„Miałam koleżankę, prześliczną dziewczynę, tylko z wąsem. Bardzo go pilnowała, ale wąsa nie upilnujesz”

Annie damski wąsik kojarzy się jak najgorzej – z kobietami z marginesu społecznego, ale przede wszystkim z mamą. To dlatego walczy z włoskami nad wargą od 40 lat. Mira – „z wąsem większym niż u brata” – najlepiej czuje się poza Polską, gdzie damskie owłosienie twarzy aż tak nie dziwi.
– Czasem myślę, że miałam go już w życiu płodowym – rozpoczyna opowieść o swoim wąsiku 52-letnia Anna*. – Jak wszystkie złe cechy, odziedziczyłam go po mamie. Od dziecka obserwowałam, jak mama chodzi po domu z lusterkiem i siada w najjaśniejszym punkcie mieszkania. “Czego ona tak szuka?”, dziwiłam się. Dziś robię to samo – biorę lusterko, szukam światła i jadę z pincetą – mówi.
Pinceta i depilator do twarzy to dwie rzeczy, bez których Anna nie rusza się z domu, odkąd skończyła 17 lat. – Nigdy nie byłam babą z wąsem jak na wiejskich pokazach, ale w moim wyobrażeniu nie było mi do niej daleko – stwierdza z humorem, lecz bez cienia rozbawienia. Wąsik usuwa tak skrupulatnie, że ostatni jego ślad zachowała na zdjęciu z matury. – Na studiach miałam koleżankę, prześliczną dziewczynę, też z wąsem. Bardzo go pilnowała, ale wąsa nie upilnujesz. Ówczesny narzeczony powiedział jej: „Jesteś super, tylko zrób z tym coś”. To mnie przeraziło. Bo skoro nawet ją wąs dyskwalifikował, to jak ja mogłam zdradzić się z moim? Ta koleżanka poleciła mi depilator. Z początku wzięłam taki zwykły, do nóg, ale był strasznie nieporęczny – opowiada Anna.
Specjalny depilator do twarzy Anna znalazła z czasem. Za radą koleżanek mamy z pracy próbowała też wody utlenionej. Woda miała rozjaśniać i osłabiać włoski, ale efekt był mizerny – w oczach Anny wąs nadal świecił jak wielki neon: „Patrzcie, tutaj!”. – Mama widziała, że się męczę i chyba czuła się winna, że przekazała mi wąsa w genach, więc gdy w latach 90. pojawiły się opcje laserowego usuwanie owłosienia, obiecała, że uzbiera mi pieniądze na zabieg – opowiada Anna. Reklamy obiecywały efekt gładkiej skóry nad wargą na zawsze, a laser kosztował sporą część tego, ile mama Anny wtedy zarabiała. Anna biegła do gabinetu jak na skrzydłach. – Kosmetyczka zrobiła mi trzy sesje, przestrzegałam wszystkich zaleceń, a wąs odrósł gruby i czarny jak u starego Cygana. Poszłam z reklamacją, kobieta powtórzyła zabieg, ale znowu nic to nie dało. Wtedy odsłoniła karty: „Pani patrzy, jakiego ja mam wąsa!”. „Nic pani nie ma”, odparowałam. „Bo używam dużo pudru”. To była zwykła naciągaczka. Dziś wiem, że permanentna metoda usuwania wąsa nie istnieje, choć wciąż nabiera się na laser zdesperowane klientki – złości się.
Na dyktatora, na Salvadora
Przygodę z usuwaniem wąsa, która bawi dopiero po blisko 20 latach, przeżyła też 34-letnia Mira*. – Byłam 16-latką, szykowałam się na obóz malarski. Wąsa goliłam już wtedy regularnie zwykłą jednorazową maszynką, ale pomyślałam, że pozbędę się go na dłużej i poszłam do kosmetyczki na wosk. Zerwała mi plaster razem z kwadratowym kawałkiem skóry nad wargą. „To tylko zaczerwienienie, proszę posmarować”, rzuciła, a ja uwierzyłam, bo to był mój pierwszy raz z woskiem. W dniu wyjazdu na obóz miałam pod nosem strupa „na Hitlera” i wszyscy pytali, co mi się stało. Odpowiadałam, że byłam u kosmetyczki, nie wdając się w kompromitujące szczegóły – opowiada.
Podobnie jak Anna, również Mira dostała wąsik w genetycznym spadku po mamie. – To jest w sumie prześmieszne, że mnie i mamie rosną wąsy, broda i bokobrody, a mój brat ma liche owłosienie po tacie. Zapuszcza wąsy od kilkunastu lat i pewnie umarłby z zazdrości widząc, co ja mogę wyhodować w kilka tygodni. Gdybym się nie goliła, układałabym sobie wąsa na pomadzie jak Salvador Dali – żartuje Mira.
Mira od dziecka obserwowała mamę z pincetą, a jako sześciolatka miała już za zadanie wyrywać jej włoski z twarzy. Jej własny wąs pojawił się, gdy weszła w okres dojrzewania. – 11-, 12-letnie dziewczynki rozmawiały w szatni o włosach, które nagle wyrosły w różnych miejscach, ale wąsik był tematem tabu – mówi.
„Pokaż, co masz w majtkach”
Temat damskiego wąsika rozgrzała niedawno do czerwoności Aleksandra Żebrowska. Popularna na Instagramie celebrytka, przedsiębiorczyni, mama czwórki dzieci i żona aktora Michała Żebrowskiego zamieściła w social mediach zdjęcie, na którym wystawia na majówkowe słońce twarz z warstwą białego kremu nad górną wargą.
RozwińZdjęcie opatrzone jest hasztagami: #wąsy, #pociąży i #pedropascal. I choć wąsik z postu celebrytki to nie owłosienie twarzy, lecz przebarwienia, Żebrowska kolejny raz umiejętnie wyciągnęła na światło dziennie wstydliwy problem wielu kobiet. „Ten post i komentarze były mi potrzebne”, „Mi się zaczęło tuż po ślubie. No nie wiem…”, „Mama mówi, żebym się nie martwiła. Po klimakterium miną albo będą jeszcze większe” oraz „Mój wąs pozdrawia Twój wąs!” pisały uradowane fanki, a wiele z nich podzieliło się sposobami na skuteczne (lub nie) rozprawienia się z problemem.
Damski wąsik bywa genetyczny i wtedy to wyłącznie kwestia estetyki i samoakceptacji. Niekiedy trzeba jednak wykluczyć problemy zdrowotne, zwykle na tle endokrynologicznym lub metabolicznym. Za nadmierne owłosienie, nie tylko rąk i nóg, ale też twarzy, pleców, brzucha czy klatki piersiowej, mogą odpowiadać hirsutyzm i zespół policystycznych jajników (PCOS). Obydwa zaburzenia mają związek z zaburzeniem gospodarki hormonalnej, tj. nadmiernym wydzielaniem się hormonów androgenowych, m.in. testosteronu. To dwie najczęstsze przyczyny medyczne, ale obok nich wąsik mogą powodować też: menopauza, akromegalia (choroba spowodowana przerostem przysadki mózgowej), zespół Cushinga (endokrynologiczne schorzenie związane z nadmiarem hormonów sterydowych, m.in. kortyzolu), wrodzony przerost nadnerczy, wrodzona nadwaga i otyłość lub przyjmowanie niektórych leków (na nadciśnienie lub zawierających hormony androgenowe).
Gdy u Anny wyrósł wąsik, mama zabrała ją do endokrynologa. – Facet spojrzał na mnie, powiedział, że na brodzie nic nie widzi, po czym rozkazał: „Pokaż, co masz w majtkach”. Opuściłam je czerwona ze wstydu, bo tego dnia majtki miałam wyjątkowo brzydkie, a lekarz stwierdził, że nie widzi powodów do wdrożenia leczenia – wspomina. Anna ma chorą tarczycę, u endokrynologów bywa regularnie, ale problemu wąsa więcej w gabinecie nie podejmowała. – To jest ciężki temat – wyjaśnia.
Bądź jak Freddie
W 2023 roku podczas ceremonii wręczenia Oscarów platforma zakupowo-streamingowa Amazon Prime zaprezentowała widowni chwytliwą reklamę. Najpierw w kadrze, na tle białej firanki, ukazały się skarpetki w różowe paski. Potem smukłe palce dłoni, nerwowo błądzące po skórze nad górną wargą. Bohaterka filmiku, nastolatka z diastemą i burzą ciemnych włosów, z rozpaczą zerkała w lusterko. Była obserwowana: Eddie Murphy w koronie na głowie śledził ją z ekranu laptopa, Albert Einstein i Frida Kahlo z zawieszonych na ścianie plakatów, a Freddie Mercury kiwał z uznaniem, zaklęty w stojącą na biurku figurkę. Wszyscy w tym pokoju mieli ze sobą coś wspólnego: wąsy. W finale reklamy nastolatka nie chce już rwać wąsika z twarzy. Kupuje żółtą kurtkę – podobną do tej, jaką wokalista Queen miał na sobie podczas legendarnego koncertu w 1986 roku na Wembley Arena – i tanecznym krokiem wchodzi do klasy. W tle gra piosenka Queen “Cool Cat”. Po co usuwać, skoro możesz wyglądać jak ikona? – brzmi przesłanie 30-sekundowego filmiku, będącego reżyserskim debiutem hollywoodzkiej aktorki Olivii Wilde.
Stojący za scenariuszem duet kreatywny, Georgina Brisby i Marcelo Duarte, wyjaśniali, że koncept reklamy z dziewczęcym wąsikiem wydał im się „nieodkrytym, a zarazem niezwykle bliskim terytorium”. To zdanie jest trafną diagnozą tego, jak współczesny świat widzi kobiece owłosienie twarzy – to terytorium bliskie ogromnej rzeszy kobiet i kompletnie nie(rozpo)znane kulturowo, społecznie i marketingowo. Ale czy na pewno?
Ostatnie tabu kobiecego piękna
Pod koniec 2024 roku “The New York Times” opublikował tekst zatytułowany “Is Facial Hair is Last Taboo in Women’s Beauty?” (“Czy owłosienie twarzy jest ostatnim tabu w dziedzinie kobiecego piękna?”). Artykuł otwiera historia Rosemary Greenwoods, która tuż przed swoim ślubem w 1984 roku spędziła dwie godziny ukryta w ogrodzie, wyrywając pincetą włosy z twarzy. Nim pani Greenwood wiele lat później opowiedziała o wąsiku na łamach gazety, prawdę o nim nosiła w sobie jak zawstydzający sekret. Wielokrotnie chciała poruszyć temat z przyjaciółkami, ale „wszystkie udawały, że problem ich nie dotyczy”. Gdy “The New York Times” zapytał o owłosienie twarzy swoje czytelniczki, na ankietę odpowiedziało blisko 900 spośród nich. To morze historii o wstydzie. Jeden z najbardziej poruszających głosów należy do 68-letniej Debbie Russel: zawarła ona z koleżankami pakt, że jeśli któraś z nich „będzie stara i niezdolna o siebie zadbać”, trafi do szpitala lub ośrodka opiekuńczego, koleżanki będą czuwać nad tym, by jej owłosienie na twarzy nie stało się widoczne dla ludzi wokół.
Czy damski wąsik jest na tyle rzadki, by być dla kobiet najgorszym wrogiem w strefie ich cielesności? Wręcz przeciwnie. Badania mówią, że prawie połowa kobiet na świecie będzie miała w pewnym momencie życia widoczne owłosienie na twarzy – w formie wąsika, włosków na brodzie albo zrośniętych brwi. Inne badania wskazują, że na obecność owłosienia na twarzy wpływa pigmentacja skóry, ale w jeszcze w większym stopniu rasa. Wąsik jest statystycznie najczęstszy u Hindusek i Latynosek – i nie ma to związku z zaburzeniami hormonalnymi – a najrzadszy u kobiet rasy kaukaskiej, przy czym ciemne Włoszki będą miewały go znacznie częściej niż blade Brytyjki.
Mira poczuła się ze swoim wąsikiem nieco swobodniej dopiero poza Polską. – W czasach podstawówki mieliśmy na basenie panią szatniarkę, o której nikt nie mówił inaczej niż „Ta z Wąsem”. Wąs był wszystkim, co definiowało ją w oczach ludzi. W Grecji, Portugalii czy we Włoszech, gdzie wąsik u kobiet jest dużo częściej spotykany niż u nas, nie zwraca się na niego aż takiej uwagi. Może nie rozpuszczam tam swojego wąsa w pełni, ale czuję się rozumiana – opowiada. I dodaje, że to wąsik sprawił, że dziś przyjaźni się z pewną Greczynką. – Połączyły nas spacery z psami, ale bardzo szybko zaczęłyśmy rozmawiać o naszych wąsach. A takie zaufanie to już przyjaźń – mówi Mira.
Przed państwem niemowlę z brodą
„Baba z brodą” to historia stara jak świat i niemal zawsze opowiadana przez pryzmat osobliwości. I to dosłownie. O najsłynniejszych kobietach z bujnym owłosieniem twarzy wiemy dzięki pocztówkom i zdjęciom z tzw. freak shows, objazdowych „pokazów osobliwości”, szalenie popularnych w Europie i USA w XIX i na początku XX wieku. Oraz nielicznym wywiadom reporterów, którym udało się namówić te kobiety do opowiedzenia własnych historii.
W cyrkach, freak shows, muzeach, wreszcie w filmie “Freaks” z 1932 roku występowała Jane Barnell (ur. 1871-1945), znana jako Lady Olga Roderick. Broda wyrosła Jane w wieku dwóch lat. Matka uznała córkę za przeklętą i sprzedała do cyrku pod nieobecność ojca, gdy dziewczynka miała cztery latka. Ojciec odnalazł Jane, przez kolejne lata wychowywała się z babcią i ukrywała przed światem swoje owłosienie. Jane krótko pracowała jako pielęgniarka, ale w wieku 17 lat uznała, że nigdy nie będzie wyglądała normalnie, pozwoliła brodzie rosnąć i wróciła do cyrku. Czterokrotnie (choć sama twierdziła, że trzykrotnie) wyszła za mąż, a prawie każde małżeństwo było nieudane. Do końca życia wierzyła, że była dla rodziców hańbą.
Inna słynna „kobieta z brodą”, Madame Clofullia (1829-1870), przyszła na świat w szwajcarskiej wiosce Versoix. Dziewczynce, która urodziła się już z owłosioną twarzą, dano na imię Josephine. Jej słynny portret wisi na Manhattanie w P. T. Barnum’s American Museum – Josephine wygląda na nim jak mężczyzna w wiktoriańskiej sukni. Za życia Josephine została zresztą oskarżona o udawanie kobiety, ale lekarze potwierdzili jej płeć, a pozew był ponoć tylko sprytnym chwytem marketingowym Barnuma. Występowała w Europie i w USA, i wszędzie przyciągała tłumy.
Annie Jones (1865-1902) zaprzęgnięto do pracy w cyrku już jako niemowlę – najprawdopodobniej chora na hirsutyzm dziewczynka została po raz pierwszy pokazana widowni, gdy miała dziewięć miesięcy. Rodzice za „wypożyczenie” córki inkasowali po 150 dolarów tygodniowo. W cyrkach pracowała do końca niedługiego życia.
Oprócz cyrkowych „dziwolągów” w kulturze istnieją też wizerunki kobiet z owłosieniem twarzy, które uznano za silne, wpływowe, a wręcz święte. W średniowieczu zrodziła się legenda św. Wilgefortis, młodej dziewczyny, która, by uniknąć ślubu z poganinem, poprosiła Boga o oszpecenie – wyrosła jej broda, za co ojciec kazał córkę ukrzyżować. Na obrazach łatwo ją pomylić z Chrystusem na krzyżu. Posoborowy Kościół katolicki nie umieścił Wilgefortis w oficjalnym wykazie świętych, ale jest ona czczona przez niektóre tradycje ludowe. Wizerunki św. Wilgefortis można zobaczyć w Wambierzycach i Krzeszowie nad Sanem, ale w obu przypadkach bez brody.
Kilka lat temu media i social media „odkryły” też perską księżniczkę Zahrę Khanom Tadj es-Saltaneh z dynastii Kadżarów i okrzyknęły ją “najbrzydszą księżniczką w historii” – na viralowym zdjęciu Zahra ma bowiem wąsik, zrośniętą brew i pulchną sylwetkę. Dzisiejsi szydercy nie poznali się na Zahrze. Była wszechstronnie wykształconą feministką i pionierką zmian: pierwsza w rodzinie przestała nosić hidżab, dokonała aborcji (na wieść o tym, że choroba weneryczna męża mogła uszkodzić płód), dwukrotnie się rozwiodła, całe życie działała w służbie samostanowienia kobiet. Zostawiła po sobie bezcenny historycznie pamiętnik. W swoich czasach i świecie uchodziła za piękność, bo męskie cechy wyglądu u kobiet były w dawnej Persji wysoce pożądane i zmieniło się to dopiero z czasem.
RozwińGranica nie do przekroczenia
Breanne Fahs, profesorka studiów nad kobietami i płcią na Uniwersytecie Stanowym Arizony, w swojej książce „Unshaved: Resistance and Revolution in Women’s Body Hair Politics” pisze, że dla wielu „buntowniczek”, które zaakceptowały i przestały usuwać swoje włosy łonowe, na nogach i pod pachami, owłosienie twarzy jest ostatnią granicą, i to granicą nie do przekroczenia.
Także Annie damski wąsik kojarzy się jak najgorzej – z kobietami z marginesu społecznego, ale przede wszystkim z mamą, z którą nie ma najlepszej relacji. To dlatego walczy z włoskami nad wargą od 40 lat – co dwa dni kontroluje, czy nie pojawiły się nowe, pilnuje depilatora, pincetki, nie opala twarzy („na słońcu wąs lepiej rośnie”), używa dobrego podkładu i pudru. A i tak czuje się wobec swojego wąsa „bezsilna”. – Z wiekiem zauważam, że wąs też siwieje, a nowe włoski nie są takie czarne. To jedno mnie cieszy w starzeniu się – mówi.
Mira doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wstydzenie się wąsika jest głupie, bo skoro włosy rosną w różnych miejscach na ciele, to czemu kilka więcej na twarzy miałoby być aż takim problemem? Rok temu wyświetliły jej się na Instagramie filmiki zachęcające do golenia maszynką całej twarzy. – To absurd, a staje się modne na całym świecie. Co będzie dalej? – pyta. Jednak w kwestii ciałopozytywności Mira “czuje zgrzyt”. – Gdy widzę dziewczynę, która ma więcej włosów na ciele albo nadmiarowe kilogramy i się tym nie przejmuje, jestem z niej wręcz dumna. Ale dla siebie samej nie umiem być tak wspierająca. W podstawówce miałam nadwagę, od zawsze golę wąsik, reguluję brwi, ukrywam przed światem cellulit. Mojej babci, która jest już po osiemdziesiątce, do dziś zdarza się powiedzieć przy niedzielnym obiedzie, że musi schudnąć. Standardy piękna się zmieniają, ale koniec końców kultura uczy nas, kobiety, że nigdy nie możemy być z siebie zadowolone – kończy.
*imiona bohaterek na ich prośbę zmienione
Zobacz także

Emma Corrin pozuje na okładce magazynu z nieogolonymi pachami. „Mam nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze, aby owłosienie ciała u kobiet stało się normalne”

Czy depilować się przed wizytą u ginekologa? Lekarka wyjaśnia

Do Turcji tak, ale nie po nowe włosy. Dlaczego to tak ryzykowne, tłumaczy dr Antoni Krajewski: „Kilka razy spotkałem się z koszmarnym powikłaniem po takim zabiegu”
Polecamy

Pamela Anderson po pięćdziesiątce zrezygnowała z makijażu. O zachodzących z wiekiem zmianach mówi: „To podróż, która przynosi wiele radości”

Asia Krukowska ma 25 lat i 28 operacji za sobą. „Miałam nie chodzić, zaczęłam tańczyć”

Aimee Lou Wood: „W przeszłości nienawidziłam swojego ciała i nie chciałam w nim być. Na szczęście już tak nie jest”

„Dość lenistwa pod płaszczykiem samoakceptacji”. Jak Ewa Chodakowska zasugerowała Polkom, że są leniwe i wywołała tym burzę
się ten artykuł?