Przejdź do treści

Pati Sołtysik szczerze o procedurze in vitro: „Leczenie jest widoczne”

Na zdjeciu posiniaczony brzuch Pati Sołtysik
Pati Soltyskik znów chciałaby być mamą źródło zdj. @pati_soltysik
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Patrycja i Andrzej Sołtysikowie wielokrotnie podkreślali w rozmowach z mediami, że marzą o dużej rodzinie. Para wychowuje 8-letniego synka i stara się o rodzeństwo dla niego. Patrycja Sołtysik zamieściła poruszający wpis na Instagramie, w którym wyjawia, z czym tak naprawdę wiąże się procedura in vitro.

„Wtedy zdaję sobie sprawę, że leczenie jest widoczne”

33-letnia Pati Sołtysik jest blogerką i autorką e-booków kulinarnych, a prywatnie żoną znanego dziennikarza, 56-letniego Andrzeja Sołtysika. Para ma 8-letniego syna Stasia. Patrycja nigdy nie ukrywała, że syn przyszedł na świat dzięki metodzie in vitro. Blogerka marzy o powiększeniu rodziny. Szansą na to jest kolejny zabieg in vitro.

 „W tym naszym idealnym domku są dwa pokoje dziecięce: jest pokój Staszka i jest drugi pokój (…). Jest czarna dziurą w sercu, w tym domu” – mówiła niegdyś w programie Dzień Dobry TVN.

Ostatnio Pati Sołtysik na swoim profilu na Instagramie udostępniła zdjęcie ukazujące jej posiniaczony brzuch. W ten sposób chce pokazać, jak przebiega procedura in vitro i jak wpływa na ciało kobiety. Do podzielenia się tą osobistą relacją miała zachęcić ją przyjaciółka.

Mój brzuch traktowany od wielu tygodni zastrzykami (przy stymulacji, przed transferem i po na podtrzymanie ciąży, a później znowu przed transferem…). Siniaki raz są raz ich nie ma” – opisuje.

Jak pisze dalej, na co dzień nie zwraca na nie uwagi. Uświadamia sobie dopiero wtedy, gdy ma założyć kostium dwuczęściowy.

„Wtedy zdaję sobie sprawę, że 'leczenie jest widoczne'” – tłumaczy.

Dodała także, że procedura in vitro to szereg psychicznych i fizycznych poświęceń ze strony kobiety. I nie każda będzie w stanie przez to przejść.

„To nie jest łatwa droga i zdecydowanie nie jest ona dla każdego” – zaznaczyła.

In vitro – jak przebiega proces?

Sam proces in vitro trwa kilkanaście dni i składa się z kilku etapów – pierwszym z nich jest stymulacja hormonalna. Kobieta przyjmuje z reguły przez okres od 7 do 12 dni (czasem dłużej) farmakologiczne środki, które mają na celu pobudzić dojrzewanie komórek jajowych. W tym czasie pacjentka odbywa kilka wizyt u lekarza, a on pod koniec tego etapu określa dokładną datę pobrania komórki jajowej. Kolejnym krokiem jest zabieg in vitro. Kobieta pojawia się na wizycie w klinice, podczas której przy ogólnym znieczuleniu wykonywana jest punkcja jajników. Podczas niej pobiera się płyn pęcherzykowy i komórki jajowe. Zabieg trwa 20 minut. W tym samym czasie mężczyzna oddaje nasienie. W laboratorium embriologicznym komórki jajowe dawczyni łączy się je z plemnikami.

Po 20 godzinach od zabiegu określa się, czy komórki jajowe są zapłodnione. W czasie od 2 do 5 dni zarodki wprowadza się do macicy. Wiele nowoczesnych klinik oferuje możliwość zbadania zarodków pod kątem wad genetycznych przed wykonaniem transferu. Jeśli podczas procesu powstała większa liczba zarodków, mogą być one zamrożone. Zarodki te mogą być wykorzystane podczas kolejnego in vitro, jeśli para się na takowe zdecyduje. Kobieta przez cały czas przyjmuje leki zwiększające szanse na zagnieżdżenie się zarodków. Po 11 dniach od wykonania zabiegu można wykonać test z krwi beta-HCG i jeśli jest pozytywny, to po 3 tygodniach wykonuje się badanie USG mające za zadanie potwierdzić ciążę.

Pacjentka, która decyduje się na zapłodnienie pozautrojowe, od pierwszego dnia po punkcji jajników do ok. 8.-12. tygodnia powinna przyjmować preparaty progesteronu. Konieczność przyjmowania innych leków zależy od indywidualnych przypadków i zaleceń lekarskich.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Patrycja Sołtysik (@pati_soltysik)

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: