Przejdź do treści

Gaslighting. Kiedy ofiara pod wpływem sprawcy zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością. „Poczułam się, jakbym była szalona”

Kobieta i mężczyzna na zdjęciu
Gaslighting. Kiedy ofiara zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością. Zdj: pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Na początku jest jak w bajce. Z czasem przemoc zaczyna narastać. Sprawca przestaje być miły, krytykuje swoją ofiarę, lekceważy jej osiągnięcia. Próbuje ją kontrolować. Wyśmiewa w towarzystwie. Kiedy ofiara się postawi, twierdzi, że go sprowokowała. Próbuje jej wmówić, że jest przewrażliwiona i coś sobie wymyśliła. Brzmi znajomo? To gaslighting, przebiegła i wstrętna forma manipulacji. – Zaczęłam wątpić w to, co czuję, widzę i słyszę – mówi Natalia, jedna z jej ofiar.

Gaslighting – co to znaczy?

Termin „gaslighting” wziął swoją nazwę od filmu „Gasnący płomień” (oryg. „Gaslight”) z Ingrid Bergman, która za rolę zmanipulowanej żony, której mąż próbuje wmówić, że jest chora psychicznie, dostała Oscara. – Ofiara gaslightingu pod wpływem sprawcy kwestionuje rzeczywistość i sposób, w jaki ją postrzega. Są to te wszystkie przypadki, kiedy ktoś mówi nam, że nie widzieliśmy tego, co widzieliśmy, albo gdy próbuje nam wmówić, że to, co zobaczyliśmy, jest nieprawdą. Ofiara jest obwiniana o to, co się stało. Wmawia jej się, że sprowokowała sprawcę, że przesadza albo że jest przewrażliwiona – tłumaczy Katarzyna Nowakowska, konsultantka Telefonu Interwencyjnego dla Kobiet w Fundacji Feminoteka.

 „Byłam młoda i zakochana”

Dziesięć lat – tyle w przemocowym związku tkwiła Natalia. – Gaslighting to był mój chleb powszedni – przyznaje. Kiedy poznała Marka przez internet, miała 21 lat, a on 27. – To głupie z mojej strony, ale po tygodniu już mieszkaliśmy razem. Trzy miesiące później oświadczył mi się, po kolejnych trzech był ślub – opowiada. Już na początku zaskoczyło ją, że Marek nie lubił okazywać uczuć: nie trzymali się za ręce, a w nocy nie można go było dotknąć. – Krótko po tym, jak się do niego wprowadziłam, miałam gorszy dzień. Tęskniłam za rodziną i przyjaciółmi. Kiedy wróciłam z pracy, poprosiłam, żeby mnie przytulił, na co on z pełną powagą stwierdził, żebym nie przesadzała, przecież przytulił mnie rano. Uznałam to za żart – przyznaje Natalia. – Byłam młoda, zakochana i oczywiście przekonana, że coś się zmieni.

Jak sobie radzić z toksycznym szefem

Monika Perdjon z Centrum Praw Kobiet tłumaczy, że przemoc w dysfunkcyjnych związkach narasta stopniowo. Jeśli sprawca stosuje gaslighting, kontrola z czasem przybiera na sile, a przemoc pojawia się coraz częściej m.in. w formie poniżania, podważania tego, co się dzieje i zrzucania odpowiedzialności na ofiarę. – Utarło się przekonanie, że gaslighting stosują osoby z zaburzeniami osobowości: psychopaci, socjopaci, ludzie z osobowością narcystyczną. Gdy jesteśmy w takiej relacji, to mamy poczucie, że nasz partner nie jest żadnym socjopatą ani zwyrodnialcem. Bywa przecież miły, jest lubiany, sympatyczny. Usprawiedliwiamy go, zwłaszcza że ofiara systematycznie słyszy, że przesadza, że coś sobie wyobraziła, źle zrozumiała. Że to normalne, że ludzie się kłócą. I zaczyna w to wierzyć.

Gdy dochodzi do eskalacji przemocy albo buntu ze strony ofiary, następuje tzw. faza miesiąca miodowego. – Osoba stosująca przemoc wie, że pewne granice zostały przekroczone, może nawet żałować tego, co się wydarzyło i obiecuje poprawę. Zaczyna zachowywać się wspaniale. Daje kwiaty, prezenty. Natomiast ofiara jest przekonana, że sprawca żałuje. Może bywa nerwowy, ale potrafi też być wspaniały, bardzo się stara – wyjaśnia Monika Perdjon.

Tak było u Natalii. – Kiedy oschła postawa Marka zaczęła mi przeszkadzać, postanowiłam wyjechać do pracy za granicę. Kiedy on o tym usłyszał, stał się czuły i troskliwy. Kilka dni później oświadczył mi się, ja się zgodziłam i… wszystko wróciło do normy. Planowaliśmy ślub. Nalegał, żeby szybko sfinalizować zaręczyny – wspomina. – Zgodziłam się.

Utarło się przekonanie, że gaslighting stosują osoby z zaburzeniami osobowości: psychopaci, socjopaci, ludzie z osobowością narcystyczną. Gdy jesteśmy w takiej relacji, to mamy poczucie, że nasz partner nie jest żadnym socjopatą ani zwyrodnialcem. Bywa przecież miły, jest lubiany, sympatyczny

Monika Perdjon z Centrum Praw Kobiet

Ale po ślubie wcale nie było lepiej. Przeciwnie – krytyka Marka wobec Natalii tylko się nasilała. – Częściej słyszałam przytyki na temat mojego wyglądu, pracy i zarobków – mówi Natalia. To właśnie wtedy w ich związku pojawiła się przemoc ekonomiczna. Marek stwierdził, że zarobki Natalii są kiepskie – co według Natalii nie było prawdą, chociaż on faktycznie zarabiał dużo więcej – postanowił więc równoważyć domowy budżet swoimi zarobkami. – Żeby łatwiej było nim zarządzać, oczekiwał mojej zgody na dysponowanie pieniędzmi, które zarabiałam. Czułam się winna i zażenowana, ale sposób, w jaki on to przedstawił, wydawał mi się logiczny, więc się zgodziłam – opowiada Natalia. – To był początek jawnej manipulacji. Swojej karty bankowej nie dostałam do ręki przez kolejne dziesięć lat. Musiałam przynosić do domu paragony i rozliczać się ze wszystkich wydatków.

Rok po ślubie Natalia i Marek przeprowadzili się do Niemiec. Natalia uczyła się i pracowała; finanse nadal były poza jej kontrolą. – Bywało, że nawet nie wiedziałam, ile w danym miesiącu zarobiłam – wyznaje.

Edyta Zając

Zarówno Katarzyna Nowakowska z Feminoteki, jak i Monika Perdjon z CPK przyznają, że gaslighting jest w zasadzie stałym elementem przemocy psychicznej stosowanej w dysfunkcyjnym związku. Bardzo rzadko zdarza się, żeby sprawca nie stosował gaslightingu na osobie, nad którą się znęca. Gaslighting zazwyczaj współwystępuje z innymi formami przemocy oraz manipulacji, które biorą się z nierównowagi sił. – Przemocowiec wykorzystuje przewagę ekonomiczną, fizyczną oraz emocjonalną to podporządkowania sobie drugiej osoby. W relacjach, w których występuje nierównowaga finansowa, bardzo często dochodzi do nadużyć na zasadzie: „Ja zarabiam więcej, więc mam prawo decydować, a jeśli decyduję, to przestaję liczyć się z twoim zdaniem”.

Dwa byty w jednej skórze

Kiedy Natalia dostała bardzo dobrą pracę i zaczęła awansować, a w końcu i zarabiać więcej od Marka, przy okazji każdego awansu słyszała, że to tylko łut szczęścia i żeby nie wyobrażała sobie, że zajdzie wyżej. A kiedy pięła się dalej, Marek kpił z niej, że tego nie udźwignie, bo jest za miękka, by sobie poradzić. – Przed znajomymi grał dumnego z moich osiągnięć, chociaż jednocześnie w towarzystwie często słyszałam od niego przytyki pod swoim adresem – relacjonuje Natalia.

Pięć lat przed separacją Natalia i Marek poznali pewną grupę ludzi, z którą się zaprzyjaźnili. W tej grupie była pewna dziewczyna, „urocza mężatka” – tak opisuje ją Natalia. Jej mąż żył i pracował w Polsce. – Marek coraz częściej bywał w jej okolicy albo twierdził, że wpadł na nią przypadkiem. Dla mnie stał się jeszcze bardziej niemiły. Potrafił nawymyślać mi przy swojej rodzinie, wyśmiać mnie. Nasze relacje stały się chłodniejsze – relacjonuje Natalia. I dodaje: – Do tej pory seks był u nas raczej rzadko, a od czasu poznania tamtej dziewczyny stał się jeszcze rzadszy i jeszcze mniej satysfakcjonujący. Zbliżenia inicjowałam ja; często spotykałam się z wymówkami i odrzuceniem. Z czasem dochodziło też argumentowanie, że mam za dużo tu czy tam i nie jestem dla niego atrakcyjna.

Ale w towarzystwie innych, a zwłaszcza nowej znajomej, Marek stawał się kimś innym: był miły, zabawny, energiczny, kulturalny, łagodny. – Jakby w skórze jednego człowieka istniały dwa odrębne byty – opisuje Natalia. – Kiedy zwracałam mu na to uwagę, twierdził, że jestem śmieszna i że mam paranoję.

Joanna Stojer-Polańska

To zachowanie typowe dla osoby stosującej gaslighting. Jak tłumaczy Katarzyna Nowakowska z Feminoteki, bardzo często osoby stosujące przemoc są czarujące, mają urok osobisty, prawią ludziom komplementy. – Innym trudno uwierzyć, że osoba, którą znają np. jako miłego pana, znęcą się nad żoną, zwłaszcza jeśli przemocowiec zajmuje wysoką pozycję w grupie, a w przypadku osób stojących przemoc jest tak bardzo często. Wtedy gaslighting wobec prześladowanej osoby nierzadko zaczyna stosować cała grupa. Wszyscy, łącznie z przemowcowem, twierdzą, że ofiara jest przewrażliwiona, zawsze wszystko jej nie pasuje, uważa, że cały świat jest przeciwko niej – tłumaczy Katarzyna Nowakowska.

Jak opiekun z podopieczną

Z czasem nowa znajoma zaczęła być stale obecna w życiu Natalii i Marka. – Zaczęłam być zazdrosna, zwłaszcza gdy widziałam, jak bardzo on zabiega o jej uwagę. Moje apele nie przynosiły skutku, a czułam, że coś jest bardzo nie tak. Doszło do tego, że mąż zaczął używać wobec mnie epitetów rodem z rynsztoka i polecać mi leczenie psychiatryczne, argumentując, że chyba poprzednie nie przyniosło skutku – wspomina Natalia, co było nawiązaniem do epizodu depresyjnego, jaki miała po śmierci ojca.

Słysząc te słowa, kurczyłam się w sobie coraz bardziej i faktycznie popadałam w depresję. Marek zabraniał mi płakać, reagował na to krzykiem i wyśmiewaniem. Zaczęłam wątpić w to, co czuję, widzę i słyszę. Zaczęłam kwestionować swoje prawo do odczuwania emocji – dodaje Natalia.

Innym trudno uwierzyć, że osoba, którą znają np. jako miłego pana, znęcą się nad żoną, zwłaszcza jeśli przemocowiec zajmuje wysoką pozycję w grupie, a w przypadku osób stojących przemoc jest tak bardzo często. Wtedy gaslighting wobec prześladowanej osoby nierzadko zaczyna stosować cała grupa

Katarzyna Nowakowska z Feminoteki

W pewnym momencie postanowiła porozmawiać z dziewczyną, o względy której zabiegał jej mąż. Natalia: – Nie obwiniałam jej, ale zapytałam jak kobieta kobietę, czy odczuwa zainteresowanie ze strony Marka. Powiedziała, że owszem, ale że traktuje go tylko jak kolegę. Z jednej strony ulżyło mi. Z drugiej strony zaczęłam kwestionować to, w jaki sposób postrzegam rzeczywistość.

Natalia wpadła wtedy na pomysł, by ściągnąć do Niemiec męża tamtej dziewczyny. Postanowiła, że znajdzie mu pracę, a dopóki nie ułożą sobie życia za granicą, zameldują się w domu Natalii i Marka, który do pomysłu podszedł bardzo entuzjastycznie. Jednocześnie stał się nie do zniesienia. – Był wściekły, nie rozmawiał ze mną, a jeśli musiał przekazać mi jakąś informację, to albo oschle, albo krzykiem. Zaczęliśmy żyć jak współlokatorzy albo może bardziej jak opiekun z podopieczną. Gdy spotykaliśmy się w towarzystwie, było bardzo miło. Ale w domu nadal dramat – kontrola finansów, wypominanie mi czasu, który spędzałam w pracy, i uwagi, że nie potrafię zająć się przyzwoicie domem. Marek wciągał mnie w wir imprez. Chciał, byśmy wychodzili w każdy weekend. Po trzydniowym maratonie straciłam przytomność i zabrało mnie pogotowie – opowiada Natalia.

Przemoc psychiczna nie wymaga siły czy przewagi fizycznej. Wystarczy, że jest się wystarczająco inteligentnym i wie się, jak sprawić ból

Kiedy Marek przyjechał do szpitala, natychmiast zażądał jej wypisu. Stwierdził, że Natalia na pewno wymyśla, bo jest leniwa. Lekarzowi powiedział, że jego żona leczyła się psychiatrycznie. W odpowiedzi lekarz oznajmił Markowi, że Natalia ma sporą anemię. – Wtedy mój mąż w nerwach zaczął się śmiać, że jak taki grubas może mieć anemię, że to pewnie od jedzenia w przelocie, bo pracuję za długo…

Natalia spędzała w szpitalu kolejne dni. Nikt jej nie odwiedzał. Dopiero później dowiedziała się, że o tym, co się z nią dzieje, Marek nikomu nie powiedział. Sam przyjechał do niej tylko raz, przywieźć jej rzeczy.

Gdy lekarz zaproponował Natalii rozmowę z psychologiem, przeraziła się. – Zaczęłam we wszystko wątpić. Poczułam się, jakbym była szalona – wyznaje. To właśnie psycholog zwrócił Natalii uwagę, że w jej małżeństwie dzieje się coś niedobrego i że jej mąż przeczy sam sobie, raz twierdząc, że jest leniwa, a raz, że za dużo pracuje. – Wtedy byłam tak współuzależniona, że czułam wściekłość na to, że ktoś szykanuje Marka. Na każde jego zachowanie miałam milion usprawiedliwień i wychwalałam go pod niebiosa – przyznaje Natalia.

Tak musi wyglądać piekło

Charakterystyczne dla gaslightingu jest odwracanie znaczenia zdarzeń. Przemocowiec mówi: „Ja tak się troszczę o ciebie, sprawdzam, gdzie ty jesteś, a ty w ogóle tego nie doceniasz i twierdzisz, że cię kontroluję”. Po jakimś czasie naprawdę zaczynamy wątpić, czy dobrze oceniamy sytuację – tłumaczy Katarzyna Nowakowska z Feminoteki. – Zazwyczaj to wszystko dzieje się w bardzo bliskich relacjach, a bliskim osobom się ufa i poważnie traktuje to, co mówią. Zaczynamy więc myśleć, że może to faktycznie nasza wina. Może rzeczywiście sprowokowałyśmy partnera, może przesadzamy, histeryzujemy, reagujemy w nieprawidłowy sposób.

Marek obwiniał Natalię o wszystkie swoje niepowodzenia. Wytykał jej, że zachowuje się, jakby była pępkiem świata i wszystko komplikuje, a dodatkowo stawia go w złym świetle przed znajomymi. – To był ten moment, kiedy nie wytrzymałam i wybuchłam. Darłam się jak opętana, wrzuciłam z siebie wszystko, co mnie boli, począwszy od kwestii finansów, poprzez seks, którego nie ma, brak bliskości fizycznej i emocjonalnej, brak wsparcia, skończywszy na stawianiu mnie na ostatnim miejscu w jego hierarchii liczących się dla niego ludzi. Marek skwitował mój wybuch stwierdzeniem, że jestem wariatką i teraz pokazuję swoją prawdziwą naturę – mówi Natalia.

Wtedy pierwszy raz Marek dopuścił się wobec niej przemocy fizycznej. – Kiedy zaczął mnie nagrywać, wyrwałam mu telefon z ręki i rzuciłam nim o podłogę. On w swojej wściekłości złapał mnie za rękę. Wyłamał mi dwa palce.

kobieta osłaniająca twarz

Pod wpływem tego wydarzenia Natalia podjęła decyzję o rozwodzie.

Monika Perdjon z CPK wyjaśnia, że kiedy ofiara przez długie lata poddawana jest manipulacji i w pewnym momencie wybucha, bo jej system nerwowy nie wytrzymuje, od sprawcy słyszy: „Zobacz, co się z tobą dzieje! Nie panujesz nad sobą, jesteś agresywna”. Ofiara zaczyna w to wierzyć. Myśli: „Rzeczywiście to ja zrobiłam aferę, on ma rację”. Pojawia się poczucie winy, wstyd, powątpiewanie, czy reagujemy adekwatnie do sytuacji.

Do rozwodu wtedy nie doszło. Natalia twierdzi, że była na to zbyt słaba. Marek najpierw jej groził, że ją zniszczy. Chciał jej wmówić, że bez niego sobie nie poradzi i zostanie z niczym. Potem były groźby i błagania oraz oczywiście obietnica poprawy, bo Marek „nie wyobraża sobie bez niej życia”. Na zgodę wykupił wycieczkę do Tajlandii. Natalia zgodziła się. – Potem przez dwa miesiące było cudownie, a później wszystko wróciło do normy – mówi.

Przez pewien czas żyli w otwartym związku. W końcu w maju zeszłego roku Natalia podjęła ostateczną decyzję o rozwodzie i już się nie ugięła. – Moja mama zapytała mnie, czy gdybym miała być nieśmiertelna, to czy chciałabym żyć takim życiem do końca świata. Wtedy zrozumiałam, że tak musiałoby wyglądać piekło. Każda komórka mojego ciała krzyczała: NIE!

Ofiary gaslightingu w przemocowych związkach tkwią z kilku powodów. Ten najczęstszy – wierzą, że partner się zmieni. Z początkowej fazy związku i „miodowych miesięcy” pamiętają bardzo pozytywne doświadczenia, które trudno pogodzić z przemocą stosowaną przez partnera. Żeby poradzić sobie z tą sprzecznością, często stosują również autogaslighting, czyli same siebie próbują przekonać, że coś wyolbrzymiły i są przewrażliwione, a sprawca na pewno je kocha, tylko miał ciężki dzień. Bywa też tak, że ofiara złe wzorce wyniosła z domu. Nie ma punktu odniesienia. – Dochodzi do awantury, padają wyzwiska, groźby i ona słyszy: „Ale czy ty sobie wyobrażasz, że ludzie mogą żyć ze sobą i się nie kłócić? W każdej rodzinie są kłótnie! To normalna awantura, a nie przemoc”. Ponieważ ofiara nie ma punktu odniesienia, zaczyna wątpić w swoje odczucia. Nie wie, co jest normą ani gdzie leży granica – tłumaczy Monika Perdjon z CPK.

Walcz! Gdzie po pomoc?

Ofiary gaslightingu mogą zgłosić się zarówno do Feminoteki, jak i Centrum Praw Kobiet. Ich pomoc jest bezpłatna.

W Feminotece można uzyskać teleporadę. W fundacji pracuje prawniczka, która doradzi np. jak sformułować pismo procesowe i wyjaśni, jak wyglądają procedury zgłaszania przemocy. Dostępna jest też pomoc psychologiczna. Działają ponadto:

  • Telefon dla Kobiet Doświadczających Przemocy: 888 88 33 88 (od poniedziałku do piątku w godz. 8–20).
  • Aplikacja Avon Alert (jeśli wysyłasz wiadomość, pamiętaj, żeby zostawić do siebie kontakt).
  • Wiadomość mailowa na adres: pomoc@feminoteka.pl.

W CPK:

  • Dyżur psychologiczny we wtorki i piątki w godz. 10–13.
  • Dyżur prawny w czwartki w godz. 10–16.
  • Telefon: (22) 621 35 37.

Jeśli chcesz skorzystać z bezpiecznego schronienia w Specjalistycznym Ośrodku Wsparcia w Warszawie, zadzwoń pod numer: 600 070 717. Mieszkasz poza Warszawą? Zadzwoń, a CPK pomoże ci znaleźć schronienie w lokalnym ośrodku interwencji kryzysowej.

W obu instytucjach funkcjonują grupy wsparcia. Monika Perdjon z CPK mówi, że dla osób, które chcą uciec od przemocy, są one fundamentem. – Ofiara słucha historii innych ofiar i myśli: „U mnie jest tak samo!”. Widzi, że inne kobiety usprawiedliwiają swojego partnera i uświadamia sobie, że robi tak samo. Uświadamia sobie, że każdy sprawca przemocy obiecuje, że się zmieni, ale tak się nie staje – wyjaśnia. I dodaje, że warto sięgać po fachową pomoc, bo środowisko często podtrzymuje przemoc, szczególnie jeśli ofiara dorastała w dysfunkcyjnym domu. Monika Perdjon: – Dla osób, które mają wątpliwości, czy w ich związku wszystko gra, mam jedną podpowiedź: emocje nie kłamią.

Katarzyna Nowakowska z Feminoteki podkreśla, że najlepiej całkowicie zrezygnować z kontaktów z osobą stosującą gaslighting. Bywa jednak, że z różnych powodów (finansowych, rodzinnych, zawodowych) nie jest to możliwe. – W takim przypadku jest ważne, żeby widzieć w gaslightingu manipulację, na którą nie musimy reagować. Można zaobserwować go jako zjawisko, typowy i przewidywalny schemat zachowania osoby, która go stosuje, nie przyjmując go osobiście i w miarę możliwości nie angażując się emocjonalnie. Kiedy ktoś próbuje kwestionować nasz kontakt z rzeczywistością, nie tłumaczmy się, nie dyskutujmy, nie argumentujmy. Najlepiej spokojnie odpowiedzieć na manipulację, mówiąc na przykład: „Przykro mi, że tak uważasz” – podpowiada.

Na początku lipca Natalia dostała decyzję o rozwodzie. Jak mówi, nie chciała już walczyć, więc rozwiodła się za porozumieniem stron, bez orzekania o winie. – Od rozstania z moim byłym już mężem nie mam nawet cienia stanów depresyjnych. Bywa ciężko, wszystkiego uczę się na nowo – opowiada. – Poznałam kogoś. On też jest po przejściach z toksyczną osobą. Oboje uczymy się żyć w zdrowej relacji. I póki co, dobrze nam idzie.

Imiona bohaterów zostały zmienione.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: