Przejdź do treści

Julia Krysztofiak-Szopa legalnie przerwała ciążę w Polsce. „Są w tym kraju lekarze, którzy się nie boją”

Julia Krysztofiak-Szopa w 14. tygodniu ciąży dokonała legalnej aborcji w Polsce - na zdjęciu kobieta w niebieskim kitlu siedzi na szpitalnym łóżku, obok niej stojak na kroplówką, ona wpatrzona w okno HelloZdrowie
Julia Krysztofiak-Szopa w 14. tygodniu ciąży dokonała legalnej aborcji w Polsce / Zdjęcie: Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„W bezpiecznych warunkach, w świetle prawa, miałam aborcję w 2023 r. w Polsce. Więc jednak można. Są w tym kraju lekarze, którzy się nie boją” – mówi Julia Krysztofiak-Szopa, filozofka, specjalistka ds. start-upów i nowych technologii. Jak podkreśla, podzieliła się swoją historią, by więcej kobiet było świadomych, że legalne przerwanie ciąży w Polsce jest możliwe.

„Usłyszałam, że moja ciąża nie ma szans – najwyższe w skali ryzyko trisomii 18”

Julia Krysztofiak-Szopa stała się bohaterką nowego cyklu „Aborcja” na vogue.pl. Przedsiębiorczyni opisała, jaką drogę musiała przejść, by w 14. tygodniu ciąży móc legalnie dokonać aborcji w Polsce. Po 10 latach od pierwszego porodu zdecydowała się ponownie zostać mamą. Po pół roku starań zaszła w upragnioną i wyczekiwaną ciążę. Wszystko przebiegało zgodnie z planem do czasu pierwszych badań prenatalnych. „Spodziewałam się rutynowej procedury, bo pamiętałam ją sprzed lat” – zaznacza kobieta. „Ale kiedy leżałam w gabinecie, a lekarka badała mój brzuch aparatem USG, wiedziałam, że coś jest nie tak. Była skupiona, wpatrzona w ekran, czas mijał, a ona wciąż mamrotała pod nosem” – dodaje.

Od lekarki usłyszała, że nie widać nosa, wargi. Tył czaszki nie nadaje się do oceny, serce ma nieprawidłowy obraz. Przezierność karkowa ponad dwa razy powyżej normy. Dostała zalecenie, by jak najszybciej udać się na dalszą diagnostykę.

„Kiedy wyszłam na ulicę z dokładnym opisem badania, starałam się myśleć racjonalnie. ’To nie jest diagnoza, to trzeba jeszcze sprawdzić’ – powtarzałam sobie, a jednocześnie czułam, jak moje ciało paraliżuje stres” – wspomina Julia Krysztofiak-Szopa.

Wynik skonsultowała z innym lekarzem. „Jego interpretacja badania nie pozostawiała złudzeń” – podkreśla. Kobieta wykonała też nierefundowany test wolnego płodowego DNA (jego koszt to 2,5 tys. zł), który jednoznacznie potwierdził, że płód jest obarczony wadą genetyczną. „Znów usłyszałam, że moja ciąża nie ma szans – najwyższe w skali ryzyko trisomii 18. Wiedziałam już, że nie mogę zaklinać rzeczywistości” – wyjaśnia.

Na zdjęciu Monika Szlendak, psycholożka i psychoterapeutka- HelloZdrowie

„Stan psychiczny kobiety również może być ważną przesłanką”

Jak wspomina w rozmowie z vogue.pl, jeszcze tego samego dnia weszła na stronę organizacji pro-choice i zamówiła tabletki poronne. „To było bardzo symboliczne, poczuć, że mam jakiś wybór, że cokolwiek się wydarzy, mogę decydować o sobie. Że mam jakieś wyjście” – tłumaczy. Tabletki jednak nie przychodziły, a Julia nie była przekonana do tego, czy jest gotowa poronić w domu. Wolała – jak podkreśla – powierzyć samą siebie specjalistom. Myślała o klinice aborcyjnej w Czechach, Wielkiej Brytanii albo Holandii. Ostatecznie zdecydowała się, by zrobić aborcję w Polsce. Za namową swojej mamy poszła do psychiatry.

„To nie była standardowa sytuacja przewidziana przez system opieki. Żaden z lekarzy przekazujących mi dramatyczne wyniki badań nie dał skierowania do specjalisty zdrowia psychicznego, nie przekierował do sprofilowanej przychodni, nie zadbał o to, jak będę funkcjonować przez kolejne dni, miesiące, lata sama ze sobą, ale również jako matka, żona czy przedsiębiorczyni. Na wizytę poszłam z własnej inicjatywy, znów płacąc kilkaset złotych” – tłumaczy kobieta w rozmowie z vogue.pl.

Kiedy opowiedziała psychiatrze o tym, w jakiej sytuacji się znalazła, w odpowiedzi usłyszała: „Stan psychiczny kobiety również może być ważną przesłanką”. Otrzymała skierowanie, więc kolejnym krokiem było znalezienie placówki medycznej, w której mogłaby dokonać aborcji. Wybrała szpital w innym mieście, ale jak podkreśla – znów pomogły prywatne kontakty. „Musiałam do niego jechać w tajemnicy, bo przecież ktoś może donieść, nagłośnić sprawę, zablokować procedury” – zaznacza. Szczęśliwie, to znaczy bez żadnych utrudnień i przy wspierającym zespole lekarzy, udało się przeprowadzić zabieg usunięcia ciąży.

Byłam zwykłą pacjentką, przeszłam zwykły zabieg. Personel oddziału traktował mnie z empatią i zrozumieniem dla trudnej emocjonalnie sytuacji, w której się znalazłam” – wspomina Julia Krysztofiak-Szopa. „Gdyby wierzyć gazetowym nagłówkom, dokonałam niemożliwego – w bezpiecznych warunkach, w świetle prawa, miałam aborcję w 2023 r. w Polsce. Więc jednak można. Są w tym kraju lekarze, którzy się nie boją” – dodaje.

Przedsiębiorczyni w rozmowie z vogue.pl podkreśla, że zdecydowała się opowiedzieć o tym doświadczeniu, pokazując twarz, podając swoje imię i nazwisko tylko dlatego, że chciałaby zmienić medialną narrację i sprawić, żeby „więcej kobiet było świadomych, że istnieje taka ścieżka”. „Jestem uprzywilejowana, nie mam złudzeń, tylko dlatego to wszystko się udało” – zaznacza.

 

Źródło: vogue.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: