Przejdź do treści

„Skóra jest nie tylko wizytówką. Widzę w niej, jaki problem ma dany człowiek” – mówi dr Małgorzata Marcinkiewicz, założycielka kliniki Projekt Skóra

Małgorzata Marcinkiewicz, założycielka kliniki Projekt Skóra
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Skóra jest lustrem dla wszystkiego, co dzieje się w organizmie i z organizmem człowieka. Zobaczymy na niej choroby ogólnoustrojowe, ale także wszystko, co robiliśmy przez lata – wyjaśnia dr Małgorzata Marcinkiewicz i przekonuje, że skórą należy zajmować się kompleksowo. Właśnie dlatego stworzyła Projekt Skóra.

Karolina Wierzbińska: Projekt Skóra to…

dr Małgorzata Marcinkiewicz: …propozycja kompleksowej opieki nad skórą pacjenta. Moją ideą było stworzenie miejsca, w którym nad jednym przypadkiem chorobowym pochylą się wszyscy niezbędni specjaliści. Chorób dermatologicznych są tysiące. Oczekuje się od nas, że na podstawie kilku zmian postawimy diagnozę i zastosujemy dobre leczenie. Staram się być szczera z moimi pacjentami i mówię im, kiedy trzeba już szukać pomocy u innych specjalistów, bo czasami problem jest tak złożony i skomplikowany, że niekoniecznie umiem coś na niego samodzielnie poradzić. Dlatego uważam, że zgromadzenie w jednej klinice specjalistów mogących pomóc w znalezieniu diagnozy będzie dużym  ułatwieniem i dla pacjentów, i dla nas, lekarzy.

Jaki lekarski zespół jest konieczny do prawidłowego diagnozowania i leczenia problemów skóry?

Zwykle, kiedy  prowadziłam np. terapię pacjenta trądzikowego, potrzebowałam wsparcia endokrynologa, dietetyka, chirurga, czasem psychologa czy psychiatry, a potem jeszcze zabiegów, które doprowadziłyby do odwrócenia powikłań. Brakowało mi możliwości zabiegowych, sprzętu, a często i czasu, żeby można było podejść całościowo do problemu, z którym zgłasza się do mnie pacjent. W naszej klinice będziemy starać się mieć dostępnych wszystkich tych  specjalistów. Na pewno będzie więc endokrynolog, dietetyk i chirurg. Będzie także z nami współpracować wspaniała lekarka psychiatra.

W wielu przypadkach problemy skórne mają związek ze stresem,  są reakcją na problemy emocjonalne. Psychiatra czy psycholog może być także wsparciem dla osób, które mają problemy z zaakceptowaniem zmian na swoim ciele – zbliznowaceń czy rozległych chorób skórnych, choćby łuszczycy.

Kobieta robiąca zdjęcie

Poszukujemy jeszcze chirurga, który będzie kontrolował znamiona. Chcemy, by  powstałe po ekspozycji słonecznej zmiany skórne były rutynowo sprawdzane, bo we współczesnym świecie czerniak nie jest już domeną osób po 60-ce, ale dotyczy także osób młodych, między 20. a 40. rokiem życia. Czasami nie wystarczy już tylko kontrolowanie wideodermoskopem, bo niektóre znamiona bezpieczniej jest usunąć.

Wierzę w to, że chirurg, który zajmuje się wycinaniem i zabezpieczaniem skóry po różnych zabiegach, zrobi to u naszych pacjentek pięknie i na pewno lepiej niż ja. Byłoby idealnie, gdyby mógł to być chirurg plastyk. Wtedy mógłby usuwać także wszystkie inne zmiany na twarzy. Wielu chirurgów nie podejmuje się działań na twarzy, uważając to za domenę chirurgów plastycznych.

Skóra każdego człowieka wymaga innej pielęgnacji, indywidualnego podejścia. Udzielanie porad medycznych staje się zadaniem z pogranicza estetyki?

Każdy musi znaleźć swój sposób pielęgnacji, ponieważ każdy z nas jest inny. Tak samo inna jest skóra każdego z nas. Narażona jest na inne czynniki zewnętrzne, bo wszyscy jemy inaczej, nasze organizmy funkcjonują inaczej i prowadzimy bardzo różne życie.

