Przejdź do treści

„Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny”. Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała

"Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny". Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała/ Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Rozmawiałam z naprawdę pięknymi modelkami, które wydawałoby się nie mają żadnych kompleksów. To bzdura! Jak się okazało one tak samo podczas dojrzewania miały problem z zaakceptowaniem swojego ciała – mówi blogerka Dominika Pliszka, która na co dzień  współpracuje z markami fashion i beauty. W trakcie sesji zdjęciowych czy na planie programów nagrywa materiały, które później publikuje w mediach społecznościowych swoich klientów. W rozmowie z Hello Zdrowie zdradza, jak poradzić sobie z chorą tarczycą i PMS, by sprostać szybkiemu stylu życia w zgodzie z własnym organizmem.

Ewa Wojciechowska: Przeglądam właśnie twój profil na Instagramie. Na wszystkich zdjęciach wyglądasz na pewną siebie i swojej kobiecości osobę. Jak ty to robisz?

Dominika Pliszka: Zacznę od tego, że miałam urodzić się chłopcem. Miałam nawet swoje męskie imię – Michał. Ten męski pierwiastek trochę we mnie pozostał (śmiech). W okresie dojrzewania miałam okropne kompleksy i mimo, że o nich nie mówiłam i ich nie pokazywałam, nie czułam się dobrze sama ze sobą. Z wiekiem pogodziłam się ze swoimi niedoskonałościami, a wręcz mogę powiedzieć, że je pokochałam. Pokochałam też siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny. Rozmawiałam też z naprawdę pięknymi modelkami, które wydawałoby się nie mają żadnych kompleksów. To bzdura! Jak się okazało one tak samo podczas dojrzewania miały problem z zaakceptowaniem swojego ciała. Ja w podstawówce i gimnazjum byłam wyśmiewana z powodu swojej ciemniejszej karnacji. To miało ogromny wpływ na postrzeganie samej siebie i nienawiść do mojego ciała. Gdybym mogła przekazać coś młodszej wersji siebie, powiedziałabym sobie, aby nie przejmować się opinią innych. Konstruktywna krytyka jest jak najbardziej w porządku, ale hejtowanie kogoś za to, że ma ciemniejszą karnację od innych czy inne zdanie na pewne tematy, nie jest ani trochę właściwe.

Dominika Pliszka

"Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny". Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała/ Archiwum prywatne

Dominika Pliszka

"Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny". Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała/ Archiwum prywatne

Dominika Pliszka

"Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny". Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała/ Archiwum prywatne

Dominika Pliszka

"Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny". Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała/ Archiwum prywatne

Dominika Pliszka

"Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny". Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała/ Archiwum prywatne

Co jest dla ciebie teraz ważne w życiu jako kobiety?

Najważniejsze dla mnie, to czuć się dobrze każdego dnia. Moje życie zawodowe bywa naprawdę szalone, często z klientami jestem na sesjach zdjęciowych czy nagraniach programów telewizyjnych. Muszę mieć dużo energii, niezależnie od tego, jaki jest dzień tygodnia i która jest godzina. Przykładowo przed Sylwestrem byłam z moją klientką na nagraniach programu w TVP, który skończyliśmy mocno po północy. Uwielbiam swoją pracę, ale niestety przez niedoczynność tarczycy czasami naprawdę ciężko jest mi wziąć się w garść. Bywają takie dni, że wstając rano po prostu nie mam siły. I nie jest ważne, że dzień wcześniej poszłam spać o godzinie 22 i spałam 8 godzin. Mimo, że od kilku lat mam zdiagnozowaną niedoczynność tarczycy i jest ona cały czas pod kontrolą lekarza, nie zawsze moje samopoczucie jest takie, jakbym chciała. Dlatego ważne jest dla mnie to, by mój organizm nadążał za moim stylem życia.

I jak sobie z tym radzisz?

Od ponad 6 lat jestem z mężem na diecie roślinnej. Nie jesteśmy weganami, bo spożywamy miód. Staramy się unikać niezdrowego jedzenia, często też gotuję sama w domu. Nie robię sobie jednak wyrzutów, gdy zdarza nam się coś zamówić lub zjeść na mieście. Wtedy wybieramy jak najzdrowsze opcje i zawsze w 100 proc. roślinne. Jeśli gotuję w domu, wybieram zawsze produkty wysokiej jakości. Może to banalne, ale czuję ogromną różnicę w smaku warzyw i owoców masowych, a tych które są bio. Ze względu na niedoczynność tarczycy staram się unikać glutenu, ale nie panikuję, gdy zjem pieczywo, chociaż wiem, że jak przesadzę z jego ilością, to następnego dnia obudzę się z opuchniętą twarzą. Po prostu staram się unikać produktów, które mi szkodzą. Ale mam też małe grzeszki, nadal nie potrafię odmówić sobie kilka razy w miesiącu chipsów. Słone przekąski to mój słaby punkt. Jak ognia unikam za to selera, pietruszki i kolendry, na które jestem uczulona. To nie jest wcale łatwe, bo są często dodawane do wegańskich potraw. Całe dzieciństwo byłam alergikiem pokarmowym i miałam naprawdę ograniczone menu ze względu na liczne alergie, więc sporo produktów nie lubię przez to, że ich nie jadłam przez wiele lat. Tak jest na przykład z płatkami owsianymi czy kakao, na które byłam uczulona. Obecnie nie mam już na nie alergii, ale po prostu mi ich nie brakuje w życiu.

Z wiekiem pogodziłam się ze swoimi niedoskonałościami, a wręcz mogę powiedzieć, że je pokochałam. Pokochałam też siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny

Na przestrzeni lat jak przez to zmieniło się twoje nastawienie do zdrowia?

Przez te kilka lat, odkąd przeszliśmy na dietę roślinną, nauczyłam się słuchać swojego ciała na każdej płaszczyźnie. Zarówno, jeśli chodzi o odżywianie jak i pielęgnację skóry. Przez ponad 6 lat walczyłam z trądzikiem. Nie chcę nawet liczyć, ile pieniędzy wydałam na dermatologów, antybiotyki, maści i inne smarowidła, które miały mi pomóc. W pewnym momencie zaczęłam obserwować swoją skórę. Ten patent stosuję do dziś. Wstając rano, przyglądam się dokładnie jaki ,,humor’’ ma dzisiaj moja skóra. Niedoczynność tarczycy w tym nie pomaga, bo przez nią często skóra jest przesuszona i podrażniona. Znalazłam produkty, które mi służą (testy trwały naprawdę długo) i trzymam się ich do dziś. Od lat nie testuję na blogu żadnych kosmetyków do pielęgnacji twarzy, bo wiem że moja skóra potrafi się mocno zbuntować. Szczerze? Wolę dmuchać na zimne!

Co w takim razie polecasz?

Niedawno na swojej drodze spotkałam suplementy WIMIN.  Odkąd je biorę, czuję kolosalną różnicę. Jestem mniej rozdrażniona, chyba że któryś z klientów mnie zdenerwuje (śmiech), mam więcej energii i mniej wypadają mi włosy. Przez lata życia z niedoczynnością tarczycy, zapomniałam już jak to jest czuć się normalnie. Przyzwyczaiłam się już do tego, że przed miesiączką mam dni marudzenia lub ochotę na „coś, nie wiem na co’’. Teraz wiem, że można inaczej przeżyć te dni. Uwielbiam mieć pewność, że to, co stosuję, jest w 100 proc. skuteczne. Dlatego zdecydowałam się zrobić test i przez 2 miesiące nie brałam suplementów WIMIN. To na podstawie tego dwumiesięcznego testu, kiedy znów czułam się źle, mogę śmiało powiedzieć, że faktycznie dzięki WIMIN czułam różnicę!

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez D&P blog by Dominika&Piotr (@dpblogpl)

Wybrałaś zestaw WIMIN na PMS. Dlaczego akurat ten?

Na zestaw PMS zdecydowałam się po konsultacji z konsultantem WIMIN, który po szczegółowym wywiadzie polecił mi ten zestaw ze względu na niedoczynność tarczycy. W tym zestawie jest niepokalanek, który wspomaga funkcjonowanie tarczycy.

To, co najbardziej podoba mi się w WIMIN to, że jedna saszetka jest na każdy dzień, dlatego nie muszę się martwić, że zapomnę wziąć suplementy. Ogromny plus, że są w 100 proc. wegańskie, więc wiem, że nie robię czegoś niezgodnego z moimi przekonaniami.

„Z wiekiem pokochałam siebie i zaczęłam rozumieć, że nikt nie jest idealny”. Dominika Pliszka o słuchaniu swojego ciała/ WIMIN suplementy dla kobiet/ Archiwum prywatne

Trudno jest znaleźć wegetariańskie suplementy?

Bardzo trudno! Szukając ostatnio oleju z wiesiołka, zdecydowałam się na wersję płynną (w butelce), ponieważ wszystkie kapsułki miały w składzie żelatynę. To samo jest z suplementami. Większość również ma otoczkę z żelatyny lub odzwierzęce składniki.

Masz problem z regularnym przyjmowaniem suplementów?

Raczej nie – zawsze rano, podczas posiłku przyjmuję suplementy.  Chociaż nie powiem, WIMINowe saszetki są dla mnie ogromnym ułatwieniem, ponieważ nie muszę się martwić, że gdy rano nie zjem śniadania w domu, co niestety czasami mi się zdarza, zapomnę o suplementach. Wrzucam wtedy saszetkę do torebki i ruszam do pracy.

 

Dominika Pliszka – blogowaniem zajmuje się od 2009 roku. Zawodowo pracuje w obszarze mediów społecznościowych oraz współpracuje z blogerami i influencerami (influence marketing) dla różnych firm. Posiada kilkuletnie doświadczenie w prowadzeniu fanpage’y, profilów na Instagramie, a także influence marketingu. Razem z mężem prowadzi bloga dpblog.pl.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: