Lęk przed porodem wywołuje napięcie mięśni, które nasila dolegliwości bólowe. Ból jeszcze bardziej zwiększa lęk, a ten z kolei wywołuje jeszcze większe napięcie… Jak przerwać to „zaklęte koło”, zwane „triadą Reada”? Wyjaśnia „Położna Kasia”.
Zaklęte koło: lęk – napięcie – ból
„Triada Reada” to teoria stworzona przez angielskiego położnika Grantly’ego Dick-Reada. Wyjaśnia ona, w jaki sposób powstają odczucia bólowe u kobiet, które nie zadbały o właściwą psychoprofilaktykę przed porodem. Lęk wywołuje napięcie, którego efektem jest zwiększone odczuwanie bólu porodowego. Ból ten jeszcze bardziej zwiększa lęk, który wywołuje jeszcze większe napięcie i w ten sposób powstaje „zaklęte koło”.
W swoim najnowszym wpisie na Instagramie ten wątek porusza „Położna Kasia”.
„Opowiem ci o lęku i o tym, jak możesz go obniżyć. Mianowicie opisana została Triada Reada, którą zmodyfikował Lukas – opowiada o zespole lęku, napięcia i bólu. Pokazuje, jak kluczowe jest nastawienie kobiety do tego, w jaki sposób przeżyje akt narodzin dziecka”.
Dalej specjalistka wyjaśnia, w jaki sposób działa ten mechanizm „nakręcania bólu”:
„Mianowicie, jeśli kobieta odczuwa napięcie związane z porodem, to pojawia się mechanizm ucieczki, a to wywołuje podczas skurczu zwiększone napięcie mięśni i ucisk naczyń. Co za tym idzie, obserwuje się zwężenie naczyń, niedotlenienie ich, a więc skurcz jest silniejszy i boleśniejszy, dlatego tak ważne jest oddychanie w trakcie jego trwania. Wbrew pozorom, jeśli zaciśniesz się, by przetrwać skurcz, to on będzie boleśniejszy.”
Spróbuj tego: koncentracja – odprężenie – odczuwalność naturalna
Swego rodzaju odpowiedzią na „triadę Reada” jest schemat opracowany przez polskiego lekarza ginekologa położnika, twórcę polskiego modelu szkoły rodzenia, prof. Włodzimierza Fijałkowskiego:
„Jeśli weźmiemy schemat w ujęciu prof. Fijałkowskiego, to składa się on z elementów: koncentracji, czynnego odprężenia oraz naturalnej odczuwalności. Co za tym idzie, kiedy pojawia się skurcz, to kobieta odbiera to jako informację (postęp porodu) i koncentruje się na oddechu. To powoduje, że zamiast napięcia pojawia się odprężenie czynne, występuje dobre natlenienie i ukrwienie macicy i mniej energii jest zużywane podczas takiej reakcji na skurcz. Zaś poród jest mieszczący się w czasie i korzystny dla dziecka.”
„Położna Kasia” przypomina, że jedną z najskuteczniejszych naturalnych metod łagodzenia bólu jest właściwa technika oddychania.
„Poród jest jak maraton. Twoje ciało przygotowuje się do tego wydarzenia. Teraz potrzebujesz zaufać intuicji swojego ciała. Następnym razem postaraj się nabrać powietrza i wypuścić je 3 razy dłużej. Skup swoją uwagę na oddechu. Pomocne może też być po prostu skupienie się kilka razy na świadomym wdechu i wydechu w ciągu dnia. Pamiętaj, małe kroczki są bardzo ważne.”
Specjalistka zwraca uwagę, że naturalny poziom odczuwania bólu, a przede wszystkim skurcze nie są wrogiem rodzącej. Wręcz przeciwnie – ich zadaniem jest wspieranie w porodzie.
Położna Kasia
Za profilem „Położna Kasia” kryje się położna Katarzyna Płaza-Piekarzewska. Jak sama o sobie pisze: „Z wykształcenia i pasji magister położnictwa. Certyfikowany Doradca Laktacyjny. Instruktor Masażu Shantala. Praktykę zawodową zdobywa pracując ze 'świeżo upieczonymi’ rodzicami i ich dziećmi na oddziale noworodkowym w jednym z warszawskich szpitali.”
Specjalistka jest aktywna w mediach społecznościowych oraz prowadzi bloga, na którym podejmuje wiele tematów związanych z ciążą, porodem i macierzyństwem. Od niedawna na jej profilu na Instagramie można śledzić tzw. „wyzwania wiedzowe”. Czym są? To posty z ciekawostkami merytorycznymi, związanymi z okresem ciąży, porodu i połogu.
Poleć artykuł koleżance
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Uważano, że są siedliskiem duszy, uczuć i akumulatorem ciepła ludzkiego ciała. Jak kiedyś leczono nerki
„Kiedy doświadczamy poważnych urazów psychicznych, nasz umysł może wyłączyć odczuwanie doznań z ciała” – mówi psychoterapeutka Anna Uściłowska
„Nie sztuka, a serce liczy się w tej pracy. Nasze osobiste znaczenie, które nadajemy obrazowi”. O terapeutycznej mocy fotografii mówi Joanna Szeluga