Dlatego zabiegam, by uczestnicy Projektu Skóra mogli konsultować się z dietetykiem. Chciałabym by byli to lekarze tacy jak ja, zafascynowani skórą, znający jej potrzeby i rozumiejący, że będziemy współdziałać, by wspólnie tworzyć sieć naczyń połączonych wokół skóry naszych pacjentów.

Będziemy robić wszystko, by skórze naszego pacjenta stworzyć idealne warunki, by mogła się samo regenerować, bo ma potężne możliwości, by to robić. Skóra to nasz naturalny płaszcz ochronny, mamy peptydy, które są ochronną zaporą zwalczającą złe bakterie i wirusy.

Wnętrza Kliniki Projekt Skóra

Czym skóra jest dla ciebie? Domyślam się, że poprzez nią widzisz człowieka na poziomie fizycznym, zdrowotnym i psychicznym. 

Skóra jest nie tylko wizytówką. Widzę w niej, jaki problem ma dany człowiek. Jest lustrem dla wszystkiego, co dzieje się w organizmie i z organizmem człowieka. Zobaczymy na niej choroby ogólnoustrojowe, ale także wszystko, co robiliśmy przez lata. Zobaczymy, czy paliłaś papierosy, nadmiernie wystawiałaś się na słońce, lubiłaś solarium, stosowałaś przez lata mocny makijaż.

Na skórze zobaczymy, czy ktoś jest wesołą osobą. Powiedzą nam o tym drobne zmarszczki wokół oczu. Mam liczne pacjentki, które przychodzą, bo im te zmarszczki przeszkadzają. Tłumaczę im wtedy, że zmarszczki mimiczne mówią światu o tym, że są ciekawymi osobami, z którymi łatwo i szybko można nawiązać fajną relację.

Oczywiście niwelujemy te zmarszczki na tyle, by pacjentka czuła się komfortowo, ale tłumaczę, że całkowite ich usunięcie jest bardzo nienaturalne. Od lat proponuję pacjentkom technikę baby botoks, czyli podawanie małych dawek botoksu, by zachować mimikę twarzy. Ostatnio ta technika staje się coraz bardziej popularna.

Dermatologia to rozliczne choroby, które często mają podłoże genetyczne

Trzy czwarte pacjentów twojej kliniki to kobiety. Z jakimi problemami przychodzą do ciebie kobiety a z jakimi mężczyźni?

W prywatnych placówkach mamy najbardziej wszechstronny przegląd chorób skóry. Do szpitali trafiają najczęściej przypadki zdiagnozowane przez lekarzy z gabinetów czy przychodni lekarskich, których nie dało się wyleczyć w ambulatoryjnych czy domowych warunkach. Śmieję się, że jesteśmy lekarzami pierwszego kontaktu w sprawach skóry.

Moje pacjentki przychodzą najczęściej z problematyczną cerą – trądzikiem, cerą wrażliwą, naczyniową, z atopowymi zmianami. Przychodzą też kobiety z wypryskami kontaktowymi, które powstają szczególnie na powiekach pod wpływem zapachów, kadzideł, substancji chemicznych.

Będziemy robić wszystko, by skórze naszego pacjenta stworzyć idealne warunki, by mogła się samo regenerować, bo ma potężne możliwości

Wszyscy przychodzą ze znamionami. Kobiety są bardziej świadome konieczności kontrolowania skóry i one częściej zgłaszają się na badania, ale panów jest już coraz więcej.

Więcej panów przychodzi do mnie z wypadającymi włosami. Tutaj trzeba poszukać przyczyny, bo poza skłonnościami rodzinnymi, mogą to być zaburzenia na tle żywieniowym, chorobowym, np. wynikającym z chorób tarczycy – choroby Hashimoto czy nadczynności tarczycy. Problem ten dotyczy także kobiet, szczególnie tych, które niedawno urodziły dzieci.

Mężczyźni szukają pomocy doraźnej. Kiedy już podłubią, powyciskają, zaleją spirytusem i będzie gorzej, a nie lepiej, to umawiają się na wizytę. W mniejszym stopniu przeszkadzają im zmiany na buzi, wykwity czy podrażnienia, bardzo szybko przychodzą natomiast ze zmianami na prąciu.

Oprócz problemów wenerologicznych czy chorób przenoszonych drogą płciową, mogą to być zmiany podrażnieniowe, przesuszenia, nadkażenia, swędzenia i pieczenia. Możemy to łatwo wyleczyć zmieniając metodę mycia. Z jakiegoś powodu mężczyźni uwielbiają długie, gorące prysznice. Muszę z tym bardzo walczyć, bo  ich skóra przesusza się tak samo szybko jak kobieca.

Jakie są najpopularniejsze zabiegi wykonywane w waszej klinice?

Pacjenci przychodzą przede wszystkim na zabiegi toksyną botulinową i kwasem hialuronowym. Botoks wykonuje się znanym od lat bardzo skutecznym preparatem. Co zabawne, do medycyny estetycznej pod koniec lat 80. ubiegłego wieku wprowadziła go okulistyka, który wykorzystywała toksynę do leczenia skurczu powiek czy  zeza. Zauważono, że pacjenci leczeni z powodu zeza nie mieli też zmarszczek. Jak wspominałam, jestem zwolenniczką podawania minimalnych dawek toksyny botulinowej, by pozostawić na twarzy zmarszczki mimiczne, które świadczą o naszym charakterze.

Zdarza mi się nawet zachęcać do zabiegu. Jest całkiem spora grupa pacjentek, które mają, wynikające ze stresu, napięcia mięśni na twarzy. Mówi się, że mają marsowe miny albo bruzdy. Otoczenie od razu ocenia, że takie osoby są złe, niemiłe, zmęczone. Po maleńkiej dawce toksyny taka twarz łagodzi się, dziewczyny dostają skrzydeł, bo przestają być niesprawiedliwie oceniane.

Botoks świetnie działa nie tylko na zmarszczki, ale także inne uciążliwe dolegliwości. Leczymy nim nadpotliwość i bruksizm, przypadłość, która w świecie wszechobecnego stresu staje się coraz powszechniejsza.

Wnętrza kliniki Projekt Skóra

Jaki jest twój ukochany zabieg?

To  Profhilo,  zabieg, który daje efekt delikatnego wyprofilowania twarzy. W specjalny sposób, w postaci maleńkich grudek, podawany jest kwas hialuronowy w bardzo dużym stężeniu. W ciągu doby, dwóch grudki same rozchodzą się pod skórą i pięknie ją napinają. Zabieg dobrze sprawdza się u osób w różnym wieku, u tych, którzy mają niewielkie zmarszczki, ale także u osób po 60-ce. Efekt jest bardzo naturalny, wiele osób zauważy korzystną zmianę, ale niewiele skojarzy ją z zabiegiem kosmetycznym.

Wiele osób decyduje się także na zabieg osoczem. To tzw. lifting wampirzy, wykorzystujący osocze z krwi pacjenta. W osoczu znajdują się czynniki wzrostu, które podane pod skórę, do blizny czy rozstępów pobudzają tkankę do odbudowy. To naturalny zabieg, bez odrobiny chemii.

Jestem zwolenniczką małych kroczków, uważam, że trzeba latami dawać skórze niewielkie bodźce, by mobilizować ją do regeneracji. Moja najbardziej wierna pacjentka, która przychodzi od początku mojej praktyki lekarskiej, mówi, że największym dla niej komplementem jest to, że wygląda na dziesięć lat mniej. Zawdzięcza to tylko sobie – odwiedza mnie niezbyt regularnie, nigdy nie robimy radykalnych zabiegów, raczej walczymy z wpływem niekorzystnych warunków atmosferycznych na jej skórę. Mieszka w rejonie silnego nasłonecznienia.

istockphoto.com

Co doradzasz osobom niezdecydowanym? Kiedy przychodzą dziewczyny, które chcą coś zrobić z twarzą, ale nie wiedzą co.  

Powiedziałabym, że nawet połowa pacjentek przychodzi nie do końca zdecydowana, czego chce. Największy problem jest wtedy, kiedy pacjentki gdzieś coś przeczytały i są zdecydowane na jakiś zabieg, a tu trzeba je przekonać, że to nie dla nich. Często bywa i tak, że najpierw muszę przekonać je do tego, by najpierw wyleczyć skórę twarzy, a dopiero potem ją upiększać. Zanim zajmiemy się profilowaniem policzków, trzeba najpierw np. zlikwidować stany zapalne, poprawić kondycję skóry.

Myślę, że pacjentka, która nie wie, czego chce, ale jest otwarta  na współpracę z lekarzem, to super pacjentka. Można nią pokierować zaczynając często od biorewitalizacji skóry, by stworzyć bazę do innych działań. Uważam, że takie mało inwazyjne zabiegi, peelingi  mogą tylko przysłużyć się skórze w przyszłości.

Skóra jest nie tylko wizytówką. Widzę w niej, jaki problem ma dany człowiek. Jest lustrem dla wszystkiego, co dzieje się w organizmie człowieka

Jeśli tylko pacjentka zaufa lekarzowi, możemy stworzyć naprawdę dobry plan prowadzenia jej skóry przez lata, tak, by jak najpóźniej pokazywała degenerujące skutki złego powietrza, smogu, nadmiernego nasłonecznienia.

Bardzo źle czuję się w relacji z pacjentką, która przychodzi  bardzo zdecydowana na konkretny zabieg i nie chce rozważyć czegoś innego. Źle się czuję, kiedy muszę postępować wbrew sobie.

W waszej klinice można poddać się badaniu najnowocześniejszym wideodermoskopem. Polecasz to badanie swoim pacjentom?

Jak najbardziej. Na razie nikt nie wymyślił dokładniejszego urządzenia. Pierwowzorem wideodermoskopu była kiedyś lupa. Dzięki kilkukrotnemu powiększeniu można było baczniej przyjrzeć się zmianom. Potem stworzono dziesięciokrotne powiększenie, czyli dermoskop. To także rodzaj lupy, ale znacznie dokładniejszej. Dzięki lepszemu oświetleniu mogliśmy obserwować już szczegóły znamienia, jego charakterystyczne elementy w środku. W części przypadków dziesięciokrotność powiększenia okazywała się zbyt mała. Wtedy wymyślono wideodermoskop, czyli urządzenie, które zbliża nam obraz od 20 do 140 razy. Dzięki temu dostajemy obraz, który z ogromną dokładnością pokaże zmiany.

Wnętrza kliniki Projekt Skóra

Główne atuty wideodermoskopu to ostrość obrazu i możliwość zarchiwizowania wyników. Urządzenie pozwala śledzić w czasie jak zmieniają się nasze znamiona, szczególnie w mniej dostępnych miejscach naszego ciała, np. na plecach, tyle nóg. Jeśli ktoś ma jedno, albo tylko kilka zmian, można jakoś je zapamiętać. Kiedy jest ich więcej, nie jest to już takie proste. Kiedy przychodzimy na dermatoskopię, dermatolog stara się obejrzeć lupką wszystkie znamiona. Kiedy jest ich dużo, nawet przy najlepszych chęciach, może coś umknąć uwadze.

Podczas pierwszego badania komputer wgrywa sobie obraz danej zmiany a podczas kolejnych badań śledzi ją dalej. Dodatkowo w tych najnowszych urządzeniach wykorzystano sztuczną inteligencję, program, na podstawie informacji z wideodermoskopów, z jakimi jest połączony na całym świecie, poznaje różne schematy zmian, porównuje więc obraz z tysiącami czy milionami innych. Niejednoznaczny obraz można także przesłać do firmy, która przekaże go do oceny specjalistom na całym świecie. Ten najnowocześniejszy wideodermoskop jest szybszy, więc i samo mapowanie całego ciała trwa znacznie krócej, od 3 do 5 minut.

Wideodermoskop zbada także zmiany w mniej dostępnych lokalizacjach, np. na wargach sromowych czy w szparze międzypośladkowej. Czasami pacjent nie zdaje sobie sprawy, że ma tam znamię i jest bardzo zaskoczony wynikiem.

Przeciętny Polak ma od 10 do 20 znamion na ciele, ale statystyki są zaniżone. Każdy powinien badać skórę, oczywiście ci, na których szczególnie działa promieniowanie słoneczne, ale także osoby z predyspozycjami genetycznymi czy jasną karnacją. Generalna zasada powinna być taka, że jeśli człowiek jest czerwony po opalaniu, to nie jest dobrze. To już oparzenie pierwszego stopnia. Dlatego powinniśmy chronić się przed słońcem stosując kremy, chowając się pod parasolem czy pod drzewami.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: