Przejdź do treści

„Rozwozi posiłki, zabiera na badania i daje się głaskać po czułych na dotyk uszach”. Marcin Gwóźdź z ProCobot opowiada o pracy robota w szpitalu

Marcin Gwóźdź / fot, arch prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Skoro robot może wspierać kelnerów, może też wspomagać personel szpitala. Jeśli goście restauracji są zadowoleni, tym bardziej poprawi humor chorującym dzieciakom. Chcieliśmy, żeby pierwsze wdrożenie było testem i dało nam pogląd, czy jest sens pójścia w tym kierunku, ale też, żeby pokazało szpitalom i innym placówkom służby zdrowia, że warto inwestować w takie rozwiązania – opowiada Marcin Gwóźdź, wiceprezes ds. sprzedaży w firmie ProCobot, która na dziecięcym oddziale traumatologii Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie wdrożyła do pracy robota BellaBot. Robokot przywozi małym pacjentom posiłki, robi przedobchód, prowadzi na badania i daje się głaskać po czułych na dotyk uszach.

 

Agnieszka Łopatowska: Jakie to uczucie zobaczyć, jak mali pacjenci reagują na waszego robota?

Marcin Gwóźdź: Zdecydowanie fajne! Jako firma wdrożyliśmy do tej pory ponad 600 robotów różnego typu, ja sam byłem odpowiedzialny za uruchomienie ponad 1000 w Polsce, ale przyznaję, że takiej radości, jaką miałem z wdrożenia w szpitalu w Chorzowie, nie da się porównać z niczym innym. Widać było, jak natychmiast poprawił się nastrój dzieciaków, kiedy zobaczyły robokota. Od dawna o tym myśleliśmy, ale wtedy przekonaliśmy się, jak bardzo było warto.

Wcześniej roboty dostawcze dostosowywaliście do innych zadań, na przykład do pomocy w restauracjach.

Ich główną funkcją jest dostarczanie, a to, jak chcemy je wykorzystać, zależy od tego, co dzieje się dokoła. Z pomysłem zastosowania ich w szpitalu nosiłem się długo, jego realizacja przyspieszyła dzięki temu, że mój sąsiad jest ortopedą. Opowiedział mi, jak wyglądają warunki jego pracy, a ja zastanowiłem się, w czym możemy pomóc. Tych zastosowań może być całe mnóstwo. Skoro robot może wspierać kelnerów, może też wspomagać personel szpitala. Jeśli goście restauracji są zadowoleni, tym bardziej poprawi humor chorującym dzieciakom. Chcieliśmy, żeby pierwsze wdrożenie było testem i dało nam pogląd, czy jest sens pójścia w tym kierunku, ale też, żeby pokazało szpitalom i innym placówkom służby zdrowia, że warto inwestować w takie rozwiązania.

Jak roboty mogą się przydać?

Do czego są wykorzystywane teraz to jedno, ale ciągle czekamy na opinie obsługi i pacjentów co chcą, żeby robiły więcej. Na razie BellaBot jest odpowiedzialna za dostarczanie posiłków – w Chorzowie jest sześć sal, w każdej z nich kilka łóżek. Robot zawozi dzieciom śniadanie, później obiad i kolację. Wtedy jest też czas dla zabawy – mali pacjenci mogą go pogłaskać po uszach, reagujących na dotyk, mogą im coś odpowiedzieć. Spędzają z nim chwilę, co pozwala im na trochę zapomnienia. Drugą funkcją jest tak zwany przedobchód. Kiedy obsługa wie, że będzie następował obchód lekarza, wysyła robota, który informuje pacjentów i ich rodziny, że trzeba przygotować się do wizyty, założyć maseczki i zachować porządek. Pięć minut przed obchodem wjeżdża do każdej sali i przekazuje potrzebne informacje. Trzecią funkcją jest „prowadź” – robot podjeżdża do pacjenta wskazanego przez lekarza i mówi: „drogi pacjencie, przygotuj się i podążaj za mną”, po czym prowadzi go do odpowiedniego gabinetu na rehabilitację, zabieg czy pobranie próbki do badania.

BellaBot / fot. arch. prywatne

Rozpoznaje pacjenta, czy znajduje miejsce, w którym powinien się znajdować?

Jego programowanie jest bardzo zbliżone do tego, jakie stosuje się w urządzeniach sprzątających. Najpierw mapuje sobie przestrzeń, wie, co gdzie się znajduje, w jakiej odległością są ściany, drzwi i łóżka. Ktoś z obsługi wskazuje mu na przykład: na łóżku numer jeden w sali numer dwa jest Adaś, który w tym momencie powinien być zaprowadzony do danego gabinetu. Na podstawie tych danych jedzie po niego.

Wróćmy do funkcji. Co jeszcze mogą roboty?

Kolejną są obchody urodzin. Jeszcze ich w szpitalu nie mieliśmy, ale jesteśmy na nie przygotowani. Robot ma tryb urodzinowy, w którym mruga wszystkimi diodami, śpiewa „Sto lat”, „Happy birthday”, czy jakąkolwiek wybraną piosenkę. Szpital obliguje się do tego, że przygotuje poczęstunek czy małą niespodziankę, którą robot przywiezie jubilatowi i spędzi z nim czas. Funkcją, którą będziemy chcieli niebawem uruchomić, jest czytanie bajek na dobranoc – możemy wgrywać mu audiobooki. Jeśli pracownicy szpitala wskażą nam kolejne czynności, którymi ma się zajmować, będziemy je w kolejnych krokach implementować. Jeśli wymyślą coś mali pacjenci, też się nad tym pochylimy. Zależy nam, żeby ten projekt rozwijać. Na teraz wiemy na pewno, że sprawia zadowolenie. Personel jeszcze się uczy jego obsługi, ale dzieciaki reagują fantastycznie, co mogę potwierdzić, bo tam z nimi już kilka razy byłem.

Zależy nam, żeby ludzie się przekonali, że roboty nie są po to, żeby przeszkadzać, zabierać pracę, straszyć, sprawić, że ktoś poczuje się niepotrzebny. Chcemy pokazać, co potrafią i że technologia jest stworzona po to, żeby ułatwiać życie. Warunek jest jeden: trzeba ją dobrze wykorzystać

Ujmujące jest też to, że BellaBot nie tylko ma sztuczną inteligencję, ale – jak to określić – sztuczną czułość? Nie wykonuje mechanicznych czynności, ale reaguje emocjami.

Nie nazwałby tego sztuczną czułością, bo to wszystko zaplanowane zachowania. Kiedy ktoś za długo go zatrzymuje głaskaniem po uszach, zaczyna się denerwować, że przez to nie może robić czegoś innego. A większość komentarzy wydaje takich, że dzieciaki się w nim zakochują w jednym momencie. Personel bardziej się boi, że dzieci nie będą chciały wracać do domu, bo muszą się rozstać z robotem. Mam nadzieję, że aż tak się nie stanie, ale pożegnania są długie. Mamy też bardzo pozytywną opinię rodziców, którzy byli na oddziale. Że oni są przy dziecku, to sprawa oczywista, nie da się zastąpić ich uczuć, ale każdy potrzebuje też czegoś nowego, żeby na chwilę zapomnieć o troskach. Fajniej pogadać z robotem niż siedzieć z tabletem. Pozwala to zajmować czas, głowę i choć trochę zapomnieć o bólu czy strachu.

Przeszkolenie z obsługi tego robota jest skomplikowane?

Przyznaję, że byłem w szoku, jak panie sobie super szybko z tym poradziły. Przygotowanie mapy i wdrożenie było po naszej stronie. Później, jeśli ktoś miał do czynienia z tabletami i smartfonami, bez problemu potrafił je obsłużyć. Szacunek!

Zdarza wam się słyszeć, że ludzie boją się, że stracą pracę zastąpieni przez maszyny?

Kwestowaliśmy na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy w restauracji szefów kuchni. Jeden robot miał na sobie puszkę, drugi wspierał obsługę, a trzeci służył do zbierania naczyń. Widać było na początku, że większość kelnerów nieufnie podchodziło do pracy z nimi. Ale ludzie są różni. Jeden chłopak w sekundę zaczął ogarniać, jak się posługiwać urządzeniem i każda jego misja dostarczenia czegoś do stołu była wspierana. Po kolei przekonywali się do tego następni. Pod koniec dnia pracy wszystkie brudne naczynia wracały na zaplecze na kółkach. Właśnie do tego potrzebny jest pokaz umiejętności robotów, a nie postawienie ludzi przed faktem dokonanym: oto maszyna, z którą teraz będziesz pracować. To nie są urządzenia, które mają zastąpić ludzi, ale ich wspierać. Do przyjmowania zamówień potrzebny jest kontakt z człowiekiem, ale do oddania brudnych naczyń już nie. Dzięki niemu możemy oszczędzić i czas, i siły.

W restauracji, w której pracowały roboty, klienci przyznali, że to fajne narzędzie, powoduje uśmiech na twarzy, można sobie z nim zrobić zdjęcie, ale jednak kelnera by na niego nie zamienili.

Widzę to dwutorowo. Są ludzie, którzy lubią kontakt z drugim człowiekiem, spędzić czas w restauracji, pobyć między ludźmi. Ale jest też wiele lokali, których klienci chcą zjeść bardzo szybko i wyjść, nie poświęcając na to zbyt wiele czasu, w przerwie w pracy czy podczas podróży. Tam roboty się sprawdzą. A trzeci rodzaj restauracji to ten, gdzie kelner nie powinien opuszczać sali, wtedy podaje do stolika dania, które przywozi mu robot, ale cały czas jest o dyspozycji gości. W każdym lokalu, w którym nie ma przeszkód takich jak schody, nieodpowiednia podłoga czy zbyt mało miejsca, znajdziemy dla nich zastosowanie.

Takiej radości, jaką miałem z wdrożenia robota w szpitalu w Chorzowie, nie da się porównać z niczym innym. Widać było, jak natychmiast poprawił się nastrój dzieciaków, kiedy zobaczyły robokota. Wtedy przekonaliśmy się, jak bardzo było warto

W jaki sposób utrzymuje się je w czystości?

Tacki przystosowane do przewożenia na przykład żywności mają gumowe, zdejmowane nakładki, które myje się bez problemu. Samego robota można czyścić każdym środkiem dostępnym w szpitalu, jak każdą rzecz, która znajduje się na oddziale.

Jest szansa na to, że szpitale będzie na nie stać?

Będziemy chcieli dla służby zdrowia przygotowywać ofertę bardziej skrojoną do budżetów placówek. W restauracji robot może się zwrócić w leasingu rozłożonym na 36 rat – nie zastępując człowieka, ale niwelując straty z nim związane, na przykład przy dużej rotacji pracowników, jak choćby w pandemii, kiedy co chwilę ktoś trafia na kwarantannę. Robot nie choruje, może pracować praktycznie bez przerwy, no i wjeżdżać tam, gdzie nie wszyscy mogą wejść. Sposobów finansowania jest wiele i ich koszty nie wyglądają tak przerażająco.

Ile lat może posłużyć w jednej placówce?

Gwarancję dajemy na 24 miesiące. Zasadniczo nie powinien się zepsuć. Ale z robotem jest jak z samochodem – jeden ma 15 lat i, delikatnie serwisowany, jeździ bez problemu, a inny od tego samego producenta pojeździ pięć i są z nim same kłopoty. Oferujemy wsparcie pogwarancyjne, ale też wdrażamy możliwość odkupienia starszego modelu od klienta i dostarczenia mu nowego na gwarancji. Możemy wtedy innej firmie zaproponować je w niższej cenie. Dzięki temu nie będą wyrzucane czy stały bezużytecznie w kącie.

Zajmujecie się nie tylko dystrybucją robotów dostarczających, ale też takich, które wspierają m.in. rynki produkcji żywności i farmaceutyczny.

Jesteśmy też partnerem firmy, która zaproponowała roboty współpracujące, wspierające ludzi w pracy w fabrykach. Sprawdzają się tam, gdzie występują powtarzalne prace, najczęściej w paletyzacji towaru. Ustawianie paczek na paletach jest procesem bardzo obciążającym dla człowieka, to praca wymagająca ciągłego schylania się i podnoszenia nieraz konkretnych ciężarów. Można te zadania powierzyć robotowi, a człowiek w tym czasie może zająć się lżejszymi czynnościami. Jeśli pakowanie leków czy żywości nie jest zbyt skomplikowane, robot może się nim zająć.

Mogą też pracować w specyficznych warunkach.

Przydają się tam, gdzie są wymogi pakowania żywności w całkowitej ciemności. W innych branżach, na przykład tam, gdzie jest dużo spawania albo wysokie zapylenie. Nie tylko tam, gdzie jest duże obciążenie fizyczne, ale również psychiczne, bo wykonywanie monotonnej, powtarzalnej pracy takie jest. Zależy nam, żeby ludzie się przekonali, że roboty nie są po to, żeby przeszkadzać, zabierać pracę, straszyć, sprawić, że ktoś poczuje się niepotrzebny. Chcemy pokazać, co potrafią, i że technologia jest stworzona po to, żeby ułatwiać życie. Warunek jest jeden: trzeba ją dobrze wykorzystać.

 

Marcin Gwóźdź – absolwent Politechniki Krakowskiej na kierunku automatyka i robotyka. Od początku kariery zawodowej związany z automatyzacją produkcji, w ostatnich latach pracował dla dwóch producentów robotów przemysłowych i współpracujących. W 2017 menedżer ds. rozwoju w Universal Robots. Od 2019 VP of Sales w ProCobot, jednocześnie od 2020 objął nowy biznes All4Robots – innowacyjny ekosystem dla aplikacji zrobotyzowanych. 13 lat w branży robotyki przemysłowej – tysiące odwiedzonych zakładów produkcyjnych zarówno dużych, jak i małych przedsiębiorstw w Polsce stawia go w roli eksperta w dziedzinie robotyzacji. W 2021 roku odpowiedzialny za pierwsze wdrożenia robotów serwisowych i wspomagających dla branży HoReCa w Polsce.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.