Przejdź do treści

Koronawirus a porodówki w Polsce. Porody rodzinne wstrzymane, zakaz odwiedzin, ciężarne boją się, że nie będą miały gdzie rodzić

Kobieta w ciazy siedzi na łóżku szpitalnym
Koronawirus a porodówki w Polsce. Porody rodzinne wstrzymane, zakaz odwiedzin, ciężarne boją się, że nie będą miały gdzie rodzić/ iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Porody rodzinne zostają wstrzymane w coraz większej liczbie placówek szpitalnych w Polsce. Nie zaleca się także odwiedzin. Ciężarne kobiety boją się, że niedługo nie będą miały gdzie rodzić. Wszystko przez rozprzestrzeniającego się koronawirusa. Jak wygląda sytuacja na polskich porodówkach w dobie rozwijającej się epidemii?

Wśród kobiet spodziewających się porodu w najbliższym czasie powoli narasta strach. W trakcie stwierdzonej już przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) pandemii koronawirusa, szpitale wprowadzają nowe wytyczne. Coraz więcej placówek odwołuje porody rodzinne oraz jakiekolwiek wizyty u świeżo upieczonych matek.

Czego boją się ciężarne?

Kobiety w ciąży na forach internetowych dzielą się swoimi obawami. Ciężarne przede wszystkim boją się, że nie będą miały gdzie rodzić albo będą zmuszone jechać min. 40 km do innego szpitala. Głosy są podzielone. Jedne kobiety panikują, inne uspokajają. Zdarzają się też takie, które są niedoinformowane na temat SARS-CoV-2. W mediach społecznościowych jednak wspierają się, przekazując sobie informacje na temat obecnej sytuacji.

„Właśnie leżę w jednym że szpitali w Warszawie i na chwilę obecną jest zakaz odwiedzin, opuszczania oddziału, porody rodzinne możliwe za zgoda lekarza po przebadaniu partnera”

„W Kielcach nie ma porodów rodzinnych i przy dziecku po porodzie przebywać może tylko mama”

„Z Radomia odsyłają do Warszawy już w tym momencie”

„W Krakowie we wszystkich szpitalach wprowadzono zakaz porodów rodzinnych i zakaz odwiedzin. Ja mam termin na 17 kwietnia. I nastawiam się raczej na poród bez męża, wolę brać pod uwagę najgorszą opcję. Jakoś musimy sobie dać radę”

Joanna Pietrusiewicz, Prezes Zarządu Fundacji Rodzić po Ludzku mówi, że ciężarne z obawami dzwonią do także do samej Fundacji po więcej informacji.

Bardzo dużo kobiet dzwoni do nas w sprawie porodów rodzinnych. Kobiety przede wszystkim chcą dowiedzieć się, jak te procedury będą wyglądać, głównie bojąc się samotności i pozbawienia dodatkowej opieki, jeśli porody rodzinne zostaną wstrzymane – mówi Pietrusiewicz w rozmowie z nami.

Sytuacja na porodówkach w relacji młodej mamy

Jak sytuacja wygląda z perspektywy kobiety, która właśnie urodziła? Porozmawialiśmy na ten temat z Martą, która przebywa obecnie na oddziale porodowym w jednym z warszawskich szpitali.

Przede wszystkim boję się każdej nowej rodzącej, która dołącza do mnie do sali. A zmieniają się prawie codziennie. Nie wierzę w to, że każdy rzetelnie wypełnia ankietę przy rejestracji. Mam obawy, czy osoba, która przyjeżdża ze skurczami do porodu, zgodnie z prawdą odpowiada na pytania odnośnie koronawirusa, pobytu w innych krajach etc. – mówi nam Marta i dodaje – każdy kaszel nowej osoby to strach, że rozsiewa jakąś chorobę. Myję ręce po wszystkim, czegokolwiek tu dotykam i spsikuję płynem do dezynfekcji.

Marta leży na sali 4-osobowej i jak mówi, wśród jej towarzyszek powoli rodzi się panika.

Na korytarzach słychać, jak matki dzwonią do bliskich i wypytują, czy młodsze dzieci, które zostały w domu, nie wykazują objawów chorobowych. Dziewczyny będące ze mną na sali z jednej strony pocieszają się tym, że grypa zbiera jeszcze większe żniwo, a z drugiej podają mężom listy zakupów – opowiada.

Jednak, jak zaznacza nasza rozmówczyni, sama nie tylko boi się o zarażenie wirusem swojego dziecka, ale także o wyjście ze szpitala i powrót do domu.

Każdy mówi o kolejkach w sklepach i o tym, że brakuje papieru toaletowego. Z tego powodu sama zamawiałam przez internet żele antybakteryjne, płyny odkażające i produkty do pielęgnacji niemowląt. Boję się, że kiedy pojawi się więcej chorych, nie będę miała w co przewinąć moje dziecko. Wizja pierwszego spaceru również mnie przeraża, choć doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że koronawirus przenosi się droga kropelkową – mówi Marta.

Brak wizyt także nie poprawia sytuacji. Kobiety czują się odizolowane. Wszelkie potrzebne rzeczy ojciec lub inna osoba może zostawić przed wejściem. Najlepiej w szczelnie zamykanych woreczkach na klipsy.

Kiedy można ograniczyć prawa pacjenta?

Głos w sprawie zabrała Fundacja Rodzić po Ludzku, zamieszczając na swojej stronie odpowiednie informacje. I tak:

1. Osobą uprawnioną do podjęcia tego typu decyzji w odniesieniu do konkretnej placówki jest jej Dyrektor lub uprawniony przez niego lekarz.

2. Podstawą prawną decyzji ograniczającej prawa pacjenta wynikające z ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Link do ustawy.

3. Żeby jednak do takiego ograniczenia w ogóle mogło dojść, muszą być spełnione konieczne warunki:

a. wystąpienie zagrożenia epidemiologicznego lub

b. muszą za tym przemawiać względy bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów

c. JEDYNIE prawo do kontaktu może być ograniczone ze względu na możliwości organizacyjne Szpitala

– czytamy na stronie Fundacji.

Zaznacza się także, że do momentu ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego przez wojewodę lub Ministra Zdrowia, nie można ograniczać prawa pacjenta.

Kobieta leży na łóżku i karmi dziecko piersią

Fundacja wymienia także na swojej stronie, jakie podstawowe zasady bezpieczeństwa powinny być zachowane w szpitalach.

Jako względy bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów, możemy wymienić następujące kwestie:

a. osoby z podejrzeniem choroby zakaźnej nie mogą odwiedzać pacjentów w szpitalu;

b. w okresie zwiększonych zachorowań na choroby zakaźne (np. grypę) dyrektor szpitala może ograniczyć odwiedziny w szpitalu;

c. odwiedzającym zabrania się palenia tytoniu na terenie szpitala;

d. personel szpitala ma prawo odmówić wstępu osobom nieprzestrzegającym zasad higieny w szpitalu.

Poród rodzinny – jakie rodzice mają prawa?

Jak zaznacza Fundacja Rodzić po Ludzku, zgodnie z zaleceniami Konsultantów Krajowych w Dziedzinie Położnictwa i Ginekologii oraz w dziedzinie Perinatologii nie ma zakazu porodu rodzinnego z uwagi na zagrożenie koronawirusem.

Tym samym jeśli usłyszycie, że w waszym szpitalu istnieje taki zakaz, zwracajcie się do dyrektora placówki z zapytaniem, na jakiej podstawie go wydał, skoro Konsultanci Krajowi nie wydali takich zaleceń. Każda sytuacja jest indywidualna i dlatego też rozmowa jest niezwykle ważna. Zawsze warto podjąć taką próbę – można przeczytać na stronie Fundacji.

Sprawa jednak zaczyna się zmieniać po informacji Ministra Zdrowia Łukasza Szumowskiego o wprowadzeniu zagrożenia epidemicznego w Polsce.

Do wczoraj konsultanci nie zakazywali porodów rodzinnych bądź z osobą bliską. Natomiast, te decyzje ostatecznie podejmuje dyrektor na podstawie sytuacji w swoim regionie, konsultacji, wytycznych wojewody etc. Obecnie czekamy na rekomendacje Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego w tej sprawie – dodaje Prezes Fundacji Rodzić po Ludzku.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.