Przejdź do treści

Kinga Zawodnik: „Sukienka tej grubaski powinna kosztować dwa razy więcej – takie uwagi słyszałam przed komunią”

Kinga Zawodnik - Hello Zdrowie
Kinga Zawodnik / archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Nie myślałam o sobie jak o chorej nawet wtedy, gdy waga wskazywała 149,2 kg – mówi znana z anteny TVN Style i Zoom TV Kinga Zawodnik, która poddała się operacji bariatrycznej. Z powodzeniem realizuje projekt, w ramach którego tłumaczy dzieciom i młodzieży, jak bardzo osoby otyłe cierpią z powodu hejtu.

 

Aleksandra Zalewska-Stankiewicz: Czy to prawda, że twój żołądek jest teraz mniejszy niż ludzka dłoń?

Kinga Zawodnik: W wyniku operacji bariatrycznej usunięto mi około 90 procent żołądka. W tej chwili ma on wielkość około 150 ml i kształtem przypomina banana. Kiedy podczas spotkań w ramach mojego autorskiego projektu „Bądź sobą i miej czyste serce” pokazuję dzieciom i młodzieży, że mój żołądek zmieściłby się w szklance do herbaty, wszyscy przecierają oczy ze zdumienia.

Młodzież pyta, po co była ci ta operacja?

Tak, a ja tłumaczę, że otyłość to choroba. Tym bardziej otyłość olbrzymia, czyli taka, kiedy wskaźnik BMI (Body Mass Index) przekracza 40 jednostek. A ja właśnie z taką otyłością borykałam się od najmłodszych lat. Wiele osób zarzuca mi, że poszłam na skróty, decydując się na zmniejszenie żołądka. Nie mają pojęcia, jaką gehennę przeszłam. Dziś mam 31 lat. Więcej niż połowę mojego życia spędziłam na odchudzaniu. Próbowałam różnych sposobów na zrzucenie wagi – raz nawet schudłam 30 kg, innym razem 15 kg. Jednak zawsze dodatkowe kilogramy wracały, a wraz z nimi kiepskie samopoczucie – nie tylko to fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne. Z bezsilności znów sięgałam po tzw. śmieciowe jedzenie, nie miałam siły i ochoty się ruszać. Byłam coraz większa i z tego powodu doświadczałam hejtu.

Kilka lat temu trafiłaś do telewizji. Wtedy twoje życie się zmieniło?

Z pewnością stało się inne, co nie oznacza, że ludzie zaakceptowali mój wygląd. To historia jak z filmu – pracowałam w aptece jako technik farmaceutyczny. Tam wypatrzyła mnie producentka programu „Dieta czy cud?”. I tak, niemalże z dnia na dzień, zaczęłam pracę w telewizji. Z jednej strony moje życie przyspieszyło, a nowe działania nadały mu sens. Była też druga strona medalu – odzywało się też wiele osób, które nie chciały oglądać mnie na ekranie. Tak jakby media były zarezerwowane tylko dla osób szczupłych.

O tych doświadczeniach opowiadasz młodzieży podczas spotkań w całej Polsce?

Tak, ponieważ wiem, jak bardzo cierpią osoby, które mają większy rozmiar od swoich rówieśników. Do tej pory odwiedziłam ponad 80 placówek. Na każdym spotkaniu w oczach dzieci najpierw widzę trwogę, a potem refleksję, ponieważ dociera do nich, że obrażanie kogoś z powodu wyglądu jest złe. Często przyznają, że same hejtowały innych, nie zdając sobie sprawy z tego, że to, co robiły, było hejtem.

Jak na twoje opowieści reagują osoby o większych rozmiarach? Krępują się?

Na początku ich wzrok wędruje w różnych kierunkach, tylko nie na mnie. Ale gdy zaczynam opowiadać, że z powodu otyłości byłam wyzywana i wyśmiewana oraz jak wielu nieprzyjemności doświadczałam, widzę, jak zmienia się wyraz twarzy słuchaczy. Mam wrażenie, że do wielu dzieci zaczyna docierać, jak wielką krzywdę mogą wyrządzić koleżance czy koledze, obrażając ich. Po jednym ze spotkań zgłosiła się do mnie mama jednego z chłopców, który również doświadczał przemocy słownej ze strony rówieśników. Okazało się, że po dyskusji koledzy wstydzili się spojrzeć jemu w oczy. Mam nadzieję, że przestali mu dokuczać.

Piekło zaczyna się w szkole. Urządzają je nie tylko inni uczniowie, ale też ich rodzice. [...] W szkole panowała znieczulica ze strony rówieśników. Gdy ktoś mi dokuczał, inni udawali, że tego nie widzą. Nigdy nikt nie stanął w mojej obronie

Kiedy zdałaś sobie sprawę, że odbiegasz od ogólnie przyjętych kanonów wagi?

W mojej rodzinie wszyscy są puszyści – oprócz siostry. Gdy wychowujesz się wśród podobnych wagowo osób, nie zwracasz szczególnej uwagi na swój rozmiar. Później idziesz do przedszkola – jednak na tym etapie większość dzieci świadomie nikomu nie ubliża. Piekło zaczyna się w szkole. Urządzają je nie tylko inni uczniowie, ale też ich rodzice. Do dziś pamiętam moment wybierania sukni komunijnych – w mojej szkole były one szyte na miarę. Zarówno ja, jak i moi rodzice, słyszeliśmy kąśliwe uwagi, że moja suknia powinna kosztować dużo więcej, ponieważ trzeba wykorzystać sporo materiału, by ją uszyć. Dla 9-latki usłyszeć takie słowa to gehenna.

Jako dziecko miałaś bliską osobę, której mogłaś powiedzieć o tym, jakiej krzywdy doświadczasz?

Miałam wsparcie w rodzicach. Faktycznie reagowali, gdy mówiłam im o moich doświadczeniach. Natomiast w szkole panowała znieczulica ze strony rówieśników. Gdy ktoś mi dokuczał, inni udawali, że tego nie widzą. Nigdy nikt nie stanął w mojej obronie.

Doświadczyłaś przemocy psychicznej. Fizycznej też?

Normą były wyzwiska, takie jak: „ty spaślaku”, „śmierdziuchu”, „suko”, „gruba świnio”. Pewnego razu mój „kolega” rzucił się na mnie w szatni z pięściami. Mimo że wokół stało mnóstwo osób, nikt nie przerwał tej spirali nienawiści. Wręcz przeciwnie – rówieśnicy śmiali się z tej sytuacji, a do tego nagrywali filmiki, aby jeszcze bardziej mnie upokorzyć. Wiele razy popychano mi plecak, rzucano nim, wyrzucano z niego moje osobiste rzeczy. Komentowano nie tylko mój wygląd, ale również sposób ubierania się. Wówczas w sklepach rzadko kiedy można było znaleźć modne ubranie w moim rozmiarze. Cztery razy w tygodniu chodziłam do szkoły w tych samych ciuchach.

A pielęgniarka szkolna, lekarz rodzinny? Dawali wsparcie czy również wtórowali?

Nasza doktor rodzinna przekonywała zarówno mnie, jak i moich rodziców, że musimy zmienić styl życia i dietę. Gdy prosiłam ją o zwolnienie lekarskie z lekcji wychowania fizycznego, odpowiadała, że muszę się ruszać, ponieważ brak aktywności pogłębia mój stan. Mówiła: „Jeśli nie dasz rady zrobić 10 przysiadów, to zrób 3”. Od pozostałych lekarzy często słyszałam, że „wypadałoby schudnąć”, ale żaden nie dał konkretnych wskazówek, jak to zrobić.

Kobieta w bikini ma syndrom TOFI

W którym momencie zdałaś sobie sprawę, że jesteś chora?

Nie myślałam o sobie jak o osobie chorej nawet wtedy, gdy waga wskazywała 149,2 kg przy wzroście 175 cm. Ani wtedy, gdy czułam się rozdrażniona i senna. Przed operacją bariatryczną odbyłam wiele konsultacji, które stanowią ważny element przygotowań, jednak nawet na tamtym etapie wmawiałam sobie, że idę do szpitala, aby pozbyć się dodatkowych kilogramów. Świadomość, że moja otyłość stanowi zagrożenie dla mojego zdrowia, dotarła do mnie przed samą operacją. Leżałam już w Szpitalu Wojewódzkim w Toruniu, gdy podczas obchodu lekarz zapytał mnie, jak się czuję. Odpowiedziałam, że jestem zdrowa jak ryba i zaczęłam się śmiać. Mina lekarza była groźna – powiedział, że mój stan jest poważny. Te słowa zadziałały na mnie jak kubeł zimnej wody.

Długo czekałaś na operację?

Ponad 4 miesiące. Po spełnieniu wszystkich warunków zakwalifikowałam się do operacji w ramach NFZ. Zanim ostatecznie zakwalifikowano mnie do zabiegu, musiałam przejść szereg konsultacji: z dietetykiem, fizjoterapeutą, endokrynologiem, kardiologiem, psychologiem. Wykonano mi mnóstwo badań, od morfologii, poprzez spirometrię i USG jamy brzusznej. Specjaliści wielokrotnie podkreślali, że decyzja o operacji musi być świadoma, ponieważ wpływa na całe przyszłe życie. Poza tym może wiązać się z konsekwencjami.

Są różne sposoby zmniejszania żołądka. Jaki zastosowano u ciebie?

Za każdym razem metoda jest dobierana indywidualnie. U mnie zastosowano rękawową resekcję żołądka, polegającą na chirurgicznym usunięciu żołądka w około 90% metodą laparoskopową. Przyjęto mnie w środę, w czwartek była operacja, a w sobotę byłam w domu. Po zabiegu miałam typowe dolegliwości, takie jak odbijanie, bulgotanie w żołądku, biegunkę, ogólne osłabienie, gazy, delikatne zawroty głowy, a bezpośrednio po wybudzeniu – światłowstręt.

Wiele osób zarzuca mi, że poszłam na skróty, decydując się na zmniejszenie żołądka. Nie mają pojęcia, jaką gehennę przeszłam

Jak wraca się do normalności po takiej operacji?

Wcześniej jadłam kilka razy dziennie, nie znałam umiaru. Podczas operacji usunięto mi część żołądka odpowiadającą za produkcję greliny, tzw. hormonu głodu. I faktycznie głodu nie czuję, muszę zmuszać się do systematycznego jedzenia. A gdy widzę piękny tort czy smakowitą pizzę, pojawia się chęć spróbowania, ale nie wynika ona z głodu.

Zmieniło się twoje poczucie smaku?

Wciąż sprawdzam, jak reagują moje kubki smakowe. Całkowicie zrezygnowałam z niezdrowego jedzenia, choć po czterech miesiącach od operacji z ciekawości ugryzłam kanapkę Drwala w McDonalds, jednak nie smakował mi tak jak wcześniej. Zaczęłam jeść więcej warzyw, surowych i gotowanych, czyli produkty, których unikałam przed operacją. Dziś mogę powiedzieć, że je lubię. Sięgam też po przysmaki, którymi zajadałam się wcześniej, jak np. szarlotkę z lodami. Kiedyś mogłam zjeść dwie porcje, dziś jestem syta po dwóch łyżeczkach. Wcześniej byłam uzależniona od cukru, teraz smak cukru mnie odrzuca. Wyobraź sobie, że kiedyś piłam pięć kaw dziennie i do każdej dodawałam 2 łyżeczki cukru, czyli każdego dnia dostarczałam 10 łyżeczek. Teraz w ogóle nie słodzę.

Jak wspomniałaś, pojawiają się opinie, że decydując się na operację, wybrałaś drogę na skróty. Jak reagujesz na takie komentarze?

Mówią to osoby, które nie mają pojęcia, ile musiałam wycierpieć. Operacja bariatryczna wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, nie chudnie się z automatu. Przede mną ogromna praca do wykonania, aby nie powrócić do starych nawyków. Żołądek w każdej chwili może się rozciągnąć.

Ile schudłaś od czasu operacji?

Około 45 kg, ale to nie jest koniec. Nie mówię głośno, do jakiej wagi dążę, jednak przede mną jeszcze sporo pracy. Cieszę się, że stan mojego zdrowia się poprawił. Wątroba się zmniejszyła – ma już normalny rozmiar. Ale najpierw musiałam uporządkować w głowie pewne sprawy.

Konieczna była terapia?

Odbyłam kilka wizyt u psychologa. Usystematyzowałam sobie w głowie wiele spraw i na pierwszym miejscu stawiam swoje zdrowie. Nie zajadam już stresu i sukcesów. Nie podjadam – wcześniej było to na porządku dziennym. Teraz jedzenie traktuję jako potrzebę fizjologiczną, ale nie odmawiam sobie przyjemności.

Jaką aktywność uprawiasz?

Aktualnie systematycznie ćwiczę cardio na siłowni. Ulubionym ćwiczeniem jest orbitrek. Ponadto raz w tygodniu chodzę na basen. Zamierzam też powrócić do treningów MMA, podczas których wychodzi się poza swoją strefę komfortu psychiczną i fizyczną, a przy okazji można spalić kalorie i popracować nad kondycją.

 

Kinga Zawodnik – prowadząca programy „Pierwszy raz Kingi”, „Dieta czy cud” oraz „Gadżet show” emitowane w TVN Style i Zoom TV. Jej profil na Instagramie obserwuje ponad 120 tysięcy osób. Przeszła operację bariatryczną.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.