Przejdź do treści

„W łóżku z narcyzem seksualnym nie ma namiętności ani fascynacji. Przeciwnie – druga strona czuje się użyta” – mówi seksuolożka Monika Kaszuba

„W łóżku z narcyzem seksualnym nie ma namiętności ani fascynacji. Przeciwnie – druga strona czuje się użyta” – mówi seksuolożka Monika Kaszuba / fot. arch. prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Nie jest z kimś dlatego, że ta osoba mu się podoba albo chce budować z nią relację, ale po to, żeby czuł się przez nią podziwiany. Narcyz seksualny ma silną potrzebę bycia podziwianym za aspekty fizyczne i wyczyny w łóżku. Często zresztą nieadekwatnie do tego, co faktycznie oferuje – mówi Monika Kaszuba, psychoterapeutka i seksuolożka.

 

Małgorzata Germak: Mam wrażenie, że sformułowanie „narcyz” jest przeeksploatowane. Często go używamy i to w złym znaczeniu. Do bycia narcyzem potrzeba czegoś więcej niż tylko kochania siebie i wysokiej samooceny, prawda? Czego?

Monika Kaszuba: Przede wszystkim toksyczności i ranienia drugiej strony. W mediach obserwujemy od jakiegoś czasu modny ruch dotyczący samoakceptacji, który nawołuje do tego, aby być sobą i kochać siebie; odpuszczać, kiedy czujemy, że coś nie jest dla nas dobre; nie eksploatować się za bardzo. I to jest w porządku, to nie jest narcyzm, a raczej dbanie o siebie. Narcyzm pojawia się, kiedy używamy drugiej osoby do swoich celów i manipulujemy rzeczywistością oraz partnerem. Używamy drugiego człowieka dla własnego zadowolenia. To jest główna różnica. Narcyz seksualny natomiast działa na tej samej zasadzie tylko w odniesieniu do seksu i własnego ciała. Często ma on nierealny obraz siebie, kreuje się na lepszego, idealnego, pożądanego, a gdzieś na bardzo głębokim poziomie wie, że nie jest doskonały. I może mieć liczne problemy, w tym seksualne.

Czyli narcyz seksualny to nie jest superkochanek?

Zupełnie nie. Ciężko być dobrym kochankiem, kiedy traktuje się kobietę bądź partnera jak obiekt. To jest odczłowieczanie. Narcyz, który kocha się z kobietą, prawdziwą, widzi ją, to wcale jej w ten sposób nie traktuje. Ona ma zaspokoić jego, do tego chwalić i podziwiać. Nie jest traktowana jak równa jemu. Mężczyzna, będący narcyzem seksualnym, może sprawiać pozory namiętnego, obiecywać nieziemski seks, ale kiedy już jesteśmy z nim w sypialni, okazuje się zimny i dyrektywny. Może powiedzieć: „ja mam teraz ochotę na seks”, a kiedy druga osoba na to odpowie, że np. nie czuje się dobrze i nie chce tego, to będzie mieć spore poczucie winy, a do tego usłyszy obelgi w stylu: „źle wyglądasz, nic dziwnego, że ci się nie chce”.

Czy w relacji z narcyzem można wygrać? Urszula Struzikowska-Marynicz/ fot. arch. prywatne

Liczą się tylko jego potrzeby?

Taki seksualny narcyz nie będzie nastawiony na spędzanie wspólnych, miłych chwil. Jego nie kręci to, że partnerce jest przyjemnie, on nie odczuwa satysfakcji z tej intymności i otwartości drugiej osoby. Ma podejście: „ja mam potrzebę, aby odsunąć od siebie emocje i skupić się na tym, jaki jestem męski i fantastyczny; zrobię wszystko, żeby tak się poczuć”.

Narcyz w łóżku nie zważa nawet na to, że druga osoba mówi, że ją to boli, żeby przestał, że nie chce czegoś robić albo się wstydzi. Zupełnie go to nie obchodzi. Ma być po jego myśli i kropka. W seksie z taką osobą jedna strona czerpie przyjemność. I kiedy inni ludzie uprawiają seks z wielu powodów, w różnych wymiarach – aby okazać miłość, troskę, pokazać partnerowi, że jest najważniejszy, że jesteśmy jednością, aby wzmocnić poczucie bezpieczeństwa, zbliżyć się do siebie; to narcyz chce tylko osiągnąć swój cel, swoje zaspokojenie. Inni będą się przytulać, całować i szeptać miłe słowa do ucha, a narcyz odwróci się i wyjdzie, jak już nie będzie potrzebował tej osoby.

Jaki jeszcze jest w łóżku narcyz seksualny?

Uwaga jest skierowana wyłącznie na niego. Nawet jeśli pozornie momentami wydaje się, że skupia się na partnerce, to i tak chodzi o to, żeby ona dostrzegała, jaki on jest fantastyczny i doceniała to. Seks jest pozbawiony pozytywnych emocji. Nie ma w nim namiętności, napawania się zapachem, smakiem, dotykiem ciała. Nie ma fascynacji partnerem, tylko przeciwnie – druga strona czuje się użyta, a gdy nie zgodzi się na coś, bo np. nie ma ochoty albo nie jest gotowa, to nie zostanie usłyszana.

Po seksie połączenie jakby zostaje zerwane, narcyz staje się obojętny. Jeśli coś mu nie wychodzi w łóżku, będzie budować w partnerce poczucie, że to ona coś zrobiła źle, będzie ją zadręczał. I w tej drugiej osobie pojawi się wtedy poczucie winy, wyrzuty sumienia. W łóżku z kimś takim jest też olbrzymia potrzeba tego, żeby go podziwiać – jego sprawność seksualną, aspekty fizyczne. Natomiast gdy partner chciałby porozmawiać o ich relacji lub ma inne zdanie, chciałby coś zmienić, to narcyz będzie wpadał w złość, że coś mogło być nieidealnie. „Jak to nieidealnie?! Przecież mi się podobało” – może pomyśleć. I jeśli dostanie taki sygnał, to odpowie wrogo.

Również w trakcie seksu mogą pojawiać się wyzwiska, poniżenia, ośmieszenia, czyli bardzo mocne zachowania, które wywołują bardzo silne emocje. On tego potrzebuje, bo są związane z jego władzą i zdominowaniem drugiego człowieka. Wszystko ma na celu potwierdzić, że jest on prawdziwym samcem alfa. Narcyz wie, że jeżeli będzie delikatny, będzie słuchał partnerki, to jego satysfakcja nie stanie się taka silna, a co za tym idzie, nie ugruntuje na odpowiednim poziomie jego samooceny. Z osobą narcystyczną nie zbudujemy więzi poprzez seks, a to potrzeba budowania więzi często jest jednym z powodów, dla których ludzie chodzą ze sobą do łóżka.

Narcyz nie słucha, nie pyta drugiej osoby, czego ta pragnie, a za czym nie przepada, na co nie czuje się gotowa. Jeśli partner nie szanuje nas, naszych wyborów, odmowy, nie jest w stanie poświęcić seksu, na rzecz przytulenia i wysłuchania, bo może mieliśmy trudny dzień i potrzebujemy wsparcia, to zdecydowanie powinna nam się zapalić alarmowa lampka

A gdy to partnerka będzie chciała inicjować seks?

To zwykle spotka się z odmową, bo on to potraktuje jako formę kontroli – na zasadzie: „nie zasłużyłaś, nie dostaniesz”. Jeżeli partnerka chce seksu, to w oczach narcyza daje to jej pewną władzę. Skoro ona przejmuje inicjatywę, to jest górą, a na to narcyz nie może się zgodzić.

Nie ma metody, żeby zbudować związek z narcyzem?

Nie zastanawiałabym się, czy nie ma metody, tylko – czy jest sens. Jeżeli będę wiedziała, czego szukam w relacji, jakie mam swoje deficyty, na co daję się złapać, to nawet przy średnim wglądzie w siebie nie zdecyduję się na bycie z kimś takim. Osoba, która już coś przeżyła, bardziej krytycznie na to patrzy i widzi, że nie jest to dobry pomysł. Do właściwej oceny sytuacji poza wglądem w siebie trzeba mieć jeszcze zbudowane poczucie własnej wartości i zdolności do ochrony siebie, żeby w taką relację nie wejść.

Dlaczego w ogóle ludzie decydują się na związek z kimś takim?

Przede wszystkim z tego względu, że sami mają nieprawidłowe wzorce, a do tego bardzo niską samoocenę. Brak im świadomości siebie i swoich potrzeb. Nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, czego ja sam/sama chcę od partnera. Jeżeli tego nie wiem, jestem bardziej narażona na to, żeby z taką narcystyczną osobą się związać.

Tym bardziej, że narcyz potrafi oczarować…

Oj tak. Początek takiej znajomości może wydawać się bardzo fascynujący. Będzie dużo obiecywania, zapewnień o cudownych chwilach. Narcyz może stwarzać takie wrażenie, że druga osoba poczuje się wyjątkowo, pomyśli, że jest specjalnie traktowana, być może usłyszy: „Nigdy nie czułem czegoś takiego do nikogo”. W ten sposób narcyz seksualny będzie sobie przygotowywał grunt. Będzie mówił to, co partnerka potrzebuje usłyszeć. I jest to dalekie od szczerego wyznania uczuć.

To manipulacja. Może ona przyjąć właśnie formę uwodzenia, które w dalszej perspektywie przyniesie narcyzowi korzyść. Poza tym na początku znajomości osoba, która nie jest narcyzem, będzie zachwycać się tym partnerem i może wtedy nie zauważyć, że on nie zachwyca się prawdziwie nią.

W łóżku z kolei narcyzi seksualni też mogą stwarzać pozory, zadawać pytanie: „Było ci dobrze?”, aby zaraz dodać: „Ale było ekstra, ja to jestem dobry w łóżku”. Pytanie o satysfakcję drugiej strony wcale nie jest przejawem prawdziwego zainteresowania nią, to potrzeba, aby druga osoba przyznała, że to on jest świetny. Taki człowiek może w ten sposób „czarować” nawet kilka kobiet naraz, bo oni nie zawsze pozostają w związkach monogamicznych. Zdrada i narcyzm seksualny idą w parze. Im chodzi o ilość. Im więcej obiektów nie może mu się oprzeć i go podziwia, tym dla niego lepiej. To go buduje.

Jak jeszcze manipuluje narcyz seksualny partnerem?

Przede wszystkim obiecuje różne rzeczy. Kreuje się na partnera idealnego, dokładnie takiego, jakiego ta druga osoba potrzebuje. Jeżeli zauważy, że kobieta lubi kwiaty – będzie ją nimi obsypywał; jeżeli uzna, że potrzebuje czułości – będzie w stosunku do niej pozornie czuły, troskliwy, kochający. Taka osoba jest w stanie wyczuć, na co inni są podatni, i będzie tego dostarczała po to, żeby później, wiedząc, że ma ją emocjonalnie w garści, zacząć z tego korzystać.

W relacji z kimś takim niebezpiecznie rozwija się uzależnienie od partnera, bo pewne sfery stają się naszymi prywatnymi. Jeżeli ja jako kobieta słyszę od swojego partnera, że „nie mam orgazmu, bo jestem oziębła”, „w łóżku nie ma fajerwerków, bo przytyłam i stałam się mniej atrakcyjna”, a do tego „do niczego się przecież nie nadaję”, to wstyd i poczucie winy będzie powodować, że nie będę chciała rozmawiać o tym z innymi ludźmi i szukać wsparcia. W takiej parze zaczyna być pewna tajemnica, która spowoduje, że partner narcyza zacznie się wręcz odcinać od swoich znajomych. To, co ma w domu, tak będzie rzutować na jego samoocenę, że w innych sytuacjach i innym towarzystwie będzie tracić pewność siebie.

Stąd tak wiele osób tkwi latami w relacji z narcyzem?

Tak. To już się zapętliło, partner czy partnerka narcyza przestają wierzyć, że ktokolwiek może ich pokochać. Tym bardziej, że dali się zapędzić w róg, w którym siedzą i myślą: „Mam takiego fantastycznego, przystojnego mężczyznę, któremu nic nie można zarzucić. Jeśli nie z nim, to z kim ja będę szczęśliwa?”. Takie osoby żyją w błędnym przeświadczeniu, że lepiej siebie usprawniać, poprawiać, starać się dostosować, niż stracić coś, co wydaje im się tak bardzo cenne.

Seks z narcyzem jest pozbawiony pozytywnych emocji. Nie ma w nim namiętności, napawania się zapachem, smakiem, dotykiem ciała. Nie ma fascynacji partnerem, tylko przeciwnie – druga strona czuje się użyta, a gdy nie zgodzi się na coś, bo np. nie ma ochoty albo nie jest gotowa, to nie zostanie usłyszana

Mówi się, że narcyzi mają fałszywe poczucie pewności siebie. Co to znaczy?

Na powierzchownym poziomie, np. podczas spotkań na mieście, może wydawać się, że samoocena tej osoby jest bardzo wysoka, wręcz można jej pozazdrościć. Jeżeli będzie ciągle dokarmiana tymi podziwami z zewnątrz, to trudniej będzie narcyzowi dostać się do prawdziwych emocji, które ma i które wcale nie świadczą o tym, że jest fantastycznym człowiekiem ani kochankiem. Ale już w sytuacji, kiedy narcyz zostaje sam, nie czuje się wystarczająco wspaniały. To nakręca jeszcze bardziej chęć upewniania się, jaki jest fantastyczny. Fałszywe poczucie własnej wartości potrzebuje potwierdzeń z zewnątrz, prawdziwe nie potrzebuje pochwał ani metek, żeby istnieć.

A da się z nim dogadać?

Śmiem powiedzieć, że nie. Z tego względu, że w relacjach istnieje pewna dynamika. O ile na początku ta fascynacja jest bardzo duża i nawzajem podziwiamy każdy element swojego ciała, to z czasem inne rzeczy zaczynają się liczyć i to one tworzą fundament relacji: poczucie intymności, bezpieczeństwa, stałości, zaufania. Już się tak nie ekscytujemy drugą osobą. Kochamy się, ale w inny sposób niż na początku, co nie znaczy, że słabiej, tylko inaczej to okazujemy. Z czasem na tyle bezpiecznie czujemy się w relacji, że nie musimy wysyłać sobie co chwilę serduszek, SMS-ów z wyznaniami.

Z narcyzem jest inaczej – jeżeli partnerka nie będzie ciągle dostarczać podziwu, to będzie w jakiś sposób za to karana. Dlatego ciężko mówić o tym, żeby się dogadać, bo narcyz cały czas potrzebuje stymulacji, co na dłuższą metę może być męczące. Tym bardziej, że partnerka takiej osoby może w końcu zauważyć, że on potrzebuje większej aprobaty, nieadekwatnej do tego, co faktycznie osiągnął.

Czy narcyz potrafi kochać?

Tak, siebie. Ale też w patologiczny sposób. Jeżeli kochamy siebie, to chcemy sobie dać też to, co jest dobre. A jedną z takich rzeczy dla większości ludzi jest bycie w stałej, kochającej relacji, opartej na szacunku i zaufaniu, na przeświadczeniu, że mam do kogo wrócić, przytulić się, oddać komuś część siebie, powierzyć coś. Natomiast tu z racji tego, że ciągle potrzebuję podziwu i manipuluję partnerkami, to odbieram sobie taką możliwość. Nie pozawalam sobie, żeby kochać, żeby zaufać.

kobieta robiąca selfie, oświetlona na żółto

Narcyzów kobiet czy mężczyzn jest więcej?

Zdecydowanie mężczyzn jest więcej. Wydaje mi się, że to dlatego, że na ogół kobiety są bardziej empatyczne. Jesteśmy od małego inaczej traktowane i wychowywane niż chłopcy. Dziewczynkom okazuje się więcej emocji, więc mamy większą zdolność ich współodczuwania i rozumienia.

Trudno znaleźć wiarygodne dane statystyczne na temat narcyzów. Dlaczego?

Takie osoby same z siebie w celu własnej terapii nie pojawiają się w gabinetach specjalistycznych. Nie zgłaszają się. Narcyzi, których miałam w gabinecie, przychodzili po to, aby dostarczyć im dowodów, że z ich partnerką jest coś nie tak. Oni mają przekonanie, że są super, a ich wizyta u lekarza jest nastawiona na manipulację. To próba użycia psychoterapeuty na tej samej zasadzie co użycie partnera. My też mamy służyć temu, żeby wzmocnić jego poczucie wyjątkowości i potwierdzić, że on postępuje dobrze, jest czuły, kochający – przecież zgłasza się właśnie po pomoc. Postawa godna poklasku wręcz.

On nie widzi, jakie to nieprawdziwe?

Ma nierzeczywisty obraz siebie. Widzi swoją osobę zdecydowanie przychylniejszym okiem, niż mówią fakty. To jest takie życie w fantazji – jak dzieci bawią się w supermana, to narcyz żyje w fantazji o swojej omnipotencji, wielkich zasługach, o olbrzymich umiejętnościach. Tak silnie w tym tkwi, że osoba z boku też może w to uwierzyć. Skoro on tak siebie widzi, to coś w tym musi być. Wraca do domu i dalej się w tym utwierdza. Będzie chodził na siłownię, kupował sobie drogie rzeczy do pokazania innym, podróżował i wrzucał zdjęcia na Instagram. Jego działania są nastawione na to, żeby dokarmiać tę fantazję o sobie.

Początek takiej znajomości może wydawać się bardzo fascynujący. Będzie dużo obiecywania, zapewnień o cudownych chwilach. Narcyz może stwarzać takie wrażenie, że druga osoba poczuje się wyjątkowo, pomyśli, że jest specjalnie traktowana, być może usłyszy: „Nigdy nie czułem czegoś takiego do nikogo”. W ten sposób narcyz seksualny będzie sobie przygotowywał grunt

Skąd bierze się taki typ osobowości?

Najczęściej narcyzm, nie tylko seksualny, bo ten nie dotyczy jedynie narcystycznych zaburzeń osobowości, ale też np. osobowości borderline, bierze się z dzieciństwa. Jeżeli jako dziecko przeżyłem traumę, może to skutkować rozwinięciem się narcystycznych zaburzeń osobowości. Później w życiu dorosłym każdego dnia te traumatyczne emocje do mnie wracają. Szukam sposobu, żeby sobie z tym poradzić. Te sposoby to mechanizmy obronne. A tych z kolei jest mnóstwo – weźmy na przykład kompensację, czyli wynagradzanie sobie braków z jednej dziedziny sukcesami na innym polu – ojciec mi mówił, że jestem beznadziejny w sporcie i jestem pokraką, dlatego mam zamiast tego wybitne osiągnięcia w fizyce. To też nie jest zdrowe dla samej jednostki, ale zdrowsze niż projekcja, która dominuje u narcyzów seksualnych i dotyczy nie tylko niszczenia siebie, ale i drugiej osoby.

O jakiej traumie mowa?

To mogą być niedostatki ze strony rodziców czy opiekunów, kogoś w szkole. Jeśli dziecko nie wyrosło w przekonaniu: „jestem ważny, wartościowy”, to w przyszłości mogą być problemy. Warto zaznaczyć, że te traumy są subiektywne. To może być jakieś wydarzenie, np. rozwód rodziców, po którym jedna osoba będzie miała zaburzenia lękowe, u innej rozwinie się rys osobowości zależnej, a jeszcze inna będzie narcyzem. Każde dziecko ma różne środowiska – jeżeli w domu coś się nie wiedzie, to jeszcze jest szkoła, przyjaciele, harcerstwo, drużyna sportowa – każde daje coś innego.

Rodzice się rozwodzą i jest to dla mnie trudne, ale idę grać w tenisa i tam mam trenera, który mnie chwali i wspiera. To będzie nam poniekąd kompensowało te nieprzyjemne momenty w domu. Natomiast jeżeli nie ma takiej życzliwości w życiu dziecka, to jest większe ryzyko poważniejszych konsekwencji.

Każdy też traumę może inaczej przeżywać, a chłopcy często mają mniejsze przyzwolenie społeczne na przepracowywanie trudnych doświadczeń. Nie pozwala się, aby płakali, bali się. Więc skrywają to w sobie i szukają obszarów, które zrównoważą trudne doświadczenia. A do tego potrzebna jest konkretna liczba bodźców pozytywnych. Praca i sukces zawodowy mogą wymagać bardzo dużo czasu i być usłane różnymi niepowodzeniami, natomiast jeśli chodzi o seksualność, łatwiej jest to zrobić. Dlatego też te relacje z narcyzami seksualnymi są często niezobowiązujące i przelotne.

„Nie uczy się nas miłości do siebie. Uważane jest to za egoizm. A im będziemy lepsi dla siebie, tym będziemy lepsi dla innych i mniej będzie konfliktów” – mówi psycholog i coach Joanna Chmura

Jakie są sygnały alarmowe – „uciekaj z tej relacji!”?

Na pewno to sytuacja, kiedy partnerka nie chciałaby, żeby relacja opierała się tylko na seksie, a mogła też uzyskać wsparcie, porozmawiać o przyszłości, o jego rodzinie, marzeniach, wyciągnąć coś więcej niż przyjemne spędzanie czasu na zasadzie randek, podróży i seksu. Ostrzeżeniem powinien być moment, kiedy podczas normalnej, spokojnej rozmowy właśnie o nas, naszych potrzebach, naszej relacji, widać jakieś nerwy i wypieranie.

Na pewno źle wróży to, że w łóżku nie jestem dla niego najważniejsza. Nie cieszy go, że ja odczuwam przyjemność, że mamy wspólną satysfakcję. Narcyz nie słucha, nie pyta się drugiej osoby, czego ta pragnie, a za czym nie przepada, na co nie czuje się gotowa. Jeśli partner nie szanuje nas, naszych wyborów, odmowy, nie jest w stanie poświęcić seksu na rzecz przytulenia i wysłuchania, bo może mieliśmy trudny dzień i potrzebujemy wsparcia, to zdecydowanie powinna nam się zapalić alarmowa lampka.

Jak wyjść z pułapki, jaką jest relacja z narcyzem?

Czym prędzej zgłosić się do psychoterapeuty. Samemu bez wsparcia ciężko wyjść z takiego toksycznego związku, bo jesteśmy uwikłane i z każdej strony widzimy, że to jest nasza wina i to my niedomagamy. A nikt nie lubi wychodzić z relacji przegrany, więc staramy się jakoś wiązać koniec z końcem, tym bardziej, że partner narcyz będzie nas przekonywać, że to nasza wina. Natomiast dobrze, że taki temat jest poruszany w mediach. Są też fora, na których dziewczyny rozmawiają i mieszają się te, które są w takich relacjach, z tymi, które wyszły z nich. Jednak to nadal za mało i rekomendowałabym pójście do psychoterapeuty. Trzeba sprawdzić, co może być w relacji, że nie daje nam satysfakcji albo że mnie nie umacnia i nie powoduje, że czuję się silniejsza, kochana, mam więcej energii. To może przy dłuższej pracy z terapeutą pomóc z takiej relacji wyjść.

Taka terapia jest trudna?

Bardzo trudna, ponieważ partner czy partnerka narcyza to osoba bardzo przesiąknięta poczuciem winy. Trudno uświadomić jej, że to nie jej wina, że zasługuje na to, aby ktoś ją szanował, brał pod uwagę jej zdanie, zatroszczył się o jej potrzeby. Osoby po takim związku są wyeksploatowane i nie wierzą w siebie ani w to, że mają w sobie coś wartościowego. Przestają mieć grunt, na którym mogą stabilnie stać. Ciężko wyjść z takiej relacji, ale się da. Robiąc to, zawsze liczmy, ile lat dzięki temu sobie daliśmy i ile szans, żeby coś zbudować innego, a nie ile czasu straciliśmy z narcyzem.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: