Adrianna Sułek-Schubert szczerze o depresji poporodowej: „Nie wiedziałam, że można tak bardzo nie chcieć stawić czoła codziennym czynnościom”

Adrianna Sułek-Schubert, lekkoatletka specjalizująca się w wielobojach, halowa wicemistrzyni świata i Europy a prywatnie mama rocznego Leona, zamieściła w mediach społecznościowych osobisty wpis. W przejmujących słowach sportowczyni opowiedziała o swoich zmaganiach z depresją poporodową.
Adrianna Sułek-Schubert o depresji: „Nie sądziłam, że mnie ta choroba kiedykolwiek spotka”
Adrianna Sułek-Schubert przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu zaszła w ciążę. Mimo swojego stanu lekkoatletka nie zamierzała rezygnować z rywalizacji o medal olimpijski w jednej z najbardziej wymagających dyscyplin – siedmioboju. By być przygotowaną na igrzyska, trenowała w zaawansowanej ciąży. Kibice z zapartym tchem obserwowali jej poczynania, kwestionując bezpieczeństwo takiej aktywności, a ona krytyczne komentarze ucinała stwierdzeniem, że jest „zaopiekowana na każdej płaszczyźnie”. Trenowała nie tylko w ostatnich tygodniach ciąży, ale do ćwiczeń wróciła zaledwie 18 dni po cesarskim cięciu. W lutym 2024 r. urodziła synka, a niespełna pół roku później wzięła udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, gdzie w siedmioboju zajęła 12. miejsce.
W grudniu ubiegłego roku w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem w podcaście „W cieniu sportu” lekkoatletka przyznała, że popełniła błąd i nie powinna była trenować w ciąży.
„Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaki wysiłek funduję organizmowi, bo wszystko przychodziło mi lekko, łatwo i przyjemnie. (…) Teraz wiem, że nie miałam prawa urodzić naturalnie, skoro cały czas wzmacniałam brzuch i sprawiałam, że moje ciało nadal wyglądało lekkoatletycznie. Tak naprawdę trzeba było iść śladem zawodniczek, które na wysokim poziomie zaprzestały aktywności w ciąży” — powiedziała.
Sportowczyni ponownie zdobyła się na niezwykle osobiste wyznanie. We wpisie, który zamieściła na Instagramie 12 lipca, Sułek-Schubert przyznała, że od czasu narodzin syna Leona zmaga się z depresją poporodową.
„Ten wpis będzie pierwszy dotyczący mojej walki z depresją poporodową. Ten wpis będzie przyznaniem się do depresji, choć przez kilka ostatnich lat nie sądziłam, że mnie ta choroba kiedykolwiek spotka” – napisała lekkoatletka.
W dalszej części opowiedziała, czego doświadczała w tamtym czasie i z jakimi trudnościami musiała się mierzyć.
„Nie wiedziałam, że można tak bardzo nie chcieć stawić czoła codziennym czynnościom, jakim są choćby wstanie z łóżka czy zjedzenie posiłku. Nie sądziłam, że mnie, tę Adę z nadmiarem energii, spotka bezsilność, że będzie mi obojętnie, czy ukończę trening, czy wrócę do domu w połowie pracy, że głowa będzie pełna wyniszczających i demotywujących myśli, że krótki płacz dziecka będzie wytłumaczeniem na bezsilność prozy życia” – wyznała. „Ile miesięcy to już trwa? O długo za długo” – dodała.
„Od porodu piszą o mnie źle”
Sułek-Schubert w swoim wpisie ujawniła, czym dla niej okupione było łączenie macierzyństwa z karierą sportową i dlaczego w ogóle zdecydowała się szczerze opowiedzieć o swoim doświadczeniu.
„Dlaczego teraz o tym mówię? Bo dopiero teraz mam siłę i odzyskuję radość z życia. Bo rozdarte serce pomiędzy macierzyństwem a sportem nie pomagało mózgowi przezwyciężyć wyrzutów sumienia względem nie bycia wystarczającą” – napisała.
Dodała, że minione tygodnie i miesiące były niekończącą się walką z wewnętrznym krytykiem, który odzywał się w momentach, gdy robiła coś z myślą o sobie.
„Bo każda najmniejsza przyjemność jak krótka drzemka, gdy synek poszedł z dziadkiem na spacer, czy wieczorne zignorowanie 5-minutowego limitu (na dobę) na Instagramie, to znowu ten głos 'nie wrócisz na najwyższy poziom’, 'jesteś złą matką’, 'przegrywasz w wyścigu zwanym życiem’…” – przyznała Sułek-Schubert. „To była codzienna wewnętrzna litania krytyki, której końca nie było czuć, słychać i widać” – podsumowała.
Sportowczyni podkreśliła, że w tej trudnej sytuacji oliwy do ognia dolewały też internetowe ataki pod jej adresem, które potęgowały w niej presję powrotu do sportu. „Od porodu piszą o mnie źle” – zaznaczyła.
„Bardzo długo rozważałam leczenie farmakologiczne, ale cierpliwie dążyłam według zdrowego schematu i próbowałam tłumić złe chochliki, regularnie rozmawiałam z psychologiem i dzisiaj czuję, że staję na nogi” – wyznała.
Sułek-Schubert ujawniła, że psychoterapia pozwoliła jej odnaleźć radość z bycia sportowczynią.
„Pracowałam przez tych kilka miesięcy nad odnalezieniem swojej ulubionej tożsamości. Codziennie patrzę w lustro i odpowiadam twierdząco na pytanie, czy chce być sportowcem. I od 5 dni zaczęłam w to wierzyć i odpowiadać z niewymuszonym przekonaniem. W końcu zaktualizowałam najstarsze i najbardziej skuteczne oprogramowanie” – podkreśliła. „Nie chcę zgubić tego poczucia bezpieczeństwa. Znowu czuję, że żyję. Mam dla kogo” – dodała.
Rozwiń
Zobacz także

Reguła wzajemności. Co robić, żeby częściej dobro wracało, niż żeby było wet za wet? Tłumaczą autorzy poradnika „Mózg na autopilocie”

Niewidzialna praca kobiet. Jak niszczy ich sprawczość i zdrowie. „Głośno mówią o obniżonym nastroju, wypaleniu czy stresie”

Anna Kiełbasińska: „Niestety sprawy intymne w sporcie wciąż pozostają tabu”
Polecamy

„Baba od polskiego” o teście kontrolnym na depresję: „Sukcesem jest dla mnie to, że nie musiałam zakłamywać wyników”

Lek. Róża Hajkuś: „Dzieci uczą się przez trzy rzeczy: przykładem, przykładem i przykładem”

„Zaniedbywałem rozwój, marzenia, brakowało mi siły i motywacji” – szczerze o walce o swoje zdrowie psychiczne mówi Mateusz Rumiński z Waksów
10:15 min
Dwie doby offline. Podejmiesz wyzwanie? Zachęca ekipa Waksów wraz z Fundacją Twarze Depresji
się ten artykuł?