„Gdy szłam do toalety, szli ze mną, sprawdzali, czy nie prę”. Kobieta w zagrożonej ciąży była w szpitalu traktowana jak przestępczyni
Po wielu bezskutecznych staraniach, zobaczyła wreszcie upragnione dwie kreski na teście. Jednak jej radość nie trwała długo, bo ciąża była zagrożona i ostatecznie zakończyła się poronieniem. Kiersten, która doświadczyła tak wielkiej traumy, była napiętnowana przez pracowników szpitala, w którym grożono jej, że może być aresztowana za próbę zabicia swojego dziecka. A to wszystko przez restrykcyjne prawo aborcyjne obowiązujące od niedawna w Teksasie.
„To było najdłuższe pięć minut w moim życiu”
Wstrząsającą historię Kiersten opisał portal www.kidspot.com.au. Amerykanka, kiedy tylko dowiedziała się, że jest w ciąży, uciekła od partnera, który dopuszczał się wobec niej przemocy. Mężczyzna domagał się, by dokonała aborcji, a wielkim marzeniem Kierstin było urodzić dziecko. Tym bardziej, że nic nie wskazywało na to, że będzie to w ogóle możliwe: kobieta od lat cierpi ma zespół policystycznych jajników (PCOS), wcześniej kilkukrotnie poroniła i miała wielkie trudności z zajściem w ciążę. Dlatego też wiadomość o ciąży była dla niej radosną niespodzianką.
Przed przemocowym partnerem uciekła do Teksasu, gdzie chciała znaleźć spokój i czekać na wymarzone dziecko. Niestety zmiana miejsca zamieszkania nie przyniosła jej niczego dobrego. Ciąża od początku była zagrożona, dlatego Amerykanka często szukała pomocy. W 19. tygodniu ciąży odeszły jej wody. Dyspozytor obsługujący numer alarmowy na który zadzwoniła, polecił jej otworzyć drzwi do domu, położyć się na podłodze i cierpliwie czekać na przybycie ratowników.
„To było najdłuższe pięć minut w moim życiu” – wyznała w rozmowie z portalem.
Kobieta trafiła do najbliższego szpitala. Nie wiedziała, co dalej z jej dzieckiem. Usłyszała tylko, że medycy będą „monitorować sytuację”.
„Powiedziano mi, że jeśli spróbuję się wypisać lub szukać opieki gdzie indziej, mogę zostać aresztowana za próbę zabicia mojego dziecka” – opisywała w rozmowie z mediami.
W Teksasie za aborcję grozi nawet dożywocie. Ze względu na restrykcyjne prawo, Kiersten nie miała bezpiecznego dostępu do pomocy medycznej w innej placówce, w której zaoferowano by jej coś więcej poza czekaniem na rozwój wydarzeń. A tam, gdzie się znalazła, patrzono na nią jak na przestępczynię, pilnowano i sprawdzano każdy ruch.
„Gdy szłam do toalety, towarzyszyli mi, sprawdzali, czy nie prę” – wyznała.
Zaczęła bać się korzystać z toalety.
„Byłam traktowana jak przestępca”
Ciąża Kiersten była zagrożona poronieniem, ale lekarze robili wszystko, by sztucznie przedłużyć okres ciąży do 22. tygodnia. Ale to się nie udało. Piątego dnia ciąża zakończyła się.
„Mój syn zaczął wchodzić do kanału rodnego i zostałam przewieziona na porodówkę, gdzie urodziłam martwe dziecko” – wspomina tamte traumatyczne chwile.
Po poronieniu nie otrzymała żadnego wsparcia ani słów otuchy. Po prostu miała zabrać swoje rzeczy i wypis ze szpitala.
Teraz Kiersten postanowiła połączyć siły z kilkunastoma innymi kobietami, które składają pozew przeciwko stanowi Teksas w związku z zaostrzonym prawem aborcyjnym. Kobiety te nie miały dostępu do aborcji i ratującej życie opieki zdrowotnej.
„Prawo Teksasu spowodowało, że byłam przetrzymywana wbrew mojej woli przez pięć dni i traktowana jak przestępca, a wszystko to podczas najbardziej traumatycznego i rozdzierającego serce doświadczenia w moim życiu” – wyznała.
W Teksasie wykonanie aborcji jest niedozwolone, jeśli u płodu zostanie wykryte bicie serca.
źródło:www.kidspot.com.au
Polecamy
„Kiedy ludzie pytają: ’17 lat razem razem i wciąż nie macie dzieci?’. Po prostu pokażę im to”. Jej ciało przeszło dużo, a serce jeszcze więcej
Jennifer Lawrence jest w ciąży. Aktorka spodziewa się drugiego dziecka. Ma za sobą również dwa poronienia
Melania Trump zabiera głos w sprawie aborcji: „Chcę decydować o tym, co zrobię ze swoim ciałem”
Tabletki antykoncepcyjne a ciąża? Choć zdarza się to rzadko, może gruntownie zmienić nasze życiowe plany
się ten artykuł?