Przejdź do treści

Wyjątkowy i ekspresowy poród w Białymstoku. Czworaczki przyszły na świat w… 3 minuty!

W Białymstoku przyszły na świat czworaczki - na zdjęciu noworodki zawinięte w białe kocyki HelloZdrowie
W Białymstoku przyszły na świat czworaczki / Zdjęcie: Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku przyszły na świat czworaczki: trzech chłopców i dziewczynka. Poród przez cesarskie cięcie trwał 3 minuty. To drugie czworaczki w 60-letniej historii szpitala.

„Czworaczki to jest coś wyjątkowego”

Czworaczki przyszły na świat w 32. tygodniu ciąży. Szczęśliwa mama, 30-letnia mieszkanka Suwałk, trafiła do szpitala prawie trzy miesiące temu. Mimo zagrożonej ciąży i obaw lekarzy, poród przebiegł bez zakłóceń, a dzieci urodziły się zdrowe. Poród przez cesarskie cięcie, który odbył się w asyście 22-osobowego zespołu medyków, trwał zaledwie 3 minuty.

– Mimo symptomów zagrożenia wcześniejszym porodem, ciąża przebiegała całkiem przyzwoicie. Zresztą wynikiem tego jest urodzenie dzieci o prawidłowej masie ciała, jak na czworaczki i jak na ten wiek ciążowy – mówi dr Jerzy Przepieść, kierownik Kliniki Perinatologii i Położnictwa w białostockim szpitalu, cytowany przez Polsat News.

Dzieci, dziewczynka i trzech chłopców, przebywają w inkubatorach na oddziale intensywnej terapii w Klinice Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Ich stan lekarze określają jako dobry, nie wymagają wsparcia oddechowego. Mikołaj, Marcel, Milan i Malwina, bo takie imiona otrzymały noworodki, ważą od 1400 do 1600 gramów, mają od 41 do 44 cm długości. Rodzice czworaczków mają już jedną córeczkę w wieku 2,5 roku.

„Czworaczki to jest coś wyjątkowego” – powiedział dziennikarzom dyrektor białostockiego szpitala prof. Jan Kochanowicz, tłumacząc, że codziennie w tej placówce rodzi się kilkoro dzieci, bliźnięta raz w tygodniu, trojaczki 2–3 razy w roku, a czworaczki to rzadkość.

Wyzwanie logistyczne dla szpitala

Pracownicy szpitala podkreślają, że przygotowanie do tego porodu było nie lada wyzwaniem.

„Tydzień temu zaczęły się przygotowania jak do wielkiej bitwy. Wszystko było rozplanowane, każdy najmniejszy szczegół. Neonatolodzy ćwiczyli, kto ma wziąć pierwsze dziecko na ręce, kto drugie, kto trzecie, a kto czwarte” – opowiadała w rozmowie z Polsat News rzeczniczka szpitala Katarzyna Malinowska-Olczyk.

Jak zaznaczył dyrektor szpitala prof. Kochanowicz, aby poród „przebiegał w warunkach bezpiecznych, ale też bezbólowo”, konieczne było zaangażowanie wielu osób – lekarzy neonatologów, położników, także położnych neonatologicznych, anestezjologów. Przy zabiegu cesarskiego cięcia pracowało finalnie 22 specjalistów. Na każde dziecko przypadł jeden neonatolog i dwie pielęgniarki.

Rodzice dzieci, pani Urszula i pan Szymon, nie kryją radości, ale też doskonale zdają sobie sprawę z wyzwania, przed jakim stoją.

„Jestem przeszczęśliwa, choć przyznam, że na początku ciąży byłam lekko przerażona” – przyznała mama czworaczków. „Nie ukrywam, że zastanawiałam się, jak poradzimy sobie z mężem. Mamy też już jedną córkę, ma dwa i pół roku. Najgorzej, że mieszkanie jest na trzecim piętrze bez windy. Bez męża nie ma szans, żebym wyszła na spacer. Nasze życie zmieni się o 180 stopni” – dodała.

Czworaczki opuszczą białostocki szpital kliniczny prawdopodobnie tuż przed świętami Bożego Narodzenia.

 

Źródła: polsatnews.pl, PAP

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: