Przejdź do treści

„Gruba jak świnia, to masz problem, by się przekręcić”, „Nie masz pojęcia, jak się rodzi”. Ginekolożka o przemocy na porodówkach

Róża
Róża oznacza przemoc na porodówkach / pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Przemocy na porodówkach można uniknąć. Są za nią odpowiedzialni ludzie i to do nich kierowane jest przesłanie  tzw. „Roses Revolutions Day” (25 listopada), czyli spokojnej rewolucji. „Chodzi w niej o zwrócenie uwagi na psychiczną i fizyczną przemoc, której doświadczają kobiety na porodówkach, i o zwrócenie uwagi na brak szacunku w stosunku do rodzącej” – pisze Marta Wójcik, prowadząca na Instagramie profil @marta_lekarzkobiet. 

Przemoc na porodówce

Jak pisze na swoim profilu na Instagramie ginekolożka Marta Wójcik, istnieją dwa rodzaje przemocy na porodówce. To przemoc psychiczna i przemoc fizyczna.

„Przemoc psychiczna to ignorowanie, wypowiadanie niestosownych słów czy wulgaryzmów, traktowanie z góry, wyśmiewanie, szantażowanie, obrażanie, krzyczenie, krytykowanie, zmuszanie do pewnych czynności, brak dbałości o intymność czy prywatność” – pisze ginekolożka.

Co może być przemocą fizyczną na porodówce? Rozkładanie na siłę nóg, szycie krocza bez znieczulenia, przymus pozycji leżącej, brak zgody na poruszanie się, nacinanie krocza bez wskazań medycznych. To ostatnie, według ginekolożki, to nawet więcej niż przemoc. To świadome uszkadzanie czyjegoś ciała.

„Przemoc fizyczna na porodówce? Brak wyjaśnień pewnych procedur i przede wszystkim brak komunikacji budzi niezrozumienie i lęk. Dlatego niektóre czynności kobiety rodzące porównują nawet do gwałtu. Ogromna ilość badań przezpochwowych w trakcie porodu, badania bez przedstawienia się badającego, bez pytania o zgodę badanej” – pisze Marta Wójcik.

I dodaje:

„’Jestem zdana na pastwę losu. Leżę naga, najbardziej wstydliwa część mojego ciała zostaje wielokrotnie dotykana przez obce dłonie. To przecież ingerencja w moją intymność’ – tak zaczął się pewien reportaż, który obejrzałam parę miesięcy temu. I dalej: 'mogłeś przed badaniem zapytać mnie lub chociaż poinformować, jaki masz zamiar. Jeśli wkładasz mi rękę do pochwy, na dodatek w tak bolesny sposób, gdybyś wtedy mógł powiedzieć chociaż 'przepraszam za to, że sprawiłem ból’. Nawet jeśli jesteś lekarzem, to te kilka słów mi się należy”.

Różowa róża oznacza przemoc

Porodówki całego świata to jedne z najbardziej intymnych miejsc. Obnażamy się tam fizycznie i psychicznie. Oddajemy swoje życie i życie naszego dziecka w obce ręce. Towarzyszą temu często stres, ból i przerażenie. Te nie zawsze można wyeliminować do zera. Za przemoc odpowiada jednak człowiek. A tej przemocy wielokrotnie można było uniknąć.

„Czy jako pracownik porodówki byłam świadkiem przemocy w czasie porodu? Wielokrotnie. Czy byłam odpowiedzialna za przemoc? Wielokrotnie. Dlatego i ja dzisiaj kładę róże wszystkim tym, którzy przeze mnie doświadczyli przemocy na porodówce. Każdy z nas ma swoje granice. Ich przekroczenie to już przemoc” – pisze Marta Wójcik.

Rzuć swoją różę!

Przemoc na oddziałach położniczych jest często tak powszechna i oczywista, że samym kobietom trudno pewne zdarzenia zakwalifikować jako przemocowe. Oto lista (zapewne niekompletna) wydarzeń i zachowań, które nie powinny się wydarzyć podczas porodu, i za które masz prawo mieć żal do szpitala i personelu. Rzuć swoją różę.

  • Zabrakło komunikacji.
  • Nikt ze mną nie rozmawiał.
  • Ludzie wchodzili i wychodzili z sali.
  • Leżałam naga na łóżku, a drzwi ciągle zostawały otwarte.
  • Dyskutowali o mnie za moimi plecami.
  • Nie otrzymywałam żadnych wyjaśnień.
  • Kolejne kroki podejmowano bez informowania mnie, co nastąpi.
  • Totalnie ignorowali moje potrzeby.
  • Byłam obrażana.
  • Robiono mi wyrzuty.
  • Upokarzano mnie.
  • Usłyszałam: „nie masz pojęcia jak się rodzi”, „jeśli nie będziesz współpracować, to twoje dziecko umrze w trakcie porodu”, „skończ z tym teatrem”, „albo kładziesz się na łóżku albo rodzisz sama”, „gruba jak świnia, to masz problem, by się przekręcić”.

Marta Wójcik – kim jest?

Lek. Marta Wójcik to specjalistka ginekologii i położnictwa. Swoje szkolenie specjalizacyjne odbyła podczas 6-letniego pobytu w licznych klinikach w Szwajcarii i w Niemczech.

„Holistyczne podejście do pacjenta i jednoczesny nacisk na indywidualizm, to priorytety w mojej codziennej pracy. Od początku mojej zawodowej drogi pracowałam z pacjentkami mówiącymi w różnych językach, pochodzących z różnych społeczności z czterech stron świata, o różnym światopoglądzie, dlatego tak bardzo kładę nacisk na indywidualizm” – podkreśla.

Marta Wójcik jest tez aktywna w mediach społecznościowych. Prowadzi profil na Instagramie @marta.lekarzkobiet, który obserwuje niemal 60 tys. osób.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Marta Wójcik (@marta_lekarzkobiet)

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: