Przejdź do treści

HELLO PIONIERKI: Jak Łucja Charewiczowa wyszła poza robótkarstwo, przyczynkarstwo i odtwórczość przypisywaną kobietom

Łucja Charewiczowa Grafika: Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Była jedną z pierwszych historyczek i docentek na uniwersytecie we Lwowie. Była też pierwszą kustoszką w 100-letniej historii lwowskich muzeów. Zajmowała się historią kobiet, ponieważ uważała, że bez jej poznania nie pomożemy kobietom zrozumieć ich położenia. Przypominamy Łucję Charewiczową!

 

Łucja Henryka Maria ze Strzeleckich Charewiczowa urodziła się w 1897 roku w Cieszanowie, na terenie zaboru austriackiego. Jej ojciec, Jan Strzelecki, był prawnikiem, pracował jako sekretarz rady miasta. Matka pochodziła ze starego polskiego rodu Mikułowskich.

Łucja najpierw uczyła się w domu, następnie zdobyła świadectwo dojrzałości w Prywatnym Żeńskim Gimnazjum Zofii Strzałkowskiej we Lwowie, a w 1918 r. rozpoczęła naukę jako studentka Fakultetu Filozoficznego na Uniwersytecie Lwowskim. Na uczelni drogę miała przetartą, bo kobiety studiowały we Lwowie już od ponad dwóch dekad. Ich obecność ciągle jednak wywoływała komentarze: „Gdy jeszcze nie było kobiet na medycynie, akademicy pracowali normalnie: słuchali wykładów, notowali je, panował spokój, porządek. Gdy przyszła ‘ona’, wszystko się zmieniło. Oto jest wykład, słuchacze zebrani w sali pracują, wtem drzwi się otwierają, wchodzi ‘ona’. Koledzy jak na komendę zamiast patrzeć na profesora, patrzą na koleżankę, wszystkie ręce sięgają do kołnierzyków poprawiają mankiety […] otóż to, otóż ta kobieta wprowadziła zamieszanie, ona roztargnienia tych młodzieńców jest przyczyną” – komentował jeszcze dziesięć lat wcześniej jeden z rektorów tej uczelni Antoni Izydor Noga-Mars. W czasach, kiedy Łucji Charewiczowej przyszło studiować, takich komentarzy było mniej, bo tylko na wydziale filozoficznym dyplomy zdobyło przed nią ponad 50 absolwentek.

Duży wpływ na rozwój naukowy Łucji Charewiczowej, a przede wszystkim na jej zainteresowanie historią Lwowa, mieli dwaj wybitni wówczas profesorowie – Franciszek Bujak, który prowadził seminaria z zakresu historii społecznej i gospodarczej i Jan Ptaśnik, zajmujący się historią średniowieczną. Ten drugi docenił talent studentki, bo dzięki jego rekomendacji jeszcze na studiach dostała pracę asystentki, a następnie, pod jego kierunkiem, napisała rozprawę doktorską poświęconą handlowi w XV-wiecznym Lwowie, którą obroniła w 1924 roku. Praca została przetłumaczona i wydana w Niemczech.

Sukces doktorantki został doceniony przez władze lwowskiej uczelni – dostała stypendium na roczne studia uzupełniające we Francji, gdzie kształciła się w kierunku historii urbanistyki. Po powrocie objęła stanowisko kustosza w Muzeum Miasta Lwowa. Przyjęcie kobiety na to stanowisko było czymś wyjątkowym w prawie 100-letniej historii lwowskich muzeów. Charewiczowa dała się poznać jako sprawna organizatorka, za jej czasów przebudowano i zmodernizowano pomieszczenia muzealne w Czarnej Kamienicy. Powstało też wiele prac popularnonaukowych przybliżających historię i zabytki Lwowa. Charewiczowa dbała, by pisano je jak najbardziej przystępnym językiem: „Z fragmentarycznych, urzędowych zapisek archiwalnych autorka wydobyła nie tylko szereg suchych wiadomości: kto rodzi, komu sprzedał, kiedy umarł. Dr Charewiczowa usiłowała podpatrzeć dusze mieszczańskich rodzin, których żywoty złączyły się z temi kamienicznemi murami razem z ich poziomem i radościami i troskami, skupiającemi się przede wszystkim około dóbr materialnych” – czytamy w recenzji jej książki „Czarna Kamienica i jej mieszkańcy” wydanej w 1935 r.

Maria Zakrzewska

Od 1924 roku była członkiem zarządu Polskiego Towarzystwa Historycznego i sekretarzem redakcji pisma wydawanego przez Towarzystwo. Charewiczowa uczestniczyła w zjazdach Towarzystwa, była także reprezentantką Polski na VII Międzynarodowym Kongresie Nauk Humanistycznych w Warszawie w 1933 r., na którym wygłosiła referat z bardzo nowoczesnej na ten czas problematyki – historii kobiet. Konsekwencją tych zainteresowań było zaangażowanie w ruch kobiecy w Polsce – Charewiczowa działała w Polskim Stowarzyszeniu Kobiet z Wyższym Wykształceniem, gdzie zabiegała o wsparcie stypendialne i rozwój naukowy kobiet zajmujących się, podobnie jak ona, historią: „Niestety dużo zapowiadających się tematów uwięziły kobiety w sprawozdaniach towarzystw naukowych. Dałoby się wymienić parę nazwisk kobiet, kilkakrotnie referujących w Akademii Umiejętności rozmaite kwestyje ciekawe, których nigdy ich referentki nie rozwinęły i nie opublikowały z przyczyn najróżniejszych” – pisała w artykule „Stanowisko kobiet polskich w popularyzatorskiej i naukowej pracy historycznej” wydanym we Lwowie w 1933 r.

Charewiczowa nie popierała różnicowania badań historycznych ze względu na płeć. Uważała także, że historia kobiet nie powinna ulegać wpływom radykalnych idei feministycznych, ponieważ mogą one wywołać tendencyjne i jednostronne oceny. „Nie dały wprawdzie kobiety w historii prac epokowych, zdumiewających wnikliwością analiz czy też rozległością horyzontów. Nie stworzyły szkoły, nie odkryły praw dziejowych. Stanowczo jednak wyszły poza przysłowiowe robótkarstwo, przyczynkarstwo i odtwórczość” – oceniała kobiety w jednej ze swoich prac.

Propagowała pogląd, że badania naukowe nad historią kobiet mogą przyczynić się do wyjaśnienia obecnej sytuacji kobiet i przeobrażeń, jakie stają się ich udziałem. „A gdy się z perspektywy wieków rozpatrzy tę przeszłość kobiecą, niemal samorzutnie ciśnie się na myśl pytanie, które z nas kobiet były szczęśliwsze, one, które przeszły – my, które jesteśmy, czy te, które będą? Ale tego ja nie wiem” – rozważała w pracy „Kobieta w dawnej Polsce”.

Jeden z rozdziałów tej książki poświęciła stereotypowemu postrzeganiu kobiety poprzez przysłowia ludowe. Uważała, że przyzwolenie na obecność w potocznym języku przysłów krzywdzących kobiety, wpływa na ich traktowanie. Walczyła więc ze stereotypowymi wówczas określeniami, takimi jak: „kobiecie sekret wierzchem głowy wyłazi”, „wół rogami a baba językiem kole”, „stare baby wiedzą co w piekle warzą i jedzą”, „nie pomoże bielidło, kiedy baba straszydło”, itd.

W 1936 roku, komisja naukowa, na podstawie dorobku przyznała jej tytuł doktora habilitowanego z zakresu historii miast. Została pierwszą w polskiej nauce docentką – był to najwyższy stopień naukowy, na jaki mogła liczyć kobieta. Była też jedną z pięciu kobiet, które uzyskały habilitację na Uniwersytecie Lwowskim do II wojny światowej. Wybuch wojny zastał ją we Lwowie, jednak ze względu na męża, Zdzisława Charewicza, kapitana Wojska Polskiego, musiała opuścić miasto. Najpierw pojechała na pewien czas do Krakowa, a następnie do Warszawy. Jej mąż w tym czasie już nie żył, zginął w pierwszych miesiącach wojny.

W Warszawie zaangażowała się w nauczanie historii w tajnym Gimnazjum im. Klementyny Hoffmanowej i na Wydziale Historii tajnego Uniwersytetu Warszawskiego oraz w Bibliotece Zamojskich. Latem 1943 roku została aresztowana przez gestapo i osadzona na Pawiaku, a następnie w Auschwitz-Birkenau. Pozostały wspomnienia, że nawet w obozie wygłaszała wykłady współwięźniarkom. Jak wspominała jedna z jej obozowych koleżanek, w październiku i listopadzie 1943 roku w Birkenau działał konspiracyjny „klub pod śmietnikiem”, gdzie jego członkinie wygłaszały referaty. Łucja Charewiczowa opowiadała tam o przedwojennym Lwowie. W grudniu tego samego roku zachorowała na tyfus i zmarła. Miała 46 lat.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: