Przejdź do treści

Aleksandra Żebrowska: „Im częściej widzimy, słyszymy pewne rzeczy, tym mniej wydają się one dziwne, krępujące, obrazoburcze”

Na zdjęciu Aleksandra Żebrowska- HelloZdrowie
Aleksandra Żebrowska nie przejmuje się krytyką Fot. ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Miliony Polek pokochało Aleksandrę Żebrowską za jej rozbrajającą szczerość, autentyczność i za to, że pokazuje macierzyństwo bez lukru. W najnowszym wywiadzie dla Twojego Stylu opowiada o m.in. największych rozczarowaniach macierzyństwem i o tym, że kwiaty od męża wcale nie poprawiają nastroju, jeśli jest się bardzo zmęczoną opieką nad dziećmi. 

„Gdy zostałam mamą pierwszy raz, nie rozumiałam, co się ze mną dzieje”

Aleksandra Żebrowska, bizneswoman, a prywatnie żona aktora Michała Żebrowskiego, w najnowszym wywiadzie dla Twojego Stylu wspomina, że wychowywanie się w dużej rodzinie i wśród licznego rodzeństwa nie sprawiło, że odnalezienie się w roli mamy było prostsze. Po raz pierwszy została mamą w wieku 22 lat. Dziś wychowuje czwórkę pociech. W rozmowie z dziennikarką Agnieszką Litorowicz-Siegert przyznaje, że „czuła, że bycie mamą będzie dla niej naturalne, nie bała się tego”. W końcu pomagała swojej mamie w opiece nad rodzeństwem: przewijała, kąpała, usypiała.

„Miałam w głowie: okej, rodzi się dziecko, bierzemy je do domu, karmimy, myjemy, kładziemy spać i już. Myślę, że to wyobrażenie było głównym powodem mojego rozczarowania” – przyznaje. „Bo jednak bycie mamą to co innego niż bycie siostrą, nawet najstarszą. Kiedy opiekujesz się czyimś dzieckiem, szczególnie w cięższe, marudne dni, czekasz na moment, gdy wraca mama i przejmuje swoje dziecko, w razie czego dokarmi, sprawdzi, czy wszystko w porządku, bo „mama wie najlepiej”. Teraz to ja byłam tą mamą, a wcale „nie wiedziałam najlepiej”” – dodaje.

Zrozumiała, że to, że macierzyństwo jest wpisane w naturę kobiety, to mit. Że ani „miłość do dziecka, cierpliwość matczyna, gotowość na to, co dzieje się z naszym ciałem, głową” wcale nie przychodzą z dnia na dzień.

Gdy zostałam mamą pierwszy raz, nie rozumiałam, co się ze mną dzieje. Za zmęczeniem przyszła utrata poczucia własnego ja. Pierwsze miesiące kojarzę z samotnością. Nikt z moich przyjaciół nie miał wtedy małych dzieci, więc nie miałam z kim porozmawiać, ponarzekać na męża i jego „bezużyteczne sutki”…” – wspomina ten czas. „Mimo że dostawałam ogromne wsparcie od Michała, czasami miałam mu za złe nawet to, że to ja muszę wstawać na nocne karmienie. Na pewno nie pomagał fakt, że na ten „cudowny” etap macierzyństwa byłam nastawiona zupełnie inaczej”.

Najważniejsze było dla niej w tamtym momencie poczucie, że ktoś ją rozumie. Wspomina ciężki dzień, kiedy długo była sama z dziećmi. Czekała ma męża. Jednak Michał Żebrowski przyszedł jeszcze później, bo chciał kupić żonie kwiaty, żeby poprawić jej humor. Wcześniej skarżyła się mu, że jest wykończona, że ma wszystkiego dosyć.

Pamiętam moją wściekłość, kiedy wrócił do domu z tym bukietem. Nie byłam w stanie zrozumieć, jak mógł pomyśleć, że w takiej sytuacji humor poprawią mi kwiaty, podczas gdy jedyne, czego potrzebowałam, to żeby jak najszybciej wrócił do domu. Gdyby nie kwiaty, byłby w domu pół godziny wcześniej” – opowiada.

Katarzyna Bosacka wywiad o tym, jakie drzwi otwiera przed kobietą wiek dojrzały - na zdjęciu dziennikarka w kobaltowej bluzce w tle palma i owoce Hello Zdrowie

„Niektóre „hejterskie” komentarze są naprawdę zabawne”

Chętnie opowiada o trudnych emocjach w mediach społecznościowych, dzieli się swoim życiem prywatnym, łamie tabu. Jej profil @olazebrowska obserwuje 398 tys. osób. W mikołajki zaskoczyła fanów humorystycznym postem z podpisem: „Matka fleja ale przynajmniej dzieci czyste – i uczesane”. W ten sposób normalizuje macierzyństwo, które nie zawsze jest przecież idealne.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Aleksandra Żebrowska (@olazebrowska)

Agnieszka Litorowicz-Siegert, nawiązując do anegdoty z niechcianymi kwiatami od męża, zapytała Żebrowską czy dzielenie się takimi emocjami pozwala rozładowywać stres.

Jest to pewien rodzaj terapii. Inne kobiety w podobnej sytuacji widzą, że nie są same, a ja dzięki nim też czuję, że nie jestem. To działa w obie strony” – podkreśla.

Dziennikarka zapytała także o zdjęcie, na którym widzimy Żebrowską siedzącą na sedesie i karmiącą noworodka.

To zdjęcie powstało, żeby dodać otuchy innym mamom (…) Myślę, że 99 proc. matek, które zobaczyły tę scenę, uśmiechnęło się do siebie i poczuło się lżej” – uważa Żebrowska.

Stawia na prawdę i autentyczność. Jej zdaniem, pokazywanie rzeczywistości, oswaja innych z pewnymi tematami.

Im częściej widzimy, słyszymy pewne rzeczy, tym mniej wydają się one dziwne, krępujące, obrazoburcze” – uważa.

Mimo że spore grono osób odnajduje się w jej historiach i dziękuje jej za to, że mówi głośno o wielu sprawach, to nie brakuje także krytykantów. Jednak Żebrowska nie nazywa tego „prawdziwym hejtem”.

„Z poważniejszych zarzutów, ostatnio usłyszałam na przykład, że się nie myję albo że bezczeszczę dobre imię sławnego męża. Niektóre „hejterskie” komentarze są naprawdę zabawne, czasami zresztą są trafne. Raz czytam: „tak naprawdę to strasznie brzydka kobieta, tyle że zadbana”, a raz: „co za fleja, byłaby nawet ładną kobietą, gdyby nie to, że taka zaniedbana”. Ciężko zdecydować, który komplement lepszy. W każdym razie każdego może oburzać czy obrzydzać co innego”- podsumowuje.

źródło: Twój Styl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: