Przejdź do treści

Tatiana Okupnik: nie zapraszałam polityków do mojej sypialni i to nie oni powinni decydować, jakich życiowych wyborów mogę, a jakich nie mogę dokonywać

Tatiana Okupnik: nie zapraszałam polityków do mojej sypialni i to nie oni powinni decydować jakich życiowych wyborów mogę a jakich nie mogę dokonywać
Tatiana Okupnik: nie zapraszałam polityków do mojej sypialni i to nie oni powinni decydować jakich życiowych wyborów mogę a jakich nie mogę dokonywać/ MWMEDIA, fot. Andras Szilagyi
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Tatiana Okupnik poruszyła kolejny, obok aborcji, ważny temat dla kobiet: dostęp do antykoncepcji i nierówne traktowanie pod tym względem kobiet i mężczyzn. „Dlaczego akurat moja płodność jest tak chroniona przez państwo? Dlaczego moje państwo nie ma takich rozterek w przypadku męskiej płodności?” – pyta artystka.

Tatiana Okupnik opowiada swoją historię

„Mam 42 lata. Jestem mamą dwójki cudnych dzieci. Świadomie podjęłam decyzję o staniu się mamą. Wiem, że dla mnie dwójka dzieci to pełnia szczęścia i jednocześnie limit moich prokreacyjnych możliwości. Nie byłabym w stanie pod względem psychicznym ani fizycznym po raz kolejny przejść przez ciążę, poród, opiekowanie się małym szkrabem” – pisze Tatiana Okupnik na swoim profilu na Instagramie.

Okupnik jest mamą 4-letniej Matyldy i 2-letniego Tymona. Artystka często porusza tematy tabu, mówiąc otwarcie o depresji poporodowej, połogu czy chorobach, z którymi młode mamy zmagają się po porodzie. Teraz postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z nierównym dostępem do antykoncepcji dla kobiet i mężczyzn. „Chcę opowiedzieć, jak mnie osobiście dotyka to, co dzieje się wokół kobiet w moim kraju” – pisze Okupnik.

„Kiedy stałam się mamą, to pomimo ogromnej miłości do moich dzieci, czułam się tak, jakbym rozpadła się na kilka części i nie mogła się na nowo złożyć. Opowiadałam już o depresji w pierwszej ciąży, opowiedziałam o pierwszym, skomplikowanym, trwającym 33 godziny porodzie, który ostatecznie zakończył się cesarskim cięciem w pełnej narkozie. Mówiłam już o komplikacjach poporodowych, o obrzęku uniemożliwiającym poruszanie się, o rectocele, o wyciągniętej skórze miejsc intymnych, 'pamiątce’ po wielkiej opuchliźnie” – opowiada artystka.

Tatiana Okupnik / MW Media

Okupnik miała wybór

Tatiana Okupnik podzieliła się tym, o czym jeszcze nie mówiła: o silnym krwotoku w pierwszej ciąży, który w szpitalu został określony jako nietypowy. O zapaleniu kości łonowej w pierwszej i drugiej ciąży, o pokrzywkach na zmiany temperatur, tak silnych, że np. „stanie przy lodówkach w sklepie, w ciepły dzień wiązało się z wysypem potwornie swędzących bąbli na ciele”. Podkreśliła też duży wpływ rodzicielstwa na jej związek.

„W USA, gdzie rodziłam oboje moich dzieci, przed drugą cesarką, która musiała być przeprowadzona, w związku z pęknięciem kości krzyżowej, pozwolono mi dokonać wyboru. Lekarka prowadząca ciążę, znająca moją medyczną historię i wiedząca, że Tyniu ma być moim drugim i ostatnim dzieckiem, zapytała, czy w trakcie cesarki chcę, żeby podwiązano mi jajowody” – pisze Okupnik.

Jednak, jak podkreśla, biorąc pod uwagę wiedzę jaką wtedy dysponowała na temat swojego zdrowia oraz możliwej dla siebie formy antykoncepcji, ale też emocje jakie ją przepełniały w tamtym momencie, powiedziała: „Nie, dziękuję”. Nie sądziła, że po powrocie do Polski spotka ją niemiła niespodzianka.

Tatiana Okupnik / nwmedia

Polska to nie USA

Jak pisze piosenkarka, od propozycji, którą złożyła jej lekarka w USA, minęło wiele miesięcy i okazało się, że jest w tej grupie kobiet, które nie mogą stosować wkładki domacicznej. Nie jest też możliwa u niej antykoncepcja hormonalna, między innymi dlatego, że cierpi na chroniczną migrenę. Jednak teraz Okupnik mieszka nie w USA, a w Polsce i musiała zderzyć się z polską rzeczywistością.

„W wakacje tego roku przeprowadzano u mnie kolejną ginekologiczną operację. Przed zabiegiem poprosiłam o podwiązanie jajowodów. Lekarka rozumiała w pełni moją prośbę, ale poinformowała, że w Polsce ten zabieg nie jest legalny. Moja reakcja to szok, wkurzenie, niezrozumienie” – wyznaje Okupnik.

Jej niezrozumienie było tym większe, że wazektomia w Polsce jest całkowicie legalna. Jak pisze, jadąc do szpitala, po drodze mijała banery z reklamami wazektomii.

„Jak to możliwe, że mężczyzna w moim kraju może zadecydować o tym, że nie chce, lub nie może już posiadać więcej potomstwa, a mnie taki wybór nie jest dany?! Jaka różnica jest między mną a moim partnerem, oprócz takiej, że on ma prącie, a ja waginę? Jaka różnica w kontekście obywatel-państwo a obywatelka-państwo? Mam wyższe wykształcenie, potrafię się utrzymać, płacę podatki. Zresztą nawet gdyby te parametry były inne, to jaka jest między nami różnica?” – pyta artystka.

I podkreśla, że chce mieć pewność, że nie zajdzie w kolejną ciążę. Po pierwsze dlatego, że nie chce mieć więcej dzieci. A po drugie dlatego, że dziś już wie, że kolejna ciąża byłaby w jej przypadku ciążą wysokiego ryzyka i miałaby wpływ co najmniej na pogorszenie stanu jej zdrowia.

„Nie zapraszałam polityków do mojej sypialni”

„Nie zapraszałam polityków do mojej sypialni i to nie oni powinni decydować, jakich życiowych wyborów mogę, a jakich nie mogę dokonywać. W naszym kraju lekarz, na prośbę pacjentki i po rozważeniu wszelkich korzyści i przeciwwskazań, może podjąć się operacji podwiązania jajowodów tylko w przypadku, gdyby ewentualna ciąża zagrażała życiu lub zdrowiu kobiety, lub gdyby istniało uzasadnione podejrzenie, że dziecko może zostać obciążone ciężką chorobą genetyczną. Dlaczego akurat moja płodność jest tak chroniona przez państwo? Dlaczego moje państwo nie ma takich rozterek w przypadku męskiej płodności?” – dopytuje Okupnik.

Artystka podkreśla, że lekarz wykonujący wazektomię na życzenie pacjenta może być spokojny. Sam pacjent zresztą też. Natomiast pacjentka, którą interesuje salpingektomia (czyli podwiązanie jajowodów), musi mieć jakiś powód swojej decyzji i podać go lekarzowi. „Ładnie poprosić, uzasadnić swoją fanaberię, jak na grzeczną dziewczynkę przystało”. Artystka stanowczo zaznaczyła, że nikt nie powinien podejmować decyzji za innych – zarówno w przypadku antykoncepcji, jak i aborcji.

„Nie interesuje mnie, co na moim miejscu zrobiłaby inna kobieta, bo nie jest ona na moim miejscu. Nigdy też nie śmiałabym powiedzieć kobiecie, która nosi w sobie płód z wadami letalnymi, co według mnie powinna zrobić. Jedyna rzecz jaką mogę zrobić jako kobieta, jako człowiek, to wesprzeć, jeśli takiego wsparcia ta kobieta będzie potrzebowała. Nic tu nie dadzą obostrzenia, zakazy. Przepraszam, dadzą – więcej aborcji przeprowadzanych w podziemiu, w niebezpiecznych warunkach, z zagrożeniem dla życia kobiety” – pisze Okupnik.

Dodaje, że podstawą demokracji jest wolny wybór. A dostęp do wiedzy i antykoncepcji to jedne z najważniejszych narzędzi w rękach kobiety. „Dzięki nim właśnie łatwiej nam samostanowić” – zaznacza.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

tak czuję… #wolność #wolnywybór #równość #równouprawnienie #kobieta #polskiekobiety #strajkkobiet #mojecialomojwybor

Post udostępniony przez Tatiana Okupnik (@tatianaokupnik)

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: