Przejdź do treści

Agnieszka Włodarczyk o odwiedzinach na salach poporodowych. „Ludzie nie mają absolutnie taktu i wyczucia”

Agnieszka Włodarczyk o traumie odwiedzin na oddziałach położniczych
Agnieszka Włodarczyk o traumie odwiedzin na oddziałach położniczych / Zdjęcie: ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Agnieszka Włodarczyk od soboty przebywa na obserwacji w szpitalu. Obowiązujący zakaz odwiedzin stał się dla niej pretekstem do rozpoczęcia dyskusji na temat intymności – a w zasadzie jej braku – na oddziałach położniczych przed pandemią. „Może ta pandemia pokaże jakąś nową drogę, jakieś nowe rozwiązania, na przykład pokój odwiedzin” – zastanawia się aktorka. 40-latka w relacji na Instagramie udostępniła historie kobiet z polskich szpitali.

„Podłączono mnie pod KTG i klops”

Agnieszka Włodarczyk od soboty przebywa w szpitalu. Decyzję o tym, że ma pozostać pod obserwacją prawdopodobnie do porodu, podjął jej lekarz prowadzący po wykonaniu badania KTG.

„Wczoraj podjechałam do szpitala na chwilę porozmawiać z lekarzem prowadzącym i położną… Podłączono mnie pod KTG i klops. 'Musimy panią zostawić na parę dni na obserwacji…’. Ale jak to? Ja nie mogę tak z biegu. 'Mąż Pani dowiezie rzeczy, bo my już pani nie wypuścimy'” – czytamy na instagramowym profilu aktorki.

„Pacjentki chwalą sobie ten spokój na korytarzu” – lekarz o braku odwiedzin w szpitalach

Przyszła mama podkreśliła, że przebywa w placówce państwowej, w sali jednoosobowej. W relacji na Instagramie pokazała, że z uwagi na obowiązujący zakaz odwiedzin w szpitalach, ze swoim partnerem i ojcem dziecka, Robertem Karasiem, może rozmawiać jedynie przez okno. W odpowiedzi na swoją relację aktorka otrzymała mnóstwo wiadomości od innych kobiet, które jednogłośnie przyznały, że brak odwiedzin na oddziałach położniczych to najlepsze, co przyniosła pandemia. Polki cieszą się z tego rozwiązania, bo jak się okazuje, z tematem pobytu w salach poporodowych wiąże się wiele traum.

„Rozmawiałam z lekarzem, który mówił, że pacjentki chwalą sobie ten spokój na korytarzu” – relacjonuje Włodarczyk i dodaje, że położne też popierają ten zakaz. „Może to jakiś znak, nie wiem. Faktycznie to jest mało komfortowa sytuacja, jeśli na przykład jesteś po cesarce, po operacji, masz te wszystkie cewniki, kable i przychodzą obcy panowie obok. Robi się niezręczna sytuacja, tak bym powiedziała. Może ta pandemia pokaże jednak jakąś nową drogę. Pokaże może jakieś nowe rozwiązania, na przykład pokój odwiedzin. To byłby niezły pomysł, żeby tak się nie plątać między tymi wszystkimi kobietami” – podsumowuje aktorka.

Agnieszka Włodarczyk trafiła do szpitala. Aktorka pokazuje, jak wyglądają odwiedziny w czasach pandemii

Traumatyczne wspomnienia kobiet z pobytu na oddziałach położniczych

Okazuje się, że przed pandemią na wielu oddziałach położniczych, czyli takich, gdzie przebywają kobiety po porodach, trudno było mówić o intymności i empatycznym podejściu. Dla świeżo upieczonych mam pierwsze dni po porodzie często są niezwykle trudne przede wszystkim z uwagi na fizyczny ból, z którym muszą się mierzyć, ale także przez widok „oczyszczającego się” po porodzie organizmu – poplamiona bielizna, kałuża krwi na łóżku, konieczność częstej wymiany podkładów poporodowych. Przed pandemia – jak opowiadają – wszystkiego musiały doświadczać w obstawie obcych osób.

„Proszę sobie wyobrazić, że leżałam po porodzie w sali z trzema innymi mamami. Przez salę wiecznie przewijały się wycieczki, a ja biedna idąc do toalety musiałam trzymać się ścian i wszystkie oczy na mnie… To jest odruch ludzi, że się przyglądają. Innym razem innej mamie wszystko przemoczyło się krwią. Musiała wstać, a wszyscy patrzą. Dramat. Mama potrzebuje intymności i spokoju” – czytamy.

„Jezu, ja miałam to samo. Byłyśmy we 3 na sali i do jednej przychodził facet i oczywiście inni goście. Facet ciągle siedział w fotelu do karmienia. Nie miałam ciężkiego porodu (rodziłam naturalnie), nie miałam szwów i czułam się dobrze, ale mimo wszystko kobieta się oczyszcza i jest tego dużo. Podkłady na łóżku były ciągle zabrudzone i jak wstawałam do toalety, to ten ciągle aż zaglądał na to łóżko i na moje nogi. Niestety miałam łóżko od ściany i nie miałam nawet możliwości schodzenia drugą stroną. To był mój pierwszy poród, więc nie czułam się na siłach psychicznie, żeby zwracać mu uwagę. Przy synku już była pandemia i było cudownie. Cisza, spokój i pustki. Położne ciągle zaglądały i sprawdzały czy nie trzeba pomagać, ale nikt „obcy” się nie kręcił” – czytamy relację jednej z kobiet, udostępnioną przez Agnieszkę Włodarczyk.

Kolejna przyznała, że do dziś pamięta sytuację, gdy personel nie pozwalał zakładać młodym matkom bielizny poporodowej, bo „mają leżeć i wietrzyć ranę”. „Tylko jak to robić, jak obok siedzi obcy facet, bo jest akurat w odwiedzinach u swojej żony i dziecka? Masakra” – dodaje.

Agnieszka Włodarczyk ujawniła, do czego przed pandemią dochodziło na oddziałach poporodowych

Agnieszka Włodarczyk ujawniła, do czego przed pandemią dochodziło na oddziałach poporodowych / Fot. Instagram

Agnieszka Włodarczyk ujawniła, do czego przed pandemią dochodziło na oddziałach poporodowych

Matki karmiące piersią musiały uczyć się tej umiejętności w towarzystwie obcych mężczyzn, przebywających w odwiedzinach u swoich partnerek i żon. Panowie – jak dowiadujemy się z udostępnionych przez Agnieszkę Włodarczyk wiadomości – nie tylko pozwalali sobie na swobodne spacerowanie po sali, ale również bez skrępowania przyglądali się biustom matek karmiących.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: