Depresja poporodowa / pexels

Depresja poporodowa, czyli więcej niż poporodowy smutek

Depresja poporodowa. Dawniej traktowana jako fanaberia, dziś uznana za jednostkę chorobową. Szacuje się, że co piąta kobieta po porodzie zmaga się z silnymi emocjami, które przybierają niebezpieczną postać depresji poporodowej. Choroba, o której wiele matek milczy. Nieleczona może prowadzić do tragicznych skutków.

Spis treści:

Baby blues a depresja poporodowa

Całodobowa opieka nad niemowlęciem to ciężkie i żmudne zadanie. Zmęczenie, brak snu, stres towarzyszący rodzicom mogą zaburzyć radość z pojawienia się nowego członka rodziny. Baby blues towarzyszy matkom zazwyczaj około czwartego dnia po porodzie, kiedy to ustaje produkcja hormonów szczęścia, a organizm zaczyna pompować prolaktynę niezbędną do wytworzenia pokarmu.

W opinii Wojciecha Kruczyńskiego, psychologa i terapeuty, baby blues jest normalną reakcją na stres związany z burzą hormonalną i trudami odnalezienia się w nowej sytuacji życiowej, lecz depresja jest już oznaką głębszego problemu, niekoniecznie wynikającego z samych narodzin dziecka. U większości mam płacz bez żadnego powodu czy smutek potrwa kilka dni, u innych uderzy ze zdwojoną siłą, jako depresja poporodowa. – Zwykle są to dwa odrębne zjawiska, drugie niekoniecznie jest kontynuacją pierwszego. Chociaż oczywiście może się zdarzyć, że u jednaj mamy baby blues się stopniowo skończy (mniej więcej po dwóch tygodniach), a u drugiej przejdzie w stan przewlekły, z tendencją do pogarszania się. To jest pierwszy sygnał – wyjaśnia psycholog.

Zdaniem psychologa i terapeuty czynników powodujących depresję poporodową należy szukać jeszcze przed pojawieniem się dziecka. – Niesatysfakcjonujący związek z partnerem, brak zaufania do niego, matkowanie mężczyźnie, wcześniejsze problemy w więzi z rodzicami, dysfunkcje w rodzinie, pochodzenia, które powodują wykształcanie nieadekwatnych do rzeczywistości, sztywnych mechanizmów adaptacyjnych mogą uaktywnić skłonności depresyjne – zauważa specjalista. To, jak dotąd wyglądała więź między partnerami zaczyna dotyczyć nie tylko ich samych, ale również dziecka, które wymaga opieki i miłości. Dochodzi wówczas do tarć, które w wielu przypadkach skazują rodziców do dokonania wyboru pomiędzy dzieckiem a partnerem. – Narodziny dziecka są oczywiście wydarzeniem zwykle radosnym, ale też jednocześnie traumatycznym. Jest to wtargnięcie rzeczywistości w ciało, umysł i emocje. Wszelkie słabości psyche mają prawo się w tym momencie ujawnić, jak przy każdym traumatycznym wydarzeniu – ocenia Wojciech Kruczyński.

Depresja poporodowa a okoliczności poczęcia dziecka

Nie bez znaczenia w kontekście skłonności do depresji poporodowej będą również okoliczności poczęcia dziecka. W sytuacji, kiedy powstaje z miłości, jest planowane i wyczekiwane, możliwość zachorowania na depresję maleje. Udział w tym ma też partner, który chcąc potomstwa będzie w stanie wesprzeć kobietę. Kiedy natomiast dziecko jest konsekwencją przypadkowego seksu lub poczęcie wiąże się z przemocą seksualną, jego narodziny spotęgują tylko tkwiące w kobiecie negatywne emocje.

Są kobiety, które decydują się na dziecko z powodu braku miłości i akceptacji. Desperacko szukając szczęścia popadają w pułapkę – skoro nikt mnie dotąd nie pokochał taką, jaką jestem, to dziecko będzie tutaj idealnym rozwiązaniem. – Pomysł, żeby postarać się o dziecko po to, aby ktoś nareszcie mnie kochał i wypełnił samotność – najlepiej na całe życie – jest fantazją. Na taki krok decydują się często kobiety porzucone, zdradzone, ignorowane lub nadużywane przez partnera. Lub przez rodziców, co powoduje często brak partnera w ogóle – zauważa psycholog. – Te kobiety są tak głodne miłości, że zapominają o odwrotnym kierunku przepływu uczuć w macierzyństwie, czyli – od matki do dziecka. Zamiast więc poczuć się nakarmione, same muszą karmić i z poświęceniem kochać. Niestety, nie da się naładować niczego wyładowaną baterią – zauważa Wojciech Kruczyński. Matki dochodzą wówczas do wniosku, że znowu nie otrzymały tego, czego oczekiwały, a więc pogłębia się w nich uczucie pustki i samotności.

Czy depresja poporodowa oznacza rozczarowanie dzieckiem?

Pierwszym z kryzysów może być lekkie rozczarowanie dzieckiem, które nie jest śliczne, różowe i słodkie jak w reklamach czy kolorowych czasopismach. Kobiecie może z trudem przyjść nawiązanie relacji z noworodkiem, które długo jest bierne, bez kontaktu wzrokowego. Po 9 miesiącach oczekiwania na spotkanie z malcem spodziewaną reakcją winna być radość i ekscytacja. Kiedy się to nie dzieje, kobieta obwinia siebie, że nie jest taka, jak zakładała i rzeczywistość nie jest taka, jaką sobie zaprojektowała w głowie.

Niewątpliwie rozczarowanie powoduje nie tyle samo dziecko, co opieka nad nim i związane z nią niedogodności. – Opiekowanie się dzieckiem staje się męczące, ponad siły. Pojawia się poczucie wyssania, a za tym idzie złość na dziecko. A w następnej kolejności złość na siebie za takie uczucia. Tutaj depresja może pojawić się zaraz po porodzie (a nawet przed), gdy okazuje się, że dziecko głównie chce brać, a nie dawać. Może też pojawić się później, gdy dziecko trochę podrośnie i zacznie chcieć samodzielności – wyjaśnia terapeuta.

Podatność na tę nierzadką wśród mam chorobę, jaką jest depresja poporodowa, mogą zwiększać też indywidualne cechy osobowości. Wśród nich Wojciech Kruczyński wymienia m.in. perfekcjonizm, uznając go za pewnego rodzaju sposób radzenia sobie z rzeczywistością. – Te sposoby radzenia sobie nie zawsze są do końca zdrowe, ale doraźnie działają, dają poczucie równowagi. Dopóki spraw do idealnego uporządkowania jest niewiele, to jakoś sobie radzimy, umęczeni. Dziecko jednak to takie zadanie, z którym nikt nie jest w stanie poradzić sobie w sposób idealny. Nawet nie wiadomo, co to właściwie miałoby oznaczać. Wraz z przyjściem dziecka na świat taka matka traci w jego osobie swój sposób utrzymywania równowagi psychicznej – i po prostu przewraca się – reasumuje psycholog, dodając, że wiele matek uważa, że jeśli nie robią czegoś perfekcyjnie, to robią to źle, czyli postrzegają siebie, jako zagrożenie dla własnego dziecka. – To wystarczy, żeby zapoczątkować kryzys – dodaje terapeuta.

Dodatkowo presję wywołuje otoczenie, które narzuca świeżo upieczonej mamie, jak powinna postępować ze sobą i z dzieckiem. – Wisi wciąż gdzieś w powietrzu obraz idealnej Matki-Polki, na podstawie którego kobiety same się ostro rozliczają – zresztą otoczenie także potrafi to czynić. Poza tym większość matek, niezależnie od konstrukcji psychicznej, ma sobie za złe złość na dziecko – i za każdy inny rodzaj niechęci – podkreśla terapeuta. Jak zauważa Wojciech Kruczyński jest to taki niespecyficzny czynnik depresji poporodowej, który mocno pogłębia jej objawy. – Niechęć wynika z różnych przyczyn. Zwykle jednak budzi podobne rozczarowanie sobą – które może przybrać nawet formę autoagresji i nienawiści do siebie, aż do myśli samobójczych. Skoro jestem na dziecko zła, to jestem złą matką- stwierdza psycholog.

Depresja poporodowa i utrata indywidualności

Logicznym wytłumaczenie depresji poporodowej będzie też utrata indywidualności. Po przyjściu dziecka na świat, kobieta, która dotąd była w centrum zainteresowania z uwagi na ciążę, nagle schodzi na dalszy plan. Jej potrzeby, uczucia są według niej ignorowane przez otoczenie, a ludzie postrzegają ją wyłącznie, jako matkę. – Paradoksalnie również i te kobiety, które zazwyczaj są mocno zależne, mające tendencję do poświęcania się i zapominania o swoich potrzebach, będą też bardziej podatne na depresję poporodową – dodaje Wojciech Kuczyński. Kiedy wszyscy dookoła zdają się fascynować maleństwem, ona doświadcza uczucia pustki i samotności. Nie stanowi sama o sobie, bo żyje podporządkowana dziecku, którego potrzeby staja się priorytetem dla całej rodziny.

Gdy do momentu zajścia w ciąże kobieta była aktywna zawodowo, a dodatkowo odnosiła w swojej pracy sukcesy, nowa, mało ekscytująca dla niej rola mamy, może być kolejnym czynnikiem, który stoi za depresją poporodową. Tym kobietom będzie trudniej odnaleźć się w układzie dziecko-dom. Dotyczy to szczególnie tych matek, które swoją wartość postrzegały przez pryzmat kariery zawodowej.

– Kobiety opierające swoje poczucie wartości i niezależności wyłącznie na pracy zawodowej są zagrożone depresją poporodową. Zawodowy terminarz jest często dla nich ramą, która dosłownie utrzymuje ich konstrukcje w pionie i napędza do życia. Kiedy nagle wpadną w chaos okołoporodowy, w którym nie da się niczego zaplanować i przewidzieć, wpadają w rozsypkę, czują się rozbite i bezwartościowe. I także potrafią mieć o to pretensje do dziecka, sabotować ciążę – podkreśla Wojciech Kuczyński.

Depresja poporodowa i utrata atrakcyjności

Gdy poporodowy smutek przybiera niebezpieczną formę depresji poporodowej, kobieta skupiając się na sobie i swoich odczuciach bardzo często obwinia dziecko za utratę atrakcyjności. Wiele z nich już będąc w ciąży obsesyjnie dba o masę ciała, odchudzając się czy nawet głodząc. Wszystko to z obawy przed zmianą wyglądu. To, że ciało zmienia się po ciąży i porodzie może wywoływać w niej tak skrajne emocje, że gdy tylko dziecko przychodzi na świat, dręczona swoimi wizjami o dawnym, nienagannym ciele, popada w ciemną rozpacz, która nie kończy się wraz z utratą dużego, ciążowego brzucha.

Po raz kolejny zachwiane poczucie własnej wartości może być podłożem depresji poporodowej. Psycholog uznaje, że opieranie własnej, kobiecej wartości wyłącznie na atrakcyjności fizycznej jest niebezpiecznym pomysłem, gdyż powoduje wrogie nastawienie do samego dziecka. – Dziecko potrafi atrakcyjność skutecznie odebrać, więc szybko może być potraktowane, jako wróg, zagrożenie dla związku z mężczyzną. Panowie zresztą potrafią rzeczywiście w takim momencie odejść, więc załamanie gotowe. Mogą też zakochać się w dziecku tak bardzo, że kobieta czuje się jak porzucona skorupka jajka – zauważa Wojciech Kuczyński.

Depresja poporodowa: brak winowajcy?

Nikt nie wie, dlaczego jedne kobiety zapadają na depresję poporodową, a inne nie. Winowajcą czyni się bardzo często hormony. Kiedy w organizmie notuje się ich gwałtowny spadek, a cała gospodarka będzie potrzebowała jeszcze sporo czasu, by powrócić do stanu sprzed ciąży, wówczas może mieć miejsce depresja. Wśród czynników powodujących depresję takich jak traumatyczny poród, czy nieprzyjemne doświadczenia w czasie pobytu w szpitalu, wymienia się także fizyczne wyczerpanie.

„Żyłam we mgle ciągłego znużenia: jak robot budziłam się, karmiłam dziecko i znów próbowałam zasnąć, byłam jak jakaś obłąkana mamka na valium” – można przeczytać w wyznaniach Kaz Cookie, autorki znanego przewodnika po ciąży. Męczące odwiedziny gości, próby wypracowania stałego rytmu dnia dla całej rodziny, bezsenność mimo chronicznego zmęczenia powodują, że kobieta wyczerpana fizycznie też może zapaść na depresję. Ważne jest, aby w tym okresie przyjrzeć się również zdrowiu matki. Objawy typowe dla depresji, jak przygnębienie, utrata apetytu, napady paniki czy złości, osowiałość, może dawać również poporodowe zapalenie tarczycy. W wielu przypadkach jest ono odpowiedzialne za pogorszenie nastroju u kobiety.

Wydaje się, że lista czynników wywołujących depresję poporodową nie ma końca. W opiniach lekarzy, terapeutów, psychologów jej powstanie może mieć skomplikowane podłoże. Istnieją teorie, że depresja może być też uwarunkowana genetycznie. Mimo wielu badań nad depresją poporodową wciąż wiemy o niej nie wiele. Kobiety milczą, cierpiąc w zaciszu swoich domów. Tymczasem depresja poporodowa dzięki terapii i lekom jest całkowicie wyleczalna.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź