Przejdź do treści

Jak pandemia zmieniła porody w Polsce? Opowiada Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku

poród w czasach pandemii koronawirusa
Jak pandemia zmieniła porody w Polsce? Rozmowa z Joanną Pietrusiewicz, prezeską Fundacji Rodzić po Ludzku / iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Kobieta po porodzie ma prawo, żeby dobrze się nią zaopiekowano. Ma prawo do informacji, w jaki sposób karmić dziecko, prawo do instruktażu, jak ma się maluchem zająć. To jest odpowiedzialność kobiety, żeby o to zawalczyć w szpitalu. Pandemia tego nie zmieniła – mówi Joanna Pietrusiewicz. Prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku w rozmowie z Hello Zdrowie tłumaczy, jak wygląda poród w dobie epidemii koronawirusa.

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Gdy w marcu rząd ogłosił lockdown, co to oznaczało dla waszej fundacji i dla ciężarnych kobiet w Polsce?

Joanna Pietrusiewicz: Opieka okołoporodowa jest o tyle specyficzna, że nie można jej zatrzymać czy odłożyć w czasie. Po ogłoszeniu lockdownu ciężarne kobiety dość szybko doświadczyły różnych trudności. Ze strony decydentów najbardziej brakowało nam konkretnych informacji, np. co zrobić, kiedy szpital nie działa jak dotychczas. Zgłaszało się do nas setki kobiet, które nie mogły skontaktować się ze swoimi lekarzami, bo nikt nie odbierał telefonów w przychodniach. Kobiety często odbijały się od ściany. Nie wiedziały, co mają zrobić, jak wykonać pilne badanie USG – były spanikowane.

Co wywoływało największe emocje i obawy?

Dla Polek niezwykle stresująca okazała się niepewność związana z porodami rodzinnymi. Ciężarne kobiety szykowały się na poród z bliską osobą, a nie dostawały odpowiedniego wsparcia czy pomocy. Pod tym względem w naszej opinii Ministerstwo Zdrowia nie działało optymalnie, a nawet powiedziałabym mocniej, że ze strony MZ doszło do wielu zaniedbań. Przez kilka miesięcy dopominałyśmy się o to, żeby na stronie internetowej MZ znajdowały się aktualne informacje dla kobiet w ciąży, a zwłaszcza dotyczące porodów rodzinnych.

Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku/ Archiwum prywatne

Nie było ich?

Były one sprzeczne. Przez wiele tygodni na stronie MZ wisiały zalecenia konsultantów krajowych dotyczące porodu rodzinnego. Wynikało z nich, że osoba towarzysząca kobiecie powinna mieć wykonany test na obecność koronawirusa. Oczywiście z własnych pieniędzy. Po jakimś czasie jednak ministerstwo pod naszym naciskiem wycofało się z tego wymogu, ale na stronie resortu te „stare” zalecenia cały czas były aktualne. Szpitale nie do końca wiedziały, czego się trzymać. To wprowadzało chaos oraz poczucie niesprawiedliwości, gdy w jednej placówce były odmienne zalecenia niż w innej. Dodajmy przy tym, że wynik testu na koronawirusa jest aktualny przez pięć dni, a poród jest przecież nieprzewidywalny. I tak jest w zasadzie do dziś. Niektóre szpitale wprowadzają własne procedury.

Mogą?

Nie mogą. Nikt nie może działać ponad prawem. W Polsce bezpłatny poród z osobą towarzyszącą jest zagwarantowany w ustawie o prawach pacjenta, został również umieszczony w standardzie organizacyjnym opieki okołoporodowej. Żaden szpital nie może nakładać na pacjentów dodatkowych obostrzeń i wymogów – chyba że sam to sfinansuje. Sytuacja epidemii spowodowała, że szpitale działały ponad prawem w imię ich zdaniem wyższej konieczności. Na takie działanie my jako fundacja się nie zgadzamy. Nie może być tak, żeby każdy szpital miał dowolność działania, bo za chwilę znajdziemy się w sytuacji, w jakiej kobiety były wiele lat temu, gdy nie było jeszcze żadnych standardów, a szpitale pobierały pieniądze za różne rzekomo ponadstandardowe usługi. Standard organizacyjny opieki okołoporodowej powstał właśnie po to, żeby w Polsce wszystkie kobiety miały równy dostęp do opieki okołoporodowej niezależnie od tego, gdzie mieszkają.

Żaden szpital nie może nakładać na pacjentów dodatkowych obostrzeń i wymogów – chyba że sam to sfinansuje. Sytuacja epidemii spowodowała, że szpitale działały ponad prawem w imię ich zdaniem wyższej konieczności.

Teraz, w czasie pandemii, porody rodzinne są możliwe?

Procedury dotyczące porodów rodzinnych wynikają z zaleceń konsultanta krajowego ds. ginekologii, położnictwa oraz perinatologii. Bieżące zalecenia znajdują się na stronie MZ. Porody rodzinne są możliwe, o ile kobieta nie jest podejrzana o zakażenie koronawirusem, tak samo jak osoba jej towarzysząca. Dodatkowo szpital musi posiadać salę pojedynczą z osobnym węzłem sanitarnym. Wszyscy musimy jednak pamiętać o jednym: żyjemy w czasach epidemii. Dla naszego bezpieczeństwa zostały wprowadzone różne procedury i trzeba ich przestrzegać. Jeśli kobiecie przy porodzie towarzyszy bliska osoba, to powinna w tej sali przebywać, a nie wchodzić i wychodzić ze szpitala. O to apelujemy. Podobnie jest z odwiedzinami. Mama może liczyć na odwiedziny, natomiast szpital sam ustala, ile osób może do niej przyjść i w jakich godzinach.

Do Fundacji Rodzić po Ludzku zgłaszało się dużo kobiet, które poród miały jeszcze przed sobą. A czy dostajecie sygnały od kobiet po porodzie?

Oczywiście, że tak, choć większość spraw, które nam zgłaszają, nie jest dla nas nowych, tylko jak zazwyczaj: z prawem do informacji czy do wyrażania zgody na różne procedury. Natomiast ostatnio wiele kobiet pisze do nas o swoich doświadczeniach związanych z poronieniem bądź urodzeniem martwego dziecka; tymi kwestiami zajmowała się Najwyższa Izba Kontroli. Polki opisują swoje doświadczenia, a szczególnie to, że w tej jakże trudnej sytuacji musiały być same, co było dla nich dodatkowym obciążeniem. Jednak dla nas obecnie najpilniejszą sprawą jest prawo do obecności rodzica przy chorym noworodku. To są traumatyczne historie kobiet, które nie widzą swoich dzieci przez wiele tygodni. Kiedy matka zostaje wypisana ze szpitala, a maluch musi w nim zostać, rodzice w niektórych placówkach mają do dyspozycji tylko dwie godziny w ciągu dnia, żeby móc zobaczyć własne dziecko!

To nie miało się zmienić?

Prof. Teresa Jackowska, krajowy konsultant ds. pediatrii, wydała stanowisko dotyczące obecności rodziców przy chorych dzieciach, natomiast my jako Fundacja zajmujemy się okresem okołoporodowym, czyli noworodkiem. W tej sprawie brakuje nam jasnych wytycznych. Uważamy, że dla dziecka – szczególnie chorego – obecność rodzica jest terapeutyczna. Pozbawianie malucha wsparcia opiekuna jest nieuzasadnione. Istnieje wiele dowodów naukowych na to, że obecność rodzica przy tak małym dziecku jest kluczowa; proces zdrowienia następuje wtedy dużo szybciej, nie mówiąc o tym, co przeżywa mama noworodka, którego nie widzi przez dwa miesiące. To jest nieludzkie traktowanie i dziecka, i matki. Szpitale powinny zorganizować się w taki sposób, żeby umożliwić mamie czy opiekunowi obecność przy dziecku non-stop.

Coś zaczyna się w tej kwestii zmieniać po waszych interwencjach?

Szpitale same z siebie wprowadzają różne możliwości, ale dotyczą one raczej odwiedzin. A nam nie chodzi o odwiedziny, tylko o prawo do stałej obecności na oddziale. Oczywiście odwiedziny są bardzo ważne, żeby bliska osoba mogła przyjść i zobaczyć malucha, jednak małe dziecko ma prawo do tego, by opiekun był stale przy nim. Są w Polsce szpitale, które to rozumieją i mama jest tam z dzieckiem do momentu wypisu. Tak to powinno wyglądać. Niestety, pandemia obnażyła, że nasze działania nie zawsze są oparte na rzetelnej analizie danych, tylko na emocjach, lęku i różnych naszych wątpliwościach. Dlatego od nowego ministra zdrowia oczekuję działań, które będą oparte na rzetelnych zaleceniach i badaniach naukowych.

Jest jeszcze jedna kwestia, o której wiemy od matek. Wśród kobiet jest duże rozgoryczenie związane z tym, że w czasach pandemii ciężarne nie są równo traktowane. Kobieta, która rodzi siłami natury, może rodzić z bliską osobą, natomiast kobiety, które mają cesarskie cięcie, takiej możliwości nie mają, ich dzieci mają ograniczony kontakt skóra do skóry z mamą. Takie dziecko nie jest kangurowane – ani przez matkę, ani przez ojca. Patrząc na to od strony dziecka, noworodek rodzony przez cesarskie cięcie ma gorzej, bo nie przebywa ze swoimi rodzicami – to jest coś, co wywołuje ogromną frustrację i powinno zostać zmienione.

Obecnie najpilniejszą sprawą jest prawo do obecności rodzica przy chorym noworodku. To są traumatyczne historie kobiet, które nie widzą swoich dzieci przez wiele tygodni. Kiedy matka zostaje wypisana ze szpitala, a maluch musi w nim zostać, rodzice w niektórych placówkach mają do dyspozycji tylko dwie godziny w ciągu dnia, żeby móc zobaczyć własne dziecko.

Co musi teraz wiedzieć kobieta przed porodem?

W tej chwili w Polsce opieka okołoporodowa jest bardzo zróżnicowana. Warto, żeby każda wybierająca szpital kobieta sprawdziła, jak wygląda to w danej placówce. W niektórych miejscach istnieje możliwość przynoszenia paczek, w innych nie. Dobrze byłoby więc odwiedzić stronę internetową lecznicy, przejrzeć profile społecznościowe i zadzwonić do szpitala, bo niestety szpitale często nie aktualizują swoich informacji, pomimo naszych wielkich próśb, żeby robić to na bieżąco. Musimy też pamiętać o tym, że standard organizacyjny opieki okołoporodowej to rozporządzenie ministra zdrowia, które ciągle jest aktualne. Ono w żaden sposób nie zostało zawieszone, więc wszystko, co w standardzie zapisane, jest naszym prawem. Jedyną rzeczą, która się zmieniła z powodu pandemii koronawirusa, jest ograniczanie prawa do obecności bliskiej osoby i prawa do odwiedzin. Oznacza to, że w różnych sytuacjach zagrożenia epidemiologicznego dyrektor placówki może wprowadzić obostrzenia. Natomiast wszystko inne, co jest związane z porodem: poród aktywny, możliwość korzystania z pozycji wertykalnych, kontakt skóra do skóry pozostało bez zmian.

Kobieta musi rodzić w maseczce?

Nie. Mamy pismo z MZ, w którym resort odnosi się do tej kwestii. To pismo jest ważne, bo wiemy, że niektóre szpitale wprowadzają swoje wymyślne procedury. A poród, szczególnie jego drugi okres, jest momentem, w którym kobieta musi oddychać swobodnie, tymczasem maseczka na to nie pozwala. Poza tym sala porodowa nie jest miejscem ogólnie dostępnym, więc rozporządzenie dotyczące nakazu noszenia maseczek nie dotyczy rodzących kobiet.

Jak wygląda poród w przypadku kobiety, która miała podejrzenie zakażenia koronawirusem?

Bardzo różnie. Same szpitale miały z tym kłopot. Czasami szpitale jednoimienne nie chciały przyjąć kobiety, która miała podejrzenie zakażenia koronawirusem lub była na kwarantannie. Nie chciały też jej przyjąć szpitale ginekologiczno-położnicze. Natomiast procedury dotyczące postępowania z noworodkiem w sytuacji, w której mama jest zakażona, na szczęście się zmieniły. Jako kraj mieliśmy wyjątkowo restrykcyjne obostrzenia nakazujące izolację dziecka od zakażonej matki. Obecnie są one mniej restrykcyjne i dopuszcza się decyzyjność kobiety w tym zakresie: czy zakażona koronawirusem mama decyduje się na kontakt z dzieckiem i opiekowanie się nim, czy też nie.

Czy kobieta po porodzie tak jak dawniej może liczyć na pomoc pielęgniarki bądź doradczyni laktacyjnej na oddziale?

W tej kwestii obowiązuje standard organizacyjny opieki okołoporodowej. Kobieta może liczyć na pomoc pracowników szpitala – położnej czy doradczyni laktacyjnej. Jeśli jednak życzy sobie, żeby na oddział weszła konsultantka z zewnątrz, to raczej nie ma takiej możliwości. Zresztą to nie jest nic nowego; szpitale niechętnie patrzą na osoby, które przychodzą do lecznicy i świadczą usługi medyczne.

Chciałabym podkreślić jeszcze jedną bardzo ważną rzecz. Kobieta po porodzie ma prawo, żeby dobrze się nią zaopiekowano. Ma prawo do informacji, w jaki sposób karmić dziecko, prawo do instruktażu, jak ma się maluchem zająć. Warto, żeby kobiety po to sięgały. Powinny mówić o swoich potrzebach. Zadaniem mamy jest dbanie o siebie. Jeśli czuje się niepewnie, ma jakieś wątpliwości, to powinna je zgłosić, powiedzieć pracownikowi szpitala, że potrzebuje informacji, że chce, aby ktoś przyszedł i popatrzył, jak ona karmi. Zachęcam, by mamy były aktywne w poszukiwaniu informacji i wiedzy. Wychodząc ze szpitala, kobieta powinna mieć poczucie kompetencji na zasadzie: „Jestem spokojna, jeśli chodzi o karmienie, wiem, jak przystawiać dziecko do piersi i jak się nim zająć”. To jest odpowiedzialność kobiety, żeby o to zawalczyć w szpitalu. Pandemia tego nie zmieniła.

Wśród kobiet jest duże rozgoryczenie związane z tym, że w czasach pandemii ciężarne nie są równo traktowane. Kobieta, która rodzi siłami natury, może rodzić z bliską osobą, natomiast kobiety, które mają cesarskie cięcie, takiej możliwości nie mają, ich dzieci mają ograniczony kontakt skóra do skóry z mamą.

Cieszę się, że pani to powiedziała, bo kobiety mają problem, żeby egzekwować to, co im się należy, a w dobie pandemii blokada jest jeszcze większa. Zastanawiają się, co mogą, a czego nie, nie chcą się narzucać. Jakie emocje po tych paru miesiącach życia z koronawirusem towarzyszą Polkom przed porodem? Są spokojniejsze?

Ten niepokój wciąż jest bardzo silny, ponieważ sytuacja jest niestabilna. My nie jesteśmy nawet w stanie aktualizować informacji o tym, co się dzieje w szpitalach, ponieważ wszystko zmienia się z tygodnia na tydzień. Ten brak poczucia bezpieczeństwa towarzyszy kobietom. Nie wiadomo, czy szpital, który wybrały, nie wprowadzi nagle ograniczeń i nie będą mogły rodzić z bliską osobą albo stanie się coś innego. I tutaj znowu kłania się brak wsparcia systemowego oraz brak informacji na stronie MZ, co zrobić w konkretnej sytuacji lub gdzie zgłosić się po pomoc. Teoretycznie po tych kilku miesiącach życia z wirusem jest trochę lepiej, jednak dynamika sytuacji powoduje, że kobiety wciąż obawiają się tego, co będzie.

Ciekawa jestem jeszcze jednej rzeczy. Jak w nowej rzeczywistości odnalazł się personel medyczny?

Kiedy wybuchła pandemia, personel medyczny znalazł się w bardzo trudniej sytuacji. Nie do końca czuł się przygotowany do nowych warunków, nie był też odpowiednio zabezpieczony. Kobiety, które rodziły w czasie lockdownu, miały sporo zastrzeżeń do pracy szpitala, wybuchały konflikty i emocje, ale fakt jest też taki, że personel medyczny był pozostawiony sam sobie. Wciąż docierają do nas sygnały, że położne obawiają się o swoje zdrowie. Od wybuchu pandemii brakuje im choćby środków ochrony osobistej. Przeżywają ogromny stres, a jednocześnie nie chcą mówić, jak wygląda sytuacjach w szpitalach, bo obawiają się zwolnienia. Fundacja Rodzić po Ludzku walczy o prawa kobiet i o jak najlepszą dla nich opiekę, ale ta opieka będzie dobra pod warunkiem, że personel medyczny też zostanie otoczony opieką. Odpowiedni sprzęt to jedno. Równie ważne jest wsparcie psychologiczne dla personelu.

Poród - kobieta z dzieckiem

Takie wsparcie funkcjonuje?

Niestety nie i o tym trzeba koniecznie pomyśleć. W tym zakresie nie ma rozwiązań systemowych. Personel medyczny pracuje w ogromnym napięciu i styka się niejednokrotnie z bardzo trudnymi sytuacjami.

Czy możemy powiedzieć, że poród w dobie pandemii jest bezpieczny?

To jest szeroki temat, bo dla mnie bezpieczeństwo to nie tylko dobre parametry medyczne, ale także komfort psychiczny. Jeśli przeżywamy silny lęk, to odczuwa go całe ciało. Nasza fundacja robi wszystko, żeby w Polsce kobiety mogły rodzić spokojnie i bezpiecznie. Będziemy dbać o to, aby na poziomie systemowym uregulowania okołoporodowe były jak najbardziej przyjazne. Będziemy też dbać o komfort psychiczny Polek, bo to jest niezwykle istotne. Obawa o zakażenie to jedno. Druga rzecz jest taka, że system nie powinien być wobec nas opresyjny. Kobieta musi mieć pewność, że może rodzić z bliską osobą, dostanie dobrą opiekę, będzie miała dostęp do informacji. Jeśli to wszystko będzie ze sobą współgrało, poród w dobie pandemii uznamy za w pełni bezpieczny.


Joanna Pietrusiewicz – prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku, ekspertka ds. praw kobiet w opiece okołoporodowej, od lat zaangażowana w działania na rzecz przestrzegania praw człowieka w opiece okołoporodowej, propagatorka idei opieki okołoporodowej opartej na szacunku i potrzebach kobiet. Członkini ministerialnego zespołu zajmującego się poprawą opieki okołoporodowej w Polsce, zespołu opracowującego standard organizacyjny opieki okołoporodowej w Polsce (akt prawny regulujący prawa kobiet w ciąży, porodzie i połogu). Instruktorka w szkole rodzenia, doula.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?