Przejdź do treści

Matka Lekarka o (braku) edukacji seksualnej: „W pracy przekonałam się, że wciąż wszystko jest jednym wielkim tematem tabu”

Edukacja seksualna / rawpixel
Edukacja seksualna / rawpixel
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Czy edukacja seksualna jest potrzebna? Jest. To dzięki niej uczniowie mogą dowiedzieć się, jak nazywają się poszczególne żeńskie i męskie narządy płciowe, posłuchać lekcji o antykoncepcji, czy luźno porozmawiać na tematy związane z relacjami z kimś, kto chce ich słuchać i może im pomóc. Ludzie naprawdę tego potrzebują. Dlaczego? Pisze o tym Matka Lekarka na profilu na Facebooku.

Edukacja seksualna

Jak wyglądała edukacja seksualna kilkanaście lat temu? Kilka zajęć z wychowania do życia w rodzinie, z których uczniowie niewiele się dowiadywali. Spotkania pedagoga na zmianę – raz z dziewczynami, a raz z chłopakami. Od czasu do czasu do szkoły przyjeżdżały przedstawicielki firm produkujących podpaski czy tampony. I nierzadko to one miały do przekazania więcej informacji na temat dojrzewania, ludzkiego ciała czy relacji damsko-męskich niż nauczyciel.

A potem dziewczyny dostawały paczki z podpaskami i tamponami, które ze wstydem (i piskiem) chowały pod bluzami. Wszystko, byleby chłopaki z klasy ich nie zobaczyły. Skąd o tym wiem? Tak wyglądała edukacja seksualna w mojej szkole.

Jak jest teraz? Tak samo. W tej kwestii niewiele się zmieniło. Pisze o tym Matka Lekarka, rezydentka w trakcie specjalizacji z pediatrii.

Matka Lekarka o potrzebie edukacji seksualnej

„Myślałam, że przez te dwadzieścia lat coś się zmieniło – mamy internet, masę książek. W pracy przekonałam się, że wciąż wszystko jest jednym wielkim tematem tabu, w dodatku coraz mocniej demonizowanym. Miałam różnych pacjentów.

Przy przyjmowaniu na oddział, pytając o miesiączkę często dostaję też twierdzącą odpowiedź o współżyciu. Pomijając dyskusję o jakiejkolwiek świadomej, samodzielnej decyzji, nawet podyktowanej popędem, to prawie zawsze jest bez żadnej antykoncepcji.

Bilanse wieku to kolejny dramat. Ocena skali dojrzałości płciowej Tannera (wszystko pytane i badane przy rodzicach) – no skargi, bo „pani dochtór” powiedziała: „penis” i „jądra” przy moim synu, i jeszcze kazała pokazać!

Sugestia, żeby miesiączkująca dziewczynka poszła do ginekologa, bo ma ma objawy infekcji intymnej po basenie – awantura, ginekolog gorszy wstyd niż psychiatra.

Mama maluszka, który się masturbuje, przyszła po jakieś leki, bo klapsy, krzyki i kary nie działają” – pisze Matka Lekarka na profilu na Facebooku.

Lekarka wspomina także sytuację z SOR-u, gdy w środku nocy przywieźli ucznia, który przyłapany na masturbacji miał za karę moczyć penisa w gorącym rumianku. A dalej wcale nie jest lepiej.

„Młoda kobieta, z silnymi bólami brzucha – uprawia tylko „bezpieczny” analny seks, bez prezerwatywy, z wieloma partnerami.

Nastolatek leczony na depresję, w szkole wyzywają go od pedała. Jest heteroseksualny, nawet rodzina go szykanuje, bo „serio, jak pedał wygląda”.

Dziewczynka u progu dojrzewania, klepana po tyłku przez wujka, środek dnia, w przychodni. Rodzic zamiast reagować, żartuje z nim, że to już kobitka i nie tylko tyłeczek, ale i cycuchy ma.

Odurzony nastolatek, przywieziony bez dolnej połowy garderoby, podejrzenie gwałtu. Rodzice nie drążą tematu, „pewnie zmyśla”, wypisany na żądanie.

Dziecko kilka lat molestowane przez najbliższych, zgłaszało wielokrotnie. Szkoła brała to za fantazjowanie, kazano mu przestać ciągle mówić o „siusiaku”.

Niepełnosprawne dziecko, gwałcone przez ojca. Przez rok płakało na zajęciach z pływania, przy próbie zmiany bielizny – znowu fanaberia dziecka.

A to tylko rok, inni mają takich historii na kilka stron…” – pisze dalej Matka Lekarka.

Dorośli nie wiedzą, jak reagować

Dalej Matka Lekarka wyjaśnia, że dorośli nie wiedzą, jak reagować na objawy alarmowe. To bardzo niepokojące.

„Większość się oburza, jak tylko temat edukacji jest podejmowany – „O takich świństwach z dziećmi? Zaraz będą się masturbować, uprawiać seks i wszyscy będą gejami!”. Nie rozmawiają, bądź straszą jakimiś totalnymi bzdurami. Na skrzywdzone ofiary krzyczą, obwiniają, wyzywają, odcinają się „od tego wstydu”. Brakuje tylko zabójstwa honorowego, chociaż część pozostaje wykluczona ze społeczności i jest to równie straszne.

Dzieci bez elementarnej wiedzy nie będą wiedzieć, że dorośli mogą je krzywdzić, a tym bardziej nie odmówią i nie zgłoszą tego nikomu. Tego je uczymy – słuchaj się starszych, rób, co każą, bądź grzeczny, siedź cicho, nie wymyślaj. Każde takie dziecko pamiętam” – pisze Matka Lekarka.

Lekarka dodaje, że będzie walczyć, żeby już od przedszkola o tym mówić – w sposób prosty i w pełni dostosowany do wieku dziecka. O świadomości, że są rzeczy, na które nie można nikomu, nawet dorosłemu pozwolić, a wszelkie nieprawidłowości trzeba zgłaszać.

„To nie seksualizacja, tylko bezpieczeństwo” – kończy swój post.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: