„Nie straszmy dziecka szkołą, ale też jej nie idealizujmy”. Jak przygotować dziecko (i siebie) na pierwszy dzień w szkole, radzi psycholożka Angelika Rudszewska

– Pewność siebie często zaburza u dzieci porównywanie ich z rówieśnikami – tego trzeba unikać. Jeśli już bardzo chcemy porównywać, to porównujmy dziecko do niego samego, a nie do innych. Spójrzmy na nie jak na jednostkę, która wykonała jakąś pracę i kiedyś była taka, a teraz jest inna. Ten postęp jest ważny i to należy doceniać – mówi Angelika Rudszewska, psycholog dziecięcy i pedagog, autorka profilu @psychologia_malucha.
Klaudia Kierzkowska: 1 września zbliża się wielkimi krokami. Proszę powiedzieć, jakie wyzwania stoją przed dzieckiem rozpoczynającym naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej?
Angelika Rudszewska: Wyzwaniem jest przede wszystkim nowe środowisko, którego dziecko nie zna, ale także większa liczba obowiązków czy konieczność koncentracji przez dłuższy czas. W szkole obowiązują też nowe zasady, a więc kolejnym wyzwaniem jest podporządkowanie się nim. To podobnie jak w przedszkolu, kiedy dziecko rozpoczyna przedszkolną przygodę i musi dostosować się do nowej rzeczywistości. Oczywiście do tego dochodzi proces adaptacyjny. Dużym wyzwaniem są także nowe relacje, nowi nauczyciele.
Jak rodzice mogą wspierać dziecko w adaptacji do nowej rzeczywistości szkolnej?
Przede wszystkim swoją obecnością i uważnością. Warto z dzieckiem rozmawiać każdego dnia, ale nie tak typowo o szkole, żeby też tego tematu nie zamęczyć. Warto rozmawiać, żeby budować relację z dzieckiem, budować zaufanie. Istotną kwestią jest też wzmacnianie poczucia sprawczości, np. poprzez pozwolenie dziecku wybrania wyprawki szkolnej czy samodzielne spakowanie plecaka. W procesie adaptacji duże znaczenie ma też rutyna i przewidywalność. To daje uczniowi poczucie bezpieczeństwa, którego początkowo w rzeczywistości szkolnej bardzo potrzebuje. Dziecko musi stopniowo to poczucie bezpieczeństwa w sobie zbudować: musi poznać nauczycieli, środowisko, rówieśników. Dlatego ważne, żeby tej rutyny i stałości było jak najwięcej w domu.
A w jaki sposób rozmawiać z dzieckiem o szkole, aby przygotować je emocjonalnie, ale nie wzbudzać lęku?
Przede wszystkim naturalnie i z ciekawością. Nie straszymy dziecka szkołą, ale też nie idealizujemy. Warto opowiadać, jak to wygląda w codzienności: będzie tam pani nauczycielka, inne dzieci, które będą zarówno się uczyć, ale też bawić. Dobrze jest wspomnieć o tym, że czasem mogą pojawić się trudności, ale przy tym należy koniecznie wspomnieć, że to jest normalne i że dziecko zawsze może poprosić o pomoc. Polecam też zadawać dziecku pytania otwarte dotyczące szkoły, a nie tylko takie, na które uczeń machnie głową tak lub nie. Możemy zapytać: „Co najbardziej cię ciekawi w szkole?”, „Jak myślisz, jak będzie wyglądała twoja pani/klasa?”. Powoli, pomału, krok po kroku.
Ważne jest też przygotowanie innego typu. Jakie umiejętności społeczne i emocjonalne warto rozwijać u dziecka przed rozpoczęciem nauki szkolnej?
Myślę, że takie kluczowe umiejętności to umiejętność proszenia o pomoc, umiejętność czekania na swoją kolej oraz zdolność mówienia o swoich potrzebach i emocjach. Ważna jest też samodzielność w prostych czynnościach samoobsługowych. Dzięki temu dziecko będzie czuło się pewniej. To są kompetencje, które są równie ważne jak gotowość poznawcza i pomagają dziecku odnaleźć się w grupie. Zdecydowanie ułatwiają szkolny start.
A czy uważa pani, że przedszkole wystarczająco przygotowuje dziecko do szkoły, czy jednak potrzebne są dodatkowe działania ze strony rodziców?
Dobre przedszkole daje dziecku podstawy, ale to rodzina jest pierwszym i najważniejszym obszarem wychowawczym. To w rodzinie nabywamy kompetencje społeczne i emocjonalne. Rodzice pełnią więc kluczową rolę w kształtowaniu gotowości emocjonalnej dziecka do szkoły. To od rodziny dziecko uczy się pewności siebie, radzenia sobie ze stresem czy rozwiązywania konfliktów. To, w jaki sposób dziecko będzie reagowało na trudne sytuacje czy w jaki sposób będzie rozwiązywało spory, często jest zależne od wzorców, jakie otrzymało w domu.

Angelika Rudszewska / Fot. archiwum prywatne
Zatem jak wspierać dziecko, by czuło się pewnie i bezpiecznie w nowym środowisku?
Dzieci potrzebują przede wszystkim stabilnej codzienności, jasnych granic i dużo akceptacji. Warto opowiadać dziecku o tym, co będzie się działo w szkole. Niczego nie koloryzować, mówić tak, jak jest. Można nawet odnieść się do własnych doświadczeń i opowiedzieć, jak to było, kiedy my byliśmy w szkole. Dzieci, by czuć się bezpiecznie, potrzebują wiedzieć, że niezależnie od tego, co się wydarzy, mają oparcie w rodzicu. Dlatego warto reagować na emocje dziecka spokojnie, dawać przestrzeń do rozmowy, ale nie naciskać.
Pewność siebie często zaburza u dzieci także porównywanie ich z rówieśnikami – tego trzeba unikać. Jeśli już bardzo chcemy porównywać, to porównujmy dziecko do niego samego, a nie do innych. Spójrzmy na nie jak na jednostkę, która wykonała jakąś pracę i kiedyś była taka, a teraz jest taka. Ten postęp jest ważny i to należy doceniać.
”W budowaniu odporności emocjonalnej duże znaczenie ma też to, żeby dziecko doświadczyło sukcesu po wysiłku. Jeśli nie będziemy dziecka we wszystkim wyręczać, to ono prędzej czy później tego sukcesu doświadczy i będzie on miał lepszy smak”
Dużo mówi się dziś o odporności psychicznej u dzieci. Dlaczego jest tak ważna w kontekście pójścia do szkoły?
Odporność psychiczna często kojarzy nam się z byciem „twardym” czy ignorowaniem emocji. Jednak tak naprawdę odporność psychiczna to zdolność dziecka do adaptacji, do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, do radzenia sobie z wyzwaniami. A to wszystko nie powoduje u dziecka równoczesnej utraty pewności siebie i nie zaburza jego poczucia własnej wartości. W kontekście szkoły można to wytłumaczyć tak: uczeń potrafi zmierzyć się z trudną sytuacją, np. niepowodzeniem na lekcji, i mimo emocji, jakie towarzyszą całej tej sytuacji, nie poddaje się, próbuje dalej. Odporne psychicznie dziecko zna swoje mocne strony, ale ma też tę świadomość, że ono nie jest w tym wszystkim samo. Wie, że może liczyć na wsparcie dorosłych.
Może podać pani przykłady codziennych nawyków w domu, które mogą wzmacniać odporność emocjonalną dziecka?
Największy wpływ na odporność emocjonalną ma czuła obecność rodzica oraz sposób, w jaki rodzic reaguje na emocje i uczucia. Ważne jest, żeby umieć je nazywać, dostrzegać to, co dziecko przeżywa, ale równocześnie uczyć, jakie to są emocje. Kolejną ważną kwestią jest chwalenie za starania, a nie tylko za efekty. Podkreślajmy, że widzimy, że dziecko się stara i nawet jeśli nie wychodzi, to pamiętajmy, błędy są naturalną częścią życia. Popełniamy je my – dorośli i dzieci także mają do nich prawo. W budowaniu odporności emocjonalnej duże znaczenie ma też to, żeby dziecko doświadczyło sukcesu po wysiłku. Jeśli nie będziemy dziecka we wszystkim wyręczać, to ono prędzej czy później tego sukcesu doświadczy i będzie on miał lepszy smak.
Co robić, gdy dziecko mówi, że nie chce chodzić do szkoły lub wraca z niej przygnębione?
Za słowami „Nie chcę tam iść” często stoi wachlarz różnych emocji: złość, strach, rozczarowanie czy zmęczenie. Nie bagatelizujmy tego. Zapytajmy wtedy, co się wydarzyło, co było trudne w danym dniu. Niekiedy takie przygnębienie i niechęć do szkoły jest chwilowym stanem, ale jeśli trwa to dłużej, a my widzimy, że dziecko wraca smutne, płacze przed wyjściem do szkoły, skarży się na bóle brzucha lub głowy, to warto działać i przede wszystkim zacząć od rozmowy z wychowawcą. W takiej sytuacji warto też skorzystać z konsultacji z psychologiem, który pomoże znaleźć źródło problemu i da realne wsparcie dziecku, a także rodzicom.
Kolejne pytanie nurtujące wielu rodziców, to jak pomóc dziecku radzić sobie z presją społeczną, chęcią bycia lubianym czy oczekiwaniami nauczycieli?
To jest bardzo ważna kwestia, bo my dorośli, nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak nasze dzieci bardzo silnie odbierają presję. One chcą być lubiane, chcą czuć się ważne w grupie, chcą „dobrze wypaść” przed rówieśnikami i przed nauczycielami. Dlatego w całej tej pogoni za byciem lubianym ważne jest, żeby w domu dziecko nie musiało niczego udowadniać, aby mogło się czuć kochane, takie, jakie jest. Warto wspierać dziecięce poczucie własnej wartości i pokazywać, że warto być sobą, nawet jeśli nie wszyscy to lubią.
Pamiętam, jak moja córka kiedyś wróciła z przedszkola i bardzo przeżywała, że kolega powiedział jej, że ma brzydkie skarpetki. Wtedy złapałam się na tym, że od razu chciałam jej powiedzieć „No co ty, przecież są super”, ale potem pomyślałam, że przecież zaprzeczę temu, o czym ona do mnie mówi i zapytałam ją: „A tobie się podobają?”. Wtedy córka odpowiedziała, że tak, a ja powiedziałam: „Najważniejsze, że tobie się podobają, bo to twoje skarpetki i ty masz czuć się w nich dobrze”. Następnym razem, gdy już o tym zapomniałam, a córka znowu była w tych skarpetkach w przedszkolu, wydarzyła się podobna sytuacja, ale wtedy jej reakcja była już inna. Wróciła do domu dumna i powiedziała: „Mamo, wiesz co, kolega znowu powiedział, że mam brzydkie skarpetki, ale ja mu powiedziałam, że to moje skarpetki i ja je lubię i, wiesz, potem powiedział, że są fajne”. To pokazuje, jak ważne jest, żeby uświadamiać dzieciom, że nie wszystkim muszą się podobać, że ważniejsze jest to, jak myślą o sobie, a nie jak inni myślą o nich.
”Niekiedy przygnębienie i niechęć do szkoły jest chwilowym stanem, ale jeśli trwa to dłużej, a my widzimy, że dziecko wraca smutne, płacze przed wyjściem do szkoły, skarży się na bóle brzucha lub głowy, to warto działać i przede wszystkim zacząć od rozmowy z wychowawcą”
A czy pani zdaniem, warto wprowadzać u małych dzieci techniki relaksacyjne, np. ćwiczenia oddechowe czy elementy mindfulness?
Tak, ale tylko wtedy, gdy są częścią zabawy i są naturalnie wplecione w naszą codzienność. Poważne treningi uważności mogą wprowadzać napięcie lub je wzmacniać, ale te w formie zabawy napięcie redukują. Warto korzystać z dedykowanych materiałów mindfulness dla dzieci. Wtedy te formy dostosowane są do wieku dziecka. Są to ważne i potrzebne techniki, które pomagają dzieciom w samoregulacji, wyciszają przed snem i pomagają radzić sobie z napięciem, np. po pełnym intensywnych wrażeń dniu w przedszkolu.
Wątkiem, który rodzice regularnie podnoszą na różnego rodzaju forach internetowych, jest to, jak zachować równowagę między wspieraniem dziecka a nadmierną ochroną. Ma pani dla nich jakąś radę?
Muszę przyznać, że jest to niezwykle trudne dla rodziców, żeby tę równowagę zachować. Między wsparciem a nadmierną ochroną jest cienka granica, ale warto podkreślić, że wspieranie dziecka to przede wszystkim bycie obok, słuchanie, zachęcanie do próbowania. Natomiast nadmierna ochrona zaczyna się wtedy, kiedy rodzic zaczyna wyręczać dziecko we wszystkim, myśli za nie, podejmuje decyzje za nie, nie dopuszcza do popełniania błędów. W zachowaniu równowagi pomaga zawsze myślenie, że dziecko jest odrębną jednostką, a my, jako rodzice, mamy je chronić, ale nie ograniczać. Aby zachować równowagę, warto być dostępnym rodzicem, ale nie narzucać się dziecku i przede wszystkim nie zarażać dziecka własnym lękiem. Czasem tak bardzo boimy się o dziecko i o to, czy sobie poradzi, że przez nasz nadmierny lęk dziecko wycofuje się z danych aktywności. Zaufajmy procesowi. Adaptacja to coś, co trwa, to proces. Warto wspierać dziecko w tym procesie i cierpliwie czekać.
”Dzieci, by czuć się bezpiecznie, potrzebują wiedzieć, że niezależnie od tego, co się wydarzy, mają oparcie w rodzicu”
A po czym rozpoznać, że dziecko nie radzi sobie emocjonalnie, i kiedy warto zgłosić się po pomoc do specjalisty?
Każde dziecko ma gorsze momenty, ale przede wszystkim interesuje nas ich czas trwania oraz intensywność. Niepokojącymi sygnałami może być długotrwałe przygnębienie, apatia czy drażliwość, ale także nasilone wybuchy złości, agresja albo nagłe wycofanie się z kontaktów społecznych. Mogą to być także objawy fizyczne na tle psychosomatycznym, tj. bóle brzucha, głowy czy trudności ze snem.
Tak naprawdę nie trzeba czekać na moment, kiedy problem urasta do dużej rangi, by skorzystać z konsultacji z psychologiem dziecięcym. Czasem jedna konsultacja pomaga rodzicom zrozumieć sytuację i dobrać odpowiednie wsparcie. Lepiej reagować szybciej niż później, bo emocje dziecka są ważne tu i teraz, a nie kiedyś, kiedy będzie już dorosłe i będzie dźwigać bagaż doświadczeń z dzieciństwa.
Angelika Rudszewska – psycholog dziecięcy i pedagog. Obecnie pracuje w przedszkolu na terenie Olsztyna oraz w prywatnym gabinecie, gdzie łączy wiedzę psychologiczną z doświadczeniem pedagogicznym, wspierając rozwój emocjonalny i społeczny dzieci. Prowadzi diagnozę i terapię psychologiczną dzieci w wieku 0-9 lat. Aktywnie działa w social mediach, psychoedukując rodziców, nauczycieli i specjalistów pracujących z dziećmi na swoim profilu na Instagramie @psychologia_malucha.
Zobacz także

Europa bez dzieci to całkiem realny scenariusz. Eurostat: już teraz na Starym Kontynencie dominują bezdzietne rodziny

Dwie doby offline. Podejmiesz wyzwanie? Zachęca ekipa Waksów wraz z Fundacją Twarze Depresji

David Beckham o prawach dzieci: „Dziewczynki powinny mieć takie same możliwości jak chłopcy”
Polecamy

Europa bez dzieci to całkiem realny scenariusz. Eurostat: już teraz na Starym Kontynencie dominują bezdzietne rodziny

Ewa Chodakowska reaguje na zarzuty o powód bezdzietności: „Nie potrafię oddać się tak bez reszty. Za tym nie stoi lenistwo”

Dwie doby offline. Podejmiesz wyzwanie? Zachęca ekipa Waksów wraz z Fundacją Twarze Depresji

„Leki mają zmniejszyć cierpienie psychiczne, a nie zmieniać świadomość czy osobowość” – tłumaczy Anna Gutenberg-Piela w książce „Moje dziecko ma ADHD”
się ten artykuł?