„Czerpanie radości z macierzyństwa w przypadku niechcianej ciąży jest możliwe, ale na pewno nie jest łatwe” – mówi psycholożka Aleksandra Sileńska
– Poczucie winy wynika m.in. z tego, że bardzo często w trakcie niechcianej ciąży u kobiety dominuje myśl: „Nie chcę tego dziecka”. A każda kobieta zdaje sobie przecież sprawę, jakie są oczekiwania społeczne wobec matek– zauważa psycholożka i psychoterapeutka Aleksandra Sileńska, w sieci znana jako Mama Terapeutka. – Jeśli partner też nie chce dziecka, para powinna to przedyskutować. Zastanowić się nad możliwym rozwiązaniem tej sytuacji, lecz nie na zasadzie wywierania presji na kobiecie: „Zrób coś z tym, to ty zawiniłaś, więc teraz ty musisz to odkręcić – dodaje.
Ewa Podsiadły-Natorska: Często pracuje pani z kobietami w niechcianej ciąży?
Aleksandra Sileńska: W trakcie swojej siedmioletniej praktyki psychoterapeutycznej nie zgłosiła się do mnie kobieta, która byłaby w trakcie niechcianej ciąży, natomiast nierzadko miałam możliwość pracować z kobietami, które urodziły dziecko z takiej ciąży. Sytuacje bywały różne. U niektórych pań było to pierwsze dziecko, które pojawiło się niespodziewanie, u innych już kolejne, tyle że nieplanowane.
Jakie emocje im towarzyszyły?
Wszyscy doskonale wiemy, że ciąża i początki macierzyństwa to czas obciążający fizycznie oraz psychicznie. Emocje, które pojawiły się u tych kobiet w trakcie ciąży, pod wpływem trudów macierzyńskiej codzienności jeszcze bardziej się spotęgowały. Kobiety w niechcianej ciąży doświadczają złości i poczucia niesprawiedliwości, które sprowadza się do pytania: „Dlaczego mnie to spotkało?”. Można też mówić o poczuciu straty – swoich marzeń, planów, przyszłych możliwości. Sytuacja niechcianej ciąży wiąże się z przeżywaniem głębokiego smutku, rozczarowaniem tym, co się wydarzyło. Pojawia się też poczucie winy. U kobiet w niechcianej ciąży może mieć ono dwojakie źródło. Z jednej strony może być związane z tym, że kobieta wyrzuca sobie, że nie dopilnowała pewnych rzeczy i nie zachowała wystarczających środków bezpieczeństwa, dlatego zaszła w ciążę. Z drugiej strony poczucie winy wynika z tego, że bardzo często w trakcie niechcianej ciąży u kobiety dominuje myśl: „Nie chcę tego dziecka”. A każda kobieta zdaje sobie przecież sprawę, jakie są oczekiwania społeczne wobec matek.
Duże. Natomiast o tym, że ciąża może nie być chciana, mówi się niewiele albo wcale.
Tak. Oczekiwania społeczne są takie, że ciąża będzie czasem radości, bo to stan błogosławiony. Powinnyśmy cieszyć, że spodziewamy się dziecka. Przyłapywanie się na tym, że się tak nie myśli, staje się źródłem wstydu oraz wyrzutów sumienia, co wywołuje lawinę innych nieprzyjemnych emocji. Właśnie nad tym bardzo często pracuje się w toku terapii.
”Oczekiwania społeczne są takie, że ciąża będzie czasem radości, bo to stan błogosławiony. Powinnyśmy cieszyć, że spodziewamy się dziecka. Przyłapywanie się na tym, że się tak nie myśli, staje się źródłem wstydu oraz wyrzutów sumienia, co wywołuje lawinę innych nieprzyjemnych emocji”
Wspomniała pani, że nie zawsze niechciana jest pierwsza ciąża – to może być matka, która ma już dzieci. To ważna rzecz, bo gdy mówimy „niechciana ciąża”, to zwykle myślimy stereotypowo: nastolatka, wpadka.
Jak najbardziej. U niektórych kobiet, z którymi miałam kontakt, była to już trzecia albo czwarta ciąża, więc samo przetarcie ścieżki macierzyństwa nie wystarczy, żeby zaakceptować fakt, że pojawi się kolejne dziecko. Można wręcz wysnuć wniosek, że ta niechęć płynie z faktu, że kobieta już wie, z czym wiąże się macierzyństwo. I ona nie chce po raz kolejny przez to przechodzić. Zatem coś, co dla niektórych kobiet jest zasobem i motywacją do tego, by mieć jeszcze więcej dzieci – bo się w tym odnajdują – dla innych kobiet może być obciążeniem związanym z przekonaniem, że znowu muszą odłożyć siebie na boczny tor i poświęcić się dziecku.
Czy kobieta dojrzała w niechcianej ciąży będzie inaczej reagowała na swój stan niż nastolatka?
Pewne elementy w obu przypadkach są wspólne, natomiast pomiędzy nastolatkami a dorosłymi kobietami jest zasadnicza różnica dotycząca świadomości, z czym macierzyństwo się wiąże. I tutaj pojawia się bardzo ważna kwestia wsparcia społecznego, bo ciąża i rodzicielstwo to czas większej zależności od otoczenia. Nastolatki tego wsparcia zwykle potrzebują więcej, bo mają prawo nie być jeszcze dojrzałe emocjonalnie, mają prawo nie wiedzieć, co oznacza posiadanie dziecka. W przypadku kobiet dojrzałych odczuwane emocje są takie same, tylko do tego dochodzi myślenie perspektywiczne, w jaki sposób ciąża może wpłynąć na dalsze etapy ich życia. Nastolatki zdecydowanie bardziej osiądą w tu i teraz.
Kobieta, która urodziła niechciane dziecko, może cieszyć się macierzyństwem?
Tak. Kobiety, z który miałam okazję pracować, bardzo często stawiały sobie cel, by zaakceptować fakt, że zaszły w ciążę i by odzyskać radość z macierzyństwa. Każda z nich wiedziała lub wierzyła, że to może być cudowny czas dla wszystkich, ale jednocześnie nie potrafiła wykrzesać z siebie radości. Dlatego poszukiwała bardziej specjalistycznego wsparcia. Zatem czerpanie radości z macierzyństwa w przypadku niechcianej ciąży jest możliwe, ale na pewno nie jest łatwe. To proces. Jeżeli kobieta chce zmienić swoje nastawienie do bycia mamą i do tego, co się w jej życiu dzieje, to warto, by wiedziała, że konieczne jest podarowanie sobie czasu na to, żeby ta radość w jej życiu się pojawiła. To nie odbywa się na pstryknięcie palcem – bardzo często potrzeba wielu spotkań z psychoterapeutą lub psychologiem. Kobieta powinna dać sobie więcej czasu na to, żeby przyjrzeć się sobie i dać sobie szansę odnaleźć się w tej sytuacji.
Co jeszcze jest ważne?
W procesie odzyskiwania radości z macierzyństwa warto, aby kobieta przekierowała uwagę na siebie. Nie tylko w dziecku powinna szukać motywacji i radości. To znaczy: zadbać o siebie, przyjrzeć się sobie, zobaczyć, co się w niej zmieniło. Pogłębić samoświadomość, żeby mogła w pełni wejść w rolę matki. Można tutaj przywołać już oklepany, ale piękny i prawdziwy slogan, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Dlatego w pierwszej kolejności warto zająć się sobą, żeby móc dawać radość i szczęście swojemu dziecku.
Wsparcie – jak pani wspomniała – jest bardzo ważne, wręcz kluczowe w takiej sytuacji. Co mówić, a czego nie kobiecie w niechcianej ciąży?
Istnieje pewna forma komunikatu, która zawsze jest wspierająca – czyli to, co powinniśmy mówić właściwie każdej osobie w kryzysie. Chodzi o komunikat empatyczny. Wykażmy zrozumienie dla tego, co taka osoba przeżywa. Bardzo często zaczyna się to od stwierdzenia: „Rozumiem, że jest ci ciężko, że to dla ciebie trudne”. Nazywajmy emocje po imieniu. Natomiast wśród komunikatów niewspierających jest umniejszanie czy zaprzeczanie emocjom kobiety. Mówienie rzeczy w stylu: „Daj spokój, nic takiego się nie stało, dasz sobie radę, nie przeżywaj”, czyli zaprzeczanie temu, że dla tej kobiety to bardzo ważna sprawa, wręcz najważniejsza. Takich niewspierających komunikatów powinny unikać zwłaszcza najbliżsi ciężarnej kobiety – partner, rodzice – bo one tylko pogłębią jej negatywne odczucia. Partner nie powinien mówić: „Ja też nie chcę tego dziecka, zróbmy coś z tym”. Niedopuszczalne jest także pobudzanie w kobiecie wątpliwości, z którymi ona się zmaga, i wywieranie na niej presji, która związana jest z dodatkowym napięciem oraz stresem.
Nikt z nas nie lubi być pod presją, zwłaszcza w sytuacji kryzysowej. Presja zaburza sposób myślenia. Z kobietą w niechcianej ciąży warto rozmawiać. Jeśli partner też nie chce dziecka, para powinna to przedyskutować. Zastanowić się nad możliwym rozwiązaniem tej sytuacji, lecz nie na zasadzie wywierania presji na kobiecie: „Zrób coś z tym, to ty zawiniłaś, więc teraz ty musisz to odkręcić”. To jest przerzucanie na nią odpowiedzialności za to, co się wydarzyło. Jeśli otoczenie będzie ją utwierdzało w przekonaniu, że dziecko to absolutnie zły pomysł, nie powinno się pojawić na świecie, bo ona sobie nie poradzi, jest za młoda albo za stara, może to bardzo mocno wpłynąć na to, jaki kobieta będzie miała stosunek do dziecka, macierzyństwa i w ogóle do swojego życia.
Pomówmy o roli partnera kobiety w niechcianej ciąży. Wyobrażam sobie, że mogą mieć miejsce dwie sytuacje: pierwsza, kiedy mężczyzna też nie chce dziecka i druga, kiedy mężczyzna cieszy się z ciąży partnerki lub żony, chce, żeby dziecko przyszło na świat. Jak w obu tych przypadkach ciąża wpływa na relacje między partnerami?
W pierwszej sytuacji, kiedy oboje rodziców nie chcą dziecka, istnieją dwie możliwości. Pierwsza jest taka, że na spokojnie porozmawiają o tym, co z tą sytuacją chcą zrobić i podejmą wspólną decyzję, bez wzajemnego obwiniania się i przerzucania na siebie odpowiedzialności. To oczywiście może mieć miejsce dopiero po przejściu fazy szoku, kiedy opadnie złość związana z sytuacją niechcianej ciąży. Możliwe jest doprowadzenie do konsensusu – relacja może przetrwać, a nawet się wzmocnić, jednak rozmowa jest niezbędna, tak samo jak poczucie, że jesteśmy w tym razem. Druga możliwość jest taka, że drogi obu stron zaczną się rozchodzić. Przerzucanie na siebie odpowiedzialności i wzbudzanie w partnerze poczucia winy to nie są elementy, które budują związek.
”Wśród komunikatów niewspierających jest umniejszanie czy zaprzeczanie emocjom kobiety. Mówienie rzeczy w stylu: „Daj spokój, nic takiego się nie stało, dasz sobie radę, nie przeżywaj”, czyli zaprzeczanie temu, że dla tej kobiety to bardzo ważna sprawa. Takich niewspierających komunikatów powinny unikać zwłaszcza najbliżsi ciężarnej”
A gdy partner chce mieć dziecko pomimo oporu partnerki?
Wydaje mi się, że to sytuacja z bardzo dużym potencjałem rozwojowym. Bo jeżeli jedna ze stron chce mieć dziecko, to może stać się dla kobiety podporą, wsparciem w trudnej sytuacji. Jednak może się to wydarzyć pod warunkiem, że to znowu nie będzie się wiązać z presją na zasadzie: „Musisz urodzić, bo ja tego chcę”. Wywieranie presji na kobiecie może doprowadzić do tego, że drogi partnerów zaczną się rozchodzić. W sytuacji kryzysowej chcemy mieć możliwość wyboru, dlatego warto, by partner stał się oparciem dla kobiety w niechcianej ciąży, jej towarzyszem, który utwierdzi ją w przekonaniu, że razem mogą przez to przejść, że sobie poradzą, bo on jest z nią. Na wsparciu kobieta może zbudować płaszczyznę do tego, by zmienić nastawienie i do dziecka, i do macierzyństwa, bo będzie wiedziała, że nie jest w tym wszystkim sama. Ale do tego potrzebne są wspierające komunikaty, a nie stawianie kobiety pod ścianą.
Czy zdarzyło się, że w związku z niechcianą ciążą przyszła do pani kiedyś para na terapię?
Tak naprawdę zawsze w tle jest relacja z partnerem, ponieważ rodzicielstwo to coś, co uruchamia różne problemy. Wtedy jako para albo dostrzegamy, że jesteśmy świetną drużyną i potrafimy grać do jednej bramki, albo okazuje się, że kompletnie się nie rozumiemy. Pojawia się mnóstwo oczekiwań, co z jednej strony jest naturalne dla relacji, a z drugiej strony ją osłabia. Nie miałam okazji pracować z parą, która miałaby problem wyłącznie z dziećmi – i byłyby to dzieci niechciane – bo zazwyczaj jest tak, że pary, z którymi pracuję, zgłaszają się do mnie z innych powodów, choć w tle dzieci są dość często. Natomiast w momencie, kiedy miałam okazję pracować z kobietami, które przeszły przez niechcianą ciążę, bardzo często pojawiał się w tym partner.
W jaki sposób?
Albo był nie do końca obecny i kobiety nawet nie wiedziały, jakie zajmuje stanowisko, bo duchowo i emocjonalnie się nie angażował. Albo dostrzegały przepaść pomiędzy myśleniem swoim a myśleniem partnera: np. on był bardzo pozytywnie nastawiony do ciąży, podczas gdy ona – wprost przeciwnie. Kobiety mają poczucie, że są przez to gorsze, nie potrafią cieszyć się ciążą, nie odnajdują się w tej sytuacji. Wydaje im się, że partner kompletnie nie rozumie tego, co czują. To jest coś, co powoduje, że jest im gorzej z samymi sobą.
I znowu to poczucie winy.
Tak, to nieodłączny towarzysz macierzyństwa.
Dziecko, które przychodzi na świat, zwłaszcza starsze, czuje, że nie było chciane? To zostawia gdzieś ślad?
To wszystko zależy. Niekiedy jest tak, że w momencie, kiedy pojawia się dziecko z niechcianej ciąży i kobieta nie może wzbudzić w sobie radości z macierzyństwa, trwa w rozczarowaniu oraz poczuciu winy. Wtedy nie ma możliwości, żeby to nie wpłynęło na jej relacje z dzieckiem. Ono zawsze będzie to w jakiś sposób czuło, zwłaszcza jeśli kobieta nie podejmie pracy, żeby móc się nim cieszyć. Bo jeżeli ja się nie cieszę rodzicielstwem, to w moim zachowaniu dominują złość, frustracja, poczucie nieustannego rozczarowania – dziecko wyczuje niechęć matki, zwłaszcza jeżeli będzie się to ciągnęło latami, a świadomość dziecka zacznie wzrastać.
Happy end jest możliwy?
Spotkałam się z dorosłymi, którzy przychodzili do mnie i mówili, że wiedzą, że nie byli chciani, ale nigdy tego nie czuli. To funkcjonuje jako historia rodzinna, powtarzana przez lata; te osoby mają niekiedy świadomość, że były niechcianymi dziećmi, ale nie widziały niechęci w zachowaniu swojej matki. Może to świadczyć o tym, że kobieta podjęła trud, by zmienić swoje nastawienie albo po prostu stało się coś, co to nastawienie zmieniło.
Na przykład?
Czasami kobieta nie chce dziecka, a w momencie, kiedy po porodzie zostaje jej ono położone na brzuchu, nagle wszystko się odmienia. Okazuje się, jakaś jej cząstka chciała tego dziecka. To są magiczne momenty, które naprawdę się zdarzają. Ale niekiedy jest tak, że trzeba podjąć świadomą pracę nad sobą, żeby odzyskać radość z macierzyństwa. Pamiętam historię kobiety, która zaszła w ciążę jako nastolatka. Była rozgoryczona, sfrustrowana, nieszczęśliwa. Jednak jakiś czas po narodzinach dziecka odkryła, że jednak potrafi się w tym odnaleźć. Potrafi cieszyć się macierzyństwem – dziecko stało się dla niej źródłem szczęścia, życiowej radości. To są bardzo różne przeżycia, które wynikają z szeregu czynników: głównie z tego, jakie kobieta ma doświadczenia życiowe i jakie otrzymuje wsparcie.
Aleksandra Sileńska – psycholog, socjolog, psychoterapeutka, certyfikowana terapeutka ofiar przemocy w rodzinie. Od 7 lat zajmuje się towarzyszeniem ludziom w radzeniu sobie z trudnościami, prowadząc terapię indywidualną dzieci, młodzieży, dorosłych oraz par. Od 4 lat prowadzi blog Mama Terapeutka, którego celem jest wspieranie kobiet w odnajdywaniu spełnienia w macierzyństwie. Prywatnie jest żoną, mamą dwójki dzieci oraz mieszkanką lasu.
Zobacz także
„Czas pozbyć się tej cukrowej pokrywy i zacząć mówić o emocjach i potrzebach rodziców prawdziwie i bez poczucia wstydu”. O depresji poporodowej rozmawiamy z psycholożką Joanną Frejus
„Dziewczyny trafiają do szpitala z bólami brzucha, nie wiedząc, że są w ciąży”. Pediatra o krytycznym stanie edukacji seksualnej w Polsce
Wskaźnik Pearla – co oznacza? Jak go interpretować?
Polecamy
61-latka urodziła swoje pierwsze dziecko. Starała się o nie przez 37 lat
Dr Katarzyna Wasilewska: „Mogłybyśmy częściej odpuścić sobie ten wyścig o bycie najlepszą matką i dać więcej luzu sobie oraz swoim dzieciom”
Usuwanie macic kobietom po 30., by „czuły, że mają limit czasowy na ciążę”. Tak polityk chce walczyć ze spadkiem urodzeń
Alexandra Daddario pokazała swoje zdjęcie sześć dni po porodzie: „Ciało kobiety jest niesamowite”
się ten artykuł?