyjny?

Test owulacyjny, który zwany jest też inaczej testem płodności, służy do określenia, kiedy konkretnie następuje owulacja, by ustalić dni płodne. Jej wyliczenie w naturalny sposób może być problematyczne, gdyż kobiece cykle miesiączkowe bywają nieregularne. Sama owulacja trwa tylko jeden dzień. Dla par, które mają problemy z zajściem w ciążę, jest to bardzo ważna informacja. Wtedy jest największa szansa na zapłodnienie.

O tym, kiedy dokładnie wypadają te 24 godziny, informuje właśnie test owulacyjny.

Największą popularnością wśród kobiet cieszą się testy paskowe. Działają identycznie jak testy ciążowe. Wykrywają w próbce moczu hormon luteinizujący, którego poziom wzrasta tuż przed owulacją.

Testy owulacyjne można kupić w każdej aptece, większości drogerii, a nawet w niektórych supermarketach. Są dostępne bez recepty, a ich cena waha się od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za opakowanie.

Czym jest zespół policystycznych jajników?

Według różnych danych PCOS, czyli zespół policystycznych jajników (polycystic ovary syndrome), dotyczy 5-15 proc. kobiet w wieku rozrodczym. Obserwuje się u nich zaburzenia hormonalne, a zwłaszcza podwyższony poziom androgenów – męskich hormonów płciowych.

Efektem tego zamieszania w organizmie są m.in. torbielowate jajniki, rzadkie cykle menstruacyjne lub ich zanikanie, trudności z zajściem w ciążę, hirsutyzm (nadmierne owłosienie na twarzy, klatce piersiowej czy plecach), otyłość.

O PCOS mówi się, gdy spełnione są dwa z trzech kryteriów: brak owulacji albo sporadyczne jej występowanie, objawy hiperandrogenizacji oraz policystyczne jajniki widoczne w obrazie USG (po wykluczeniu innych schorzeń skutkujących tworzeniem się torbieli na jajnikach). Brzmi prosto, ale diagnoza wcale nie jest łatwa, bo brak tu reguł. Chora może być szczupła lub walczyć z nadwagą, może mieć nieregularne miesiączki, ale nie musi, może mieć cerę trądzikową albo cieszyć się skórą bez skazy – nie ma jednego dominującego objawu.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.