Przejdź do treści

Nieekspertka o depresji: gdybym przyszła z wielką, krwawiącą raną w nodze, łatwiej byłoby zrozumieć, że mnie boli

Depresji nie widać / pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Od momentu, w którym została zdiagnozowana u mnie depresja, miałam kilka takich momentów, w których czułam się, jakbym oszukiwała innych” – pisze Alicja, prowadząca na Instagramie profil @nieekspertka i bloga o tej samej nazwie. W swoim najnowszym poście podejmuje ważny temat – życia z depresją. Każda z nas powinna go przeczytać. 

Oszukiwanie innych

Na świecie na depresję cierpi 350 mln osób. WHO wskazuje, że do 2030 roku to właśnie ona stanie się najczęściej diagnozowaną jednostką chorobową na świecie. I pomimo tego, że coraz więcej osób decyduje się na terapię i coraz więcej mówi otwarcie o tym, że choruje, nadal wiele spraw związanych z chorobą pozostaje w sferze tabu.

„Od momentu, w którym została zdiagnozowana u mnie depresja, miałam kilka takich momentów, w których czułam się, jakbym oszukiwała innych. W sensie, że pojawiały się czasem w mojej głowie takie myśli, że może wyolbrzymiam to moje złe samopoczucie, przesadzam. Może rzeczywiście powinnam się wziąć w garść, spiąć poślady i wstać z łóżka, przestać płakać, bardziej świadomie kontrolować wahania nastrojów, uważniej obserwować myśli pojawiające się z mojej głowie” – pisze Alicja.

I dalej dodaje, że być może czuła się tak dlatego, ponieważ depresji nie widać.

„Podkrążone oczy mogę mieć przecież od chodzenia późno spać, tłuste włosy, bo o siebie nie dbam, łzy cieknące po policzkach, to z przewrażliwienia. Niektórym ludziom trudno jest pojąć coś, czego nie widzą.

Inaczej, gdybym przyszła z wielką, krwawiącą raną w nodze, wtedy łatwiej zrozumieć, że mnie boli. Łatwiej zaoferować pomoc, bo łatwiej jest się utożsamić z tym fizycznym bólem. Poza tym, czarno na białym, widać że krwawię i cierpię, nie?” – pisze Alicja.

„Krwawienie do wewnątrz”

„Co natomiast gdy krwawię do wewnątrz? Gdy mój mózg zalewa fala rozpaczy, gdy cierpienie jest tak wielkie, że żaden, nawet najbardziej wystopniowany przymiotnik, nie jest w stanie go zobrazować? Co gdy całe ciało, po same brzegi, wypełnia mi niemoc i bezkresna pustka? (…)

Czy uznasz, że przesadzam? Powiesz mi, że nie takie problemy ludzie mają i jakoś sobie radzą? Że może być zrobiła coś odprężającego albo zjadła czekoladę?” – pyta dziewczyna.

Alicja dodaje, że właśnie takim zachowaniem wiele osób sprawia, że pomimo jej świadomości dotyczącej chorób psychicznych, pomimo faktu, że sama choruje na depresję, poczuje się jak „leniwa oszustka”.

„Marząca o tym, by depresja przybrała postać ognistoczerwonej, piekącej wysypki na lewym przedramieniu. Byś w końcu mogła, mógł uwierzyć” – pisze.

Na koniec Alicja ma prośbę do wszystkich obserwujących jej konto.

„Cholernie bym chciała, aby ludzie, zamiast mówić: 'głowa do góry’, 'inni mają gorzej’, 'idź na spacer’, potrafili powiedzieć: 'rozumiem, że to przez co przechodzisz jest dla Ciebie trudne’, 'czy jest coś czego potrzebujesz?’, 'jestem przy Tobie’, 'myślałaś, myślałeś o wsparciu terapeuty_ki?'” – czytamy.

Jak pisze blogerka, te słowa mogą komuś pomóc, mogą uratować życie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez alicja (@nieekspertka)

Nieekspertka

„Nieekspertka” to nazwa bloga, który, jak mówi jego autorka Alicja, powstał z potrzeby dzielenia się jej drogą do odnalezienia życiowego balansu.

„To miejsce, w którym będę szukać sposobów na to, by żyć w zgodzie ze sobą czyli wolniej i łagodniej. Wszystko, o czym tu przeczytasz, jest składową moich doświadczeń, wiedzy zdobytej z książek, rozmów, z internetu. Czyli po prostu z życia. Nie jestem ekspertką, po prostu spisuję to, co czuję i czego doświadczam” – tak sama go opisuje.

Autorka bloga jest aktywna w mediach społecznościowych. Jej konto na Instagramie śledzą niemal 4 tys. osób.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: