Przejdź do treści

Kiedy związek potrzebuje mediacji? Wyjaśnia prawniczka i mediatorka

Para rozmawia przy stole
Kiedy związek potrzebuje mediacji? Zdj: iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Jeśli relacja wisi na włosku, można – i warto – przeprowadzić mediacje przed złożeniem pozwu do sądu. – Mediacja daje możliwość rozmów na trudne dla obu stron tematy w neutralnej atmosferze – mówi prawnik i mediator Małgorzata Bohosiewicz-Suchoń. – Mediator to „strażnik i moderator drogi do porozumienia”.

Wspólnym mianownikiem dla wszystkich rodzajów mediacji jest konflikt. Co wywołuje go w związku? Konflikt pojawia się w momencie, gdy mamy odmienne zdania na jakiś temat. To może dotyczyć różnych spraw – np. kwestii związanych z wychowaniem dzieci czy takich, które wiążą się ze wspólnym mieszkaniem, życiem bądź z naszymi planami. Czasem konflikt powoduje pozorna błahostka – jak ta, gdzie mamy pojechać na wakacje – tłumaczy Urszula Nowakowska, założycielka i prezes Centrum Praw Kobiet.

Kiedy pojawiają się różnice – a te przecież są w związku nieuniknione – kluczową sprawą jest postawa, w jaki sposób do nich podchodzimy. Czy chcemy rozwiązać konflikt w taki sposób, żeby się ze sobą porozumieć? Czy chcemy osiągnąć kompromis? – Jeśli jedna ze stron jest w związku dominująca, chce postawić na swoim, nie idzie na ustępstwa, to mamy konflikt. Taka osoba będzie dążyła do tego, żeby jej zdanie i podejmowane przez nią decyzję wzięły nad partnerem górę. Konflikt bywa wtedy bardzo trudny i może prowadzić do przemocy – wyjaśnia Urszula Nowakowska.

Mediacje: co to i po co?

Ogólna zasada mediacji jest taka, że spór pomaga rozwiązać osoba trzecia, nie podsuwając gotowych rozwiązań. Mediator wspiera przebieg rozmów i wypracowanie kompromisu, łagodzi napięcia. – Mediacje przeprowadza się nie po to, aby ustalić, kto w sporze ma rację, ale po to, by poznać własne potrzeby i złagodzić silne emocje, które towarzyszą tej trudnej sytuacji. Celem tego procesu jest osiągnięcie satysfakcjonującego dla obu stron rozwiązania. Mediacja daje możliwość rozmów na trudne dla obu stron tematy w neutralnej atmosferze. Obecność mediatora powoduje, że te rozmowy i ustalenia stron odbywają się w bezpieczny, bo moderowany sposób – tłumaczy Małgorzata Bohosiewicz-Suchoń, prawnik, mediator stały, właściciel kancelarii mediacyjnej „Skuteczne Mediacje”.

By mediacja była skuteczna i spełniła swoje zadanie, powinna opierać się na takich zasadach jak: dobrowolność, poufność, bezstronność, neutralność, akceptowalność przez obie strony.

– Z mediacji mogą skorzystać wszyscy na każdym etapie swoich relacji bez względu na to, czy związek jest sformalizowany, czy nie – mówi Małgorzata Bohosiewicz-Suchoń.

Kobieta i mężczyzna

Kodeks postępowania cywilnego mówi, że sąd może skierować strony do mediacji na każdym etapie postępowania, jednak mediacji nie prowadzi się, jeśli któraś ze stron nie wyraziła na nie zgody. Strony lub mediator składają protokół wraz z ugodą przed sądem, który zatwierdza wypracowane porozumienie. Decyzja sądu jest jednak ostateczna, natomiast podczas mediacji można spróbować osiągnąć porozumienie.

Dla par, które podjęły decyzję o rozwodzie, przeznaczone są mediacje rodzinne – rozwodowe. Przy mediatorze para może poruszyć dowolne zagadnienie – np. wysokość alimentów, ma możliwość wypracowania planu opieki i kontaktów z dzieckiem; w tym planie ustala m.in.: podział obowiązków związanych z wychowaniem, wybór szkoły, lekarza, zajęć pozalekcyjnych, dodatkowych kosztów utrzymania. – Strony, które zdecydowały się na takie przygotowanie do życia z dziećmi, po rozstaniu przejdą przez formalności prawne bez wojny i wzajemnego wyniszczania się, a przede wszystkim zadbają tym sposobem o dobro dziecka w najtrudniejszej dla niego sytuacji życiowej – zapewnia Małgorzata Bohosiewicz-Suchoń.

Mediacje przeprowadza się nie po to, aby ustalić, kto w sporze ma rację, ale po to, by poznać własne potrzeby i złagodzić silne emocje, które towarzyszą tej trudnej sytuacji

Prawniczka Małgorzata Bohosiewicz-Suchoń

To ważne, a jednak Urszula Nowakowska z CPK przyznaje, że z jej doświadczenia wynika, że pary z tej formy rozwiązania sporów korzystają rzadko. – Mediacje przedsądowe są mniej traumatyczne. W sądzie dochodzi do „prania brudów” i cała procedura bywa stresująca – zauważa. – Konflikty często wynikają z tego, że wzajemnie się nie słuchamy, a mediacje dają szansę, żeby siebie wzajemnie usłyszeć.

Mediatora strony wybierają wspólnie albo zostaje on wyznaczony przez sąd (z listy stałych mediatorów). Podczas mediacji powinien on zachować bezstronność. Teoretycznie. – Słyszałam historie, że mediatorzy bywali stronniczy. Zdarza się, że ulegają mitom i stereotypom np. dotyczącym ról płciowych w związku – nie kryje Nowakowska.

Dlatego – jak uzupełnia mediator Małgorzata Bohosiewicz-Suchoń – większość kancelarii i ośrodków mediacyjnych, w szczególności w mediacjach rodzinnych, prowadzi spotkania z parami przy udziale dwóch mediatorów obu płci. Daje to stronom poczucie komfortu i równowagi, że stanowisko każdego jest zrozumiałe, co pozwala zachować bezwzględną bezstronność i neutralność nawet w najtrudniejszych sprawach.

Mediacje nie rozwiązują wszystkich problemów

Już wiesz, że mediacje powinny być dobrowolne, ale – jak przyznaje Urszula Nowakowska – z tym bywa różnie. – Mam doświadczenia z kobietami, które zgłosiły się do nas, bo doświadczyły przemocy, a poczuły się w mediacje „wmanipulowane”. Wyraziły na nie zgodę, ale zrobiły to tylko dlatego, bo obawiały się, że jeśli odmówią, to będą postrzegane jako osoby konfliktowe, które nie chcą się porozumieć – mówi Urszula Nowakowska.

Założyciela CPK dodaje, że mediacji nie powinno się prowadzić w sprawach dotyczących przemocy w rodzinie. Dlaczego? Bo w tym przypadku nie ma równości stron. Często słyszymy głosy ofiar, które czują, że podczas mediacji były wtórnie wiktymizowane; sprawca przemocy wykorzystywał mediacje, żeby pokazać się z lepszej strony i uniknąć odpowiedzialności karnej.

Dlatego CPK w sprawach o przemoc zazwyczaj nie mediuje, chyba że wyraźnie życzy sobie tego pokrzywdzona kobieta i dotyczy to np. podziału obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem czy podziału majątku.

Z kolei mediacje w sprawach karnych, jeśli do nich dojdzie (zostaną zasądzone przez sąd), mają na celu naprawienie wyrządzonych szkód materialnych oraz moralnych, pozwalają także pokrzywdzonemu na wyrażenie jego uczuć, oczekiwań czy potrzeb.

Urszula Nowakowska zwraca uwagę, że mediacje nie rozwiązują jednak wszystkich problemów. Jeśli para ma problem z komunikacją, to najpierw powinna rozważyć wizytę u psychologa, podjąć terapię par albo terapię rodzinną, która pokaże, gdzie tkwi problem i jak go rozwiązać. Mediacje mogą pomóc rozwiązać konkretny problem, ale nie mogą być jedynym sposobem na usprawnienie komunikacji w związku. Dlatego uzdrawianie relacji należy zacząć od warsztatów dla par bądź od specjalistycznej terapii, aby nauczyć się zdrowego funkcjonowania w związku i komunikacji w sposób naturalny, bez przemocy werbalnej czy tym bardziej fizycznej – wyjaśnia założycielka CPK.

– Jeśli konflikt nie przerodził się w przemoc i jest szansa na uratowanie związku, warto starać się porozumieć, nie próbować zdominować partnera, tylko rozmawiać, spróbować rozwiązać różnicę zdań, wypracować kompromis, żeby żadna ze stron nie czuła się pokrzywdzona i wykorzystana przez drugą osobę – sumuje Urszula Nowakowska.

– Najwspanialszy w mediacji, np. rodzinnej, jest fakt, że ludzie, którzy rozstają się i nie tworzą już relacji partnerskiej, są w stanie pozostać i być w dobrej relacji rodzicielskiej, wychowując dziecko. A to przecież podstawa. To swojego rodzaju punkt wyjścia do budowania odpowiedzialności u młodego człowieka i jego wychowywania w szacunku dla drugiego rodzica – zauważa właścicielka kancelarii mediacyjnej „Skuteczne Mediacje”.

Darmowe mediacje prowadzą różne organizacje pożytku publicznego, jak np. Centrum Praw Kobiet, Polskie Centrum Mediacji czy Terenowe Komitety Ochrony Praw Dziecka, które prowadzą mediacje w sprawach rodzinnych, separacyjnych, rozwodowych oraz opiekuńczych. Centrum Praw Kobiet nie mediuje jednak w sprawach zwiazanych z przemocą.

Komentarz Małgorzaty Bohosiewicz-Suchoń:

Mediator nie jest sędzią, adwokatem czy oskarżycielem. Czasami mówi się, że mediator to „strażnik i moderator drogi do porozumienia”. Rolą mediatora jest pomaganie stronom sporu we wzajemnej komunikacji i określeniu kwestii do dyskusji. W mojej pracy pokazuję stronom, że rozwiązanie sporu leży tylko w ich rękach i daje im możliwość wysłuchania się i ograniczenia roszczeniowych postaw. Uświadamiam, że ich interesy nie zawsze są sprzeczne, bo najczęściej za sporem nie stoi faktyczna sprzeczność interesów lub tzw. racji, a po prostu emocje. To właśnie one utrudniają porozumienie. Dlatego pokazuję, co się stanie i jakie skutki poniosą, nie dochodząc do porozumienia czy nie zawierając ugody. Czasami uświadamiam im, że może konieczne będzie przewartościowanie swojego myślenia.

 Jednak mediacja nie zawsze musi skończyć się wypracowaniem porozumienia czy ugody pomiędzy stronami. To wcale nie oznacza, że nie była skuteczna! Czasami sukcesem jest już przyjście na mediacje i rozpoczęcie rozmowy, samo nawiązanie dialogu. Podczas mediacji skłóceni ludzie często po raz pierwszy siadają do stołu. Po raz pierwszy zaczynają rozmawiać w spokojny, rzeczowy sposób.

– W związku każdej pary przychodzą takie momenty, które trzeba przegadać i przepracować. Kiedy zostać a kiedy odejść, mówi Monika Perdjon, coach, terapeutka TSR.

Wielu z moich klientów podkreśla, że wcześniej to była wymiana informacji. Nie rozmawiali o swoich potrzebach ani o tym, co ich naprawdę łączy bądź dzieli. Problemem jest to, że na żadnym etapie edukacji nie uczymy się, w jaki sposób rozmawiać o emocjach i jak sobie z nimi radzić. A szkoda. Myślę, że właśnie z tego powodu strony wstydzą się otworzyć. Nie uczymy także, jak rozwiązywać konflikty oraz jak radzić sobie w takich sytuacjach. Większość par nigdy nie korzystała z porad mediatora, psychologa czy innych specjalistów. Często podczas mediacji pary po raz pierwszy przekonują się, jak można rozwiązać konflikt przy pomocy trzeciej osoby.

Zdarza się, że strony stoją na odległych stanowiskach i rzeczywiście nie ma możliwości wypracowania porozumienia, a tym bardziej ugody. To jednak nie jest stracony czas, bo zwaśnione strony, stając przed sądem, i tak mają już inną świadomość. Para, która przed mediatorem opowiedziała o swoich problemach i usłyszała o potrzebach partnera, zaczyna rozumieć to, co z powodu wysokiego poziomu emocji było dla niej niedostępne. Strony mogą wtedy w konkretny i uporządkowany sposób, bez niszczących emocji, przedstawić swoje stanowisko i wypracować model życia po rozwodzie lub rozstaniu. Niekiedy my, mediatorzy mówimy o takich osobach, że „się zmiękczyły”, bo już nie walczą na „śmierć i życie”, nie opluwają się na sali sądowej.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: