Przejdź do treści

Wysłała kobiecie w ciąży tabletki poronne. Grożą jej 3 lata więzienia

Wysłała kobiecie w ciąży tabletki poronne. Grożą jej 3 lata więzienia
Wysłała kobiecie w ciąży tabletki poronne. Grożą jej 3 lata więzienia / fot. Karolina Jackowska
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Justyna Wydrzyńska, działaczka inicjatywy Aborcyjny Dream Team, stanie przed sądem. Jest oskarżona za pomoc w przerwaniu ciąży, grożą jej 3 lata więzienia. „Nadchodzi najważniejsza rozprawa dotycząca aborcji. W tle historia przemocy domowej i poszukiwania pomocy” – piszą aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu na swojej stronie internetowej.

„Wyobraź sobie, że…”

„Wyobraź sobie, że pisze do ciebie osoba w niechcianej ciąży, ofiara przemocy w związku – Ania. Opowiada ci o strachu przed partnerem, o obawie swoje życie, o lęku o przyszłość urodzonego już dziecka i o życiu pod ciągłą kontrolą. Mówi o tym, jak próbowała wyjechać do kliniki aborcyjnej, ale despotyczny mąż jej ten wyjazd uniemożliwił” – piszą na stronie Aborcyjnego Dream Teamu aktywistki.

Taką właśnie historię usłyszała Justyna Wydrzyńska, która działa w ramach tej inicjatywy. Ania odezwała się do siostrzanej inicjatywy, Aborcji bez Granic, pod koniec lutego 2020 r. Kobieta czekała na tabletki poronne, które zamówiła od organizacji Women Help Women. Jednak zbliżał się już 12. tydzień ciąży, czyli termin, po którym według WHO samodzielne usunięcie ciąży jest niebezpieczne, a tabletki wciąż do niej nie docierały. Podjęła więc decyzję o wyjeździe do Niemiec i wykonaniu tam zabiegu.

„Ze względu na sytuację życiową, planowała pojechać tam razem ze swoim małym dzieckiem, którego nie miała z kim zostawić w kraju. Przeszkodził jej w tym mąż. Regularnie śledził jej działalność w internecie i zauważył, że rozmawiała z organizacjami na temat aborcji. Zaszantażował ją i powiedział, że jeżeli wyjedzie z dzieckiem za granicę, złoży doniesienie o porwaniu. Bardzo bała się tych konsekwencji, ale była też bardzo zdeterminowana, by przerwać ciążę” – opowiada Wydrzyńska w rozmowie z portalem Ofeminin.

Aktywistka bardzo dobrze ją rozumiała, bo sama uciekła z przemocowego domu. Wie więc aż za dobrze, czym jest nękanie, szantażowanie i śledzenie fundowane przez osobę, która wydawała się być tą najbliższą, kochaną.

Demonstracja stop aborcji / gettyimages

Ludzki odruch

„Justyna Wydrzyńska ma 47 lat, mieszka w małym mieście, jest matką trójki dzieci. Od ponad 10 lat jest wolna od przemocowego partnera” – tak działaczkę opisuje na swojej stronie Aborcyjny Dream Team.

Czytamy też, że dzięki przerwaniu swojej czwartej ciąży Justyna znalazła siłę do odejścia od toksycznego męża oraz motywację do zadbania o siebie i dzieci. Podjęła decyzję, że w wolnym czasie będzie pomagać innym kobietom.

„Ania, która do niej napisała, nadal żyła w środku tego piekła. Była przerażona: zbliżał się 12. tydzień ciąży, a wyjazd za granicę się nie udał. W dodatku zaczynała się pandemia i usługi pocztowe były sparaliżowane. Nikt nie wiedział, ile czasu będzie się czekało na zestaw zamówiony u Women Help Women” – relacjonują działaczki Aborcyjnego Dream Teamu.

Justyna miała w domu na własny użytek tabletki poronne i postanowiła przekazać je Ani. Kobieta przez chwilę czuła ulgę, że będzie mogła usunąć niechcianą ciążę. Jednak jej radość trwała bardzo krótko, bo gdy tylko wróciła do domu z paczką, w której były tabletki, czekała już na nią policja. Funkcjonariusze wezwani przez męża kobiety skonfiskowali leki, a ona znów została bez pomocy.

#JakJustyna

Justyna, która robiła wszystko, żeby wesprzeć Anię, jest oskarżona o „pomoc w przerwaniu ciąży oraz o posiadanie, w celu wprowadzenia do obrotu, innych produktów leczniczych bez stosownego pozwolenia”. Grożą jej 3 lata więzienia. Jej koleżanki z Aborcyjnego Dream Teamu nie mają wątpliwości, że Ani po prostu trzeba było pomóc. I że zachowałyby się dokładnie tak jak Justyna, gdyby tylko miały taką możliwość.

“Takie kobiety jak Justyna są ostatnią gwarancją bezpiecznej aborcji w Polsce. Powinny być chronione, a nie ścigane. Czy intencją prokuratury jest to, by kobiety bały się być w ciąży czy by bały się, że nie będą mogły na sobie polegać?” – mówi jedna z nich.

Żeby wesprzeć Justynę, powstał specjalny hasztag #jakJustyna, który coraz częściej pojawia się w mediach społecznościowych. Działaczki Aborcyjnego Dream Teamu podkreślają jednak, że można zrobić dużo więcej, żeby ją wesprzeć. Namawiają między innymi do podpisania petycji Amnesty International, w której organizacja domaga się wycofania zarzutów postawionych Justynie.

„Justynie, obrończyni praw człowieka, grozi więzienie za wspieranie osób w ciąży potrzebujących w Polsce bezpiecznej aborcji. Oskarżenie Justyny o przestępstwo jest próbą ukarania jej przez władze za słuszną działalność i pracę na rzecz dostępu do bezpiecznej aborcji. Zarzuty przeciwko Justynie powinny zostać natychmiast wycofane” – piszą działacze Amnesty Intrnational.

Jeśli chcesz podpisać petycję, możesz zrobić to na stronie organizacji.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: